Reklama

Pozycję ma po bracie, technikę po tacie. Bartłomiej Wdowik, czyli z Olkusza do Ekstraklasy

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

26 maja 2020, 16:43 • 5 min czytania 2 komentarze

Czy Olkusz to piłkarska pustynia? Można tak powiedzieć, bo z tego miasta nie wywodzi się zbyt wielu zawodników. Gdy spojrzymy na to, którzy olkuszanie grali w Ekstraklasie, znajdziemy na liście Alana Czerwińskiego, Tomasza Kulawika czy Romana Madeja. Jest jednak z nimi pewien problem. Z tego tercetu jedynie Madej był piłkarsko związany z miastem, z którego pochodzi. Jeśli bierzemy pod uwagę ten aspekt, jedynym piłkarzem z Olkusza, który obecnie występuje w PKO Bank Polski Ekstraklasie, jest Bartłomiej Wdowik, zawodnik Jagiellonii Białystok.

Pozycję ma po bracie, technikę po tacie. Bartłomiej Wdowik, czyli z Olkusza do Ekstraklasy

Droga Wdowika do gry w najwyższej klasie rozgrywkowej prowadziła przez Słowik Olkusz. To tu na dobre rozwinął skrzydła. – Przechodził przez kilka różnych szczebli, od młodzika do trampkarza. Nasza drużyna trampkarzy wygrała nawet regionalną ligę, pokonując Wisłę Kraków. To był fajny rocznik, nie tylko z powodu Bartka, ale on był wybijającą się osobą, charakterną. Był zresztą kapitanem. Tutaj złapał bakcyla, którego później kontynuował – mówi nam Piotr Kubiczek, lokalny dziennikarz współpracujący ze Słowikiem.

20-latek pochodzi z piłkarskiej rodziny. Jego tata Maciej jeszcze dwa lata temu grał w lokalnej B-klasie. Natomiast starszy brat Tomasz reprezentował barwy Przeboju Wolbrom w drugiej i trzeciej lidze. – Miał dobre wzorce, jego tata potrafił w A-klasie strzelić gola z 40 metrów, czy dorzucić piłkę na nos. Miał bardzo dobrze ułożoną nogę – wspomina Kubiczek. – Mój tata grał jako środkowy pomocnik, był prawonożnym zawodnikiem. Zdarzało się jeździć na jego mecze, gdy grał już w niższych ligach. Strzelał bardzo ładne bramki, miał dobre rzuty wolne. Podpowiadał mi jak układać nogę. Brat natomiast był lewonożny i grał na lewej obronie. Oni zaprowadzili mnie na pierwszy trening – dodaje sam zainteresowany.

Przygoda Bartłomieja Wdowika z olkuską piłką skończyła się gdy Słowik pokonał Wisłę Kraków w walce o mistrzostwo regionu trampkarzy. Wtedy zawodnik trafił do Spójni Osiek-Zimnodół-Zawada, w której jako 16-latek zaliczył kilka występów w IV lidze. Potem był już Ruch Chorzów, z którym olkuszanin walczył o mistrzostwo Polski. – W Ruchu mieliśmy fajną ekipę prowadzoną przez trenera Michalika. W finale graliśmy z Lechem Poznań, niewiele nam brakowało, bo było 3:3 w dwumeczu. Decydowały bramki na wyjeździe i mistrzem został Ruch. W tej drużynie grałem z Mateuszem Boguszem, Bartłomiejem Kulejewskim czy Dawidem Wachem – mówi nam Wdowik.

Reklama

Z tamtych czasów została mu przyjaźń z Boguszem, którego niedawno odwiedził w Leeds. Nie była to jednak jedyna wizyta Wdowika na Wyspach Brytyjskich. Jako piłkarz “Niebieskich” załapał się na testy w Brighton. – Największe wrażenie zrobiła na mnie baza treningowa, w której mieli 10 boisk dla akademii. Piłkarsko duża różnica była w intensywności. Jest dużo małych gier, strzałów. Szybka, intensywna gra. Żeby tam zostać musiałbym podszkolić fizyczność – przyznaje zawodnik Jagiellonii, który ma nadzieję, że jeszcze wróci do Anglii. – Moją ulubioną ligą jest Premier League, fajnie byłoby kiedyś tam trafić.

