Hutnik i Motor – chcąc, ale raczej nie chcąc – stały się w ostatnich tygodniach może i najpopularniejszymi klubami w Polsce. W czasie, kiedy jeszcze (jeszcze!) nie gramy w piłkę, dyskusja o tym, kto powinien awansować do drugiej ligi, była na ustach prawie że wszystkich. A jeszcze gdy LZPN podjął bardzo, ale to bardzo kontrowersyjną decyzję o awansie Motoru… No, wtedy każdy zabierał głos. Prezesi, trenerzy, prawnicy. Działo się. Jednak chyba koniec z tym, bo PZPN przybrał szaty Salomona i stwierdził: jak się nie możecie dogadać, to awansują i jedni, i drudzy.
W sumie to Salomon raczej by zagroził, że w takim razie nie awansuje nikt, no ale PZPN podszedł do sprawy przyjaźniej. Jak czytamy na oficjalnej stronie związku:
Komisja ds. Nagłych Polskiego Związku Piłki Nożnej, na wniosek Prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka postanowiła, że zarówno Motor Lublin, jak i Hutnik Kraków będą w sezonie 2020/2021 uczestniczyć w rozgrywkach II ligi.
– Myślę, że dzięki tej decyzji zwyciężył przede wszystkim sport i zdrowy rozsądek. Absolutnie nie chcę włączać się w dyskusję i interpretację przepisów Lubelskiego Związku Piłki Nożnej, który autonomicznie prowadził rozgrywki w grupie IV, III ligi piłkarskiej. Mam nadzieję, że przyjęte rozwiązanie zadowoli wszystkich zainteresowanych, a Motor Lublin i Hutnik Kraków pomyślnie przejdą proces licencyjny i swą obecnością oraz klasą sportową wzmocnią drugoligowe zmagania – tak skomentował decyzję Komisji ds. Nagłych Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek.
Chyba trzeba powiedzieć, że dobrze się stało. Obie ekipy rzucały swoje argumenty, wręcz Hutnik miał ich w zanadrzu więcej, potwierdzali to także postronni prawnicy (KLIK), ale jednak zwyciężył duch sportu. I jedni, i drudzy ugrali tyle samo punktów, Motor nie otrzymał prawa do rewanżu na własnym boisku i nawet jeśli uznać, że de facto to tylko Hutnik powinien awansować, takie rozwiązanie nikogo nie krzywdzi. Można stwierdzić, że jeden klub zyskuje coś ekstra, ale w czasach pandemii, kiedy właściwie wszyscy tracą, pewnie nie ma się co czepiać.
Mamy też wrażenie, że PZPN postąpił jak ojciec, który zostawia starszego brata z młodszym na parę godzin. Niby ten starszy rządzi, ale jak tata wraca do domu i widzi bajzel, musi reagować. Tak też było tutaj. Z jednej strony to wojewódzkie związki miały decydować, z drugiej, gdy okazało się, że te decyzje potrafią być – nazwijmy to – dziwaczne, PZPN wkroczył i rozwiązał sprawę.
Zobaczymy, jak to będzie formalnie rozegrane, bo pewnie II ligę będzie trzeba poszerzyć, chyba że – odpukać – ktoś nie da rady finansowo w czasie kryzysu i się wycofa. Natomiast jedno jest pewne. Motor – Hutnik, to spotkanie warto w terminarzu na następny sezon zaznaczyć czerwonym kolorem.
Będzie się działo.