Reklama

Eredivisie bez mistrza, pucharowicze według tabeli, spadkowicze nie. W klubach już wrze

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

24 kwietnia 2020, 19:53 • 5 min czytania 14 komentarzy

We wtorek stało się jasne, że Holandia jako pierwsza licząca się liga w Europie nie dokończy rozgrywek z powodu koronawirusa. W piątek natomiast miało się wyjaśnić, według jakich kryteriów dokonać rozstrzygnięć za ten sezon. Już wszystko wiadomo, kontrowersji nie zabrakło. W przyszłości można się spodziewać, że poszkodowani będą dochodzić swoich spraw w sądzie.

Eredivisie bez mistrza, pucharowicze według tabeli, spadkowicze nie. W klubach już wrze

Ostatecznie KVNB zakomunikowało, że nie ogłosi mistrza kraju. To pierwsza taka sytuacja w lidze holenderskiej od wojennego sezonu 1944/45, czyli 11 lat przed powstaniem Eredivisie. Miejsca w pucharach zostaną przydzielone według aktualnej tabeli. Oznacza to, że przewodzący stawce Ajax zagra w Lidze Mistrzów. Czy od razu trafi do grupy? To się dopiero okaże. Wszystko zależy od tego, czy ten sezon Champions League zostanie dokończony. Będący wiceliderem AZ Alkmaar (tyle samo punktów co Ajax) musi się zadowolić perspektywą występów w kwalifikacjach LM (już słychać głosy z klubu, że się nie zadowoli). Do Ligi Europy wchodzą Feyenoord i PSV, natomiast ostatnim pucharowiczem został piąty w tabeli Willem II.

Wielkie rozgoryczenie ma prawo odczuwać Utrecht, który awansował do finału Pucharu Holandii i mając mecz mniej traci do Willem II trzy punkty. Wcześniej spekulowano, że być może federacja ostatniego pucharowicza wyłoni na podstawie rankingu pięcioletniego, a tutaj Utrecht byłby wygranym. UEFA, która złagodziła swoje stanowisko względem odwoływania sezonów, zaleca jednak, żeby w pierwszej kolejności brać pod uwagę wyniki osiągnięte teraz na boisku. Dostosowano się. Działacze Utrechtu jeszcze przed oficjalnym potwierdzeniem tej decyzji, wydali oświadczenie, w którym zapowiadają odwołanie do Trybunału Arbitrażowego. Uważają się za stronę pokrzywdzoną, bo gdyby wygrali zaległe spotkanie z Ajaxem, wyprzedziliby Willem II lepszym bilansem goli, a bilans meczów bezpośrednich też przemawia na ich korzyść. Można zakładać, że to dopiero początek licytowania się na takie szczegóły.

 – Wolelibyśmy dograć ligę, ale zdrowie jest najważniejsze. Patrząc na wytyczne UEFA, sprawa jest jasna, KNVB się do nich zastosowało. Naszym zdaniem to logiczne rozstrzygnięcie. Nie jesteśmy na piątym miejscu za nic. Wygrywaliśmy m.in. w Amsterdamie i Alkmaar. Sztab szkoleniowy wykonał świetną pracę przy niewielkim budżecie. Utrecht pójdzie do sądu? Takie jego prawo. Wiele klubów będzie teraz niezadowolonych i dobrze to rozumiem – mówi dyrektor Willem II, Martin van Geel.

Najgoręcej jest jednak wokół rozstrzygnięć na dole tabeli. KVNB zdecydowało, że nie ma spadków i awansów. Oznacza to, że będące dziś pod kreską ADO Den Haag i RKC Waalwijk utrzymują się. Szczególnie RKC może odetchnąć z ulgą, bo nawet do szesnastej Fortuny Sittard (jej baraże rzecz jasna również anulowano) traciło aż 11 punktów. Na lodzie zostały dwa najlepsze kluby zaplecza Eredivisie, czyli Cambuur i De Graafschap. Kontrowersje potęguje fakt, iż wcześniej w tym temacie głosowały kluby z dwóch najwyższych szczebli. 16 głosów było za uznaniem spadków i awansów, dziewięć klubów się wstrzymało (czyli oddało głos KNVB) i też tylko dziewięć uważało, że trzeba to zakończyć tak, jak uczyniły władze federacji.

