Reklama

Sekulić odchodzi z Górnika już teraz

redakcja

Autor:redakcja

15 lutego 2020, 09:05 • 11 min czytania 0 komentarzy

– Tak, Boris odchodzi. Z tego, co się orientuję, mecz z Arką był dla niego ostatnim w naszych barwach. Ja mogę powiedzieć tyle, że cieszę się, że mogłem z nim grać, że spotkałem się z nim w Zabrzu – mówi cytowany przez “Sport” bramkarz Górnika Martin Chudy.

Sekulić odchodzi z Górnika już teraz

SUPER EXPRESS

18-letni Filip Marchwiński, czyli najdroższa Marchewa w Polsce, podpisał nowy kontrakt z Lechem.

O Marchwińskiego walczyli niedawno wszyscy polscy agenci i wielu zagranicznych. Ofensywny pomocnik, który błysnął niedawno zwycięskim golem z Legią, postawił jednak na Branchiniego. W Poznaniu obawiano się, że tak potężny agent szybko może zabrać piłkarza z klubu, a działaczy i kibiców martwił fakt, że „Marchewa” miał kontrakt tylko do lata 2021. – Jestem bardzo optymistycznie nastawiony. Jeśli w najbliższych dniach nie stanie się nic nieprzewidzianego, to Filip niedługo przedłuży kontrakt z Lechem – powiedział nam kilka dni temu włoski agent. I tak się stało, bo piłkarz parafował kontrakt ważny do 2023 r.

Zrzut ekranu 2020-02-15 o 08.19.05

Reklama

Kamil Grosicki mówi w rozmowie z „SE”, że Slaven Bilić chciał go już w 2012 roku.

W dwóch meczach w barwach WBA wszedłeś na boisko, zmieniając w końcówkach Calluma Robinsona, który przyszedł do klubu razem z tobą. On jest numerem 1 na lewym skrzydle?

– Trener na razie stawia na nie- go, a zespół gra dobrze i wygrywa. Wchodząc na boisko z ławki, daję sygnał trenerowi, że jestem gotowy do gry, czy to od początku, czy jako zmiennik. Dawno nie miałem takiej rywalizacji, jaka jest w WBA, ale cieszę się z tego. To może podnieść mój poziom gry i zwiększa szanse zespołu na awans.

Jak pierwszy kontakt z trenerem Slavenem Biliciem?

– Prawdą jest, że chciał mnie już w 2012 r., gdy był trenerem Lokomotiwu Moskwa. Wówczas nasze drogi się nie zbiegły. Dla mnie pracować pod okiem tak znanego trenera to duże wyzwanie. Rozmawialiśmy dużo o mojej grze w reprezentacji Polski. Docenia to, że jestem piłkarzem pierwszego składu. Twierdzi, że obecna reprezentacja Polski jest najsilniejsza spośród tych z ostatnich lat.

Zrzut ekranu 2020-02-15 o 08.19.14

Reklama

Manchester City wyrzucony na dwa lata z Ligi Mistrzów!

To gigantyczny cios dla Manchesteru City i trenera Pepa Guardioli (49 l.)! Mistrzowie Anglii zostali wykluczeni przez UEFA z europejskich pucharów na dwa najbliższe sezony – 2020/2021 oraz 2021/2022. Grozi im też kara 30 mln euro.

Skąd tak surowa decyzja UEFA? Chodzi o „poważne uchybienia” w kwestii przestrzegania zasad Finansowego Fair Play, które określają możliwości wydawania pieniędzy przez kluby piłkarskie.

Zrzut ekranu 2020-02-15 o 08.19.20

GAZETA WYBORCZA, RZECZPOSPOLITA

W sobotnich wydaniach futbolu brak – lecimy więc dalej.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2020-02-15 o 08.27.40

Zaraz po relacjach meczowych w „PS” rozmowa z Jackiem Magierą. W końcu dziś grają dwa jego byłe kluby – Raków i Legia.

Prezesi klubów zaczęli ostatnio bardziej szanować trenerów ligowych?

– Jest trochę lepiej, ale może bierze się to z przyczyn ekonomicznych? Chciałbym oczywiście, żeby właściciele naprawdę dojrzeli do długofalowej współpracy.

Może pan odejść z PZPN, gdyby pojawiła się propozycja nie do odrzucenia?

– W tej chwili nie wyobrażam sobie oferty, która spowodowałaby, żebym złożył wypowiedzenie. Owszem, od sierpnia do października miałem cztery czy pięć telefonów od szefów klubów ekstraklasy. Były to rozmowy bardziej towarzyskie, nawet nie zaczęliśmy ustalać konkretów, bo nie byłem zainteresowany. Prezes Zbigniew Boniek o tych rozmowach wiedział, ale w PZPN już opracowaliśmy plan, co ze mną od nowego sezonu, po skończeniu pracy z kadrą do lat 20.

Z prezesem Dariuszem Mioduskim pan rozmawia?