Na zagraniczny transfer trzeba jednak poczekać. Obecnie Bartłomiej Wdowik jest przecież “świeżakiem” w Ekstraklasie. Rok temu o tej porze bił się o utrzymanie w drugiej lidze z Ruchem Chorzów. Po spadku do trzeciej ligi odszedł do Odry Opole, gdzie trener Piotr Plewnia definitywnie przesunął go ze skrzydła na lewą obronę. – Wspominam go sympatycznie, to pozytywnie nastawiony do życia człowiek. Jak trafił na lewą obronę? Graliśmy w Pucharze Polski, szukaliśmy rozwiązań. Punktowo nie staliśmy wtedy najlepiej w lidze, więc trzeba było coś zmienić. Bartek, jako młodzieżowiec, miał ten atut, że musieliśmy go wykorzystać i wpadliśmy na taki pomysł, który jak się okazało wypalił – mówi nam asystent obecnego trenera Odry, Dietmara Brehmera.

– Dostał się tam, gdzie marzył, ale to wciąż młody zawodnik, który ma wszystko przed sobą – kontynuuje Plewnia, opisując swojego byłego podopiecznego. – Nie byłby pierwszym zawodnikiem, któremu na dobre wyszło przestawienie do tyłu. Jest wybiegany, dynamiczny i skoczny, ma dobry timing. Nie miał być może liczb, ale patrzyliśmy na to, jak się zachowywał, ocenialiśmy jego zaangażowanie. Jeszcze wiele pracy przed nim, ale to spokojny człowiek, nastawiony na słuchanie wskazówek.

O tym, że Bartłomiej Wdowik stawia czyny nad słowa, słyszymy też od Piotra Kubiczka. – Zawsze odznaczał się tym, że był tytanem pracy. Mało mówił, dużo robił, co uczyniło z niego wzór dla kolegów. Był świadomy tego, kim chce być i talentu, jaki posiada. Teraz jest wzorem dla młodych adeptów futbolu z Olkusza.

Tę opinię podziela także klubowy kolega Wdowika, Jakub Wójcicki. – Miał bardzo dobre wejście, jest mocno nastawiony na pracę. Widzę w nim duży potencjał motoryczny i techniczny. Ma taką łatwość, że szybko się adaptuje, nie widać po nim, że jeszcze niedawno grał niżej. W pierwszej lidze miał przetarcie fizyczne i teraz proces adaptacji do Ekstraklasy przebiegł bez problemu. Mamy duży deficyt lewych obrońców na dobrym poziomie, więc jeśli mądrze pokieruje karierą, czeka go świetlana przyszłość.

Bohater kolejnego odcinka cyklu “Patrzymy w Przyszłość” to jednak nie tylko lewy obrońca. Wdowik zdradza predyspozycje do gry na skrzydle oraz w… środkowej strefie boiska. – Zawsze kreował, był gościem od robienia gry do przodu. To był kreatywny zawodnik, który nie strzelał wielu bramek, bo wolał dogrywać. W Słowiku grał raczej jako dziesiątka niż dziewiątka. Był też próbowany na skrzydle – wspomina Kubiczek. – Teraz lepiej czuję się na lewej obronie, ale zaczynałem grać na skrzydle. To uniwersalna pozycja. Lubię włączać się do akcji, dośrodkowanie, wrzutka… Jeśli chodzi o defensywę, uczę się ustawiania taktycznego, pracuje też nad fizycznością i słabszą nogą. Najbardziej podpatruję Marcelo – tłumaczy sam zainteresowany, który wciąż czeka na premierowego gola w seniorskiej piłce.

Reklama

– W juniorach zdarzało mi się strzelać dość często, ale w seniorach jeszcze ani razu. Czy wspominam jakąś bramkę? Ważne gole zdobywałem w makroregionie. Najbardziej pamiętam tego, którego strzeliłem Górnikowi Zabrze. Nie było to nic wielkiego, strzał po długim słupku, ale wygraliśmy wtedy 2:1 – mówi nam lewy defensor Jagiellonii.

Tak się złożyło, że Bartłomiej Wdowik ma krótką, ale intensywną karierę. Tyle że zwykle walczył o utrzymanie w lidze. – Mam nadzieję, że w Jadze się to zmieni. Gdy sezon zostanie wznowiony, chcielibyśmy powalczyć o jak najwyższe miejsce. Najpierw górna ósemka, a potem może nawet medal? Strata nie jest duża, więc zobaczymy.

Mimo że dziś Wdowik jest już tam, gdzie chciał się znaleźć, nie zapomina o Olkuszu i swoich początkach. – Gdy zjeżdżam do domu, odwiedzam przyjaciół, czuję się dobrze. Mam nadzieję, że z naszego miasta będzie wybijało się coraz więcej osób. Widzę, że młodsze roczniki dobrze sobie radzą, cały czas to śledzę – przyznaje piłkarz białostockiej drużyny.

TEKST: Szymon Janczyk

MONTAŻ I WIDEO: Mateusz Stelmaszczyk

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

2 komentarze

Loading...