Reklama

Jak można było przypuszczać, reakcje na ten werdykt są skrajne, w zależności od punktu siedzenia. – Mieliśmy nadzieję na taki scenariusz, choć oczywiście doskonale wiemy, że była to trudna decyzja. Jesteśmy w pełni świadomi, co ona oznacza dla Cambuur i De Graafschap. Myślę jednak, że było to jedyne słuszne rozwiązanie. Liga po prostu nie została zakończona, a przecież zostało jeszcze sporo meczów do rozegrania. Nie możemy zatem wyciągać konsekwencji sportowych – cytuje portal vi.nl dyrektora RKC Waalwijk, Franka van Mosselvelda.

Nie był on za to zadowolony z faktu, że w tej sprawie odbyły się wcześniej konsultacje ze wszystkimi klubami. – Pomyślałem, że to dziwne, iż losy niektórych klubów tak bardzo zależą od opinii reszty. Na jakiej podstawie miałyby głosować? Czyj kolor strojów bardziej lubią? Z kalkulacją odnośnie własnej pozycji? Biorąc pod uwagę tylko boisko? – dodawał. Praktyka pokazała, że opinia innych nie miała większego znaczenia.

W Cambuur są w szoku, nie spodziewali się takiego obrotu sprawy. – To coś absolutnie niespotykanego. Chaotyczny, ogromny rollercoaster. Jak to możliwe? Mieliśmy trzy mocne argumenty. Przede wszystkim, prowadzimy w drugiej lidze z jedenastoma punktami przewagi nad trzecim zespołem. To wiele mówi. Ponadto KVNB brało pod uwagę miejsca w tabeli przy rozdzielaniu pucharowiczów, ale przy awansach i spadkach już nie. Ktoś może mi to wyjaśnić? Potem było głosowanie, szesnaście klubów za sportowymi rozstrzygnięciami, dziewięć przeciw. Oczywista większość. To niewiarygodne. Właśnie otrzymaliśmy tę decyzję i nadal potrzebujemy chwili, żeby się uspokoić. Co za żałosny teatr lalek – piekli się dyrektor klubu Ard de Graaf.

Federacja swoje werdykty odnośnie dołu tabeli tłumaczy tym, że zalecenia UEFA odnośnie tabel dotyczą jedynie przyznawania miejsc w pucharach, a nie odnoszą się do tego, kto ma spaść czy awansować. Uznano zatem, że do końca zostało zbyt wiele meczów, by już teraz kogoś premiować lub karać. Argumenty odnośnie szesnastu klubów głosujących za sportowym załatwieniem sprawy? Takie, że licząc głosy przeciw i głosy puste wychodzi tak naprawdę 16 do 18, czyli niejako kluby zrzuciły odpowiedzialność na barki federacji.

KNVB poinformowało, że kluby wchodzące do pucharów na podstawie piątkowych werdyktów są moralnie zobowiązane do dzielenia się swoimi premiami z tego tytułu z innymi klubami, również amatorskimi. Willem II już zapowiedziało, że zastosuje się do tej sugestii. Pojawiają się też opinie, że Den Haag i RKC powinny jakoś finansowo zrekompensować Cambuur i De Graafschap utrzymanie przy zielonym stoliku. Ba, słychać głosy, że to samo powinno dotyczyć nawet takich ekip jak Volendam czy NAC Breda, które mogłyby się jeszcze łudzić w kontekście drugiego miejsca. Pierwsze głosy niezależnych prawników sugerują jednak, że te decyzje są już nie do cofnięcia, ewentualnie można walczyć w sądach o odszkodowania.

Teraz do 25 maja UEFA musi otrzymać pisemne potwierdzenie tych ustaleń.

Reklama

Można być pewnym, że takich historii z czasem będzie więcej, bo trudno zakładać, żeby wszyscy zdołali dograć sezon. Kibicom zabraknie boiskowych emocji, to będą mieli te zakulisowe.

PM

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

14 komentarzy

Loading...