Reklama

Nieoczekiwany problem ŁKS-u – niewielka rotacja na pozycji młodzieżowca

redakcja

Autor:redakcja

07 czerwca 2020, 03:47 • 5 min czytania 3 komentarze

Rozważania nad tym sezonem w wykonaniu ŁKS-u Łódź to generalnie jedna wielka droga przez mękę i kolejne problemy. Fatalna defensywa, kiepska skuteczność, kuriozalne krycie przy stałych fragmentach, sporo pecha, mnóstwo swojaków, niewykorzystane rzuty karne. Można mnożyć i mnożyć, ale co gorsza – w Łodzi ostatnio nawet zalety zamieniają się w problemy. Tak jest bez wątpienia z kwestią młodzieżowca, która wygląda dziś o wiele gorzej, niż na starcie sezonu 2019/20.

Nieoczekiwany problem ŁKS-u – niewielka rotacja na pozycji młodzieżowca

Na początku ustalmy: to nie jest tak, że ŁKS spadnie z ligi przez to, że zaniedbał budowę kadry i musiał łatać dziury nieprzygotowanymi do ligi juniorami. Wręcz przeciwnie – przed sezonem wydawało się, że akurat w kwestii obsady młodzieżowca łodzianie są więcej niż gotowi. W końcu nie każdy klub Ekstraklasy mógł sobie pozwolić na wystawianie jednocześnie aż dwóch reprezentantów Polski U-21, z których każdy miał już za sobą przynajmniej dwa sezony seniorskiego grania. Spójrzmy na lipiec czy sierpień 2019 roku i ówczesną młodzież ŁKS-u:

  • Jan Sobociński,

świeżo po w miarę udanym w jego wykonaniu turnieju kadry U-20. Miękko przeszedł do drużyny Czesława Michniewicza, gdzie z miejsca stał się pierwszym wyborem obok Sebastiana Walukiewicza. Odkrycie sezonu 2018/19, gdy naprawdę przyzwoicie radził sobie jako filar defensywy ŁKS-u zmierzającego po awans do krajowej elity. Wcześniej udany sezon w II lidze, na wypożyczeniu w Gryfie Wejherowo. Zagrał tam od deski do deski 13 meczów i wraz z kolegami utrzymał klub, który po jesieni zajmował ostatnie miejsce z 13 punktami w 19 meczach. Z Sobocińskim w składzie Gryf wygrał 9 z 13 spotkań. Ogółem więc wydawało się, że numer jeden jest znany. Co więcej – jest nim człowiek, któremu zaufali i nie zawiedli się kolejno Jarosław Kotas, Tomasz Kotwica, Kazimierz Moskal, Jacek Magiera i Czesław Michniewicz.

  • Piotr Pyrdoł,

rozwijający się wraz z ŁKS-em, z którym przewędrował od III ligi do Ekstraklasy. Wydawało się, że Patryk Bryła i Dani Ramirez będą raczej nie do ruszenia na skrzydłach, ale nawet w I lidze młodemu ełkaesiakowi udawało się czasem łapać długie minuty i cenne doświadczenia – by wspomnieć choćby mecz z Rakowem Częstochowa, w którym to właśnie Pyrdoł wywalczył rzut karny, czy bardzo udane spotkania z Odrą Opole (5:1) i Wartą Poznań (3:0). W Ekstraklasie dość długo czekał na szansę, ale gdy ją dostał, niedługo później wpłynęło do klubu powołanie z reprezentacji U-21. Jak się okazało później – w oko Piotr wpadł również paru bogatszym klubom Ekstraklasy

  • Adam Ratajczyk,

z którym ŁKS wiązał chyba największe nadzieje. Co prawda sezon zaczął w rezerwach, ale już w I lidze zaliczył debiut na szczeblu centralnym, świetnie radził sobie też chociażby w derbach w lidze okręgowej, gdy i ŁKS, i Widzew bardzo ambicjonalnie potraktowały walkę o awans do IV ligi i w bezpośrednim starciu wystawiły niemalże wyjściowe garnitury. Ratajczyk był też powołany do kadry U-17, gdzie strzelił nawet gola, więc dla wszystkich naturalne było, że jeśli Sobociński czy Pyrdoł będą potrzebowali odpoczynku, za moment na ich miejsce może wskoczyć właśnie on. 17-latek z ogromnym talentem, którego ze Znicza próbowali ściągnąć do siebie mocniejsi gracze niż ŁKS.

Reklama
  • Przemysław Sajdak,

zakupiony z Puszczy Niepołomice po całkiem przyzwoitej w jego wykonaniu wiośnie 2019 – debiutował jeszcze jako osiemnastolatek, świeżo po 19. urodzinach wybiegał w I lidze prawie 6 godzin.

