Na starciu Barcelona – Leganes nie było kibiców, trudno więc było w okolicach Camp Nou spodziewać się korków w godzinach przedmeczowych. A jednak jakimś cudem autokar z piłkarzami Blaugrany dojechał na spotkanie spóźniony o jakieś pół godziny. Ale piłkarze Leganes dwóch kwadransów bardzo przeciętnej gry gospodarzy nie umieli wykorzystać. A skoro Barcelona już się na Camp Nou pojawiła, to Leganes za niewykorzystane szanse skarciła.
Miguel marnotrawny
Okazje były dwie. Trzecia, mniej klarowna, już przy stanie 0:2, kiedy to Carrillo nie trafił nawet w światło bramki. I to mimo że po flipperze przed polem karnym Barcelony znalazł się nagle przodem do Ter Stegena, przy asyście (ale nieszczególnie intensywnej) Nelsona Semedo.
On miał jednak „tylko” szansę zmniejszyć dystans do Barcy. Miguel Guerrero zaś dwa razy mógł dać kolegom prowadzenie na obiekcie, na którym w tym roku przegrali w Copa del Rey 0:5. Najpierw niezdecydowanie Erazo (spokojnie mógł sam uderzać) przerodziło się w stuprocentową szansę na gola dla „dziewiątki” Leganes. Wszyscy obrońcy Barcelony błąkali się w swoim polu karnym lub jego okolicach bez celu, jedynie Clement Lenglet był na tyle przytomny, by wskoczyć za plecy Ter Stegena. I stamtąd uratować skórę swojej drużynie, przecinając zmierzający do celu strzał Guerrero.
Ten sam napastnik miał okazję rehabilitacji kilka chwil później, gdy uderzał z ostrego kąta. Znów przy ogromnej bierności graczy Barcy. Ale trafił w słupek, a najlepszy czas „Ogórków” w tym meczu zwyczajnie się skończył.
15+15 o krok
Lionelowi Messiemu brakowało dziś zaledwie jednej asysty, by po raz piąty w karierze pękła przed nim bariera 15 goli i 15 asyst w jednym sezonie ligowym. To on był głównym odpowiedzialnym za demontaż Leganes, ale akurat brakującej asysty do swojego konta nie dopisał. Miał asystę drugiego stopnia przy nieuznanym po minimalnym ofsajdzie golu. Wywalczył też karnego, którego osobiście zamienił na gola. Otwierające podanie mógł dorzucić, ale ładnego loba nad obrońcami w samej końcówce nie zamienił na trafienie rezerwowy Luis Suarez. Urugwajczyk wrócił po kontuzji kolana już w weekendowym starciu z Mallorcą. Wciąż jednak na 90 minut gotów – jak widać – nie jest.
Pod jego nieobecność za strzelanie goli – obok Leo Messiego oczywiście – zabrał się Ansu Fati. Dając naoczny dowód, dlaczego mimo oferty rzekomo opiewającej na 150 milionów euro od Manchesteru United, włodarze klubu z Camp Nou nie palą się do jego sprzedaży.
Barcelona dojeżdża
To właśnie Fati nadgryzł „Ogórki”, gdy w końcówce pierwszej połowy sobie tylko znanym sposobem w pole karne wdarł się Junior Firpo. Sprowadzony zeszłego lata z Betisu zawodnik wdarł się pomiędzy trzech obrońców i zdołał odegrać do 17-latka. Ten strzelił płasko, pomiędzy nogami Tarina, poza zasięgiem Cuellara.
Był to równocześnie pierwszy celny strzał Barcelony w meczu. W 42. minucie.
Druga połowa była już dla bandy Quique Setiena znacznie lepsza, choć wciąż daleko nam do piania z zachwytu. Ot, po prostu Barcelona odpaliła kilka niezłych kombinacji, parę magicznych momentów zaserwował też Messi. Najpierw dograł do Semedo tak, że temu pozostało wyłożyć piłkę na tacy Griezmannowi. Jak się jednak okazało po analizie VAR – Portugalczyk tę akcję minimalnie spalił. Chwilę później postanowił nie pozostawić już niczego przypadkowi. Wziął piłę, ruszył z nią slalomem między przeciwnikami. Dwa razy próbował go za wszelką cenę zatrzymać Ruben Perez, wreszcie szlaban postawił Jonathan Silva. Werdykt? Jedenastka, którą Messi zamienił na gola, posyłając Cuellara w przeciwny róg.
Leganes w swoim nieszczęściu (spotęgowanym czerwoną kartką dla trenera Javiera Aguirre z końcówki meczu za bluzgi w kierunku sędziego) miało o tyle szczęścia, że nie skończyło się wyżej. Bo taki Puig mógł, a wręcz powinien strzelić swojego premierowego gola w LaLiga. Nie potrafił jednak wykorzystać świetnego zagrania Vidala.
Barca umacnia się więc na prowadzeniu w lidze, oddając piłeczkę Realowi. Ten zaś gra w czwartek z rywalem, który nigdy nie jest przeciwnikiem łatwym. Z Valencią. W 2019 roku niepokonaną przez Królewskich w obu starciach w LaLiga (porażka 1:2 i remis 1:1, oba starcia na Mestalla).
Barcelona – Leganes 2:0
Fati 42’, Messi 69’ (k.)
fot. FotoPyK