Reklama

Lokomotiw się sypie. Co z Krychowiakiem?

redakcja

Autor:redakcja

20 maja 2020, 16:23 • 6 min czytania 4 komentarze

Źle się dzieje w Lokomotiwie Moskwa. Ekipa Grzegorza Krychowiaka i Macieja Rybusa zajmuje obecnie drugą lokatę w rosyjskiej ekstraklasie i nawet jeżeli ligę uda się dokończyć, to ma już niewielkie szanse na mistrzowski tytuł, ponieważ strata do Zenitu Petersburg jest prawdopodobnie zbyt duża, by odrobić ją na ostatniej prostej. Ale to zdecydowanie nie jest na ten moment największe zmartwienie władz klubu. Wiele wskazuje bowiem na to, że pandemia koronawirusa może pozbawić Lokomotiw płynności finansowej. A to stawia pod znakiem zapytania przyszłość Grzegorza Krychowiaka, który w lipcu 2019 roku został wykupiony z PSG za 12 milionów euro.

Lokomotiw się sypie. Co z Krychowiakiem?

Anatolij Mieszczeriakow, działacz Lokomitwu, oznajmił ostatnio na łamach portalu Sportbox.ru: – Nadchodzą dla nas trudne czasy. Już nas nie stać na to, by mieć jednocześnie w składzie takich piłkarzy jak Grzegorz Krychowiak i Joao Mario. W najbliższym czasie drużynę opuści ośmiu zawodników. Chcąc nie chcąc musimy zbudować nowy zespół, wykorzystać wszystkie dostępne rezerwy. Skoczył się okres triumfów, za które jesteśmy wdzięczni trenerowi Jurijowi Siominowi.

No właśnie, Jurij Siomin. Władze Lokomotiwu zdecydowały niedawno temu, że nie przedłużą kontraktu z tym szkoleniowcem, a od początku czerwca stery pierwszego zespołu przejmie Marko Nikolić. Jest to decyzja kontrowersyjna, choć to chyba wciąż za mało powiedziane. Mówimy o postaci pomnikowej dla klubu. Siomin był piłkarzem Lokomotiwu, a potem prowadził ten zespół w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, następnie w latach 1992 – 2005, 2009 – 2010 no i wreszcie ostatnio, od 2016 roku. Parowozypo pierwsze trofeum sięgnęły z nim w 1996, a po ostatnie w 2019 roku. Czterokrotnie zdobył z Lokomotiwem mistrzostwo Rosji. Swego czasu zajmował nawet posadę prezydenta klubu. To jest naprawdę potężny dorobek, tymczasem pożegnano go jak byle przybłędę.

Kopniak w tyłek i tyle.

Reakcja kibiców na decyzję władz była szybka i… niepokojąco dosadna. Przed stadionowymi kasami ulokowano coś w rodzaju nagrobka, opatrzonego pogrzebowymi fotografiami Mieszczeriakowa i najważniejszej osoby w klubie, Wasilija Kiknadzego.

Reklama

Nieopodal klubowego obiektu pojawiło się również nowe graffiti. Napis: „TYLKO SIOMIN”.

Kibice wydali też oświadczenie: – Pozbycie się Jurija Pawłowicz to hańba. Jedna z najbardziej obrzydliwych i bezpodstawnych decyzji w historii Lokomotiwu. Decyzja podjęta wbrew logice, a przede wszystkim wbrew Lokomotiwowi. Jego tradycji i historii. W związku z tym oświadczamy, że dalsze współdziałanie i jakakolwiek współpraca między obecnym kierownictwem klubu a grupami kibicowskimi nie będzie możliwa. W tej chwili nasze możliwości są ograniczone ze względu na epidemię. W Moskwie wprowadzono system przepustek, no i minie sporo czasu, nim doczekamy się meczów z publicznością. Nie możemy aktywnie sprzeciwiać się działaniom kierownictwa klubu na trybunach i na ulicach. Nie mamy jednak zamiaru zniechęcać sympatyków Lokomotiwu i fanów Jurija Pawłowicza przed podejmowaniem działań i wyrażaniem w ten sposób swojej opinii. Czujemy pogardę wobec zarządu. Zniszczono dobre imię klubu, zbrukano tradycje i zdradzono nadzieje. Zdeptano wszystko, co czyste i  szczere.

Fani zażądali natychmiastowej rezygnacji Mieszczeriakowa, Kiknadzego i ich ekipy.

Sam szkoleniowiec nie zamierza raczej kończyć trenerskiej kariery pomimo słusznego wieku, rosyjskie media łączą go z kilkoma klubami z tamtejszej ekstraklasy. Widać zresztą wyraźnie, że jego metody cały czas przyzwoicie się sprawdzają, wszak Lokomotiw należy do ścisłej ligowej czołówki, a poszczególni piłkarze fajnie się w tym zespole rozwijają. Nie musimy daleko szukać przykładów takich zawodników – Grzegorz Krychowiak przesunięty przez byłego już trenera na pozycję odważnie i agresywnie grającej ósemki spisywał się w ostatnich miesiącach kapitalnie i osiągnął najlepszą formę od czasów Sevilli.

