Reklama

Męczarnie Bayernu na urodziny

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

08 marca 2020, 18:06 • 3 min czytania 1 komentarz

Pełne trybuny, piękna oprawa, głośne oklaski, derbowy rywal, okazjonalne stroje – wszystko to było ładne, godne świętowania 120 urodzin Bayernu Monachium, ale przy tym długimi momentami jakoś ciężko się to oglądało. Mecz mistrzów Niemiec z Augsburgiem przypominał organizowane z wielką pompą przyjęcie urodzinowe, na które wszyscy przygotowywali się na tydzień w tył, dobrali najlepsze garnitury, a na miejscu okazało się, że nie dość, że za bardzo nie ma ani co pić, ani co jeść, a w ogóle to brakuje jakiegoś wodzireja całej zabawy, który przejąłby stery i rozkręcił towarzystwo. 

Męczarnie Bayernu na urodziny

Zabrakło oczywiście Roberta Lewandowskiego. Nie będziemy nawet pisać, co to dla Bayernu oznacza, choć przecież tydzień temu Bawarczycy, już bez Polaka w składzie, rozjechali Hoffenheim, więc w sumie można było łudzić się, że strata swojej największej gwiazdy wcale nie okaże się dla nich taka bolesna. Ale nie, na dłuższą metę gra bez gościa tej klasy musi być odczuwalna.

I tym razem widać było to gołym okiem.

Nie dość, że Bayern grał w ślamazarnym tempie, nie przyspieszając, nudząc, wymieniając między sobą niezliczone liczby podań, to jeszcze nie stwarzał żadnych sytuacji. Ten spektakl był nudny. Ok, dobrze, Augsburg bronił nieźle, twardo, bezpardonowo, nie pozostawiał za wiele miejsca faworyzowanemu rywalowi i to też na pewno przyczyniło się do takiego, a nie innego efektu, ale bez przesady, bezbłędna defensywa to nie była. Ale podopiecznym Flicka brakowało jakiejkolwiek kreatywności. Boateng do Alaby, Alaba do Kimmicha, Kimmich do Coutinho, i z powrotem, i od nowa, i bez sensu.

I tak jak tydzień temu Coutinho walnął dwie brameczki, tak przeciwko Augsburgowi irytował. Jak w Barcelonie, i jak podczas połowy (może ponad połowy) swoich występów w Monachium. Wolny elektron, który nie pasuje nigdzie, krąży w jakiejś nieokreślonej przestrzeni i nie ma znaczenia dla funkcjonowania reszty drużynowego organizmu. Przez całą pierwszą połowę zobaczyliśmy tylko jedna sensowną akcję, pozycję dla Muellera wywalczył Gnabry, ale Niemiec fatalnie przestrzelił. Cóż, Lewy pewnie by to strzelił, ale to tylko nasze spojrzenie.

Reklama

Po tym widowisku byliśmy skłonni rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady, bo w sumie lepiej śpi się na łonie natury niż przy paździerzowym meczu. Na szczęście, chyba nie tylko nasze, ale też kibiców zgromadzonych na Allianz Arenie, w szatni pewnie padło parę mocnych słów i Bayern rozkręcał się z minuty na minutę. Najpierw Boateng z Muellerem weszli w wehikuł czasu i rozegrali akcję rodem wyjętą sprzed dobrych kilku lat – pierwszy zagrał mięciutko z głębi pola na kilkadziesiąt metrów za plecy defensorów, tam znalazł się drugi i na swój koślawy sposób wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.

Potem parę razy pociągnął jeszcze Gnabry (imponuje nam jego gaz i talent, ale na miłość boską, jego zmarnowana setka to piłkarski kryminał), parę rajdów zaliczył Davies, w środku pola też zaczęło to gryźć, swoje okazje miał fatalny dzisiaj Zirkzee (trudno wejść w buty Lewego, oj, trudno), i kiedy wydawało się, że Bayern wygra w miarę bezpiecznie, nagle obudził się Augsburg.

Niespodziewanie, w jakiś dziwny sposób, piłkarze Martina Schmidta zaczęli stwarzać sobie okazje. Remis powinien być już, kiedy Finnbogason dograł w pole karne, na piąty metr, do Niederlechnera, ale ten wpakował futbolówkę w Neuera, który swoją drogą wcześniej parę razy ratował Bayern świetnymi wyjściami z bramki. Ale serca kibiców Bayernu zamarły już kompletnie, kiedy Niederlechner ruszył sam na sam, za plecami spóźnionych Alaby i Boatenga, i musnął piłkę w taki sposób, że ta potoczyła się do bramki. Szybko jednak okazało się, że był na wyraźnym spalonym.

Minęła chwila, Bayern odsapnął, Gnabry pograł dwójkowo z Goretzką, klasa, klepeczka, brameczka, 2:0, wtedy już wszystko stało się oczywiste. Urodziny koniec końców się udało. I co by nie mówić: o to właśnie Bayernowi w tym meczu chodziło. Żeby wygraną przypieczętować urodzinowy dzień i trzymać bezpieczną pozycję lidera w tabeli.

Bayern Monachium 2:0 FC Augsburg

53′ Mueller, 90+3 Goretzka

Reklama

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
1
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Niemcy

Niemcy

Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach

Szymon Piórek
1
Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach
Niemcy

Hoeness: Zatrudnienie Xabiego Alonso będzie praktycznie niemożliwe

Szymon Piórek
1
Hoeness: Zatrudnienie Xabiego Alonso będzie praktycznie niemożliwe

Komentarze

1 komentarz

Loading...