Reklama

Warta Poznań – cztery lata temu III liga, dziś apetyt na Ekstraklasę

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

03 czerwca 2020, 15:47 • 5 min czytania 6 komentarzy

Warta Poznań rozpoczyna dziś ostatni etap walki o powrót do Ekstraklasy. Niemal dokładnie cztery lata temu warciarze szykowali się do walki o to, by zagrać w barażach o awans do II ligi. Dziś mają już pewną licencję na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pozostaje tylko tę promocję do Ekstraklasy wywalczyć. “Zieloni” po cichu przedłużyli kontrakty z kluczowymi piłkarzami, w trakcie przerwy w rozgrywkach remontowali stadion. Teraz zostaje już im tylko utrzymać pozycję w czołowej dwójce ligi.

Warta Poznań – cztery lata temu III liga, dziś apetyt na Ekstraklasę

Początek czerwca 2016 roku. Warta Poznań podejmuje rezerwy (!) Lecha Poznań. Po dramatycznym meczu udaje się ugrać remis, choć goście mieli znakomitą okazję na zwycięstwo po akcji Niklasa Zulciaka. 3:3, Bartosz Kieliba strzelający gola głową nosząc na niej przekrwawiony opatrunek, poznaniacy wywalczają sobie prawo do gry w barażach o II ligę.

Cztery lata później “Zieloni” przygotowują się do meczu z GKS-em Jastrzębie. Zajmują drugie miejsce w I lidze, wspomniany Kieliba nadal jest w klubie, nosi opaskę kapitana. Na horyzoncie pojawia się gra z Lechem w przyszłym sezonie. Z Lechem, nie z rezerwami Lecha.

Oklepane są już te opowieści o tym, jak to Warta przeszłą drogę od klubu wiszącego nad przepaścią, w którym brakowało pieniędzy na wodę dla piłkarzy, do klubu rzucającego wyzwanie o wiele bogatszym pierwszoligowcom typu Podbeskidzie Bielsko-Biała czy Termalica Bruk-Bet Nieciecza. Natomiast trzeba zdać sobie sprawę, że Warta zaczyna być może najważniejszą dla siebie rundę w najnowszej historii klubu. Piszemy “rundę”, choć tak naprawdę chodzi o dogranie wiosny do końca po koronawirusowej przerwie w rozgrywkach.

A władze klubu spożytkowały tę przerwę bardzo pracowicie. Nie było leżenia do góry brzuchem, była robota na wielu płaszczyznach.

Reklama

Kapitan i kluczowy piłkarz na kolejne lata

Przede wszystkim działo się w Poznaniu w kwestiach sportowych. W minionym tygodniu klub ogłosił przedłużenie kontraktów z dwoma bardzo istotnymi zawodnikami. Po pierwsze – wspominany Bartosz Kieliba. Facet, który przychodził do zespołu jeszcze gdy ten grał w III lidze. Twardy stoper, bardzo solidny w odbiorze, na warunki niższych lig znakomity w powietrzu. I z tą Wartą był w III lidze, był w II, a teraz jest w I i niewykluczone, że zagra z nią w Ekstraklasie. Jest kapitanem drużyny i opaskę uchwał nawet wtedy, gdy do zespołu trafili piłkarze z dużo większym doświadczeniem na poziomie ekstraklasowym.

W naszej rozmowie mówił tak:

Awans z III do II ligi, później z II do I. Nie miałeś obaw, że w pewnym momencie po prostu odpadniesz?

Miałem takie myśli po awansie do I ligi. Wszyscy byli zaskoczeni wtedy z powodu tego awansu – nie mieliśmy żadnych podstaw, aby myśleć o awansie na zaplecze Ekstraklasy, organizacyjnie też nie byliśmy gotowi. Wtedy były takie obawy, że zaraz trzeba będzie wyjść na gości z doświadczeniem ekstraklasowym. Albo i takich, którzy mają gdzieś w CV występy w reprezentacji. Ale w pierwszym meczu strzeliłem gola, w kilku meczach zapunktowaliśmy i pomyślałem „czego ty się obawiałeś?”. Okazało się, że nie ma się czego bać. Potraktowałem to jako taki pozytywny bodziec.

