– Jeśli mamy taką możliwość, by jednocześnie przeprowadzić kilka prac na stadionie, to będziemy to robić, bo w ten sposób zagwarantujemy sobie gotowość infrastrukturalną na kolejne kilka czy kilkanaście lat. Trzeba również pamiętać o tym, że jesienią będziemy pewnie grać w Polsce bez publiczności na stadionach. Myślę, że w takim wypadku Komisja Licencyjna nie powinna mieć obiekcji wobec tego, by pozwolić nam grać u siebie – mówi Marcin Janicki, przewodniczący rady nadzorczej Warty Poznań. Czy Warcie pandemia pomogła czy przeszkodziła w pracach na własnym obiekcie? Gdzie “Zieloni” będą kończyć sezon? I czy w przypadku awansu do Ekstraklasy zagrają u siebie, na stadionie przy Bułgarskiej czy w Grodzisku Wielkopolskim?
Jak przebiegają dziś prace na stadionie przy Drodze Dębińskiej?
– Te prace postępują z nieco wydłużonym harmonogramem. Na początku maja mają przyjechać do nas maszty oświetleniowe, to taki najbardziej widoczny element tego remontu, bo będzie je widać z daleka. Wcześniej przeprowadzaliśmy prace ziemne, przygotowywane były fundamenty pod ustawienie tych masztów. Stawianie oświetlenia potraktowaliśmy też nieco szerzej, bo przy okazji wyburzyliśmy starą, nieużywaną już trybunę. Ten teren ma być przygotowany pod dalsze inwestycje – pod chodniki, pewnie ustawienie tam nowej trybuny w przyszłości.
Pandemia w jakiś sposób opóźnia wam te prace?
– Minimalnie. Ale nie w taki sposób, że mamy czy mieliśmy jakiś przestój. Były takie obawy, że robotnicy będą musieli przestać pracować na budowie. Ale na szczęście nie było takiej konieczności i przeszliśmy przez to suchą stopą. Ale tak jak powiedziałem – finalizujemy te roboty związane ze stawianiem masztów i to nas cieszy, bo jeśli wystąpiłby jakieś poważniejsze komplikacje, to wtedy maszty stanęłyby dopiero jesienią.
Braliście pod uwagę, by jeszcze w tym sezonie zagrać w Poznaniu na własnym stadionie? Na przykład po wznowieniu rozgrywek grać jeszcze w Grodzisku Wielkopolskim, ale z czasem przenieść się na swój obiekt?
– Był taki pomysł, rozważaliśmy taką opcję. Ale to wszystko musi mieć ręce i nogi. Wiemy, jaka jest sytuacja – że prawdopodobnie w tym sezonie będziemy grali bez publiczności. I taki mecz organizuje się zgoła inaczej. W tym wypadku bliżej byłoby nam do grania na własnym obiekcie, bo odpadałyby wówczas koszt wynikające z wynajmowania stadionu w Grodzisku Wielkopolskim. Działaliśmy też z taką intencją, że jeśli nadal gralibyśmy tak dobrze, to chcielibyśmy, by ostateczne rozstrzygnięcia dotyczące awansu do Ekstraklasy zapadły w Poznaniu przy dużej liczbie naszych kibiców. Ale wiemy, że prawdopodobnie nie będziemy mogli ich wpuścić na obiekt. Dziś skupiamy się na opcji dokończenia sezonu w Grodzisku.
Dlaczego?
– Przede wszystkim dlatego, że nie jesteśmy dziś w stanie zagwarantować spełnienia wszystkich warunków bezpieczeństwa, wymogów sanitarnych czy licencyjnych. Trzeba też na to spojrzeć w kontekście telewizji. Dzisiaj przy Drodze Dębińskiej nie bardzo jest nawet gdzie ustawić kamery dla Polsatu. Na stadion musi wjechać też wóz transmisyjny, a obecne prace to uniemożliwiają. Fajnie byłoby kończyć sezon u siebie – mówi o tym właściciel, mówią piłkarze, trenerzy czy kibice. Ale nie chcemy robić nic na szybko, byle na te ostatnie mecze wrócić do Poznania. Jeśli będzie taka możliwość, to oczywiście z niej skorzystamy.
Co z przyszłym sezonem – kiedy w ogóle mógłby on się zacząć według waszej wiedzy?
