Skriniar zagrywa w środek pola do Linettego, ten przyjmuje piłkę ze zmianą kierunku, dostrzega uliczkę do Schicka, zagrywa prostopadłe podanie i jest 1:0. Czy to opis którejś z bramek dawnej Sampdorii? A właśnie nie, bo można się zastanawiać, czy taki gol nie mógł przy odpowiednich warunkach paść na… Łazienkowskiej. I nie dlatego, ponieważ przyjechałaby tam Sampdoria, tylko tych trzech graczy grałoby w Legii. Science-fiction? Hejt Park z Dominkiem Ebebenge pokazał, że nie do końca.

Ebebenge, który był w Legii kierownikiem do spraw rozwoju sportowego, siłą rzeczy „dotykał” wielu transferów Wojskowych. I tych udanych, i tych z różnych powodów nieudanych. W pierwszym Hejt Parku ze swoim udziałem (bo będzie drugi), skupił się na opowiedzeniu o puli tych ruchów, które w pewnym momencie się wysypały. No i czasem można było się złapać za głowę, jaką pakę miała szansę zmontować Legia.
– Linetty właściwie był w Legii. Kwity mieliśmy podpisane, to od nas zależał ten transfer. Natomiast ludzie w Poznaniu zaczęli robić presję, straszyć Karola i jego rodzinę. Stwierdziliśmy, że nie robimy tego, bo nie możemy jako ludzie do czegoś takiego dopuścić. Bereszyński to inny przypadek. Miał presję w dupie. Kozak. Skriniar był z kolei zawodnikiem, którego mieliśmy w zasięgu. Grał wtedy w Żylinie, to byłby wysiłek finansowy, ale Legię było na niego stać. Transfery to jest często timing, pół roku – rok to w piłce jest dużo, ktoś, kto jest dzisiaj anonimowy, zaraz może być gwiazdą. Skriniar pochodzi ze względnie małego klubu, wtedy mniejszego niż Legia w łańcuchu pokarmowym. Gdyby nam mega zależało i gdybyśmy na niego postawili, to byśmy dali radę. Należy żałować. To był nasz błąd. Ktoś inny na tym skorzystał. A z Schickiem to była bardzo specyficzna sytuacja. On był piłkarzem Sparty. Legia żyła bardzo dobrze z jego agentem, zresztą Pavel Paska do dzisiaj go prowadzi – historia czeskiej piłki, bo wcześniej agent i Rosickiego, i Poborskiego. Schick z agentem nie chcieli przedłużać kontraktu ze Spartą. My byliśmy jedną z opcji branych pod uwagę, jako płynne przejście. No, ale nie wyszło, chłopak teraz robi wielką karierę – mówił Ebebenge.
Czyli tak: każdy transfer rozbił się o coś innego.
Linetty – względy życiowe.
Skriniar – Legia odpuściła.
Schick – wybrał inną drogę.
Cóż, taki jest rynek, ale z perspektywy Legii można (i chyba trzeba) żałować, że ci piłkarze na Łazienkowską nie trafili. Linetty zamienił przecież Lecha na Sampdorię za ponad trzy bańki, ostatnio chciało go Torino, więc można zakładać kolejny ruch – a wówczas procent od transferu, tyle że nie dla Legii, a dla Kolejorza. Skriniar też powędrował do Sampy, dzisiaj jest podstawowym zawodnikiem Interu. Schick – najpierw Sampa, potem Roma, teraz niezłe strzelanie w Bundeslidze.
To wszystko mogło się zacząć od Legii. A budowanie „success stories”, jak mawiał Leśnodorski, też jest w tym biznesie ważne.
I – odchodząc już od tematu Sampdorii – podobnie sprawy mogły się mieć z Martinem Dubravką. Obecnie pierwszy bramkarz w Newcastle. Wcześniej: bliziutko od klubu ze stolicy.
Ebebenge mówił: – To bardzo bliski kolega Dusana Kuciaka. On był w zasadzie u nas, mieliśmy wszystko na stole do podpisania, transfer był jak najbardziej do przeprowadzenia. Miał tego samego menadżera, co Kuciak. To był czas, kiedy Dusan był na fali i zależało mu, żeby odejść. Na horyzoncie pojawił się Standard Liege i Dusan chciał sobie zrobić przedpole, czyli chciał zadbać o Legię, pomóc sprowadzić dobrego zawodnika i jednocześnie swojego kolegę. Trzeba przyznać, że miał oko.
Nie wyszło, bo Kuciak jednak… został w Legii. Słowak mówił wówczas: – Legia zachowała się bardzo ładnie, gdyż dała mi możliwość samodzielnego zdecydowania o mojej przyszłości. Uznałem, że najlepiej będzie, gdy zostanę w Warszawie.
Dopiero pięć okienek później, w 2016 roku odszedł do Hull, a Dubravki już dawno nie było w Żylinie – najpierw grał w Danii, potem w Slovanie i Sparcie, no a teraz jest we wspomnianym Newcastle.
Inne strzały, które nie doszły do skutku?
Nicolae Stanciu.
– Mógł zrobić większą karierę, niż robi obecnie. Był w Vaslui i na tym etapie my mogliśmy go mieć, ale odszedł do Steauy. Potem do Anderlechtu, to był grupy transfer, tam poszło mu fajnie, ale jednak nie aż tak, jak oczekiwano. Odszedł więc do Sparty wzmocnionej kapitałem chińskim – mówił Ebebenge.
Caicedo, naturalnie.
– Było bardzo blisko, żeby nam się udało go sprowadzić. Jego kariera była na zakręcie, więc dlatego była taka możliwość. To miał być pokaz siły, jeden z naszych demonstracyjnych ruchów, pokazujących, że pokonujemy granice. Nie udało się. Wręcz bym powiedział, że bardzo się nie udało, bo w jego miejsce przyszedł Tomek Necid. Fajny człowiek, ale jego czas w Legii był bardzo nieudany – tłumaczył gość Hejt Parku.
