Zasadniczo świat jest tak skonstruowany, że byłoby fajny, gdyby osoba pracująca na danym stanowisku potrafiła spełniać wymogi przed nią stawiane. Wiecie o co chodzi – dobrze, gdyby kominiarz potrafił czyścić kominy. Żeby kucharz potrafił gotować. Żeby śpiewak potrafił śpiewać. No i żeby bramkarz umiał bronić. Lech Poznań niestety uznał, że woli bramkarza, który bronić nie umie. I Mickey van der Hart znów udowodnił, że w swoim fachu jest po prostu kiepski. Kolejny raz zawalił bramkę.

Czy mecz Lecha z Legią był wyrównany? Owszem, jak cholera. Nie lubimy tego wyświechtanego hasła, ale niech będzie – klasyczne spotkanie do pierwszej bramki. Zwłaszcza zdobycie bramki było ważne dla Legii, która była dziś świetnie zorganizowana w tyłach i jeśli ustrzeliłaby coś z przodu, to mogłaby męczyć gospodarzy tym swoim skutecznym bronieniem.
I goście nawet niespecjalnie musieli się napinać, by tę bramkę zdobyć. Dostali ją na tacy, a kelnerem był Mickey van der Hart.
Van der Hart i błąd? Żadna sensacja
Dośrodkowanie w pole karne, żadnego wielkiego tumultu. Ot, klasyczna wrzutka, która nie leci do kolegi z zespołu, a prosto w ręce bramkarza. Co Holender powinien zrobić w tej sytuacji? Ułożyć ręce w koszyczek i pozwolić piłce na zagnieżdżenie się między jego ramionami. Uspokoić sytuację, która i tak wydawała się relatywnie opanowana. Gdyby chciał odwalić popisówkę, to mógł zrobić nawet krok wstecz i zgasić sobie tę piłkę na wewnętrzną część buta, wszak ponoć dobrze gra nogami.
Ale van der Hart – jak już wspomnieliśmy – bronić nie umie, więc ze swojej talii atutów wybrał piąstkowanie w ziemię. A że na linii rękawice-ziemia były plecy Crnomarkovicia, to piłka spadła na poprzeczkę, a później na but Pekharta.
I doprawdy chcielibyśmy napisać – niespodzianka, nieoczekiwane zdarzenie, szok! Ale czy ktokolwiek jest zdziwiony tym, że van der Hart odwalił jakiś numer? To trochę tak, jakby się dziwić, że Filip Chajzer znowu popełnił jakąś żenadę. Mniej więcej tak, jakby być w szoku, że Korwin znów wyciągnął z rękawa Hitlera. Coś podobnego, jak Jan Tomaszewski jadący po Jerzym Brzęczku.
Właściwie sprawdza się wszystko to, co można było usłyszeć o van der Harcie, gdy ten przychodził do Poznania. Że na linii jakoś daje radę, że nogami grać umie, ale jeśli trzeba wyjść do wrzutki, to jest dramat, a jeśli trzeba wyskoczyć do górnej piłki przy interwencji, to niech go ktoś podsadzi.
Wtopa na wagę straty Legii z oczu
Mamy w Ekstraklasie bramkarzy, którzy ratują swojemu zespołowi punkty. Dusan Kuciak to gwarant kilku oczek w sezonie, Matus Putnocky wywindował Śląska na wysokie miejsce w Ekstralasie, Frantisek Plach jest wartością dodaną, wcześniej kimś takim był Marian Kelemen, dobry sezon notuje Dante Stipica. A van der Hart miał dobry mecz w Pucharze Polski i… to tyle. Ogarnia nas pusty śmiech, gdy słyszymy, że przecież dopiero co miał rekordową serię minut bez straty gola. Fajnie, ale wtedy świetnie grała obrona Lecha, a Holender po prostu miał nie przeszkadzać.
Dzisiaj przeszkodził na tyle, że Lechowi pozostaje skupić się już tylko na walce o puchary. Bo przy takiej stracie punktowej do Legii trzeba chyba cudu, by poznaniacy ją dogonili. Cudem będzie też, jeśli van der Hart stanie się poważnym golkiperem.
fot. Przemysław Szyszka/lechpoznan.pl
Nie zwalajmy wszystkiego na bramkarza.
W pierwszej połowie Lech był bezzębny i bezradny, jedna dobra akcja to zbyt mało. Legia była za to bardzo dokładna, szybka i dobrze poukładana.
Druga połowa wyrównana, niby Lech miał piłkę, ale lepsze sytuacje do strzelenia gola miała Legia.
Słaby Ramirez, Jóźwiak i Martins.
