Afery, aferki, afereczki. Wiecie, że lubimy jak się dzieje. I wygrzebaliśmy ciekawy konflikt, jaki wybuchnął pomiędzy Iwajło Petewem a Rafą Lopesem w marcu 2018 roku. Petew wyrzucił Lopesa z zespołu. Później pod naciskiem władz klubu musiał go przywrócić, ale mocno przejechał się po nim w wywiadzie. Chwilę po rozmowie z bułgarskimi mediami stracił pracę na Cyprze, a jego klub domagał się od niego ponad 500 tysięcy euro zadośćuczynienia za straty wizerunkowe. Obaj panowie spotkali się wówczas w Omonii Nikozja. Dziś spotkają się na boisku PKO Bank Polski Ekstraklasy.
– Nie ma żadnego konfliktu – ucina temat Iwajło Petew, gdy chcemy porozmawiać o sytuacji z Rafą Lopesem. W identycznym tonie wypowiada się Portugalczyk. – Dziennikarze chcieli stworzyć konflikt pomiędzy mną a Petewem, ale to nie jest prawda. Mamy bardzo dobre relacje. Rozmawiałem z nim wiele razy, na przykład przed i po poprzednim meczu z Jagiellonią.
Sprawę opisujemy więc głównie ciekawostkowo, bo cypryjskie i bułgarskie media określały ją jako wielki skandal. Dalsze ruchy wszystkich stron też nie świadczą o tym, że dwa lata temu na Cyprze panowała sielanka. Ale zarówno wypowiedzi piłkarza i trenera, jak i główne zdjęcie, na którym panowie ucinają sobie sympatyczną pogawędkę sugerują, że konflikt został już dawno zażegnany.
Omonia Nikozja – najgorszy moment w karierze Petewa
Całego okresu w Omonii Petew nie wspomina zbyt dobrze. Już wtedy jego kariera szła w dół. Na Cyprze pojawił się kilka miesięcy po historycznym sezonie w Dinamie Zagrzeb. Historycznym, bo Dinamo po raz pierwszy od jedenastu lat nie zdobyło wtedy mistrzostwa.
To był grudzień 2017, Omonia była wówczas na siódmej pozycji w lidze. Miejscu, które zdecydowanie nie zaspokajało ambicji jednego z największych cypryjskich klubów. Wybór Bułgara mógł być potraktowany jako nawiązanie do tradycji – Petew był dwudziestym szkoleniowcem tego klubu, który mógł się wylegitymować bułgarskim paszportem.
Rozpoczął bardzo dobrze. Dziesięć meczów, osiem zwycięstw, załapanie się do grupy mistrzowskiej, czyli zrealizowanie celu, który został postawiony przed nim w momencie podpisania kontraktu. W pięciu kolejnych meczach odniósł pięć porażek. Po pierwszej z nich wyrzucił z drużyny trzech Portugalczyków – Alexa Soaresa (dziś Moreirense), Margacę (dziś Anorthosis Famagusta) i Rafaela Lopesa. Dodał przy tym, że dopóki on będzie trenerem Omonii, żaden z nich nie zagra w jego drużynie.
Wywiad, który rozpętał burzę
Po piątej porażce, gdy rozchodziły się pogłoski, że cierpliwość Cypryjczyków się kończy, z Petewem skontaktował się dziennikarz bułgarskiego „Blitz”.
Przetłumaczymy najciekawsze fragmenty:
– Wyrzuciłem trzech piłkarzy. Poszedłem do prezydenta klubu poinformować go o mojej decyzji. Kibice Omonii, którzy kochają klub aż do bólu, czuli, że coś się dzieje. Zdecydowałem użyć miotły. Wyrzuciłem trzech najbardziej wątpliwych piłkarzy.
– Władze przywróciły ich do drużyny. Wytłumaczyły mi to, że ta trójka piłkarzy ma jeszcze kontrakty na dwa lata. Zostałem poproszony o zastosowanie się. Zrobiłem to dla klubu, by nie tworzyć problemów finansowych. Trenują więcej i grają mniej, ponieważ korzystam z innych graczy.
