Reklama

Odkurzacz, zmęczony pies i zabijanie nudy, czyli co piłkarze robią w domu?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

19 marca 2020, 16:10 • 18 min czytania 4 komentarze

Który piłkarz Ekstraklasy deklaruje, że z samą wodą i jedzeniem mógłby siedzieć w domu przez nieskończoną ilość czasu? Który piłkarz I ligi spędza izolację od świata z bratem bliźniakiem w swojej rodzinnej miejscowości? Jak to stało, że Tomas Petrasek pierwszy raz od niepamiętnych czasów wziął do ręki odkurzacz? Jak Jacek Kiełb poprzez bieganie z psem udowodnił, że znajduje się w dobrej formie fizycznej? Jak Konrad Jałocha ćwiczy refleks przy łapaniu rzucanych szklanek? Co oznacza, że pewien piłkarz Górnika Zabrze dostaje głupawki w czterech ścianach? A poza tym – jakie seriale, filmy oglądają i jakie książki czytają piłkarze podczas przymusowego pobytu w domu? Jak trenują i czym w ogóle się zajmują? Zapraszamy na obszerny materiał, który odpowiada na te wszystkie pytania. 

Odkurzacz, zmęczony pies i zabijanie nudy, czyli co piłkarze robią w domu?

Piłkarze siedzą w domach.

Jeszcze tydzień temu nie było to jednak tak oczywiste. Kiedy zadzwoniliśmy do Macieja Gajosa, usłyszeliśmy przez słuchawkę, że nie może rozmawiać, bo jest na zakupach z dziećmi, a kilka godzin później jego kolega z drużyny, Łukasz Zwoliński, zaznaczał w mediach społecznościowych swoją aktywną obecność na sopockim molo i w jednej z lokalnych kawiarni (sam przyznał potem, że nie było to najmądrzejsze posunięcie). Wówczas nie potępialiśmy specjalnie tego zachowania, każdy żyje na własną odpowiedzialność, każdy ma prawo do popełniania błędów, ale wtedy też oczywistym było już, że wszystkim ludziom zaleca się spędzanie czasu w domu i drastyczne ograniczenie ruchu poza nim.

Ale teraz rzeczywistość jest taka, że ze świecą szukać zawodników, którzy chwaliliby się łamaniem przykazów, za to duża część z nich – za pośrednictwem swoich lub klubowych środków masowego przekazu – prosiła innych o to, żeby pozostali w domach.

Więc może na początek ustalmy pryncypia: podczas tego czasu w domu wcale nie jest tak, że zawodnicy nic nie robią. Każdy z nich dostał od swojego klubu indywidualny plan ćwiczeń.

Reklama

Patryk Mikita: – Nie narzekam na brak treningów, bo dostaliśmy rozpiskę na ten tydzień bez drużynowych treningów. Nikt nie wymaga od nas siedzenia w domu i trenowania domowymi sposobami – mamy za zadanie iść pobiegać, poruszać się, nie siedzieć tylko w domu, choć wiadomo, że to wskazane i nikt oczywiście nie każe nam się pchać w duże skupiska ludzi. 

Adrian Paluchowski: – Rozpiska składa się z ćwiczeń siłowych i biegania – a to szybkość, a to wytrzymałość, a wszystko to w różnych intensywnościach w zależności od dnia. Typowy mikrocykl. Zalecane mamy wyjścia na dwór. Nie jest tak, że mamy tylko siedzieć w domu dwadzieścia cztery godziny na dobę. Zresztą ciężko byłoby biegać po domu. Ćwiczenia siłowe też można robić na dworze, ale mnie wygodniej akurat jest je robić na balkonie, bez konieczności wychodzenia.

Tomas Petrasek: – Dobrze, rozprawmy się z tym, co Tomas Petrasek robi w domu, kiedy ma wolne. Przede wszystkim trenuję indywidualnie. Od poniedziałku dostaliśmy spersonalizowane plany, żebyśmy utrzymywali się w kondycji. Zawsze wybieram się więc za miasto, do jakiegoś lasu, tam, gdzie nie można nikogo spotkać. Dzięki temu, że mam psy, to znam takie miejsca, bo uwielbiamy tak chodzić, a dodatkowo się na tym korzysta, bo można złapać trochę świeżego powietrza.