I… Marcin Wasilewski!
– Byliśmy blisko Wasilewskiego. Jeszcze przed Leicester. On miał koniec kontraktu w Anderlechcie, oni chcieli mu pójść na rękę. To miał być pierwszy taki grubszy transfer Bogusia. Poszło gdzieś o 10 tysięcy złotych miesięcznie. Myślę, że Wasilewski tego nie żałował ani przez sekundę, bo dojechał na księżyc z Leicester.
Oczywiście wszyscy wyżej wymienieni nie trafiliby do Legii w jednym czasie, ale trzeba przyznać: gdyby pykło, przez Legię przewinęłaby się masa ciekawych zawodników. A to nie koniec, bo Ebebenge wspominał o Matusu Bero, który wybrał Trabzonspor, czy Simonie Mosesie. Oraz o Denisie Vavro, który – najwyraźniej – nie jest intelektualistą.
– Poznałem go osobiście. Nie trzeba być naukowcem, żeby osiągnąć sukces w piłce, ale futbol uratował mu życie. Gdyby miał żyć z rozwiązywania krzyżówek, to nie dożyłby następnego dnia – stwierdził w pewnym momencie Ebebenge.
Te wszystkie nazwiska pokazują tylko, jak skomplikowany jest rynek transferowy. Czasem o przyszłości zawodnika mogą zdecydować śmieszne – w skali futbolu – pieniądze, jeden inny ruch, czy to klubu, czy to rywala do składu, czy to samego zainteresowanego. No nie jest to tak proste, jak klikanie w Football Managerze.
Ale jak wspomnieliśmy na wstępie: pamiętamy, że hity Legia wraz z Ebebenge, Żewłakowem i Leśnodorskim też przeprowadzała. Bądźcie czujni, bo Dominik wróci do studia i trochę (lekko mówiąc) kulis jeszcze sprzeda.
Fot. FotoPyK
Ten artykuł pokazuję że weszlo leci z poziomem na łeb na szyję. Artykuł o tym kogo Legia mogła sprowadzić, ale nie sprowadziła bo Leśny żałował dyche. Napiszcie artykuł o tych co nigdy nie byli w zasięgu Legii, a Dominik chciałby ich sprowadzić. Zaczęło by się tak : xavi dostaję podanie od beckenbauera i prostopadłym podaniem uruchamia Rasiaka który potyka sie o własne nogi.
Lech odpuścił młodego Błaszczykowskiego przez 500zł, a ty się czepiasz, że Legia pożałowała 10 tys. na starego Wasilewskiego.
Ten stary Wasilewski grał w Leicester City w Championship (dużo mocniejsza liga niż nasz) a potem w Premier League więc sory ale żałosny ten twój komentarz
Chyba zabolał ten żałosny komentarz, że się tak obruszyłeś. Fakt pozostaje faktem, 10 tysięcy to dużo pieniędzy, a wartość Wasilewskiego była w tamtym czasie niepewna. Gdzieś jest granica, ile warty jest piłkarz.
Błaszczykowski za to dostał wszystkie możliwe rekomendacje, a i tak pożałowano drobnych. Większość kibiców Lecha stać byłoby, żeby się dołożyć, gdyby wiedzieli, kogo klub odpala. Jakoś nie sądzę, by za to któryś kibic Legii żałował, że Wasyl nie przyszedł.
Lech był w innej sytuacji niż obecnie. Błaszczykowski był na testach…. Wiesz gdzie mieszkał? UU piłkarza Lecha, bo klubu nie było stać na hotel….. Tyle w temacie
Serio nie macie o czym pisać? Wczorajszą stype oglądało ledwie 10tys osob
Chińczycy, to są w Slavii. Sparta należy do Czecha.
Za tydzień ranking piłkarzy przechodzących przy stadionie Legii, za dwa tygodnie równie szokujący ranking piłkarzy do których chciał zadzwonić Pan Prezes Bogusław.
Czlowiek ktory napisal to pismo dear friends jest dla mnie kompletnie skompromitowany. Takich bledow nie robi sie przez niedopatrzeniae/na kacu czy innym przypadkiem. To pokazuje jak ten czlowiek mysli i ten prog byl dla niego duuuzo za wysoki. Nie ta liga. Kumpel przechodzil z klubu do klubu za worek pilek i karton fajek. Tam by sie takie pismo pewnie sprawdzilo, tylko ze po polsku. Moze byl oddany, moze tyral bo 14 godzin dziennie, ale lepiej madrze stac niz glupio biegac
Wiele karier jak widać udało się uratować.
Jak dobrze że nie trafili do Legii. Dziś by nie grali w Interze, Sampdoria czy Roma/RB Lipsk
No tak, przykładem Bereszyński.
No ale przeciez tych ludzi ktorzy mogli grac nawet nie tylko w Legii ale ogolnie w Polskiej ekstraklasie jest mnostwo. I nasmiewanie sie z klubow tez jest slabe – wtedy cos nie pyklo finansowo czy cos. A ze potem ten gosc przy wspolpracy z lepszymi trenerami, gra z lepszymi graczami pokazal talent to tego nie wiadomo. Gracz X przychodzi do Legii – wybiega na mecz z Polonia W. – a tam Tralka wjezdza mu sankami w nogi i odechciewa mu sie grac – a jak poszedl sobie do Hiszpani do jakiejs druzyny mial mile warunki, pogode inny styl gry
Wg. mnie mozna to tak na luzie a nie spinac sie 😉
Jeb…
Legie