Gregoire Nitot przejmując pakiet kontrolny Polonii Warszawa ratuje klub przed niebytem – pewny tego jest Igor Gołaszewski, legenda klubu, mistrz Polski z Polonią, jej trener w latach 2015-2017. Czego spodziewa się Gołaszewski po nowym inwestorze? Jakie są największe wyzwania czekające na nowego szefa Polonii?
***
Czego się pan spodziewa po wejściu Gregoire’a Nitota w Polonię?
IGOR GOŁASZEWSKI: – To, co przede wszystkim jest pocieszające, to fakt, że wreszcie jeden człowiek zjednoczył wszystkie organizacje, które istniały wokół Polonii. Pamiętam jeszcze z czasów pracy w klubie wewnętrzne waśnie i zawiści. Za czasów pana Engela, gdy byłem trenerem, każdy miał swój pomysł na Polonię, każdy chciał iść inną ścieżką, inaczej widział prowadzenie klubu. Wszyscy chcieli dobrze, ale nie było konsensusu i tworzyło tylko problemy.
Teraz jedna osoba będzie zarządzała tym wszystkim, nie ma więc mowy o konflikcie interesów. W dodatku to osoba prężna, tak naprawdę która jest jedyną szansą dla Polonii, żeby ta dalej istniała. Jestem pewien, że pan Nitot ma plan długoletni zarządzania i odbudowy Polonii. Trzeba mieć nadzieję, że pod jego skrzydłami Polonia wróci do Ekstraklasy. Jest to osoba tej samej branży co prezes Filipiak, który od wielu sezonów prowadzi Cracovię i cały czas łoży pieniądze. Wiadomo, że IT dzisiaj to prężna branża, a Sii Polska to prężna firma. Wchodząc w Polonię będzie też dbać o dobre imię swojej firmy – czyli o Polonię. Tylko silna Polonia będzie dobrą reklamą.
Czyli pana zdaniem niemożliwy jest scenariusz, gdzie sytuacja w Polonii zostanie unormowana, ale na tyle, by funkcjonować niżej?
Na niższym poziomie to się po prostu nie opłaca. Dobre pieniądze są dopiero w Ekstraklasie. Taka osoba wtedy też może na tym zarobić, może się pokazać. Patrząc na rozmach firmy pana Nitota trudno mi sobie wyobrazić, żeby nie mierzył w Ekstraklasę, osiągniętą poprzez budowę zdrowych fundamentów w klubie, które pewnego dnia pozwolą, by Polonia była samowystarczalna i nie będzie trzeba do niej dokładać.
Jaka była sytuacja przed wejściem francuskiego inwestora?
Nie doszła do skutku dotacja na budowę stadionu, było za wiele zawiłości odnośnie zadłużenia, niejasności jeśli chodzi o sytuację klubu… Nie było do końca wiadomo, kto zarządza. Nie istniał plan naprawczy, który wskazywałby jakąś wizję co do sekcji piłki nożnej. Do tego miały największe zastrzeżenia władze miasta, dlatego decyzje były odwlekane, aż w końcu proces zatrzymano.
W samym klubie nie było pieniędzy, a nikt nie będzie grał za darmo, dla idei, ludzie mają rodziny, dzieci, muszą się jakoś utrzymać, muszą mieć środki na życie. Ze względu na to wielu zawodników poodchodziło, a teraz ten skład jest łatany. Nie wiem jak to będzie wyglądało, bo w weekend pierwszy mecz, nastąpi weryfikacja, ale sytuacja nie jest zbyt klarowna. Na pierwszym treningu było jedenastu zawodników, pierwsze sparingi się nie odbyły, bo nie miał kto grać – nie było za wesoło. Nikt nie chciał pchać się do Polonii w takiej sytuacji, gdzie nie wiadomo było czy klub będzie istniał, ale teraz myślę, że jeszcze są wartościowi piłkarze, których da się ściągnąć. Polonia jest w stanie się uratować i zostać w III lidze, jeśli będzie finansowo stabilnie.
Największe wyzwania stojące na teraz przed nowym inwestorem?
Pierwsze to uratować się przed spadkiem. Dużo łatwiej utrzymać się w III lidze, niż wywalczyć awans w IV lidze. Trzeba poukładać sprawy w środku klubu. Jeżeli ten człowiek się zdecydował, to na pewno wie co trzeba ulepszyć, co poprawić, wszelka dokumentacja działalności została mu przekazana.
Źródło: 90minut
Ma pan jakiś cień wątpliwości co do tego jak będzie wyglądało zaangażowanie Gregoire’a Nitota?
Cień wątpliwości jest zawsze. Różni ludzie zarządzali klubem, także ci z pierwszej półki polskiego biznesu, a po iluś latach okazywało się, że coś nie wyszło. Trzeba mieć jednak nadzieję, że pan Nitot poprawi sytuację, a potem kto wie, może zachęci też innych inwestorów. Na tę chwilę to jedyny ratunek dla Polonii. Trzeba dziękować Bogu, że taka osoba się znalazła, bo Polonia zniknęłaby z mapy piłkarskiej.
Obawia się pan ruchów ze strony kiboli Legii?
Dla mnie to chora sytuacja, uważam, że dla Legii to powinno być dobrem, że Polonia może gdzieś w niedalekiej przyszłości grać w Ekstraklasie i znowu będzie możliwość grania derbów. Gdy derby się odbywały, żyła tym cała Warszawa. Derbów można zazdrościć wielu innym dużym polskim miastom, są ozdobą, dodają adrenaliny i zainteresowania. To byłyby dwa arcyciekawe mecze w Warszawie, zamiast kolejnego wyjazdu. Rozumiem, że mogą być waśnie, niechęć, ale jeśli już, to wyrażajmy to poprzez doping na stadionie, zachowując pewne ramy. Kibice mogą się nie lubić wzajemnie, ale zarazem bardzo cenić taką rywalizację.
Fot. FotoPyK