Reklama

“Miałem jechać do Polski, ale zostaję w Belgii. Trzeba uważać”

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

14 marca 2020, 12:32 • 4 min czytania 3 komentarze

Belgowie jako jeden z ostatnich krajów zawiesili rozgrywki ligowe. Jupiler Pro League była w trudnej sytuacji, bo do końca sezonu zasadniczego pozostała jedna kolejka. Jak wygląda sytuacja w Belgii, gdzie koronawirus rozprzestrzenia się dużo szybciej niż w Polsce? Czy zawodnicy tamtejszej ekstraklasy też jednomyślnie poparli pomysł zrezygnowania z gry? Opowiedział nam o tym Jakub Piotrowski, któremu pandemia pokrzyżowała plany odwiedzenia rodziny. Młody pomocnik odwołał przyjazd do domu i… został w Belgii sam.

“Miałem jechać do Polski, ale zostaję w Belgii. Trzeba uważać”

Jakie ma plany na najbliższy czas? Książki, Football Manager i treningi indywidualne.

***

W Belgii początkowo rozgrywki miały być kontynuowane, ale teraz ligę zawieszono. Z czego wynika zmiana decyzji?

Chodziło głównie o to, że została jedna kolejka do zakończenia rundy zasadniczej. To dałoby duże możliwości manewrów przy podejmowaniu decyzji. Wiadomo, jak zagrasz 30 meczów, każdy z każdym, to masz sprawiedliwą ocenę. To było głównym powodem, dlaczego w Belgii chcieli nadal grać.

Reklama

Jak podchodziliście do tego w klubie? Chcieliście dograć tę kolejkę, skoro była ostatnia?

To ciężka sytuacja, bo zazwyczaj każdy patrzy na zdrowie. Każdy jest mądry, dopóki nie masz tego w drużynie. Panika zaczyna się dopiero, kiedy wirus pojawia się w szatni. U nas nic takiego się nie działo. Jeżeli nie ma warunków do kontynuowania rozgrywek, to czemu mielibyśmy nadal grać?

A co z dalszą częścią sezonu? Zapadły już jakieś decyzje?

Liga będzie zawieszona do początku kwietnia. W klubie nie mówili nam jeszcze, co będzie dalej. Chyba nie ma jeszcze klarownej wizji.

Wy wiedzieliście, że nie zagracie już trochę wcześniej, bo burmistrz miasta zakazał rozgrywania meczu.

Z tego co wyczytałem, to był on pierwszą osobą, która wyszła z taką inicjatywą. On jeszcze przed decyzją związku powiedział, że w Beveren nikt nie zagra. Wtedy liga chciała jeszcze grać dalej. Pamiętam, że kiedy wcześniej w Belgii było zagrożenie z powodu dużych wiatrów, działał podobnie. Jako jedyny powiedział wtedy, że mecz nie zostanie rozegrany. To taka osoba, która martwi się o takie sprawy, w dobrym tego słowa znaczeniu.

Reklama

Dobrze mieć chyba takiego burmistrza, bo idą ciężkie czasy. W Belgii odnotowuje się coraz więcej przypadków koronawirusa.

Szczerze mówiąc dziwiłem się, bo w Belgii było więcej potwierdzonych przypadków niż w Polsce, a nikt się tym początkowo nie przejmował. Dopiero przez pryzmat sportu i odwołanych meczów ludzie podeszli do tego trochę inaczej. Zorientowano się, że to coś poważnego, zaczęto trochę panikować.

A jak ty sam do tego podchodzisz, widząc jakie środki ostrożności wprowadzono w Polsce i porównując to do Belgii?

Wydaje mi się, że w Polsce działa się bardzo szybko. Ciężko mi powiedzieć, bo nie do końca wiem, jak to jest w Belgii, co wprowadzają. Z tego co widzę niewiele osób wychodzi z domów, ale niektórzy ludzie nie są jeszcze świadomi tego, co się dzieje. My jako zawodnicy wiemy, że nasz organizm raczej daje sobie z tym radę, ale chodzi też o rodziny. Nawet wychodząc do sklepu możesz kogoś zarazić, dlatego zawieszenie ligi to dobra decyzja. Coś kosztem czegoś, wiadomo, że chcieliśmy rywalizować dalej, ale są pewne rzeczy, których nie przeskoczymy.

Jakie macie plany na najbliższe tygodnie? Będziecie kontynuować treningi?

To zależy od klubu. My trenujemy, ale nie mamy już wspólnych posiłków. Tak naprawdę to są bardziej treningi indywidualne niż grupowe. W przyszłym tygodniu ma się to znowu zmienić. Z tego co rozmawiałem z kolegami Genk, to trenują trochę tak, jak Pogoń Szczecin, czyli rozpiska indywidualna i grupy maksymalnie pięcioosobowe, jeśli chodzi o siłownię.

Rozważałeś opcję powrotu do Polski za zgodą klubu?

Nie, rozumiem sytuację. Wiadomo, że chciałbym być w Polsce z rodziną, ale to nie jest odpowiedni moment, żeby wracać. Siedzę w domu, nigdzie nie wyjeżdżam. W Belgii zbliżał się taki czas, w którym jest rozgrywany finał pucharu, w ten weekend większość drużyn nie gra. Wtedy dostawało się trochę wolnego i planowałem powrót do kraju, ale rozumiem, że trzeba uważać i zostaję w domu. Akurat tak się złożyło, że teraz będą sam, bo moja dziewczyna niedawno wyjechała do Polski i nie kazałem jej wracać.

To będzie ci trochę smutno…

Nudno, nie? (śmiech) Trochę czytam książki, pogram w Football Managera, Counter Strike’a… W domu też mogę zrobić trening, więc jakoś to wszystko będę ze sobą łączył. Musi być wszystkiego po trochu, bo czasu wolnego będzie sporo. Będąc w obcym kraju i tak musiałem się nauczyć, jak spędzać czas w domu, więc nie będzie to dla mnie nowość. Jakoś ten czas zleci. Powoli, ale zleci.

Rozmawiał Szymon Janczyk

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
9
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

3 komentarze

Loading...