Damian Gąska: – Człowiek skupia się na innych rzeczach niż na co dzień. Mogę poczytać książeczki, obejrzeć film, trochę zwolnić, więcej czasu poświęcić rodzinie. Oczywiście jednak przy tym nie jest tak, że nie trenujemy. Dostaliśmy indywidualne rozpiski. Każdy musi codziennie robić jakiś trening – czy to biegowy na dworze, czy to siłowy w domu. Do treningów poza domem najlepiej wybierać takie miejsca, gdzie nie ma ludzi, nie ma skupisk, tłumów i można sobie pobiegać w spokoju.

Jacek Kiełb: – Treningi indywidualne a treningi z drużyną to dwie różne rzeczy. Ostatnio to przechodziłem. Sporo czasu sam trenowałem i wcale nie byłoby mi łatwo do tego wrócić. Pobiegać sobie, okej, super, ale z drużyną jest inaczej. Trzeba jednak zachowywać środki bezpieczeństwa i dostosowywać swoje zachowanie do sytuacji na świecie. Wszyscy widzimy, jakie dochodzą do nas informacje, ile osób choruje, więc zdrowie jest najważniejsze.

Konrad Jałocha: – Nie lubię wywiadów, rozmów, a co dopiero, kiedy w ogóle nie gramy, ale dobra, coś tam powiedzieć mogę! Człowiek nie może się nudzić, bo mimo wszystko mamy swoje obowiązki i cały czas musimy być w formie. Tak jak wcześniej w klubie, tak teraz indywidualnie cały czas dbamy o swoją formę i podtrzymywanie się w dobrej dyspozycji fizycznej, bo zaraz sytuacja może się zmienić i znów wrócimy do grania. Na ten moment liga jest zawieszona do końca marca, ale nie wyobrażam sobie, żeby ktoś ten czas przebimbał i tylko wypoczywał. Nie spotykamy się w klubie, okej, ale w domu też można trenować. Czy bramkarzowi jest łatwiej ćwiczyć w domu, bo może coś poćwiczyć refleks? Oczywiście, jak dziecko rzuca szklankami, to może poćwiczyć łapanie. Żartuję, bo faktycznie golkiper nie potrzebuje tak dużej przestrzeni, żeby zorganizować sobie coś indywidualnie, to trochę inny sposób ćwiczeń, ale mimo wszystko treningu z drużyną żaden trening indywidualny nie zastąpi.

Reklama

Daniel Ściślak: – Mamy rozpisane ćwiczenia na każdy dzień od naszego trenera przygotowania motorycznego. Staramy się to robić. Jutro trener przygotowania przywiezie nam do domów rowerki, także będziemy mieli, na czym dodatkowo ćwiczyć.

Mateusz Mak: – Porównywaliśmy sobie z braciakiem cykle treningowe. Różnią się. Widocznie u nas podejście jest inne niż w Wiśle. W Stali przygotowujemy się mikrocyklem takim, jakby w sobotę był mecz, więc praca w tygodniu wygląda, jakbyśmy normalnie grali, choć trenujemy bez piłki, co chyba oczywiste.

Jarosław Kubicki: – Mam rozpisane dwa rodzaje treningów. Trening siłowy – wykonywany w domu na macie, dywanie czy gdziekolwiek indziej, duże ułatwienie, bo nawet nie potrzeba do tego specjalistycznego sprzętu, czasami wystarczy zwykła butelka wody. A trening biegowy mamy rozpisany tak, żeby iść gdzieś do lasu albo innego fajnego miejsca z dala od tłumów.

***

Zwyczajnie dominuje klasyka materiału.

Ćwiczenia nie są specjalnie niekonwencjonalne, ale nie w każdym przypadku.

Oryginalny sposób ćwiczeń Daniego Ramireza na zasadzie weź dziewczynę i baw się.

Oryginalny sposób ćwiczeń Benedikta Zecha na zasadzie “weź psa i baw się”.

***

Nie samą piłką jednak człowiek żyje. Wolny czas trzeba organizować sobie w taki sposób, żeby nie nudzić się również intelektualnie. Już dawno świat futbolu rozprawił się z mitem, że zawodnicy mają piłki zamiast głów, nie mają żadnych zainteresowań, żadnych horyzontów intelektualnych, żadnych ambicji pozaboiskowych.