– Z tego co my wiemy na ten moment, to miałby on rozpocząć się we wrześniu. Tak byłoby najlogiczniej. Wynika to z kilku czynników – plan UEFA na europejskie puchary, kalendarz międzynarodowy, kalendarz ligowy… Musimy pamiętać o tym, że my w I lidze mamy do rozegrania prawie całą rundę. Gdyby to były trzy-cztery kolejki, to jasnym jest, że mówilibyśmy o początku nowego sezonu w lipcu czy w sierpniu. Ale przed nami jest do rozegrania dwanaście kolejek. Co później? Pewnie krótka przerwa i nowy sezon.
Nowy sezon rozpoczniecie już na własnym obiekcie?
– Zależy przy jakim scenariuszu – tym pozytywnym, czyli po awansie do Ekstraklasy?
To od niego zacznijmy – jeśli Warta awansuje, to zagra u siebie czy będziecie szukać innego stadionu? Dostaliście trochę więcej czasu na to, by doprowadzić obiekt do spełnienia warunków licencyjnych.
– Na początku sezonu na pewno nie. Wynika to z tego, że na naszym obiekcie mamy zaplanowany duży proces inwestycyjny. Razem z miastem doprowadzamy nie tylko stadion do tego, by spełniał warunki gry w Ekstraklasie, ale tych punktów w planie inwestycji jest dużo więcej. To są boiska boczne, studnia głębinowa, podgrzewana murawa… Wychodzimy z założenia, że skoro już ta machina projektów i prac ruszyła, to chcemy to zrobić w całości i porządnie. Wolimy usiąść do tego i załatwić wiele z punktów wymagań licencyjnych na przyszłość. Tak, by później nie wjeżdżać na stadion z ekipą remontową co roku i nie szukać „a, tu jeszcze nie spełniamy tego kryterium, tego jeszcze nie mamy…”. To też wynika z tego, że takie kończenie i rozpoczynanie prac wiąże się z kosztami.
Czyli jeśli Warta awansuje, to kolejnego sezonu na pewno nie rozpocznie na własnym stadionie. A jeśli zostanie w I lidze?
– To będziemy czynić starania, by ten powrót był możliwy. Najważniejsze kryterium będziemy spełniać – stanie przy Drodze Dębińskiej oświetlenie, już niedługo mieszkańcy Poznania pewnie to zauważą, przejeżdżając samochodem w okolicach stadionu. Sam fakt gry w I lidze też wiele dla nas nie zmienia, bo wiele wymogów pokrywa się z Ekstraklasą. Oczywiście, są różnice tego typu, że na tym wyższym poziomie wymaga się więcej miejsc dla kibiców, więcej miejsc musi być zadaszonych i tak dalej. Natomiast robimy wszystko, by te wszystkie pozostałe wymogi spełniać, bo one nie różnią się mocno między tym, co musimy mieć na Ekstraklasę czy I ligę. Jeśli mamy taką możliwość, by jednocześnie przeprowadzić kilka prac na stadionie, to będziemy to robić, bo w ten sposób zagwarantujemy sobie gotowość infrastrukturalną na kolejne kilka czy kilkanaście lat. Trzeba również pamiętać o tym, że jesienią będziemy pewnie grać w Polsce bez publiczności na stadionach. Wobec tego pewnie moglibyśmy kontynuować prace z montażem węzła cieplnego. Myślę, że w takim wypadku Komisja Licencyjna nie powinna mieć obiekcji wobec tego, by pozwolić nam grać u siebie.
Skoro w przypadku awansu do Ekstraklasy początkowo nie moglibyście grać u siebie, to na którym stadionie moglibyście grać – tym w Grodzisku Wielkopolskim czy tym w Poznaniu przy Bułgarskiej?
– Rozważamy obie te możliwości. Musimy w tym całym rozwiązaniu uwzględnić stronę finansową. Stadion Miejski w Poznaniu jest zdecydowanie droższy, jeśli chodzi o wynajem i utrzymanie. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie – co w trakcie kryzysu będzie dla nas rozsądniejsze?
Wobec tego, że będziecie grali i tak bez kibiców, to występowanie przy Bułgarskiej wydaje się nonsensowne.
– Też bliżej mi do tego sposobu myślenia. Myślę, że generalnie jako środowisko piłkarskie musimy iść w czasie kryzysu w stronę racjonalizacji – kosztów, logistyki i takiego codziennego zachowania.
rozmawiał Damian Smyk
fot. 400mm.pl