– Nie ma najmniejszego problemu, jeśli klub wyśle mnie teraz na urlop i nie będę otrzymywał pensji przez pół miesiąca czy nawet miesiąc. Normalne, skoro nie będę wykonywał swoich obowiązków. Żadna wielka sprawa – stwierdził Jakub Żubrowski z Korony Kielce na falach Weszło FM. Spisaliśmy dla was całość rozmowy.
Jak przyjąłeś nowinę o wstrzymaniu Ekstraklasy? Chwila wolnego od meczów.
Chwila wolnego to nie jest nic, co by mnie cieszyło. I wszystkich ligowców również. Jest w nas niepewność, w którą stronę to pójdzie. Pauza do końca marca na pewno wiąże się z całkowitym przeorganizowaniem funkcjonowania klubu. Na razie nie wiemy nawet, czy mamy trenować czy nie. Jeżeli chodzi o samą decyzję, to wydaje mi się, że jest słuszna. Zdrowie to wartość nadrzędna. Nie jesteśmy świętymi krowami, ale skoro jest możliwość podjęcia takiej decyzji, no to jest ona słuszna. Wczorajsza decyzja była dla mnie niezrozumiała, do czego się już odnosiłem. Prawie wszystkie rozgrywki na świecie zostały zatrzymane.
Ktoś może powiedzieć, że nie jestem obiektywny, bo wczorajsza decyzja działała na naszą niekorzyść, biorąc pod uwagę pozycję Korony w tabeli. Ale ta dzisiejsza decyzja też nie musi nam się opłacić, jeśli za tydzień rząd ogłosi stan klęski i w ogóle zakończymy rozgrywki.
W mediach społecznościowych pojawią się komentarze w stylu: piłkarze to święte krowy. Denerwują cię takie teksty?
Takie opinie są w mniejszości. Wiadomo, że one się pojawią – rozumiem, że ktoś może mieć inne zdanie. Ale z mojej perspektywy trzeba zawiesić wszelkie aktywności zawodowe, które nie są niezbędne. Ograniczyć rozprzestrzenianie się tego wirusa możemy tylko wtedy, gdy jak najwięcej osób zostanie w swoich domach. Można sobie w ten sposób samemu pomóc. A branie udziału w meczach – nawet bez kibiców – i tak naraża nas na kontakt z dużą liczbą osób.
Czy piłkarze są traktowani jak święte krowy? Nie wydaje mi się. Nie ma najmniejszego problemu, jeśli klub wyśle mnie teraz na urlop i nie będę otrzymywał pensji przez pół miesiąca czy nawet miesiąc. Normalne, skoro nie będę wykonywał swoich obowiązków. Żadna wielka sprawa.
Miałbyś jakąś blokadę psychologiczną, gdyby jednak doszło do najbliższego meczu?
Pewnie bym myślał o tym przed meczem, ale w trakcie gry organizm i umysł funkcjonuje inaczej. Zapomina się na boisku o innych kwestiach, zwyciężają nawyki wyrobione przez lata. Tym bardziej, że my desperacko potrzebujemy punktów. Nie wyobrażam sobie, żebym miał nie wykonać wślizgu, bo się boję starcia z przeciwnikiem. To byłby absurd. Ale skoro jest możliwość, żeby takich dylematów uniknąć, to trzeba z niej skorzystać.
Macie w Koronie już jakiś plan na tę pauzę?
Jeszcze nie dostaliśmy oficjalnego komunikatu z klubu. Dzisiaj mamy trening, tak to na razie wygląda. Choć domyślam się, że trwają już gorące rozmowy na ten temat. Jeżeli chodzi o reakcję szatni – wszyscy przyjęli tę decyzję z zadowoleniem. Wiadomo, że najtrudniejszą sytuację mają piłkarze zagraniczni, których jest u nas wielu. Oni się teraz zastanawiają, czy będą mogli wyjechać do domu, a może przez dwa tygodnie zostać w Kielcach. Pojawiają się takie różne życiowe kwestie do rozstrzygnięcia. Możemy tylko ufać sobie nawzajem, że każdy indywidualnie będzie przestrzegał środków ostrożności.
Panika w takiej sytuacji jest moim zdaniem naturalna. Pierwszy raz nasze pokolenie ma do czynienia z takim globalnym problemem. Stąd pojawiają się jakieś historie, że czyjś wujek ma kontakt z kimś z rządu i czegoś się dowiedział. Tak się rodzi panika. Ludzie najpierw rzucili się do sklepów po papier toaletowy, zaraz zaczną wypłacać pieniądze z banków i chować pod materacem. Mam nadzieję, że to się wkrótce uspokoi. Potrzebna jest precyzyjna komunikacja z przedstawicielami władz.
fot. FotoPyk