Tomas Podstawski do Ekstraklasy wjechał razem z futryną. Defensywny pomocnik Pogoni Szczecin prezentował się z tak dobrej strony, że pojawiły się nawet sugestie, by wypróbować go w barwach reprezentacji Polski. Jak się rzecz jasna okazało – sugestie totalnie przesadzone, ponieważ urodzony w Portugalii zawodnik od dawna już nie zachwyca, zwłaszcza jeżeli chodzi o kreatywność. I straszliwie cierpi na tym szczecińska drużyna. Pogoni niezwykle by się przydał w środkowej strefie boiska Podstawski w wersji produktywnej. Zamiast Podstawskiego w wersji asekuranckiej i ślamazarnej, która powoli staje się nie do zniesienia.
– W piłce wszystko szybko się zmienia. Zarówno na dobre, jak i na złe – mówił kilka miesięcy temu pomocnik “Portowców” w rozmowie z Weszło. Nie spodziewając się zapewne wówczas, że zmiana “na złe” będzie aż tak dobitnie podsumowywać jego własną formę. Jeżeli chodzi o bieżący sezon Ekstraklasy, to na palcach jednej ręki można policzyć występy Podstawskiego, które były jednoznacznie udane.
Na wyliczenie jego przeciętnych meczów już palców u obu dłoni nie wystarczy.
Bogiem a prawdą, to poważne zwiastuny nadchodzącego kryzysu można było dostrzec już wiosną 2019 roku, choć wtedy wszyscy obserwowali jeszcze grę Podstawskiego łaskawie, patrząc przez pryzmat jego popisów w rundzie jesiennej poprzednich rozgrywek. I trudno się dziwić, bo jesienią 2018 Tomas rzeczywiście gwarantował na boisku taką jakość, taką jak obecnie w barwach Cracovii zapewnia Janusz Gol. Potem jednak – jak mawia klasyk – coś się popsuło. W rundzie jesiennej obecnego sezonu Podstawski pojawił się na boisku czternastokrotnie i tylko trzy razy został przez nas oceniony powyżej noty wyjściowej. Większość jego występów to przeciętniactwo w czystej postaci, ale zdarzały mu się również mecze beznadziejne. Żeby przypomnieć choćby dziewiętnastą i dwudziestą kolejkę, gdy Pogoń w zawstydzającym stylu przegrała kolejno z Wisłą Kraków i Koroną Kielce.
Podstawski w obu tych spotkaniach zaprezentował się marnie – w starciu z “Białą Gwiazdą” nie powrócił na boisku po przerwie, w konfrontacji z Koroną Kielce zjechał do bazy po niespełna godzinie gry. Nie może dziwić, że trener Kosta Runjaić parę razy posadził defensywnego pomocnika na ławie. I pewnie robiłby to o wiele częściej, gdyby nie plaga kłopotów zdrowotnych, która dotknęła drugą linię “Portowców”.
W trójkącie Kozulj – Drygas – Podstawski odpowiedzialność za futbolówkę tak się wśród piłkarzy Pogoni rozkładała, że ten ostatni mógł się skoncentrować na obowiązkach czysto defensywnych. Tym bardziej, że wyżej hasał sobie jeszcze swego czasu Radosław Majewski, też potrafiący zejść po piłkę do środka. W grudniu przeciwko Koronie Kielce trener Pogoni ustawił w środkowej strefie tercet Kowalczyk – Listkowski – Podstawski. Nie ma przypadku, że to spotkanie jest bodaj najgorszym, jakie Tomas rozegrał w Polsce. Wychodzi na to, że trochę z niego piłkarz na dobrą pogodę – kiedy jest z kim pograć, kiedy cała drużyna hula, to on kwitnie. Gdy trzeba samemu rozruszać towarzystwo, gaśnie. Traci piłki, podejmuje fatalne decyzje. Ponoć nie służy mu treningowy reżim Runjaicia.
