Przewrotne jest życie w czasach pandemii koronawirusa. Jeszcze niedawno to USA chciało się odgradzać murem od Meksyku, a ostatnio mogliśmy przeczytać, że to Meksykanie chcą zamknąć granicę przed Amerykanami, w obawie przed napływem chorych. Wiele wskazuje też na to, że kolejny paradoks może przyjść z Niemiec. Dietmar Hopp, właściciel Hoffenheim, jeszcze „wczoraj” był obrażany, a już „jutro” może okazać się kluczową postacią w warce z wirusem.

Powiedzieć, że Hopp nie jest lubiany na trybunach Bundesligi, to jak w zasadzie nie zabrać głosu. Kibice innych klubów obrażają go regularnie, bo cóż, ich zestaw zasad nie przewiduje takiej, w której klub właściwie znikąd dzięki wpompowaniu milionów euro wędruje w górę ligowej hierarchii. A z Hoffenheim tak było. Hopp wszedł do klubu w 2000 roku, wyciągnął go z piątej ligi i nie dość, że doszedł do krajowej elity, to do europejskiej również.
Co więcej, nie jest to facet, który przeprasza, że żyje i raczej z różnymi cymbałami się nie pieści. Gdy fani Borussii obrażali go, po prostu wytoczył im procesy i je powygrywał. Światek kibicowski wpadł w jeszcze większą furię i ostatnio dał popis przy spotkaniu Hoffenheim z Bayernem, kiedy wywieszono jakieś szmaty i obrażano Hoppa. Było to tak obrzydliwe, że aż odebrało chęć do gry piłkarzom, którzy potem już tylko udawali, że kopią piłkę.
Un día histórico en el futbol 🙌
Ultras del Bayern Múnich insultaron al dueño del Hoffenheim, Dietmar Hopp. El árbitro detuvo el partido y tras reanudar el encuentro, los equipos decidieron pasarse la pelota los 15 minutos restantes.pic.twitter.com/rIfY9wiEV6
— Ruido en la Red (@RuidoEnLaRed) February 29, 2020
– Jeśli bym tylko wiedział, czego ci idioci ode mnie chcą, mógłbym to łatwiej zrozumieć. Jednak nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego są do mnie tak wrogo nastawieni – dziwi się tylko Hopp i robi swoje dalej, nie przejmując się ćwierćinteligentami.
No i paradoks jest taki, że ci wspomnieni ćwierćinteligenci być może w niedalekiej przyszłości będą ustawiać się w kolejce po produkt Hoppa, czyli szczepionkę na koronawirusa. Hopp ma 80% akcji w CureVac, która pracuje od stycznia nad wyzwoleniem nas od tego paskudztwa. I prace idą jej bardzo sprawnie.
Hopp mówi: – Miejmy nadzieję, że w najbliższym czasie uda nam się opracować skuteczną szczepionkę na koronawirusa i dotrzeć z nią jak najprędzej do ludzi, aby zapewnić im ochronę i pomoc nie tylko na szczeblu regionalnym. Również w ramach solidarności na całym świecie. Myślę, że może szczepionka może być dostępna jesienią, gdy może przyjść kolejna fala zachorowań.
Postęp działań jest tak imponujący, że zwrócił uwagę prezydenta USA, Donalda Trumpa. Trump chciał odkupić od CureVac szczepionkę tak, by wypuścić ją ekskluzywnie tylko na rynek amerykański. Hopp na to jednak nie przystał, bo jak stwierdził, nie godzi się, by szczepionka opracowywana przez niemieckich naukowców miałaby służyć tylko Amerykanom.
Kasa to nie wszystko, a że Hopp ma jej – mówiąc delikatnie – sporo, mógł odrzucić nawet, jak się spekuluje, miliard dolarów.
Cóż, obrażanie kogokolwiek i gdziekolwiek jest głupie. Obrażanie człowieka, który może się przyczynić do powstrzymania pandemii, wybija głupotę poza skalę.
Panie Hopp, po prostu trzymamy kciuki.
Fot. Newspix
To nie prawda, że Bush nie lubi Hopp coli
Większość naukowców wątpi w możliwość tak szybkiego wynalezienia szczepionki tj. do jesieni tego roku.
Raczej bardziej, a przynajmniej szybciej przysłużą się ludzkości Ci naukowcy co wymyślą bardzo szybkie tanie testy na koronowirusa możliwe do wykonania przez każdego samodzielnie, w których wynik będzie znany po kilku-kilkunastu minutach w przystępnej dla każdego cenie, podobne np. do domowych testów ciążowych.
Wtedy każdy sam będzie miał możliwość zdiagnozowania czy jest zarażony, będzie miał możliwość pozostać w domu na kwarantannie oddalając ewentualnych pozostałych domowników i nie będzie zarażał innych w miejscu pracy, miejscach publicznych czy znajomych przez kilka -kilkanaście dni do czasu wystąpienia u niego objawów.
Mylisz pojęcie „szczepionki” czyli profilaktyki z „lekarstwem” czyli środkiem leczniczym dla chorych.
Szczepionka prawdopodobnie już jest. Tworzy się ją z krwi osób ozdrowiałych, która zawiera jeszcze przeciwciała odpornościowe wyprodukowane przez ich organizmy. Dopracowanie i testy, latem, najpóźniej pod koniec lata będzie.
Natomiast z lekarstwem sprawa jest bardziej skomplikowana. Tak czy inaczej pierwsze próby na ochotnikach gwarantuje że nastapią w ciągu tygodni, max miesiąca.
Wow! Twój optymizm nie ma granic! Trzymam kciuki za to, żeby to była prawda!
Brednie. Nie ma w pełni sprawdzonego i skutecznego lekarstwa na wirusy. Chyba że dla ciebie AntyGripin czy inny parafarmaceutyk do lek?
Jedynym znanym sposobem jest szczepionka, ale jak wiadomo nie jest w 100% skuteczna, a poza tym leki nowej generacji – inhibitory neuraminidazy (oseltamiwir, zanamiwir). Obecnie naukowcy badają czy można je przystosować do leczenia koronawirusa.
No i powiedz mi chłopaku, o czym ja mam z Tobą rozmawiać?
https://www.cell.com/cell/fulltext/S0092-8674(20)30229-4
Facet już w dwóch sytuacjach mi zaimponował. Po pierwsze nie pieszcząc się z półmózgami na trybunach a dwa odmawiając jednemu rudemu półmózgowi.
„Jutro” szczepionka a „pojutrze” stada zombie na ulicach.
Szczepionka nie leczy, tylko ma służyć do uodpornienia przez zakażenie…co Cię nie zabije to Cię wzmocni.