Skąd zatem tak kontrowersyjne, niespodziewane rozstanie? Trudno orzec jednoznacznie. ale można domniemywać. Prawda jest taka, że wokół klubu od dłuższego czasu krąży całe mnóstwo wątpliwości, które punktował Arkadiusz Stolarek na łamach „Piłki Nożnej”.

Reklama

Ilija Gerkus, poprzedni prezes klubu i człowiek odpowiedzialny za sprowadzenie do Lokomotiwu wielkich gwiazd – Krychowiaka, Farfana czy Smołowa – niespodziewanie ustąpił ze stanowiska w połowie sezonu 2018/19. Sprawa od początku cuchnęła, a na początku 2020 roku szambo wybiło – nowe władze, na czele z Wasilijem Kiknadzem, na bazie przeprowadzonego audytu pozwały byłego prezesa przed Sąd Arbitrażowy w Moskwie. Gerkus został oskarżony o zdefraudowanie 145 milionów rubli (niespełna dwóch milionów euro). Kiknadze wprost zarzucał również swojemu poprzednikowi niegospodarność, jako jej przykład podając w pierwszej kolejności gwiazdorskie zarobki Krychowiaka. Gerkus w odpowiedzieli wyliczał sukcesy sportowe odniesione za jego kadencji i przedstawiał inne dokonania, choćby przeprowadzone inwestycje infrastrukturalne.

W tle całej tej opowieści czai się właśnie Siomin, który z dużym tupetem wchodził Gerkusowi na głowę. Bez poważnych konsekwencji, ponieważ byłemu prezesowi wygodniej było obdarzyć trenera wielką władzą i mieć spokój z kibicami. – Trener, mając świadomość, jak wielu fanów za nim stoi, pozwalał sobie na otwartą krytykę działań nie tylko prezesa, ale i dyrektora sportowego – pisał Stolarek. – Tego ostatniego w swojej książce „Powrót na piedestał” Siomin nazwał „częścią piątej kolumny w klubie”. Bez konsekwencji.

Tymczasem wiele wskazuje na to, że Kiknadze w ostatnich miesiącach poszedł ze Siominem na wojnę. Najlepiej było to widać na początku pandemii, kiedy w Lokomotiwie bardzo przedłużały się negocjacje odnośnie cięć w wypłatach.

– Nigdy byśmy się nie zgodzili, gdyby ktoś z klubu przyszedł i powiedział: „Macie zrobić tak i tak będzie”. Decyzja wyszła od szatni. Sytuacja jest trudna. Trzeba zrozumieć, że my – zawodnicy – możemy się godzić na obniżki zarobków, ale nie musimy. Ja jestem przekonany, że zawodnicy powinni pomóc klubom. Bo sytuacja jest trudna dla wszystkich. Ja sam mam firmę w Polsce i widzę, że tracę pieniądze. A klub sportowy to jest biznes sto razy większy. Musi dojść do porozumienia między piłkarzami i działaczami – mówił Grzegorz Krychowiak na antenie Kanału Sportowego.

Rzeczywiście początkowo można było odnieść wrażenie, że Kinkadze stara się rozmawiać z piłkarzami z pozycji siły, narzucając im konkretne warunki, zamiast zasiąść do uczciwych, szczerych negocjacji. Wtedy do akcji wkroczył rzecz jasna trener, sprzeciwiając się traktowaniu zawodników w nieczysty sposób. Czym po raz kolejny zaplusował i w szatni, i wśród fanów.

Kibice o rozstaniu z ulubionym trenerem na pewno nie zapomną szykuje się wojna podjazdowa.

A to nie koniec kłopotów. Finanse klubu po okresie transferowych szaleństw znajdują się w opłakanym stanie, tym bardziej że Lokomotiw w ostatnich latach nie spisywał się na europejskiej arenie aż tak skutecznie, jak zakładano przy ustalaniu budżetów na kolejne sezony. Patronujące klubowi Koleje Rosyjskie też tną koszta. To zapewne oznacza, iż w najbliższym czasie moskiewska ekipa przestanie liczyć się w walce o najwyższe cele w kraju, o podboju europejskich aren nie wspominając. „Parowozy” stają na krawędzi finansowej i organizacyjnej klapy, z bojkotem kibiców w tle. Niewesołe perspektywy dla reprezentantów Polski, zwłaszcza Krychowiaka, który udowodnił dość dobitnie, że w skali ligi rosyjskiej jest wręcz super-gwiazdą.

Wstępny plan wznowienia rozgrywek ligi rosyjskiej przewiduje powrót na boisko 21 czerwca, do tego czasu sporo może się jeszcze w Lokomotiwie pokiełbasić. Na razie wiadomo, że to właśnie w tym klubie wykryto pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem w lidze rosyjskiej. Pechowcem okazał się Jefferson Farfan.

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Piotr Rzepecki
2
Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Komentarze

4 komentarze

Loading...