Jaki jest stan na dziś, 7 czerwca 2020 roku, na parę godzin przed meczem z Rakowem Częstochowa? Cóż, stan jest raczej opłakany. Oczywiście, nie skreślamy żadnego z zawodników urodzonych po 1998 roku, jesteśmy wyrozumiali dla młodzieżowców, bo wahania formy są w ich wieku czymś całkiem naturalnym. Ale jednak nie możemy pozostać ślepi na obecną sytuację w ŁKS-ie. Najprościej wygląda to w przypadku Pyrdoła – po prostu zawinął zimą manatki i przeszedł do Legii Warszawa, która jego obecny etap rozwoju wyceniła dość nisko: na ten moment nie rozegrał jeszcze ani minuty. Nieco bardziej skomplikowana jest sytuacja Jana Sobocińskiego – on w ŁKS-ie został, ale jego jesienne wtopy były na tyle kosztowne, że zimą sprowadzono dwóch nowych stoperów. Gracia i Dąbrowski wpuścili młodego na zaledwie 97 minut. 13 w Warszawie, gdy Dąbrowski nie wytrzymał tempa legionistów oraz na 84 w Gdyni, gdy złamał sobie nos przy próbie uderzenia.

Poza tym Sobociński spędza mecze w pozycji siedzącej, a ostatnio jeszcze przez drobny uraz wyleciał z kadry meczowej. Nie może to specjalnie dziwić, bo choć nikt nie odmawia mu pewnych umiejętności czy talentu – chłopak ma tak gigantycznego pecha i jednocześnie wygląda na tak przytłoczonego presją, że zdecydowanie dobrze zrobi mu jeszcze dłuższy odpoczynek.

WSZYSTKO W RĘKACH CHŁOPAKA Z ROCZNIKA 2002

Sęk w tym, że to oznacza wrzucenie potężnego ciężaru na barki nastoletniego Ratajczyka. Sajdak po wyjściu w pierwszym składzie w dwóch pierwszych meczach wiosny, zaliczył jeszcze epizod w trzeciej kolejce po przerwie i zniknął z radarów. Poza tym ewentualna zmiana Sajdaka za Ratajczyka wymuszałaby dość spore wygibasy taktyczne – a zdaje się, że były piłkarz Puszczy na 90 minut ekstraklasowej karuzeli jeszcze gotowy nie jest. Zostaje więc w pełni zaufać Ratajczykowi, modlić się o jego zdrowie oraz… skuteczność. O ile z Zagłębiem młodziak ze Szkoły Gortata (gdzie wciąż się uczy) zagrał jak profesor, strzelając świetnego gola, o tyle z Górnikiem zmarnował dwie doskonałe okazje, raz nie trafiając do pustej bramki.

Jeśli to, co słyszeliśmy o Ratajczyku jest prawdą, to przed nim jeszcze 100 goli i 100 spudłowanych strzałów w krajowej elicie. Sęk w tym, że ŁKS ma już naprawdę niewiele czasu, by tolerować błędy swojej młodzieży. A co jeśli Ratajczyk zareaguje na niepowodzenia tak jak Sobociński, który ewidentnie się załamał? Tego scenariusza wolą chyba w Łodzi w ogóle nie rozpatrywać, bo zostaną im do grania głównie ludzie, którzy są przed debiutem na szczeblu centralnym.

Z drugiej strony – przy całej tej mizerii warto pamiętać, że ŁKS wciąż jest w grze o zwycięstwo w Pro Junior System, szczególnie cenne, bo PZPN ze względu na pandemię zapewnił wypłatę części środków nawet w przypadku spadku ekipy z czołowych miejsc rankingu. Jeśli Rycerze Wiosny w końcu nie przypomną sobie, że wiosna już trwa – może się okazać, że ostatnie kolejki będą już wyłącznie nabijaniem punktów do PJS – z Sobocińskim, Ratajczykiem i Sajdakiem w składzie.

Reklama

Fot.Newspix

Najnowsze

Polecane

Czy każdy głupi może wejść na Mount Everest? „Bilet lotniczy i wio”

Kacper Marciniak
0
Czy każdy głupi może wejść na Mount Everest? „Bilet lotniczy i wio”
Ekstraklasa

Kovacević ujawnił, jak upadł jego transfer do Benfiki. „Był problem z prowizją dla agenta”

Patryk Fabisiak
1
Kovacević ujawnił, jak upadł jego transfer do Benfiki. „Był problem z prowizją dla agenta”

Komentarze

3 komentarze

Loading...