Jak od pewnego czasu wiadomo, 17 czerwca powrócą na boisko piłkarze prawdopodobnie najlepszej, a już na pewno najbogatszej ligi Europy – angielskiej Premier League. Aston Villa podejmie Sheffield United, a Manchester City zmierzy się z Arsenalem. Naturalnie wznowienie rozgrywek będzie się wiązało z całą masą organizacyjnych zmian. Obostrzeń, regulacji, zakazów i nakazów. Protokół bezpieczeństwa musi zostać zachowany. Ale, podobnie jak to ma miejsce w Bundeslidze, na kwestia pozaboiskowych zmiany się nie kończą. Anglicy postanowili bowiem skorzystać z furtki, która została uchylona przez IFAB (International Football Association Board). W końcówce sezonu 2019/20 managerowie w Premier League będą mogli dokonać pięciu zmian w meczu.
Poszerzono również ławkę rezerwowych. Dotychczas łapało się na nią siedmiu zawodników, na finiszu rozgrywek będzie to dziewiątka zmienników. Wszystko rzecz jasna w zgodzie z decyzjami światowej federacji piłkarskiej, która dopuściła do takich zmian. Intensywność spotkań plus wątpliwy okres przygotowawczy sprawiają, że ryzyko kontuzji będzie wyższe niż zwykle. Stąd dodatkowe narzędzie dla trenerów, by mogli lepiej gospodarować siłami swoich podopiecznych.
Tak brzmi oficjalny komunikat wydany przez IFAB:
“Dla rozgrywek, które już się zaczęły, albo dopiero mają się zacząć i skończyć przed 31 grudnia 2020 roku, Międzynarodowa Rada Piłkarska (IFAB) zaakceptowała propozycję FIFA, by wprowadzić tymczasową zmianę przepisów, dopuszczającą przeprowadzenie maksymalnie pięciu zmian w jednej drużynie. Jednakże, żeby zapobiec zakłóceniu gry, obie drużyny będą miały tylko trzy okazje do dokonania zmian. Zmiany można również dokonać w przerwie spotkania. Tymczasowa poprawka wchodzi w życie ze skutkiem natychmiastowym i zostaje wprowadzona z uwagi na to, że mecze mogą być rozgrywane w niewielkich odstępach czasowych i w trudnych warunkach atmosferycznych, co może mieć niekorzystny wpływ na zdrowie piłkarzy”.
Rozwiązanie całkiem nieźle sprawdza się obecnie w Bundeslidze i – przynajmniej na krótką metę – wydaje się naprawdę dobrym rozwiązaniem. Uzasadnialiśmy o już w naszych poprzednich tekstach.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:
- Damian Smyk: “Pięciu zmian nie będzie, bo za czasów Bońka ich nie było”
- Michał Kołkowski: “Czy dopuszczenie pięciu zmian w meczu może być rewolucyjne dla piłki?”
- Szymon Janczyk: “Pięć zmian w Polsce – tak czy nie? Oddajemy głos trenerom”
Mimo to, w Premier League nie brakowało głosów sceptycznych wobec grzebania w regułach. Jednym z najgłośniej protestujących był manager Brightonu, Graham Potter. – Myślę, że jeżeli zaczniemy zmieniać zasady gry, choćby te dotyczące zmian, to sprawimy, że po powrocie mecze będą rozgrywane według innych zasad niż przed przerwą. Nie powinno tak być.
Odmienną opinię wyraził natomiast klubowy lekarz Newcastle United, Paul Catterson. Podkreślił on, jak kruche może być zdrowie zawodników po powrocie do gry. – Spodziewamy się zwiększonej liczby kontuzji – mówił w rozmowie z BBC. – Piłkarze przez osiem tygodni trenowali na bieżniach, w warunkach domowych. Powrót do treningów na boisku oznacza duże zmiany dla organizmu. Kilka lat temu liga futbolu amerykańskiego została na jakiś czas zatrzymana przez lockdown. Po wznowieniu rozgrywek odnotowano znacznie więcej kontuzji mięśniowych. Zwłaszcza jeżeli schodzi o ścięgna Achillesa. Piłkarze po treningach nie mogli brać lodowych kąpieli. Próbowaliśmy im jakoś dostarczać lód do domów. Cofnęliśmy się w czasie o 15 lat.
Frank Lampard
Na podobne problemy zwracał uwagę Steve Tashjian, główny specjalista ds. przygotowania fizycznego w amerykańskiej federacji piłkarskiej: – Problem polega na tym, że jeśli piłkarz zaprzestanie treningu, to w pierwszej kolejności zanika eksplozywność i te parametry przygotowania, które odpowiadają za zwinność, szybkość i intensywność przy wysiłku. Jeśli dziś ktoś się pyta „w którym momencie piłkarz może doznać kontuzji”, to odpowiadam, że właśnie przy zrywie do piłki albo przy zmianie kierunku biegu. Bo w tych elementach stracił najwięcej wytrenowania.
W Anglii z inicjatywą dopuszczenia pięciu zmian i dziewięciu piłkarzy na ławce rezerwowych wyszli przedstawiciele Chelsea. Do ich propozycji przychyliły się w głosowaniu pozostałe kluby ekstraklasy. Chciałoby się rzec, że najmocniej zyskają na tym kluby o najszerszej kadrze, ale w Premier League właściwie każda ekipa pozwala sobie na to, by na ławce trzymać paru piłkarzy, których bez wstydu można oddelegować do gry również w wyjściowej jedenastce. Polskie kluby takiego luksusu naturalnie nie mają. Mimo wszystko niezmiennie ubolewamy, że w Polsce eksperymentu z pięcioma zmianami nie zastosowano. Choćby wczoraj doszło do kolejnego poważnego urazu na naszym podwórku. Jakub Kiełb z Warty Poznań wypadł z gry na kilka tygodni po uszkodzeniu więzadeł.
Urazów jest naprawdę sporo, a przecież najtrudniejszy czas dopiero przed nami.
fot. NewsPix.pl