– Kiedy pan poczuł, że ta trójka nie przestrzega zasad?
– Najpierw dostałem sygnał od innych chłopaków z drużyny. Przestrzegali mnie, że portugalskie trio zachowuje się podejrzanie. Nie chciałem w to wierzyć, ale potem widziałem, że w ich działaniach faktycznie jest coś złego. Na początku zacząłem zmieniać ich podczas meczów i osiągnęliśmy dwie wygrane przeciwko mocnym zespołom, AEL-owi i Anorthosisowi. Gdy ich zdjąłem, graliśmy jak ludzie i wygraliśmy.
– Kibice innej drużyny skandowali „Petew, puść Margasa, puść Margasa!”. Wyśmiewali go.
– Po tym wszystkim co pan powiedział, podejrzewa pan ustawianie meczów?
– Nic nie mówię… Powiem tylko jedną rzecz – wielka Omonia jest w tym momencie tylko nazwą. Ale to nie wszystko. Mam wątpliwości co do trzech innych drużyn. Zobaczymy, co się wydarzy.
W rozmowie nie padają wprost mocne zarzuty, ale sprawne oko wyłapie, że portugalskie trio nie zostało odstawione tylko za słabą grę. Petew mówi też o pensjach, których piłkarze nie widzieli od trzech miesięcy. O sędziach, przy których ci bułgarscy uchodzą za mistrzów świata. Deklaruje, że na spotkaniu z władzami klubu nie będzie gryzł się w język. Dodaje też, że może zostać za chwilę zwolniony. Generalnie – rozmowa wygląda trochę tak, jakby obecny trener Jagi nie wiedział, że udziela właśnie wywiadu. Albo stracił głowę. Albo był już pogodzony z własnym losem i chciał iść na noże.
Cypryjczycy oburzeni
Na Cyprze wybuchł skandal. Słowa Petewa zostały odebrane tak, jakoby Portugalczycy mieli celowo działać na szkodę klubu i ustawiać mecze. Portal „Omonoia24” podawał, że piłkarze stanowczo zaprzeczają i w obecności prawnika zgłosili sprawę do stosownych organów. – Poszliśmy na policję tylko po to, by oczyścić nasze nazwiska – mówił w cypryjskich mediach Margaca. Prawnik dodawał, że jego klienci są w stanie dać wgląd do kont bankowych i połączeń telefonicznych. Generalnie – nie mają nic do ukrycia.
Konferencja prasowa, trójka piłkarzy (w tym Lopes) i prawnik.
Dwa dni po wywiadzie swoje spotkanie z mediami – także w obecności prawnika – zwołał Petew. Linia obrony? Nie mówił niczego o ustawianiu meczów, a jego słowa zostały źle przetłumaczone przez cypryjskie media. Występował już wtedy jako bezrobotny szkoleniowiec – dzień po wywiadzie dla „Blitz” stracił pracę.
Swoje oświadczenie błyskawicznie wydała Omonia: – Zapoznaliśmy się ze słowami Iwajło Petewa. Jeśli tylko poprawnie je przetłumaczono, są one zaskakujące. Nie mają nic wspólnego z prawdą. Co więcej, są oszczerstwami. Godzą w dobre imię naszego klubu. Nie akceptujemy tego, co powiedział Iwajło Petew.
Zdaniem portalu „themasports.com” Petew miał wysłać przez swojego prawnika pismo, w którym poprosił o przywrócenie go na stanowisko. Omonia odpowiedziała pozwem, w którym domagała się, by Petew zapłacił klubowi 566 tysięcy euro za straty wizerunkowe. Bułgar chciał dogadać się z byłym pracodawcą polubownie, ale ten nie chciał słyszeć o żadnym porozumieniu.
