Pięćdziesiąt lat skończyłby dzisiaj Adam Wójcik. Zdaniem wielu, najlepszy polski koszykarz w historii. Ośmiokrotny mistrz kraju oraz 149-krotny reprezentant. Jedyny zawodnik ekstraklasy, który zdobył 10 000 punktów na jej parkietach. Odszedł od nas 26 sierpnia 2017 roku.
Podobno urodził się za wcześnie. Gdyby przyszedł na świat choćby w latach osiemdziesiątych, na pewno grałby w NBA. Jego styl gry idealnie wpasowuje się w dzisiejszą wizję podkoszowego gracza. Atletyczny, latający nad koszami – mocny zarówno w strefie podkoszowej, jak i na obwodzie, bo chętnie rzucał za trzy, co w jego czasach nie było oczywistością. Kojarzony z efektownymi zagraniami, a pewnym momencie kariery z kolorem włosów – przefarbował się bowiem na platynowy blond. W ślad za nim poszli mali kibice, aby wyglądać jak ich idol.
Wzorowali się na nim również sami koszykarze. Kapitan Anwilu Włocławek Szymon Szewczyk, który dorastał w czasach świetności “Oławy” też postanowił za jego sprawą zmienić aparycję: – Pamiętam, że my przebywając na zgrupowaniu reprezentacji młodzieżowej w Warce też przefarbowaliśmy włosy na taki kolor. Chcieliśmy upodobnić się do niego. Nie tylko więc kwestie sportowe wchodziły w grę, a także wizualne. To był nasz idol, chcieliśmy go naśladować – mówił na łamach WP Sportowych Faktów.
Połączył pokolenia. Kiedy zaczynał pod koniec lat osiemdziesiątych, gwiazdami PLK byli Dariusz Zelig i Eugeniusz Kijewski. Kiedy powoli schodził ze sceny, swoje pierwsze kroki stawiał nastoletni Mateusz Ponitka. Na wysokim poziomie utrzymywał się przez lata, reprezentując przy tym barwy wielu zespołów – nie tylko tego najbardziej oczywistego, czyli Śląska Wrocław, którego jest legendą. Grał bowiem w Belgii, Hiszpanii, a w Polsce chociażby w Gwardii Wrocław, Mazowszance Pruszków (gdzie zdobył swoje pierwsze mistrzostwo Polski), Prokomie Treflu Sopot oraz Turowie Zgorzelec.
Był wielkim koszykarzem, ale i świetnym człowiekiem. Zarażał uśmiechem, znajdował czas dla fanów, jak i dziennikarzy, chętnie udzielając wywiadów. Życzliwość i skromność – to cechy, o których w przypadku Wójcika mówiło się najwięcej. Uwielbiali go koledzy po fachu, uwielbiano go też poza parkietem. – Wszyscy pamiętamy jakim człowiek był Adam, zawsze starał się być pogodny, uśmiechnięty. Wiadomo, spędzaliśmy razem bardzo dużo czasu, nie zawsze było tak różowo, ale zawsze starał się być tą pozytywną osobą – mówił o nim w Radiu Wrocław Maciej Zieliński.
Dzieło Wójcika kontynuuje dwójka jego synów – Szymon i Jan. Bliźniacy. Mają podobną charakterystykę do ojca – wysocy podkoszowi, ale nie grający w standardowy sposób. Dobrze czują się z piłką w ręce, chętnie wchodzą pod kosz, nie stronią od rzutów z dalszych odległości. Obecnie obaj reprezentują barwy uczelni Northwest Florida State w akademickiej lidze NCAA, a pierwsze koszykarskie szlify zbierali m.in we Francji. Chłopaki są z rocznika 1999, więc niewykluczone, że jeszcze o nich usłyszymy.
Na koniec polecamy materiał, który przygotował koszykarski Śląsk Wrocław:
Fot. 400mm.pl