Tomas Petrasek: – Mam czas na oglądanie Netfliksa, granie na PlayStation i w końcu mam też czas na książki. Nie jestem jakiś specjalnie obeznany, ale mam kilka ciekawych książek, przez które zamierzam przebrnąć. Mam do przeczytania drugą część „Tatuażysty z Auschwitz” – „Podróż Cilki”. Opowieść o problemach z najgorszych czasów w dziejach ludzkości. Teraz też przeżywamy ciężki czas, ale musimy pamiętam o przeszłości, o tym, że kiedyś też ludzie przechodzili przez problemy i to, co dzieje się dziś, nie jest aż taką tragedią w stosunku do tego, co działo się podczas drugiej wojny światowej. To jest książka, która zachęca, żeby wiele rzeczy przemyśleć, żeby zastanowić się nad światem, jego problemami i jego ładem. Skłania do refleksji. I druga książka, bardziej sportowa, od jednego z najlepszych czeskich trenerów mentalnych, który blisko współpracował z Jaromirem Jagrem. Tytuł to: „Jak być prawdziwym liderem”. Trzeba się rozwijać, stąd taki właśnie wybór.

Jeśli chodzi o Netfliksa, to nie jestem typowym serialowcem, nie śledzę aż tak dużo nowości, żeby móc kogoś specjalnie zaskoczyć jakimś poleceniem. Oglądam to, co każdy, teraz na przykład super dokument o F1, fajny jest też serial „Power”, choć on akurat nie jest na Netflixie, ale jeśli ktoś przeoczył, to mogę polecić właśnie to.

Adrian Paluchowski: – Nie preferuję seriali, choć faktycznie pojawiło się sporo wolnego czasu, który można byłoby w ten sposób spożytkować. Jakieś tam rzeczy oglądam głównie z dziećmi – dłuższe bajki czy żoną później wieczorem film, ale seriali nie ruszamy. Na razie. Jeszcze trochę posiedzimy i nie jest powiedziane, że jak nam się skończy repertuar, to nie sięgniemy w stronę seriali.

Damian Gąska: – Zaczynamy z żoną nowy serial – „Toy Boy”. Podobno jest to historia gościa, który wyszedł z więzienia, ale jeszcze porządnie nie zdążyliśmy się w to wkręcić, więc po więcej informacji proszę dzwonić pod inny adres! Mam kilka książek w domu i tego będę się trzymał. Większość o rozwoju osobistym. Do lektur szkolnych z nudy nie będę wracał. Zresztą od menedżera dostałem swoje mecze, więc też czeka mnie czas na analizę tego materiału.

Daniel Ściślak: – Jakąś książkę przeczytam, pogram na Playstation, także jestem zajęty. Teraz gram w NBA na zmianę z FIFĄ. W NBA długo grałem w tryb MyLeague, gdzie można grać przez internet z ludźmi, ale z czasem przerzuciłem się na tryb kariery. Bardziej zajmujące. Już dawno wybrali mnie w drafcie, z pierwszym numerem, jestem w Los Angeles Lakers, więc bardzo dobrze mi idzie. Jeszcze lepiej niż w piłce.

Przeczytałem ostatnio „Kto zabrał mój ser” Spencera Johnsona, teraz zaczynam „Tak czy nie? Jak podejmować dobre decyzje” tego samego autora, zostało mi jeszcze półtora tygodnia, więc jeszcze jakąś książkę pewnie sobie do tego dołożę. Nie ma za to niebezpieczeństwa, że będę wracał do lektur szkolnych. Na razie nie!

Rafał Pietrzak zagłębił się zaś w „Ja, futbol” – pięknie wydaną pozycję o Zlatanie Ibrahimoviciu.

Inna sprawa, że wielu piłkarzy ma rodziny, dzieci, i to im poświęca najwięcej czasu, nawet kosztem własnych rozrywek.

***

Czasami najbardziej klasyczne dialogi wychodzą najbarwniej, a najdokładniej wyreżyserowane rozmowy najbardziej spontanicznie. Żywy przykład.

Piłkarz Lechii zdradza nam kulisy tej błyskotliwej konwersacji.

– Nie wymyśliłem tego na potrzeby filmu! Muszę to zdementować. Często z córeczką bawimy się puzzlami, więc teraz to wykorzystałem. Uznałem, że fajnie będzie rzucić na media społecznościowe Lechii, jak układamy razem boisko. Żona wszystko nagrywała. Spytałem się córki:

– Co pasuje do boiska? Piłka chyba?

– Tato, przecież ty biegasz za piłką!

Super wyszło, bo miała powiedzieć, że piłka pasuje, a powiedziała całkiem coś innego. Spontanicznie wyszło najlepiej.

***

Seria: zabawa z dziećmi.

Element teatru. Ciekawy, przyjemny, aż dziw, że Filip Malednović bywa takim zabijaką na murawie.

Element chopinowski.

Element intelektualny.

Element fitnessu.

