Sokół Ostróda znajdował się w gronie klubów najbardziej zainteresowanych rozstrzygnięciami, które miały zapaść dziś w sprawie III ligi podczas rozmów prezesów okręgowych związków z PZPN-em. Skończyło się jednak na tym, że decyzję odłożono, a zamiast centrali, podejmą ją szefowie okręgów. W normalnych okolicznościach Sokół jako lider tabeli w grupie I zastanawiałby się tylko, czy już teraz awansuje, czy ewentualnie trzeba będzie dograć sezon. Najbardziej prawdopodobny jest jednak wariant trzeci, czyli rozegranie pojedynczego meczu z tracącymi punkt do klubu z Ostródy rezerwami Legii Warszawa. Dlaczego? Jesienią spotkanie było przekładane i mimo że obie drużyny mają po 18 meczów, w tym sezonie jeszcze się ze sobą nie zmierzyły. Przy Łazienkowskiej forsują więc rozwiązanie, by dla pełnej sprawiedliwości skonfrontować się z Sokołem w meczu o wszystko. Rozmawiamy o tej sytuacji z dyrektorem sportowym ostródzian Jarosławem Kotasem, który jak zawsze nie bawi się w zbędną dyplomację.
Zakładał pan, że dziś o tej porze będzie już wiedział, na czym stoicie?
– Tak, miałem taką nadzieję. Najchętniej po prostu dogralibyśmy ligę i koniec. Powymyślali jednak, że trzeba zagrać mecz z rezerwami Legii i oficjalnie nadal nic nie postanowiono. To nam nie pomaga. Minęły dwa miesiące i nadal nie wiemy, czy jesteśmy w II lidze, czy nadal w III, co z oczywistych względów ma znaczenie dla naszych sponsorów. A dochodzą inne kwestie. Ja teraz jestem w Gdyni, za dwa dni będę jechał do Ostródy. To wszytko są koszty. Chłopaki też są niepewni przyszłości. Część jest na przykład ze Śląska, a wiadomo, co tam się ostatnio dzieje z koronawirusem. Taki Robert Chwastek najchętniej przyjechałby już do nas znad jeziora i trenował. Ale my z kolei nie mamy mieszkań do dyspozycji, a hotele kosztują, zresztą większość jest pozamykana. Wie pan, ile w Legii zarabia Artur Jędrzejczyk. Jakby nasi tyle zarabiali, to i pół roku mogliby siedzieć w domu i nic nie robić, nie byłoby problemu. Tu jednak chodzi często o stypendia rzędu 1000 czy 1500 zł. Niektórzy chcieli się pokazać jako młodzieżowcy, a teraz już im ten wiek ucieknie. Szkoda więc, że znów odłożono podjęcie decyzji, musimy czekać do 18 maja. Prezes okręgu chyba sam będzie decydował i jak to w takich przypadkach bywa, cokolwiek postanowi, ktoś będzie niezadowolony.
Śmieję się, że w praktyce jesteśmy już w II lidze, bo aktualnie podlegamy pod warmińsko-mazurski ZPN. W zeszłym sezonie decydował warszawski związek, co niekoniecznie byłoby bez znaczenia. Podam przykład. Legionovia dwa mecze przed nami straciła zawodnika przez czerwoną kartkę, ale wsadziła go do składu w następnej kolejce, tłumacząc się, że jeszcze nie przyszło do niej żadne pismo. A sprawa zawsze jest jasna: czerwona karta, piłkarz wisi. Nawet prezes Zbigniew Boniek powiedział, że to niemożliwe, że to musi być walkower. Legionovia mogłaby nie awansować do II ligi, zamiast niej wszedłby Sokół Aleksandrów Łódzki. Ale w mazowieckim związku uznali, że wszystko było okej i sprawa rozeszła się kościach. Wychodzi więc na to, że wszystko można i nie można, w zależności od okoliczności. Myśmy jesienią chcieli normalnie grać, to Legia przełożyła nam mecz, bo dwóch jej juniorów zostało powołanych do młodzieżówek. Poinformowała nas o tym w ostatniej chwili, straciliśmy finansowo. Ten mecz miał się odbyć 1 kwietnia i teraz w Legii forsują rozegranie przynajmniej tego jednego spotkania. Też wolelibyśmy to tak rozstrzygnąć, z naszym grającym trenerem Piotrem Kołcem ustalamy już taktykę na ten mecz.
