Reklama

Serie A od czerwca do sierpnia, nowy sezon we wrześniu. Konkretny plan Włochów

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

21 maja 2020, 14:58 • 6 min czytania 0 komentarzy

Sprawa powrotu do gry we Włoszech przypomina trochę obrywanie stokrotki i wyliczanie: wrócą, nie wrócą… Na szczęście wszystko wskazuje na to, że stanęło na pierwszej opcji. Kluby dogadały się z federacją, federacja z rządem i wszyscy zaczynają mówić o konkretach. Dokończony sezon Serie A ma potrwać od 20 czerwca do 20 sierpnia. Wiadomo już, co stanie się z zakażonymi zawodnikami i kiedy ruszą kolejne rozgrywki. Włosi nie wykluczają też… play-offów o mistrzostwo kraju. Sprawdźcie, co nowego słychać na południu Europy.

Serie A od czerwca do sierpnia, nowy sezon we wrześniu. Konkretny plan Włochów

***

W Italii od kilku miesięcy trwają przepychanki i licytacje dotyczące powrotu do gry. Czasami przypomina to już typową sytuację „moja racja jest mojsza niż twojsza”. Opisywaliśmy to wielokrotnie, więc darujemy sobie tło stworzone z dymów na linii Claudio Lotito – Massimo Cellino i tym podobnych. Skupmy się na tym, co działo się na południu Europy w ostatnich dniach – bo działo się naprawdę sporo. Po pierwsze Serie A wyznaczyła datę powrotu na 13 czerwca. Zespoły miały rozpocząć zajęcia w większych grupach 18 maja i stosownie przygotować się do tego terminu. Zdawało się, że to koniec zamieszania i wszystko jest jasne. A jednak, pojawiły się kolejne problemy z protokołem medycznym, który od tygodni był kością niezgody między klubami a rządem.

O co chodziło? Rząd początkowo chciał wysłać na kwarantannę całą drużynę, jeśli tylko trafi się w niej choćby jeden przypadek wirusa. Kluby protestowały, że w takim razie zabawa we wznawianie sezonu nie ma większego sensu, bo jeśli jeden z zespołów wypadnie na dwa tygodnie, problemy tylko się zwiększą. Ostatecznie postawiono na zdrowy rozsądek. Na kwarantannę trafi zarażony, a jego koledzy będą po prostu częściej sprawdzani, żeby dmuchać na zimne. „La Repubblica” informuje, że pierwszych dniach planowane są dwa wymazy. Kolejne będą odbywały się co cztery dni, ponadto piłkarze mają co dwa tygodnie przechodzić badania krwi.

Warto jednak zaznaczyć, że wspomniany protokół dotyczy jedynie treningów. – Tyczy się to pierwszych dwóch-trzech tygodni. Pracujemy teraz nad protokołem meczowym. Musimy zmierzyć się w nim z wyjazdami na mecze, w czym zamierzamy wzorować się na Bundeslidze. Gracze będą nosili maski na ławce, jednak nie będziemy im zabraniać wspólnej radości po golu. W trakcie meczu i tak będzie między nimi tyle kontaktów, że ten jeden nic nie zmieni – tłumaczy Vincenzo Salini, ekspert medyczny FIGC (włoska federacja piłkarska – przyp.).

W międzyczasie, po zaakceptowaniu nowego planu, premier Włoch Giuseppe Conte zawiesił wszelkie rozgrywki sportowe do 14 czerwca. Wbrew pozorom nie ma jednak powodów do obaw, bo liga i tak nie wróciłaby w tym terminie. Obecnie za najbardziej prawdopodobną datę pierwszego meczu uchodzi 20 czerwca. – Do 28 maja będziemy mogli ustawić dokładną datę wznowienia Serie A. Tego dnia odbędzie się spotkanie z udziałem Gabriele Graviny (szef FIGC – przyp.), Paolo Dal Pino (prezydent Lega Serie A – przyp.) i wszystkich zainteresowanych. Wtedy podejmiemy ostateczną decyzję – zapowiada minister sportu Vincenzo Spadafora.

Reklama

Serie A do 20 sierpnia, nowy sezon od 1 września

Co jeszcze wiemy? Do gry mogą wrócić nie tylko piłkarze Serie A, ale też zaplecza włoskiej ekstraklasy oraz Serie C. Wszystkie rozgrywki muszą jednak zostać zakończone przed 31 sierpnia, włącznie z Pucharem Włoch. Planuje się, że sezon 2019/2020 zostanie ostatecznie zamknięty 20 sierpnia, potem przyjdzie czas na rozstrzygnięcia w Coppa Italia. Kluby, które nie biorą udziału w pucharowych zmaganiach, będą miały około dwa tygodnie przerwy przed rozpoczęciem rozgrywek 2020/2021. FIGC ustaliła już, że nowy sezon będzie można rozpocząć 1 września.

Ciekawostką jest to, że choć Włosi odrzucili pomysł zakończenia ligi przez play-offy i play-outy, ta propozycja zostanie opcją rezerwową. FIGC zamierza jej użyć, jeśli koronawirus znów uderzy na tyle poważnie, że wznowienie sezonu nie będzie możliwe lub że rozgrywki trzeba będzie zawiesić już po powrocie na boiska. Trzeba przyznać, że to całkiem rozsądne zabezpieczenie.