Element łamigłówkowy.

Element kulinarny.

Można też normalnie, klasycznie, trochę w myśl zasady, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. A na pewno wychodzi się dobrze.

Wersja gliwicka.

Wersja krakowska z netflixowym bonusem.

***

Z dziećmi już tak po prostu jest, że nie sposób się przy nich wyłączyć. Cały czas trzeba się nimi zajmować, cały czas trzeba im coś wymyślać, cały czas trzeba kombinować, tym bardziej, kiedy oboje z rodziców są w domu i można wykorzystywać wszystkie możliwości domowej zabawy. Potwierdza to każdy nasz rozmówca, mający dzieci i nadmiar czasu w ostatnich dniach.

Patryk Mikita: – Dziecko domaga się uwagi, żeby normalnie pogadać przez telefon, muszę wyjść na balkon. O, możemy spróbować. W domu jest co robić, z dzieckiem trzeba spędzać czas, z rodziną wiadomo, zajmuje to kupę czasu. Gramy głównie w gry planszowe, układamy puzzle, rysujemy, oglądamy bajki. Standardowe rzeczy. Nie ma nudy. Z dzieckiem nigdy nie ma nudy.

Adrian Paluchowski: – Byłem na balkonie, a dzieci z psem w domu. Taka jest historia tego zdjęcia. Mamy przygotowane rozpiski, na razie na tydzień, i akurat trafiło na siłowe ćwiczenia, które mogłem zrobić na balkonie. Z dwójką dzieci człowiek musi być kreatywny. Nie można sobie pozwolić na nudę – przerabiamy wszystkie gry planszowe, jakie są, dziecięce książki, trochę trzeba się napocić, kiedy jest tego czasu więcej. Też jednak uważam, że to jest naprawdę fajne. Rodzaj odmiany dla normalnego życia. Nie mamy żadnej ulubionej gry planszowej, lubię dużo gier, trochę to jest infantylne, ale nie powiem, żebym nie miał przy tym frajdy.

Konrad Jałocha śmieje się za to, że wychowywanie dwuletniego dzieciaczka wiąże się z tym, że dochodzą mu dodatkowe – domowe i bardzo specyficzne – możliwości treningu bramkarskiego.

– Mam dwuletniego syna i cały czas muszę być aktywny. Ciągłe działanie, ciągła gotowość i treningi refleksu. Zdarza mu się rzucić szklanką, zbić coś czy zbroić coś niedobrego, jak na możliwości dwulatka oczywiście, więc jestem pod prądem, gotowy do natychmiastowej bramkarskiej reakcji! – mówi bramkarz GKS-u Tychy.

Jacek Kiełb: – Cieszę się, że mogę nadrobić czas z rodziną, bo wcześniej mieliśmy rozłąkę i teraz mam wreszcie okazję do tego, żeby spędzić więcej czasu z córkami. Rano chodzimy na spacery, dziewczynki próbują się bawić, ale wiadomo, że za dużo ludzi nigdzie nie ma, bo sytuacja jest, jaka jest i trzeba w tych warunkach funkcjonować. Wieczorem puszczamy dziewczynkom bajki. Z dziećmi jest tak, że cały czas ma się co robić. 

Jarosław Kubicki: – Teraz tym bardziej trzeba siedzieć w domu i szukać zajęć dla dziecka, ale dla mnie to żaden problem, bo codziennie praktycznie, po powrocie z treningu, bardzo dużo się z nią bawię. Po meczach tak samo. Bardzo dużo czasu poświęcam córeczce i żonie, a teraz siłownię robię domową, jestem w domu jeszcze więcej i fajnie, że tak wyszło. Jedyna rozłąka to krótki trening biegowy, który robię na dworze, ale nijak się to ma do warunków meczowych, kiedy w domu nie ma mnie praktycznie dwa dni.

***

Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do Jacka Kiełba, bo właśnie zdobyliśmy dowód na to, że jeśli odbywałby się mecze Ekstraklasy, to pomocnik Korony Kielce znajdowałby się w wysokiej formie fizycznej i wcale nie musiałby grywać tylko ostatnich trzydziestu minut na zmęczonych rywali. Oto żywy dowód.

O co w tym wszystkim chodzi? Oddajemy głos skrzydłowemu.

