Dobry trener do wzięcia – chciałoby się napisać. Ale nie napiszemy w ten sposób, bo Nenad Bjelica, który rozstał się właśnie z Dinamem Zagrzeb, jest już dawno poza zasięgiem polskich klubów. Z chorwacką drużyną pożegnał się – posłużymy się słowotwórstwem – po mamiciowsku.
Zdravko Mamić, o którym można napisać kilka tomów książek, w obliczu pandemii postanowił iść ze swoim sztabem trenerskim na noże. Ale wcześniej złożył mu propozycję nie do odrzucenia – pożegnajcie się z połową pensji, tak powiedziałem, bez dyskusji, buźka. Asystenci Bjelicy – coż za zdziwienie – nie chcieli przystać na narzucone z góry warunki, a więc Mamić wywalił szóstkę trenerów na bruk. Wiadomo było, że w tej sytuacji także i losy Bjelicy stoją pod znakiem zapytania. Raz, że i on poleciałby pewnie wraz z nimi, ale rozwiązanie kontraktu pierwszego trenera aż tak proste nie jest. Dwa – sam Bjelica, na tyle, na ile mogliśmy go poznać, raczej nie skakał pod niebo, gdy wyrzucono jego stałych współpracowników, z którymi był i w Austrii Wiedeń, i w Spezii Calcio, i w Lechu Poznań. Dziś sprawa ma swój finał – Chorwat pożegnał się z Dinamem. Oficjalnie – za porozumieniem stron.
Nie ma wątpliwości, że to Bjelica jest wygranym tego rozstania. Łukasz Gikiewicz, którego informacje z przeróżnych części świata są wiarygodne, informował, że Bjelica kosił od Dinama spore pieniądze. Do końca 1,5-letniego kontraktu klub z Zagrzebia miał wypłacić mu 2,5 miliona euro – gra toczyła się więc o kolosalne pieniądze. Gdyby Bjelica zarabiał frytki, pewnie podzieliłby los swoich asystentów znacznie szybciej. A tak… trzeba było się poprzepychać.
Nenad odchodzi z Dinama jako absolutny wygrany. Ligowe rozgrywki w zasadzie zaorał – zdobył dwa tytuły, puchar, superpuchar, wypromował Daniego Olmo, na własnym podwórku nie miał sobie równych. O ile jednak sukcesy u siebie to stały obraz Dinama ostatnich lat, o tyle erę Bjelicy wyróżnia coś innego – dobre wyniki na europejskim poletku. To za Nenada Dinamo pierwszy raz od 48 lat (!) zagrało na wiosnę w europejskich pucharach, to on wprowadził Chorwatów do Ligi Mistrzów, gdzie z grupy wyjść się co prawda nie udało, ale zwycięstwo 4-0 nad Atalantą będzie wspominane w Zagrzebiu długo.
Stery w Zagłębiu przejmie prawdopodobnie Igor Jovicević, dotychczas trener rezerw. Co ciekawe, według chorwackich mediów rozważana jest także kandydatura – uwaga, uwaga – Romeo Jozaka. To byłby twist, gdyby Bjelicę zastąpił akurat ten ananas (oni jeszcze nie wiedzą, hehe). Bjelica robotę znajdzie bez problemu, ale z drugiej strony trochę szkoda, że nie dotrwał w Dinamie do Euro. Jeśli po mistrzostwach doszłoby do zmiany na stołku selekcjonera, byłby jednym z najpoważniejszych kandydatów (o ile nie najpoważniejszym). No, ale jak tak dalej pójdzie, stery wicemistrzów świata obejmie raczej prędzej niż później.
Fot. 400mm.pl