Jeśli wspomniane terminy zostaną dotrzymane, najtrudniejszy czas czeka Inter Mediolan. Nerazzurri mają przed sobą minimum 13 spotkań ligowych, jedno w Pucharze Włoch i dwa w Lidze Europy. Taki scenariusz jest jeszcze do zniesienia – 16 meczów w 71 dni da się jakoś upchnąć. Ale zakłada on przecież odpadnięcie z obydwu pucharów. Natomiast w przypadku dojścia do finału Ligi Europy oraz gry o Coppa Italia, liczba gier rośnie do 22. Niezły maraton. Problemy ma też rzecz jasna Juventus. Stara Dama marzy o wygranej w Lidze Mistrzów, więc jeśli dotrze do finału rozgrywek i powalczy też o Puchar Włoch, czeka ją 20 spotkań.

Puste sejfy klubów

Wszystko fajnie, ale niektórzy wciąż mówią o problemach. Dokończenie sezonu nie za bardzo pasuje klubom Serie C. Prezydent trzeciej ligi, Francesco Ghirelli, wydał oświadczenie, w którym czytamy, że zespoły nie są zdolne do gry. – Muszę być szczery, decyzja federacji mnie nie cieszy. Jesteśmy dalecy od pozycji, którą ma Serie A i Serie B. 60 klubowych lekarzy twierdzi, że zespoły nie są zdolne do gry. Nie możemy zagwarantować bezpieczeństwa i zdrowia uczestników meczów. Nie stać nas na spełnienie wymogów protokołu medycznego. Będę się starał zmienić tę decyzję po konsultacjach z federacją. 

Wcześniej trzecioligowcy zdecydowali, że najlepszą formą zakończenia ligi będzie awans trzech zwycięzców grup do Serie B. O czwarte miejsce na zapleczu włoskiej ekstraklasy zespoły mogą powalczyć w barażach. Zorganizowanie ich byłoby dla klubów z Serie C prostsze niż dokończenie całego sezonu.

Obawy ma też Rocco Commisso, prezydent Fiorentiny. Biznesmen mieszkający w USA tłumaczy tamtejszym mediom, że kluby muszą zadbać o stabilne budżety. Chciałby więc, żeby telewizje określiły się w sprawie wypłat za prawa do pokazywania ligi. Commisso widzi zagrożenie w tym, że jeśli po powrocie na boiska liga znów zostanie przerwana, telewizje znajdą powody, żeby wycofać się z wypłat, których nie będzie się dało uniknąć po wznowieniu rozgrywek. A to wprowadzi jedynie większy chaos, bo jeśli sezon będzie kontynuowany, kluby wpiszą sobie kasę za prawa telewizyjne do prognozy finansowej. Późniejsze wykreślenie tych wpływów… Cóż, byłoby katastrofą.

Reklama

Protesty w niższych ligach?

Kwestie finansowe porusza też Damiano Tommasi, prezydent związku piłkarzy we Włoszech. On rzecz jasna bardziej martwi się o zawodników niż o kluby. W rozmowie z „La Gazzetta dello Sport” były piłkarz zwraca uwagę na to, że trochę po cichu przepchnięto ulgi dla zespołów, które znoszą konieczność udowodnienia wypłacenia 100 procent pensji przed startem nowego sezonu. Dotychczas był to wymóg, który pozwalał drużynie przystąpić do rozgrywek. Z uwagi na obecną sytuację, kluby będą mogły płacić z poślizgiem. – Biznesmeni żądają pieniędzy od rządu, UEFA i FIFA, a potem uważają, że nie będą musieli płacić piłkarzom na czas. Jak możemy być z tego zadowoleni? – pyta Tommasi.

W podobnym tonie wypowiada się wiceprezes związku, Umberto Calcagno. – Może być tak, że piłkarze, którzy trenują i pozostają w gotowości od połowy marca, otrzymają pensję tylko za jeden miesiąc, albo i wcale. Najbardziej martwimy się o Serie B i Serie C, bo te kluby są w gorszej sytuacji finansowej i mogą chcieć to wykorzystać. Nie wykluczamy protestów, jeśli do tego dojdzie.

Serie A protesty zapewne nie grożą, bo kluby są tu o wiele bogatsze. Część z nich dogadała się zresztą na cięcia finansowe, więc nie jest w tak tragicznej sytuacji. Z drugiej strony jednak mamy przykład Genoi, która skąpi Zagłębiu Lubin kilkuset tysięcy euro. Czyli obawy zawodników wcale nie są takie bezpodstawne.

***

Mimo wszystko możemy jednak stwierdzić, że więcej jest pozytywów niż negatywów. W końcu wszystkim chodzi o to samo. Powrót na boiska, powrót do pokazywania ligi w telewizji, dbanie o kieszeń – i swoją i zawodników, którzy napędzają ten biznes.

SZYMON JANCZYK

Fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...