Reklama

Podkręć jak Moder! Lech odziera Piasta z nadziei

Szymon Podstufka

Autor:Szymon Podstufka

20 czerwca 2020, 20:40 • 4 min czytania 105 komentarzy

Iluż to w tej lidze mieliśmy piłkarzy, o których mówiło się, że lubi – albo wręcz potrafi – uderzyć? Nie chcemy przeszacować. Powiedzmy, że dziesiątki. Ilu faktycznie na to miano zasługiwało? Garstka taka, że można niemal do końca zacisnąć dłoń. Ale Jakub Moder to ma. I gdyby nie to, że życzymy temu chłopakowi fajnej, zagranicznej kariery, to moglibyśmy go oglądać w ekstraklasie do czterdziestki. Dziś to właśnie jego czwarty gol, równie urodziwy co poprzednie, uratował Lecha z opresji. I to takiej, z której nie wyszło kilku jego poprzedników.

Podkręć jak Moder! Lech odziera Piasta z nadziei

Rywal znów czerwony

Schemat to doskonale ostatnio znany. Jak grają gliwiczanie, to można być niemal pewnym, że rywal będzie kończył mecz w osłabieniu. I, w efekcie, przegra. Od ostatniego spotkania przed zawieszeniem rozgrywek wyglądało to tak:

  • czerwona kartka Jose Kante w meczu z Legią – Piast wygrywa 2:1
  • as kier dla Macieja Sadloka w starciu z Wisłą – 4:0 dla mistrzów Polski
  • czerwo Jakuba Żubrowskiego w spotkaniu z Koroną – 2:1 dla gliwiczan
  • wykluczenie Ariela Borysiuka w potyczce z Jagiellonią – 2:0 dla Piasta

Uchował się tylko Górnik. I przed zejściem jednego z piłkarzy pod prysznic wcześniej niż planował, i przed przegraną. No i teraz Lech.

A grać musiał w dziesiątkę przez praktycznie całą drugą połowę. Jak Thomas Rogne wyskoczył z łokciem do Parzyszka i został odesłany do szatni, od razu przypomniała nam się anegdota Jose Mourinho o Mario Balotellim. Piętnaście minut przerwy tłukł Włochowi do głowy, że nie może dostać drugiej żółtej, początek drugiej części meczu i co? I Balo wjeżdża w rywala, oczywiście wylatując z boiska.

Strzały? Dobro luksusowe

Parzyszek zresztą był odpowiedzialny za obie kartki Norwega. W pierwszej połowie to jego zatrzymywał w zarodku nieźle zapowiadającej się kontry Piasta Rogne. Może przynajmniej padłby z niej celny strzał, bo w pierwszej części meczu piłkarze jednych i drugich nas takim nie zaszczycili. Po mokrym boisku piła miała chodzić. Sprawiać problemy obrońcom. Przecież i Piast, i Lech mają zawodników, którzy umieją szybko popykać. A tu jedno, wielkie jajo w rubryce: próby celne.

Reklama

W drugiej części spotkania na gola też się długo nie zapowiadało. A jak już, to dla Piasta, który po czerwonej kartce – wzorem poprzednich starć – usiadł na przeciwniku. Sporo było dośrodkowań, kilka prób z dystansu. Nawet celnego uderzenia się doczekaliśmy, gdy słabo – ale w bramkę – przymierzył Milewski. I gliwiczanie się rozkręcili. To głową spudłował minimalnie Parzyszek. To Vida mógł zaskoczyć van der Harta, ale zamiast porządnie strzelić, tylko piłkę dziubnął. To zaś Hateley uderzył z dobrą mocą, ale w sam środek, gdzie błędu nie popełnił holenderski golkiper.

Swoją drogą musimy van der Hartowi oddać, że dziś był niesamowicie pewny. Przyzwyczaił nas do jakichś baboli, jakiegoś piąstkowania w kolegę, a tu – naprawdę bardzo dobry mecz. Może nie został zmuszony do interwencji ocierających się o parady sezonu, ale dawał w tyłach pewność. Tak potrzebną, gdy czerwoną kartkę obejrzał Rogne.

Moder? Potrafi uderzyć

To nie van der Hart, a Jakub Moder popełnił największy błąd meczu, który mógł dać Piastowi gola z niczego. Otóż zlekceważył pressing gospodarzy i gdy było za późno zorientował się, że ma na karku Hateleya. Nastrzelił go tak szczęśliwie, że piłka poszła obok bramki, ale gdyby miał mniej farta, zaliczyłby haniebną „asystę”.

Nie uznał jednak, że to nie jego dzień, gdy w drugiej części meczu Lech wyszedł z jedną z niewielu akcji i w bocznej strefie dał się sfaulować Jóźwiak. Moder nie miał zamiaru dzielić się piłką. Ustawił ją, uderzył ile sił. A gdy Plach zorientował się, że niepotrzebnie wykonał naskok i że nie zdoła tego naprawić, mógł cieszyć się z przepięknego gola. Dodajmy – pierwszego straconego przez Piasta u siebie w 2020 roku.

Gliwiczanie musieli ruszyć na Lecha ze zdwojoną siłą, bo nic już do stracenia nie mieli. I zrobili to, ale z jednej strony strzelali tam, gdzie ustawiał się van der Hart, z drugiej – wspominaliśmy – Holender był dziś pełnokrwistym pewniakiem. Na nic zdały się też protesty piłkarzy z Gliwic, kiedy najpierw wołali o karnego, gdy ich zdaniem ręką zbijał piłkę Puchacz. A także gdy przed akcją na 2:0 dla Lecha Tuszyński próbując dobić strzał Czerwińskiego w poprzeczkę wyskoczył i jeszcze w locie odegrał teatrzyk pod tytułem: „o Jezu, jak boli”.

76. próba Tiby

Sędzia Jakubik nabrać się nie dał, a gwizdnął, owszem, niedługo. Po golu na 2:0, by zakończyć spotkanie. Rezerwowy Filip Marchwiński ruszył bowiem z piłką na przetrzebioną obronę Piasta, dograł do Żamaletdinowa, a ten obsłużył Pedro Tibę. Dla Portugalczyka skończyło się tym samym bolesne oczekiwanie na pierwszego gola. Przed meczem w Gliwicach miał tyle samo prób, co Christian Gytkjaer (73 uderzenia) i podczas gdy na koncie Duńczyka widniało 20 goli, u Tiby – zero. Podobnie, jak i po 74. i 75. strzale, tych oddanych w dzisiejszym spotkaniu. Po 76. już nie.

Reklama

Kolejorz zaś był dziś przeciwieństwem Portugalczyka w tym sezonie. Zabójczo efektywny, gdy przychodziło do uderzania na bramkę. Dwa celne strzały, dwa gole i do domu.

Lech pozbawił więc chyba na dobre Piasta złudzeń, że możliwy jest taki finisz, jak rok temu. Dopadnięcie Legii, która jutro może odskoczyć już na dziesięć „oczek”. To raczej w dół trzeba patrzyć, a nie w górę. Wygrywający trzeci mecz z rzędu do zera Lech zbliżył się już na dystans jednego punktu. I na pewno w walce o wicemistrzostwo nie będzie odpuszczać.

fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry
Ekstraklasa

Media: Magiera zrzekł się części pensji, ale i tak otrzyma ponad 500 tys. złotych

Bartosz Lodko
8
Media: Magiera zrzekł się części pensji, ale i tak otrzyma ponad 500 tys. złotych

Komentarze

105 komentarzy

Loading...