Umowa z Kielibą została przedłużona, ale równie istotne wydaje się podpisanie nowego kontraktu z Łukaszem Trałką. Dziś pewnie kibice Lecha chętniej wymieniliby Muhara za swojego byłego kapitana, ale pomocnik Warty prawdopodobnie zakończy karierę w zielonych barwach. W Ekstraklasie jeszcze w swoich ostatnich miesiącach na tym poziomie rozgrywkowym spokojnie dojeżdżał z formą i nie ma się co dziwić, że na poziomie I ligi nadal wygląda bardzo dobrze. To on wraz z Mateuszem Kupczakiem odpowiadają za jeden z najlepszych (być może najlepszy?) środek pola na pierwszoligowych boiskach.

Stadion rośnie, ale na Ekstraklasę nie zdąży

Przerwa w rozgrywkach sprawiła, że Warta dostała też trochę czasu na dostosowanie swojego obiektu do wymogów pierwszoligowych. Problemem do tej pory były jupitery, a właściwie ich brak. Ale te na szczęście widać już dziś z daleka przechadzając się w okolicach Dolnej Wildy. W ostatnich tygodniach trwały prace przygotowujące grunt do zamontowania ich przy Drodze Dębińskiej, maszty już stanęły, trwają właśnie prace wykończeniowe i montażowe. Niewykluczone, że jeszcze w tym sezonie “Zieloni” wrócą na swój obiekt i nie będą musieli się tarabanić do Grodziska Wielkopolskiego.

Nieco bardziej skomplikowanie jawi się sytuacja z grą w Poznaniu w przypadku awansu do Ekstraklasy. Warta dostała licencję na grę na tym poziomie, ale z nadzorem infrastrukturalnym – jeśli bowiem awansuje, to sezon na pewno zacznie w Grodzisku. O ile podgrzewanie murawy nie jest problemem (pod murawą jest instalacja, trzeba tylko podłączyć do niej piec grzewczy), o tyle wszystko rozbija się o kwestie frekwencyjne.

Reklama

Na naszych łamach wyjaśniał to Marcin Janicki, prezes rady nadzorczej klubu:

Jeśli Warta awansuje, to zagra u siebie czy będziecie szukać innego stadionu? Dostaliście trochę więcej czasu na to, by doprowadzić obiekt do spełnienia warunków licencyjnych.

– Na początku sezonu na pewno nie. Wynika to z tego, że na naszym obiekcie mamy zaplanowany duży proces inwestycyjny. Razem z miastem doprowadzamy nie tylko stadion do tego, by spełniał warunki gry w Ekstraklasie, ale tych punktów w planie inwestycji jest dużo więcej. To są boiska boczne, studnia głębinowa, podgrzewana murawa… Wychodzimy z założenia, że skoro już ta machina projektów i prac ruszyła, to chcemy to zrobić w całości i porządnie. Wolimy usiąść do tego i załatwić wiele z punktów wymagań licencyjnych na przyszłość. Tak, by później nie wjeżdżać na stadion z ekipą remontową co roku i nie szukać „a, tu jeszcze nie spełniamy tego kryterium, tego jeszcze nie mamy…”. To też wynika z tego, że takie kończenie i rozpoczynanie prac wiąże się z kosztami.

Pod uwagę nie jest już brany scenariusz z grą przy Bułgarskiej. Wynajęcie i utrzymanie tego stadionu byłoby zbyt wielkim wydatkiem dla klubu i taniej po prostu jest pojechać do Grodziska Wielkopolskiego, by tam rozegrać mecz domowy. Zatem scenariusz wygląda tak: w przypadku awansu “Zieloni” na pewno zaczną sezon w Grodzisku, a w tym czasie przy Drodze Dębińskiej będą trwały prace związane z dostawianiem trybuny na około 2,5 tysiąca miejsc. Jeśli stadion spełni warunki licencyjne, to warciarze wrócą do Poznania.

Ale najpierw ten awans trzeba wywalczyć. Dziś poznaniacy zaczynają kolejny etap walki o to, by w przyszłym sezonie Poznań miał dwie drużyny w Ekstraklasie. Wyjazd do Jastrzębia da nam na pewno sporo odpowiedzi, bo zwycięstwo na tym etapie sezonu pozwoliłoby na doskoczenie do Podbeskidzia i zwiększenie przewagi nad tzw. peletonem barażowym.

fot. NewsPix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

6 komentarzy

Loading...