Reklama

Canal+ zapłaci klubom ostatnią transzę, ESA pracuje nad nową umową

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

11 maja 2020, 08:18 • 5 min czytania 8 komentarzy

Wszystko wskazuje na to, że sezon zostanie rozegrany do końca, a wówczas całość środków z tytułu praw telewizyjnych beż żadnych dodatkowych negocjacji będzie musiała zostać wypłacona – mówi Małgorzata Borkowska, konsultant ds. praw mediowych w Ekstraklasie S.A. Ponadto zdradza, że spółka pracuje nad sprzedażą praw do Ekstraklasy na ten sezon na rynki zagraniczne, co jednak nie będzie wiązało się z poważnym zastrzykiem finansowym dla polskich klubów.

Canal+ zapłaci klubom ostatnią transzę, ESA pracuje nad nową umową

Pieniądze z praw telewizyjnych to jeden z najgorętszych tematów rozgrzebywanych w trakcie przerwy w rozgrywkach. Pytania się mnożyły. Czy telewizja zapłaci klubów Ekstraklasy ostatnią transzę? Jak ją podzielić między kluby? Ponadto pojawiały się nowe wątki w sprawie – chociażby doniesienia o tym, że Ekstraklasa spróbuje wykonać ekspansję na nowe rynki krajowe w związku z tym, że polska piłka jako jedna z pierwszych w Europie wznowi granie.

Podpytaliśmy zatem Małgorzatę Borkowską, konsultantkę ds. praw mediowych w Ekstralasie, o kulisy tego, jak wyglądają dziś rozmowy o aktualnym kontrakcie telewizyjnym. Według jej zapewnień nie ma dziś ryzyka, że ostatnia transza z Canal+ jest zagrożona.  – Wszystko wskazuje na to, że sezon zostanie rozegrany do końca, a wówczas całość środków z tytułu praw telewizyjnych za ten sezon beż żadnych dodatkowych negocjacji będzie musiała zostać wypłacona. Realizujemy bardzo precyzyjnie przygotowany plan przywrócenia i dokończenia rozgrywek z zachowaniem bezpieczeństwa dla uczestników, kluby są w pełni zmobilizowane i właśnie pomyślnie przeszliśmy ważny etap – testów na obecność koronawirusa. W rezultacie wszyscy zawodnicy i członkowie sztabów szkoleniowych wytypowani przez poszczególne kluby do uczestnictwa w tym projekcie są dopuszczeni do treningów grupowych – mówi, a zapewnienie wypłaty środków wynika wprost z tego, że wszystko wskazuje na to, że sezon uda się dograć: – Ryzyko niedokończenia sezonu jest stosunkowo małe – choć nadal jednak istnieje. Niemniej wobec nastawienia UEFA, by dać pierwszeństwo na dogranie lig krajowych, wszyscy – my i nadawcy – nastawimy się na ustalenie wyników tego sezonu na boisku. Wówczas będziemy w pełni wywiązani z umów i wszystkie środki muszą zostać wypłacone przez nadawców bez żadnych dodatkowych negocjacji.

Kluby mogą zatem spać nieco spokojniej – zwłaszcza te z czuba tabeli, do których trafi największa część z puli około 60 milionów złotych do podziału. Ostatnia transza w głównej mierze jest dzielona według miejsca w tabeli, zatem – przykładowo – Legia Warszawa w przypadku zdobycia mistrzostwa kraju mogłaby liczyć na przelew oscylujący wokół 19 milionów złotych.

Do klubów powinien trafić też niewielki bonus. Ekstraklasa rozmawia bowiem z kontrahentami, którzy mogliby pokazywać ligę poza Polską. To akurat było do przewidzenia, że w okresie sportowej posuchy przychylnym okiem na nasze rozgrywki spojrzą kraje, które do tej pory tego grania nie pokazywały. Przed nami grę rozpoczną prawdopodobnie jedynie Niemcy (nie liczymy krajów pozaeuropejskich czy Białorusi, która gra bez przerwy), zatem Ekstraklasa może liczyć na zainteresowanie ze strony ludzi, którzy najzwyczajniej w świecie będą stęsknieni za futbolem.

