Reklama

Uśmiech futbolu, czyli 40 wspomnień o Ronaldinho

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

21 marca 2020, 16:05 • 7 min czytania 1 komentarz

Ten człowiek uśmiechał się tak, że cały świat futbolu chciał się uśmiechać wraz z nim. Uśmiechał się szelmowsko, bezczelnie, serdecznie i w każdych okolicznościach. Uśmiechał się, bo mógł grać w piłkę, którą kochał miłością bezgraniczną. Ronaldinho. Brazylijska legenda. Z okazji jego czterdziestych urodzin przypominamy czterdzieści charakterystycznych momentów z jego kariery. Są bramki, dryblingi, triki, asysty, odpały, no, generalnie wszystko to, z czym przez lata kojarzył nam się Ronaldinho. Bo to był piłkarz jedyny w swoim rodzaju. I jest uśmiech. Ten wspaniały uśmiech.

Uśmiech futbolu, czyli 40 wspomnień o Ronaldinho

***

1. Czasy PSG. Wtedy europejska piłka ligowa jeszcze poznawała szalonego Brazylijczyka, który nie liczył się z niczym i z nikim. Tak naprawdę niewielu pamięta jego występy na francuskich boiskach, ale podobno – specjalnie nas to nie dziwi – bywały nieprawdopodobne. Tutaj mała próbka z meczów z Marsylią.

2. Albo taki gol przeciwko Guingamp z 2003 roku, który został wybrany najładniejszym golem roku we Francji. Kunszt Ronaldinho w swoim najlepszym wydaniu.

Reklama

3. – Grałem przeciwko niemu w tym okresie, kiedy przyleciał do Francji, żeby podbijać europejską piłkę ligową. I nawet wtedy, a może właściwie wtedy, to już bywał facet, na którego patrzyło się z rozdziawioną buzią i rozłożonymi rękoma. To taki piłkarz, którego nie sposób byłoby nie wskazać jako najlepszego na świecie. Po prostu on miał w sobie to, co powinien mieć każdy wybitny piłkarz – miał radość z futbolu – Laurent Blanc.

4. – Ronaldinho z czasów, kiedy obaj byliśmy w PSG, był najbardziej utalentowanym gościem, jakiego widziałem w życiu. Był niewiarygodny. Jego technika, naturalna zdolność do panowania nad futbolówką, triki, które robił, dryblingi, które rozpoczynał – nie mam na to słów. Nie ukrywam, że wiele razy próbowaliśmy powtórzyć jego wyczyny, chociaż trochę ukraść jego talent, ale to nigdy nie wychodziło. Nigdy. Był nie do podrobienia – Mikel Arteta.

5. Przy zachwytach nad jego kunsztem w świetle paryskich reflektorów nie można jednak zapomnieć, że jeszcze grając w PSG, Ronaldinho już mógł poszczycić się tytułem mistrza świata, który zdobył w 2002 roku. To był jego turniej. Weźmy taki mecz z Turcją. Niby normalny, niby klasyczny, niby niezbyt prestiżowy, a patrzcie, ile radości mu przynosił.

6. Ten sam turniej, Brazylia mierzy się w 1/4 fazy pucharowej z Anglią. Do przerwy jest remis, mecz na styku, można byłoby grać zachowawczo, bezpiecznie, klasycznie, w obawie, że zamiast zyskać, straci się na ryzyku. Ale to Brazylia, to Ronaldiho, tu nikt nie będzie kalkulował. Rzut wolny z odległości tak ogromnej, że tylko szaleniec mógłby wpaść na pomysł bezpośredniego uderzenia. Ronaldinho podchodzi jednak do piłki i… dalej dzieje się już tylko historia.

Reklama

7. Cudowne zdjęcie. Rivaldo. Ronaldinho. Emocje. Puchar Świata.

8. Cały piłkarski świat śmieje się z prezentacji nowych piłkarzy w hiszpańskich klubach. Często duże nazwiska – prawie zawsze rozchwytywane i drogie – kompromitują się przy żonglerkach, sztuczka, trikach, świecach, podbiciach i wszystkich tych elementach technicznych, które mają robić. Aż można zwątpić w sens tego wszystkiego. Ale taki Ronaldinho do tematu podszedł na luzie. Nie jesteśmy specjalnie zdziwieni. Dla niego zwyczajnie była to kolejna okazja, żeby pobawić się w zabawę, którą kocha najbardziej na świecie.

9. Dla Ronaldinho świat piłki był w stanie zrobić wszystko. Nawet przekładać mecze. Weźmy takie spotkanie Barcelony z Sevillą. Żeby Brazylijczyk mógł pojechać na zgrupowanie reprezentacji, Katalończycy robili wszystko, żeby widowisko odbyło się we wtorek, choć długo planowane było na środę. Na takie rozwiązanie nie chcieli przystać Andaluzyjczycy, więc wypracowano kompromis – no dobra, koślawy kompromis – który doprowadził do tego, że mecz odbywał się w nocy z wtorku na środę. Konkretnie od 24. Późno? Może i późno, ale warto było, bo Ronnie walnął taką bramkę. Do tego debiutancką na Camp Nou.

10. – Futbol jest opowieścią o radości. O dryblingu. Popieram każdy pomysł, który czyni grę piękną. Każdy dobry pomysł powinien być wdrażany w życie – Ronaldinho.

11. Nawet na Santiango Bernabeu, mimo uczucia porażki, upokorzenia, kompromitacji, wszyscy wiedzieli, że mają do czynienia z zawodnikiem epokowym. Kiedy więc poprowadził Barcę do spektakularnego zwycięstwa nad odwiecznym rywalem, otrzymał owację na stojąco. Cholernie zasłużoną.