Legia zrobiła krok do mistrzostwa, Lech sprowadzony na ziemię, kolejny raz zawiedli.
Pezy typowyn meczu na 0:0 bramkarz daje du… i nie zwalać winy na niego? Luźnego sobie..
Mieli Putnockiego i Burica to ich pogonili i wzięli jakiegoś parodystę.
Przecież występy Putnockyego w Lechu też potrafiły wołać o pomstę do nieba. Zawalał i on.
Kapitan…
Smyku : „Ogarnia nas pusty śmiech” to ilu Smyków tam jest ? 😛
Od samego poczatku krytykowalem poczynania wlodzrzy Lecha ktorzy lekka raczka pozbyli sie Jasmina Putnockiego a pozyskali Van Harta Kalectwo jest przykre
Przykre?
No co ty…
Wesołe.
Bramkarz jak i inni grajkowie to wynalazki dyr.sportowego T.Rząsy. Ten facet jest do zwolnienia!
Klasyczny mecz ekstraklasy jak piłkarze konstruują ataki pozycyjne zgodnie ze sztuką piłkarską to nic z tego nie wychodzi, a jak walną w meczu piłkę na tzw. „pałę” to gol..polska liga
Żart to jest Twoja umiejętność deklinacji, autorze. „Wywindował Śląska”.
Niech Ci Stanowski kupi słownika, zanim patriota Olkiewicz Ci spuści wpierdola.
Dlatego potrzebne wieksze limity na takie odpady. Wstyd, ze tak mało Polaków jest w składach 1 drużyn, mimo, ze sa lepsi i warci miliony.
Czyli jednak mistrzem Piast, znowu.
Gdy Harry Potter i jego przyjaciele coś nabroili, ich nauczycielka zawsze zadawała pytanie: „dlaczego gdy coś się stanie, zawsze jest tam wasza trójka?”. To samo pytanie po każdym straconym golu mogą zadawać kibice Lecha defensywnemu Trójkątówi Bermudzkiemu: v. der Hart – Crnomarković – Muhar. Coś mi się zdaje że w klubie o poważniejszych ambicjach dyrektor sportowy w tym przypadku odpowiadający za ich ściągnięcie mógłby już szukać na LinkedIn nowej roboty.
Masz rację Goleadorr, dokładnie ta trójka jest najsłabsza w każdym spotkaniu.
Pozdro!
A kogo maja ściągnąć ? jak na transfery mieli 250 tys €, a transfery chcieli zrobić, żeby kibicom
przynajmniej trochę wkurwienie minęło.
mozna grac wychowankami
van der FART(z angielskiego) – nie wiem do tej pory po co oni tego typa sciagneli – szukac obroncow i bramkarzy w holandii to jak szukac chlodu i dobrobytu w somalii. W holandii taki de Ligt czy van der Sar to sie trafiaja raz na kilka dekad. W holandii sie kupuje pomocnikow i napastnikow, bo to liga ofensywnych pilkarzy.
Bramkarz dał chyba mistrzostwo niemrawej Legii. Tylko w pierwszej połowie przez kilkanaście minut trzymała mecz, wtedy zdobyła bramkę-kuriozum. Ale sensownych wielkich okazji nie widziałem (ciekawe czy pokaże to też współczynnik „expected-goals”, jeśli nie – to sypię popiół). Potem w drugiej Lech przejął kontrolę i sprawiał wrażenie, że coś ustrzeli – choć i tu uczciwie trzeba wspomnieć, że za wrażenia artystyczne goli nie przyznaje się w tej dyscyplinie sportu ;]
Ale… ale… wracając do głównego tematu: nie zapominajmy, że drugim antybohateram był gość w koszulce: Crnomarkovic. To jak uchylił się od piłki spowodowało błąd bramkarza. No chyba, że tamten wołał „moja!” i chłopaki się między flamandzkim a jakimś tam serbskim nie porozumieli ;]]]
Jesteś chyba najgorszym autorem na weszło. Krótka notka (artykułem tego nie nazwę) i błędy jakbyś dopiero uczył się składać zdania. Do tej żenady dochodzą te kretyńskie wielokrotne porównania „jak… jak… i jeszcze – bo dwa porównania to za mało – jak”.
A teraz kasuj komentarz moderatorski piesku.
Tak to jest jak Lech nie daje szans swoim wychowankom na pozycji bramkarza, a ściąga szrot. Przeciwnie Legia…
Sorki ale słaby ten tekst… panie liberalny „pseudo” dziennikarzy spod znaku L-ki naucz dowiedz sie ze w tej pracy nalezy zachowac obiektywizm i rzetelnosc. Moze lepiej jechac do Reichu na truskawki?