– Dzwonicie do mnie, a ja akurat wróciłem z biegania i jestem w trakcie jedzenia! Biegałem sobie z moim półrocznym psem. Od małego go uczę, że aktywność fizyczna jest ważna również dla zwierzaków. Generalnie nie traktuję spacerów z psem jako karę. Wprost przeciwnie! Byliśmy na to przygotowani, wzięliśmy sobie beagle’a. To był dodatkowy obowiązek, oczywiście, ale żyjemy aktywnie, więc pies dobrze wpisuje się w nasze funkcjonowanie. Mieszkam blisko lasu, dosłownie sto metrów od niego, więc zawsze pobiegniemy sobie do niego i dopóki nie spotkamy wilków, to jest dobrze. Pies też musi polatać. Niezła frajda dla nas obu. Lubię z nim biegać. Razem raźniej. Zresztą jest to też porządny trening, bo jak widzicie na załączonym zdjęciu, leży teraz zmęczony pod moimi nogami.

Pies Jacka Kiełba zmęczył się szybciej niż Jacek Kiełb!

On jest młodziutki, bardzo młodziutki, ale to pies myśliwski, więc jeszcze trochę i bez problemu mnie przegoni!

Także cóż, skoro sam to przyznaje, to może trochę przeszacowaliśmy z określaniem formy fizycznej formy Jacka Kiełba na podstawie jego wyścigów z półrocznym psem…

***

Tomas Petrasek: – Co robię w domu? Uczę się nowych rzeczy, których może nie, że nie znałem, ale nigdy nie chciałem robić. Przykładowo po naprawdę długim czasie wziąłem do rąk odkurzacz i odkurzałem w domu. Proste rzeczy, a bawią, bo na co dzień to królestwo mojej dziewczyny, która uwielbia czystość i sprzątanie. I szczerze powiedziawszy, w normalnych warunkach nie wtrącam się i nie ingeruję w jej działania. Zrobiliśmy dwa tradycyjne czeskie przepisy kulinarne – udało nam się kupić mrożone grzyby w sklepie, zrobiliśmy je sobie z jajeczkiem, to klasyka czeskich grzybiarzy, kto się interesuje, ten wie, o tutaj czym mowa.

I tak jak kapitan Rakowa Częstochowa wziął w ręce odkurzacz, tak Mariusz Malec postanowił umyć okna. Można i tak.

***

Izolację od świata w satysfakcjonujący sposób spędza Mateusz Mak.

– Jestem typem człowieka, który nie spędza za wiele czasu w domu po treningach, nie jestem domownikiem. Oczywiście kiedy jest czas na regenerację, to odpoczywam, ale lubię wyjść na miasto, więc nie jest to dla mnie najprostsze. Teraz jest, jak jest, jestem z bratem, narzeczoną i siostrą, spędzamy sobie miło czas i gospodarujemy sobie aktywności tak, żeby się nie nudzić.

Fajnie, że nie jest sam, jesteśmy grupą, więc lepiej sobie możemy wszystko zorganizować. Dodatkowo mogę spędzić sobie czas z bratem, bo na co dzień on jest w Krakowie, a ja mieszkam w Rzeszowie, więc teraz mamy więcej czasu dla siebie. Fajne jest to, że możemy sobie posiedzieć, pogadać, pograć na Playstation, pograć w gry karciane, planszówki z naszymi siostrzenicami. Gry towarzyskie też wchodzę w grę, ale każdy z nas, oprócz tego, ma rozpiski indywidualne. Musimy to robić, pracować. Tutaj, a jesteśmy w Suchej Beskidzkiej jest ładna pogoda, więc też super, że można spędzić czas na świeżym powietrzu, w ogródku, odpocząć, zregenerować się po treningu – opowiada piłkarz Stali Mielec.

Sucha Beskidzka to niewielka miejscowość w województwie małopolskim, malownicza, rekreacyjna. Ale nie każdy ma przecież okazję spędzania tego czasu w takich warunkach. Większość piłkarzy spędza ten czasu w miastach.

Tomas Petrasek: – Nie możemy uprawiać sportu, który kochamy. Jest taka sytuacja, jaka jest. Postanowiłem apelować do ludzi, żeby byli odpowiedzialni i zachowywali się odpowiednio. Śmieszna historia. Wyszedłem do sklepu. Założyłem maseczkę, rękawice i okulary, czekając na reakcję ludzi. W Czechach jest to bardzo popularna rzecz i ludzie sami z siebie zachęcają, żeby nie wychodzić na dwór bez zakrytych ust i nosa, bo ten wirus czasami przechodzi bezobjawowo i jako zdrowi ludzie, którzy na pewno sobie z wirusem poradzą, sami nie wiemy, czy w tym naszym szczęściu sami przypadkiem nie zarażamy innych. Jeśli ja założę maseczkę, to chronię ciebie, a jeśli ty założysz maseczkę, to chronisz mnie. To jest prosta rzecz. Po prostu zakryj usta, nieważne czym. Wszystko jest lepsze niż nic. Niestety, w sklepie spotkałem wiele osób, a maseczkę miała tylko jedna pani. Ludzie na mnie patrzyli z myślą, że na pewno jestem chory, skoro założyłem maseczkę i wybierali ścieżki, jak najdalsze od jakiegokolwiek styku ze mną.