Jak się skończyło? Petew został ukarany grzywną przez cypryjską federację, ale nie podano do informacji publicznej, jak wysoką karę musiał zapłacić. Ale i sam Petew swoje na Omonii zarobił – przy zwolnieniu dostał wyrównanie za zaległe pensje, ale postanowił nie odpuszczać i domagał się, by został wypłacony jego kontrakt w całości, także za miesiące, w których nie dane mu było prowadzić drużyny. I swoją sprawę wygrał. W marcu tego roku FIFA zdecydowała, że na konto Petewa wleci pokaźna sumka od cypryjskiego klubu.
Dla Petewa nie ma tematu
Petew nie zamierza zdradzać szczegółów afery. Wychodzi z założenia, że media mocno mu zaszkodziły, więc lepiej nie mówić nic. W wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” poruszono temat wyrzucenia Portugalczyków, Petew zrzucił na nierzetelność dziennikarzy.
Cytujemy:
W kontrowersyjnych okolicznościach rozstał się też pan w 2018 roku z Omonią Nikozja. W wywiadzie obwinił pan własnych piłkarzy o ustawianie meczów.
To nie był wywiad.
A co?
Zaufałem nieodpowiedniej osobie. Rozmawiałem z tym człowiekiem trzy, cztery razy. To była prywatna rozmowa, nic więcej. Nie udzielałem mu wywiadu, tak jak teraz udzielam panu, tymczasem niedługo później te słowa zostały opublikowane. Po niektórych zdarzeniach z przeszłości, między innymi tym, mniej ufam ludziom. Był okres, gdy rzadko zgadzałem się na wywiady.
Działacze Omonii po tamtych słowach pozwali pana za straty wizerunkowe klubu. Domagali się pół miliona euro. Jak to się skończyło?
Nie miałem żadnych poważnych problemów z powodu tamtych słów. Rzeczywiście, na początku był wokół tego duży szum, ale po miesiącu cała sprawa się dla mnie skończyła.
Dla Lopesa nie ma tematu
Rafael Lopes opowiada nam o okresie w Omonii i relacji z Petewem:
– Dziennikarze chcieli stworzyć konflikt pomiędzy mną a Petewem, ale to nie jest prawda. Lubią tworzyć konflikty bez konkretnego powodu. Zanim Petew przyszedł do nas, nie grałem zbyt wiele, drużyna miała zły okres. Gdy podpisał kontrakt, przyszedł do mnie i powiedział, że zacznę grać i widzi mnie jako numer dziesięć. Na tej pozycji nigdy wcześniej nie grałem. Zaczęliśmy wygrywać mecz za meczem, a ja strzelałem i asystowałem. Byłem w świetnej formie, naprawdę świetnej, jeśli mam być szczery.
– Odszedłem z Omonii, bo u mojego małego synka wykryto problem z sercem. Potrzebował operacji tak szybko, jak to możliwe. Dlatego wróciłem do Portugalii na jeden sezon, po którym przeniosłem się ponownie zagranicę.
– Z trenerem Petewem mamy bardzo dobre relacje i Michał Probierz o tym wie. Pomógł mi rozwinąć się jako piłkarz, gdy znalazł dla mnie nową pozycję. Z Petewem przeżyłem jeden z najlepszych momentów w mojej karierze. Rozmawiam z nim wiele razy, nie tylko podczas meczów. Rozmawiałem z nim chociażby na boisku przed i po poprzednim meczu z Jagiellonią.
***
Topór wojenny został zakopany, mecz może nie będzie miał żadnej dodatkowej temperatury, ale będzie miał ciekawy, nieoczywisty kontekst. Lopes radził sobie na Cyprze całkiem dobrze, w 23 meczach zaliczył siedem bramek i cztery asysty. Pewnie byłoby ich więcej, ale nawet po zwolnieniu Petewa miał w Omonii marginalną rolę. A Petew? No cóż, o okresie w Nikozji chciałby pewnie zapomnieć. Zarówno piłkarz Cracovii, jak i trener Jagi pożegnali się z Omonią z przytupem.
Fot. newspix.pl / FotoPyK
źródła: blitz.bg, topsport.bg, themasports.com, omonoia24.com