Reklama

Poczekaj rok, zaoszczędź sto milionów?

redakcja

Autor:redakcja

06 maja 2020, 19:07 • 4 min czytania 5 komentarzy

Lato 2019. Bayern Monachium zakochuje się w Leroyu Sane, Leroy Sane zdaje się miłość odwzajemniać, Manchester City stawia jednak twarde warunki – oddamy wam naszą gwiazdę, owszem, ale za wielkie pieniądze. Saga transferowa toczy się już rok, a kwota transferowa topnieje w oczach.

Poczekaj rok, zaoszczędź sto milionów?

Lato 2019: Manchester City żąda 150 milionów euro. Bayern nie jest w stanie tyle zaoferować (mówi się o kontrpropozycji 80 milionów). Sane zrywa więzadła, temat w zawieszeniu.

Zima 2020: Rozmowy wciąż trwają, cena spada do 100 milionów euro. Nie ma porozumienia.

Wiosna 2020: Sane jest o krok od transferu. Suma ma opiewać na około 50 milionów euro.

„Bild” informuje dziś, że transfer jest już w zasadzie na ostatniej prostej, Sane jest dogadany z Bawarczykami na pięcioletni kontrakt. – To jedyny klub, w którym Leroy wyobraża sobie dalszą karierę – czytamy wypowiedź Damira Smoljana, czyli agenta piłkarza. Znacząco ugiął się także Manchester City. Bayern rozpoczął negocjacje od 40 milionów euro, a suma odstępnego ma wynieść około 50 milionów euro z ewentualnym hakiem.

Reklama

50 milionów. Rok temu 150 milionów.

Przeanalizujmy – jak można przez rok zbić sto milionów euro? Co ma wpływ na tak drastyczne cięcie sumy transferowej?

Po pierwsze – długość kontraktu. Umowa wygasa w czerwcu 2021 roku, piłkarz nie zamierza jej przedłużać, a więc przed angielskim klubem zagwozdka – zostawić go na sezon i zrezygnować z 50 baniek czy sprzedać już teraz i jeszcze na nim zarobić?

Dla City wbrew pozorom to dobry biznes. Zwłaszcza, że Sane nie jest piłkarzem nie do zastąpienia – klub z Manchesteru musi sobie radzić bez niego przez cały sezon i jakoś to wychodzi. Mało powiedziane – akurat na skrzydłach jest w City tłok mniej więcej taki, jak w warszawskich autobusach przed pandemią. Bayern teoretycznie mógłby poczekać jeszcze rok i przytulić piłkarza bez sumy odstępnego, ale to nie znaczy wcale, że nie zapłaciłby niczego – na tym poziomie kwoty za podpis osiągają ogromne rozmiary, liczone są w dziesiątkach milionów euro. Sane też miał wykonać sporą pracę i naciskać na transfer w gabinetach, a wiadomo – z niewolnika nie ma pracownika.

Po drugie – kontuzja. Sane rozegrał w tym sezonie ledwie 13 minut – rozsypał się w pierwszym meczu City (Tarcza Wspólnoty z Liverpoolem). Za nim operacja i żmudny powrót do zdrowia. Zdążył wystąpić już w meczu U-23, a więc można zakładać, że wszystko idzie zgodnie z planem. Musi jeszcze wrócić do formy, złapać czucie piłki i tak dalej, i tak dalej. Czy osiągnie taką dyspozycję jak przed urazem? Bardzo możliwe, ale jest to jednak pewna niewiadoma. 

Po trzecie – pandemia. Jasne, Bayern o przetrwanie nie musi się specjalnie martwić, zwłaszcza, że Bundesliga ruszy, a więc wielkie pieniądze zostaną uratowane. City także, żadną tajemnicą jest fakt, że to jeden z najpotężniejszych graczy na rynku. Ale faktem jest też to, że rynek się skurczy. Znacznie trudniej będzie o wielkie, milionowe transakcje. Bayern niejako z tego faktu korzysta.

Reklama

Po czwarte – finansowe Fair Play. W największym skrócie – reguła ta oznacza, że kluby nie mogą wydawać więcej, niż zarobią. Manchester City robił tak przez lata, no i w końcu się doigrał – został zawieszony w rozgrywkach Ligi Mistrzów na dwa lata, dodatkowo musi zapłacić karę w wysokości 30 milionów euro. „Bild” wskazuje, że Anglicy chcą jak najszybciej zarobić na swoich zawodnikach, by wszystko w papierach się zgadzało (zwłaszcza, że ich odwołanie nie zostało jeszcze rozpatrzone). A jeśli czas jest tu kluczową kwestią – mogą pozwolić sobie na to, by sprzedać piłkarzy taniej.

Bayern po raz kolejny udowadnia, że można być światowym gigantem i jednocześnie rozsądnie zarządzać środkami. Dopiero w poprzednim roku Bawarczycy złamali granicę 50 milionów kwoty odstępnego (Lucas Hernandez), wydają nieporównywalnie mniej do angielskich czy hiszpańskich klubów. Niemieckie media spekulują, że jeśli transfer Sane dojdzie do skutku, o rok będą przesunięte tematy ściągnięcia Kaia Havertza i Dayota Upamecano, za których też trzeba byłoby wyłożyć spore pieniądze. Z promocyjnego transferu Sane najmniej zadowolone jest Schalke 04, które sprzedając go zagwarantowało sobie 10% od kolejnego transferu piłkarza. Gdy w grę wchodziły sumy na poziomie 150 milionów euro – w Gelsenkirchen mogli zacierać ręce. 

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...