12. – To człowiek, który robi różnicę między bardzo dobrym zawodnikiem a takim, którego zapamięta się na lata, między bardzo dobrym klubem a takim, który zapamięta się do końca historii wieków. W pojedynkę potrafił decydować o losach meczów – Frank Rijkaard.

13. – Ronaldinho nie dało się zatrzymać – Sergio Ramos.

14. Bramka Ronaldinho z Chelsea. Bramka kultowa. Jedyna w swoim rodzaju. Jeśli jakikolwiek zawodnik na świecie, w analogicznym momencie, podjąłby taką samą decyzję, to już klaskalibyśmy z zachwytem nad tym pomysłem. Ale pewnie by nie podjął. A nawet, jeśli to nie wykonałby tego z taką gracją, precyzją i bezczelnością, z jaką wykonał to genialny Brazylijczyk.

15. Legenda namaszcza legendę.

16. – W swoim pierwszym roku w Barcelonie wcale nie wygrał wszystkiego, wcale nie poprowadził drużyny do spektakularnych zwycięstw, ale ludzie i tak bezgranicznie go pokochali. Potem przyszły trofea i uczynił ludzi jeszcze szczęśliwszymi. Barca na zawsze powinna być mu wdzięczna za wszystko, co ten facet zrobił dla tego klubu – Leo Messi.

17. Cholera, w El Clasico z 2004 roku też był genialny. Ten drybling, ta lekkość, to genialne podanie do Klauvierta, to jeszcze lepsze podanie do Xaviego, które zakończyło się zwycięską bramką.

18. A tu Xavi się odwdzięcza, a Ronnie w swoim stylu w meczu z Villareal.

19. Facet rozgrywał swoje własne mecze. I jeszcze do tego często je wygrywał. Jeśli chodzi o kontrolę piłki, to mógłby z nim równać się tylko Zinedine Zidane, ale nie wiemy, czy Francuz wyszedłby z tej walki zwycięsko.

20. Jak się żegnać, to tylko tak, i to nawet, kiedy się przegrywa.

21. Zresztą, a co tam, nigdy za mało. Wszystkie gole, które strzelił dla Barcelony.

22. Prezentacja w Mediolanie. Skoro nie mógł pożonglować i podryblować, to chociaż poprzybijał piątki z dziećmi. Swoją radością i entuzjazmem mógłby obdzielić wszystkich pesymistów świata i jeszcze by starczyło.

23. Debiut w Milanie. Bologna ten mecz wygrała. Ronnie powinien mieć na koncie przynajmniej jedną bramkę i kilka asyst. Zagrał świetnie. Raz zawiódł on, w innych sytuacji koledzy. Porażka to rozczarowanie, ale spójrzcie na twarz Brazylijczyka. On się uśmiecha. Po prostu się uśmiecha. Po każdej zmarnowanej okazji. Uśmiecha się.

24. Przygoda Ronaldinho w Milanie była, jaka była, najlepszy nie był, ani we współczesnej historii klubu, ani w całej, ani w tamtym okresie, ani w żadnym roku. Ale bramkę na wagę zwycięstwa z Interem zdobył.

25. Z Realem też zagrał nieźle. Najlepsze jest to, że poprzewracali go, poobijali, porozpychali, a on schodząc z boiska poprzybijał piątki prawie ze wszystkimi. Jemu w piłce najwyraźniej wcale nie chodziło o tylko o to, żeby wygrać w brzydki sposób i po trupach.

26. Powrót króla. Król już nie taki klawy, nie taki szybki, ale dalej król.

27. Generalnie powtórzymy się: w Milanie genialny nie był. Ale trochę ładnych materiałów do kompilacji porobił.

28. – Sam czasami dziwię się, jak można mieć tak dużo talentu w jednym ciele. W tylko jednym. Przecież to niesprawiedliwe, że nie rozłożyło się to na kilkaset osób – Kevin Prince Boateng.

29. – Ronaldinho był mistrzem – Zlatan Ibrahimović.

30. Mam 5 lat, 10 lat, 15 lat, 20 lat, 25 lat, 30 lat, 35 lat, 40 lat? Nieważne. Joga Bonito.

31. Po średnio udanym czasie w Milanie, Ronaldinho wrócił do Brazylii, wrócił do kolebki piłkarskiego szczęścia, i w tym anturażu powszechnej radości z piłki, był najlepszą wersją samego siebie. Najpierw we Flamengo.

32. A potem w Atletico Mineiro.

33. – Moja gra opiera się na improwizacji. Jako rozgrywający masz często sekundę, rzadko więcej, na podjęcie decyzji o tym, czy strzelać, czy kiwać, czy podawać. Nie możesz za dużo się zastanawiać, bo nic z tego nie wyjdzie. Trzeba pójść za intuicją. Instynktem – Ronaldinho.

34. Trochę frajdy. No look passes.

35. Wynalazca.

36. Ronaldinho to generalnie barwa postać również poza boiskiem. Weźmy chociażby to, że aktualnie siedzi w paragwajskim więzieniu. I wcale nie zanosi się, żeby szybko stamtąd wyszedł.

37. Pobyt w więzieniu wcale nie przeszkadza mu, żeby grać w piłkę. I to grać bardzo dobrze.

38. – Nikt nie może równać się z Ronaldinho – Neymar.

39. Jeśli mało wam jeszcze filmów z udziałem Ronaldinho, to łapcie to. Uśmiech futbolu. Piękny tytuł.

40. – Wszystkiego w życiu nauczyłem się, prowadząc piłkę pod moimi stopami – Ronaldinho.

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

1 komentarz

Loading...