Czyli chcecie grać?
– Zdrowie jest najważniejsze, ale gdybyśmy zagrali, mógłby to być sygnał, że sytuacja powoli wraca do normy, że coś się ruszyło. Wiele pewnie powie nam 1. i 2. Bundesliga, jak to tam się ułoży. W Hiszpanii Real Madryt mówi wprost, żeby najpierw uporać się z tym choróbskiem, a nie, kurde mole, cykać, kombinować i tak dalej. Piłka nie jest dziś najważniejsza, choć gdyby były środki i możliwości, żeby znów grać, to dlaczego nie? Pokonamy Legię II i zamkniemy dyskusję. Jak chcemy walczyć szczebel wyżej, musimy takich przeciwników pokonywać. Nikomu nie ubliżając – w II lidze będzie wiele mocniejszych ekip.
Generalnie nie rozumiem tego upierania się Legii, podobnie jak szumu wokół Hutnika i Motoru. Jest obowiązujący regulamin i nawet przy równej liczbie punktów z jakiegoś powodu ktoś dziś zajmuje miejsce pierwsze, a ktoś drugie. Legia wykorzystała przepisy PZPN jesienią, żeby sobie mecz przełożyć, ale te same przepisy mówią, że jak rozegranych zostanie co najmniej połowa meczów, to w razie czego liczy się aktualna tabela. Nie powinno być dyskusji, ale zaczęła się próba sił, kto ma większą siłę przebicia. Jestem przekonany, że gdyby w tej sprawie miał decydować okręg warszawski, to musielibyśmy z Legią zagrać. A gdyby to ona zajmowała pierwszą lokatę, już dawno byłoby pozamiatane. Jesteśmy teraz jednak na Warmii i Mazurach, prezes związku może powiedzieć, że nie widzi takiej możliwości. To do szpitala w Ostródzie zwozi się zakażonych z całego regionu. Liczy się każdy lekarz, każda karetka, każda maseczka i środek dezynfekujący. A jeśli zagramy, trzeba będzie kogoś wycieńczonego trzema miesiącami walki z koronawirusem oddelegować na mecz, żeby popatrzył, jak chłopaki grają bez kibiców o miejsce w II lidze. II lidze, co do której też nie ma gwarancji, czy i kiedy wystartuje z nowym sezonem. Sądzę jednak, że Legia to przepchnie – oby tylko nie z chorobą, a dlatego, że wirus zaczął odpuszczać i ryzyko się zmniejszyło. Zakładam, że nadal tylko pod tym kątem się patrzy.
W praktyce już wiecie, że dojdzie do tego meczu?
– Nic nie jest pewne na sto procent, ale dostajemy nieoficjalne przecieki, że zagramy z Legią, a Motor Lublin z Hutnikiem Kraków. Tylko wtedy reszta może powiedzieć, że skoro my możemy wyjść na boisko, to dlaczego oni nie mogą? Choćbyśmy zagrali jeszcze 5-6 kolejek, to już byłoby znacznie bliżej końca, bardziej sprawiedliwie. Rozmawiam z kolegami i wiem, co się dzieje w innych klubach. W Kotwicy Kołobrzeg sporo wydano na wzmocnienia, podobnie w Raduni Stężyca – oni chcieliby dalej walczyć.
Łudzi się pan jeszcze, że III liga całościowo mogłaby wznowić rywalizację?
– Realnie patrząc, na normalne zakończenie sezonu nie ma szans. Może udałoby się rozegrać 2-3 kolejki i tyle. W czerwcu chłopakom kończą się kontrakty, chcieliby wiedzieć, na czym stoją. Część może mieć inne oferty, część może poczuć, że już dość tej piłki. Broń Radom w zasadzie rozwiązała zespół, nie ma jej, a teraz miałoby się okazać, że jednak gramy i prezes będzie dzwonił do zawodników, że głupia sprawa, może byście wrócili? Już 2. Bundesliga zaczyna się chwiać z powrotem, a tam możliwości pod każdym względem mają o wiele większe. Będzie jak będzie. Z pokorą przyjmiemy każdą decyzję, nie pyskujemy.
rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK
Fot. NewsPix.pl