Jeśli jako piłkarze mamy jakąkolwiek siłę przekazu, to trzeba to wykorzystywać, żeby ludzie wiedzieli, że trzeba być odpowiedzialnym nie tylko za siebie, ale za wszystkich. To jest bardzo mała rzecz, którą możemy zrobić, ale bardzo ważna. Swoją popularność, nawet jeśli nie jest ona jakaś olbrzymia, chciałbym wykorzystywać do dobrych celów. Po prostu.

Czeski stoper nie jest osamotniony w takim myśleniu.

Jacek Kiełb: – Nie wiem, jak ten czas spędzają single, ciężko mi to sobie wyobrazić, bo już od dawna singlem nie jestem, ale człowiek czasami wychodził do kina, wychodził na dwór, nie siedział sam, a teraz nie ma takiej opcji, bo wszystko jest pozamykane. Ostatnio byłem dosłownie na chwilę w sklepie zoologicznym i dwóch facetów pokłóciło się ze sobą tak, że myślałem, że zaraz dojdzie do rękoczynów. Jeden stał w masce, drugi bez, a w pewnym momencie ten drugi nachylił się bardzo blisko, za blisko, do tego pierwszego, co bardzo go zdenerwowało i zaczęła się awantura z krzyczeniem.

– Co panie, nie oglądasz wiadomości?! Proszę trzymać się dwa metry ode mnie.

Ludzie biorą sobie to do serca. Nikt nie chce zachorować. Nie wiadomo, kto choruje na koronawirusa, także na pewno trzeba apelować do ludzi, żeby zachowywali środki bezpieczeństwa.

***

Wniosek z tego wszystkiego jest taki: piłkarze się nie nudzą.

Jarosław Kubicki: – Nie nudzę się nigdy. Mam mnóstwo pomysłów na siebie w domu. Nie przeszkadza mi to. Mógłbym tak siedzieć dwa tygodnie, tylko musiałbym mieć wodę, jedzenie i wszystko, co potrzebne do życia. Jak nie trzeba, to wcale nie potrzebuję wychodzić z domu, tylko szkoda, że nie można ze znajomymi się spotykać w tym okresie, ale jak trzeba, to trzeba.

Daniel Ściślak: – Absolutnie się nie nudzę, ale w czterech z ścianach bierze mnie głupawka. Takie siedzenie w domu to nic zdrowego, choć staram się ten czas spędzić aktywnie. Głupawka? Z bratem wymyślamy sobie różne rzeczy, kurczę, wolałbym nie mówić o tym w wywiadzie. Zostaje między nami! Brakuje mi tego, żeby wyjść na zewnątrz. Początkowo dostaliśmy od klubu zalecenie, żeby nie wychodzić z domu, ale teraz, w tym tygodniu, pojawiła się nowa rozpiska z ćwiczeniami biegowymi, więc normalnie można wyjść i zacząć biegać. Szykuję się też do żonglowania papierem toaletowym, bo właśnie dostałem wyzwanie od kolegi z Jastrzębia i właściwie to zamierzam zaskoczyć wszystkich jakąś oryginalną sztuczką techniczną.

Mateusz Mak: – Nie zamierzamy brać udział w akcji z podbijaniem papieru toaletowego. Nie widzę w tym nic złego, żeby nie było, to jest forma zabawy, okej, ale jak widzę, że w niektórych sklepach faktycznie tego papieru nie ma, bo jest wykupywany, to wolę jednak poważniej do tego podejść.

Adrian Paluchowski: – Inteligentni ludzie się nie nudzą. Tak to spuentujmy!

JAN MAZUREK

Fot. Twitter

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Weszło

Polecane

Polski siatkarz gra w Izraelu. „Czuję się bezpiecznie. Narracja mediów jest rozdmuchana”

Jakub Radomski
28
Polski siatkarz gra w Izraelu. „Czuję się bezpiecznie. Narracja mediów jest rozdmuchana”

Komentarze

4 komentarze

Loading...