Reklama

Rzeczywiście prowadzimy rozmowy z partnerami zagranicznymi w tym temacie –  z nadawcami, agencjami zajmującymi się sprzedażą praw mediowych, zewnętrznymi platformami OTT oraz pojedynczymi pośrednikami, którzy proponują nam wsparcie w wybranych regionach – mówi Borkowska. Ekstraklasa oferuje potencjalnym nabywcom dwa mecze w każdej z jedenastu kolejek, które pozostały do rozegrania w tym sezonie. Póki co w grze są między innymi kontrahenci z Portugalii, Izraela, Włoch, Rumunii, Grecji, Skandynawii, a i rzecz jasna z Azji.

Jeśli któryś z prezesów po tym akapicie widzi już na koncie grube miliony złotych, a przed oczami świta mu widmo zaskakującego i bonusowego zarobku, to uspokajamy – sprzedaż praw na nowe rynki zagraniczne nie będzie wiązała się z niebotycznym zastrzykiem gotówki. – Temat wygląda na bardzo atrakcyjny, jednak niestety nie będzie wiązał się z dużymi pieniędzmi. Szacujemy, że poszczególne rynki mogą przynieść wpływy na poziomie 10-20 tys. euro. To wartości odpowiadające wpływom, jakie otrzymujemy z poszczególnych krajów za cały sezon. Podobne wartości otrzymują ligi z takich krajów jak Austria, Szwajcaria, Turcja, Czechy, Belgia i Holandia oraz Szkocja – tłumaczy konstultant ESA ds. praw mediowych.

Po co więc w ogóle się tym zajmować? Przede wszystkim, by rozreklamować Ekstraklasę. – Traktujemy te działania przede wszystkim jako szansę na promocję wśród Polonii naszej aplikacji i serwisu Ekstraklasa.TV, za pośrednictwem których na całym świecie – z wyłączeniem Polski i krajów bałkańskich objętych wyłącznymi umowami licencyjnym – można oglądać wszystkie mecze PKO Bank Polski Ekstraklasy zarówno live, jak i w formie VOD. Liczymy też przy okazji na rozbudowanie naszej bazy danych w ramach Ekstraklasa.TV. Kwestia wzajemnej promocji transmisji meczów u partnerów i w naszym serwisie OTT jest ważnym elementem prowadzonych przez nas negocjacji – słyszymy. Rozmowy mają być dopięte na przestrzeni trzech tygodni i na przełomie maja oraz czerwca Ekstraklasa trafi do kolejnych krajów.

Równocześnie w spółce toczą się prace nad kolejnym kontraktem mediowym. Sytuacja na rynku jest skomplikowana – każda stacja telewizyjna odczuje skutki epidemii, więc teoretycznie następny kontrakt nie powinien urosnąć względem tego aktualnego w jakimś porażającym stopniu. Natomiast wiele zależy od tego, kto stanie do walki o pokazywanie ligi, jakie utworzą się „sojusze” przy ewentualnym zakupie pakietu na dwie stacje, jakie będą ambicje telewizji publicznej i jaką politykę przyjmie Canal+. Paradoksalnie najmniej zależy tu od samej jakości piłkarskiej ligi, a kluczowe decyzje zapadną bez zważania na to, czy Cebula celnie wrzucił i czy Exposito trafił w słupek.

Na razie nie zostały podjęte żadne decyzje, otrzymaliśmy tylko zgodę rady nadzorczej na podjęcie rozmów z nadawcami. Jakiekolwiek wypracowywane w toku rozmów rozwiązania będą – jak zawsze w takiej sytuacji – uzgodnione z wszystkimi klubami i radą nadzorczą – zdradza Borkowska: – Jesteśmy w procesie przygotowań do komercjalizacji praw do rozgrywek w sezonach 2021/22 i następnych, który rozpoczęliśmy na targach Sportel Monaco 2019 w październiku ubiegłego roku. Mamy już za sobą serię kontaktów z polskimi oraz zagranicznymi partnerami i niezależnie od sytuacji pandemii, prowadzimy rozmowy w tym temacie, gdyż pozostało już niewiele miesięcy na przyjęcie finalnych rozwiązań.

Reklama

Zatem powoli trzeba przygotować się pod nowe rozdanie. Biorąc pod uwagę okoliczności trwającej epidemii, spór o podział kasy z telewizji oraz tarcia w samym zarządzie Ekstraklasy o wpływy – jednego możemy być pewni. Najpierw spółka stanie do walki o to, by wyciągnąć kolejny rekordowy kontrakt, a później będziemy świadkami jeszcze bardziej zaciętej dyskusji o to, jak tym tortem się podzielić.

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

8 komentarzy

Loading...