Co gorsza – początek rundy wiosennej nie przyniósł jak na razie żadnej zwyżki formy u Podstawskiego. W meczu z Wisłą Płock defensywny pomocnik opuścił boisko w 67 minucie gry i dziwnym trafem “Portowcy” strzelili potem “Nafciarzom” trzy bramki, choć wcześniej z zapamiętałością walili głową w mur. W starciu ze Śląskiem Wrocław było odrobinę lepiej, z naciskiem na “odrobinę”. Podstawski zagrał cały mecz i otrzymał od nas notę 4. Ostatni raz tak wysoko oceniliśmy jego występ w listopadzie. Tomas jak zwykle irytował holowaniem piłki, spowalnianiem akcji, grą na alibi.
Szczecinianie mają w tym sezonie spore kłopoty ze strzelaniem goli, zdobyli ich jak dotąd tylko 25. Jedną z przyczyn tak marnego dorobku bramkowego jest właśnie brak impulsów kreatywności płynących z drugiej linii. Napastnikom “Portowców” często zwyczajnie brak klarownych, bramkowych sytuacji. I w tym względzie Podstawski ma sporo za uszami.
Nie dlatego, że powinien on w każdym meczu posyłać partnerom z ataku co najmniej trzy asysty i siedem kluczowych podań, bez przesady. Ale jego obecność na murawie w ostatnich miesiącach stanowi zaciągnięty hamulec ręczny dla ofensywnych poczynań Pogoni.
Zwłaszcza gry zestawi się go w duecie z Damianem Dąbrowskim. Piorunującą ciekawostkę przedstawił Adam Krokowski z portalu Duma Pomorza: – Pogoń w tym sezonie w lidze prowadziła zaledwie przez 21 minut, gdy na boisku był jednocześnie Tomek Podstawski i Damian Dąbrowski? Tylko w Płocku i w pucharowym meczu Rzeszowie miała miejsce sytuacja, gdy w wyjściowym składzie Pogoni znajdował się zarówno Dąbrowski jak i Podstawski i Pogoń kończyła ten mecz zwycięsko.
Mecz z ŁKS-em to z pozoru idealna szansa na przełamanie.
Pogoń, pomimo wysokiego miejsca w tabeli, nie może uchodzić jednak za kata drużyn z dolnej części stawki. Szczecinianie przegrywali już w tym sezonie z Wisłą Kraków i Płock, przegrywali z Koroną i Rakowem, remisowali z Górnikiem i Arką. Ale łódzka ekipa to jednak inna para kaloszy – podopieczni Kazimierza Moskala z pewnością nie wyjdą na boisko schowani za podwójną gardą, spróbują natomiast przejąć inicjatywę. Z takimi oponentami “Portowcy” akurat lubią rywalizować. – Podoba mi się, jak grają w piłkę. Jakie mają podejście – mówił na konferencji prasowej trener Runjaić. – Mimo porażek nie zmieniają stylu gry. Grają efektownie. W pierwszych tegorocznych meczach mieli dobre statystyki, wymienili dużo podań. Brakuje im jedynie odpowiednich wyników. To dobra drużyna, w niektórych meczach trwającego sezonu byli lepszym zespołem od rywali, ale nie wygrywali. Z Legią dobrze grali do 70 minuty, potem mieli pecha, rzut karny i dwie kolejne bramki. To będzie bardzo ciężki mecz dla nas. Musimy włożyć dużo wysiłku, by tam wygrać.
Cóż – jeżeli Podstawski nie zdoła odcisnąć pozytywnego piętna na grze swojej drużyny nawet w starciu z takim oponentem jak ŁKS, to chyba szkoleniowiec “Portowców” będzie musiał poważnie pomyśleć nad odpaleniem go z wyjściowej jedenastki na dobre. A może nawet dziś nie da mu już zagrać od pierwszych minut? Zapewne wszystko zależy od kondycji Zvonimira Kozulja.
Wydaje się, że potrzebna jest tutaj terapia wstrząsowa, bo Tomas Podstawki udowodnił już wprawdzie, że grać w piłkę potrafi całkiem nieźle, ale od dłuższego czasu tego potencjału w jego boiskowej postawie nie widać. Chyba nadchodzi czas na zmiany.
fot. FotoPyk.pl