– Pierwszego stycznia przysłał mi życzenia na urodziny. Kiedy chcę wejść na mecz, jestem mile widziany przy ulicy Łazienkowskiej. Kibice też mnie doceniają, niektórzy żałują, że tak potoczyły się moje losy jako jej trenera.

Wyobraża pan sobie powrót do Legii w roli trenera?

– A dlaczego nie? Nie zostawiłem za sobą spalonej ziemi i nie wiem, co będzie kiedyś. Ale dziś jestem w PZPN i mam z tej pracy ogromną satysfakcję, rozwijam się i czuję się spełniony jako selekcjoner.

Kto będzie prowadzić poznańską lokomotywę? Marchwiński, Letniowski czy Ramirez?

– Trzeba się cieszyć, że mamy tak wszechstronnych piłkarzy, którzy mogą grać na kilku pozycjach. Nie przypisywałbym im konkretnego miejsca na boisku, chcemy tą wymiennością ról sprawiać rywalom trochę problemów – wyjaśnia trener Żuraw.

Marchwińskiego i Letniowskiego za chwilę pewnie pogodzi jednak Ramirez, który powinien zostać etatowym rozgrywającym poznaniaków. Pytanie, czy może tak być już w meczu z Cracovią, bo 27-latek trenuje z Lechem zaledwie od tygodnia. – Jest w bardzo dobrej formie i szybko wkomponował się w zespół. Nie miał problemów, żeby zrozumieć, jak chcemy grać. Czy wystąpi w Krakowie? Ma na to poważne szanse, ale nie zdradzę, czy w wyjściowej jedenastce – mówi trener Żuraw.

Zrzut ekranu 2020-02-15 o 08.27.47

W obronie Vitezslav Lavicka ma ból głowy, ale z kolei w ataku – kłopot, jaki kocha.

Po raz pierwszy w tym sezonie trener Śląska Vitezslav Lavička przy zestawianiu wyjściowej jedenastki ma w czym wybierać przy obsadzaniu pozycji napastnika. Filip Raičević tak przekonująco wypadł w meczu z Lechią (2:2), że szkoleniowiec całkiem poważnie może się zastanowić nad posadzeniem na ławce Erika Exposito. – To jest ten rodzaj problemów, które kocham. Chciałem mieć rywalizację na każdej pozycji i w ataku ją mam. Filip zarówno na treningach, jak i w meczach wnosi do naszej drużyny wysokie umiejętności – przyznaje Czech.

W ostatnim sparingu przed ligą, z drugoligowym FC Hradec Kralove (5:1), obaj napastnicy zdobyli po dwie bramki. Z Lechią, już w walce o punkty, Exposito nie rozgrywał zbyt dobrego meczu. Z kolei wypożyczony z Livorno Raičević dał świetną zmianę. Zresztą miał wielki udział przy golu Michała Chrapka na 2:2 strzelonym w 93. minucie.

By grać w Koronie, trzeba dbać o wagę. Wie o tym dobrze Wato Arweładze.

Pomocnik po raz kolejny złapał kilka dodatkowych kilogramów i cierpliwość sztabu szkoleniowego Korony w końcu się wyczerpała.

– W tym momencie Wato jest w gronie tych piłkarzy, którzy muszą się mocno napocić, by wrócić do gry – stwierdził ostatnio trener Mirosław Smyła.

Zrzut ekranu 2020-02-15 o 08.27.54

W Hercie jak w piaskownicy. Ludzie obrażają się na siebie, co staje mocno na przeszkodzie mocarstwowym planom.

Decyzja Klinsmanna o rezygnacji zapadła w kuriozalnych okolicznościach. Klinsi poinformował o tym na Facebooku, stąd o jego postanowieniu dowiedzieli się działacze Herthy. Początkowo wszyscy planowali uspokoić atmosferę, zakończyć współpracę w dyplomatyczny sposób. Ale na chęciach się skończyło i nastąpiły wzajemne ataki. Klinsmann był zły, że nie otrzymał kontraktu i prowadził zespół Herthy jako trener na gębę, a rozmowy o umowie ciągle były przekładane.

Szefowie klubu chcieli zobaczyć, w jakim kierunku podąża zespół ze stolicy pod jego okiem. Były słynny napastnik domagał się również większej władzy, chciał prowadzić klub na zasadzie menedżera z Premier League, który decyduje o wszystkim – składzie, transferach, zgrupowaniach. A w Berlinie miał nad sobą Michaela Preetza i ich współpraca jedynie na oficjalnych zdjęciach wyglądała na udaną. Preetz, obecnie mający szeroko rozumianą funkcję menedżera, to jedna z najdziwniejszych postaci w niemieckiej piłce. Legenda Herthy, strzelec 93 goli, jako działacz jest po prostu tragiczny. To za jego rządów Hertha dwukrotnie spadła do 2. Bundesligi i najbogatszy kraj Europy mógł się chwalić, że

w stolicy nie ma piłki w najwyższej klasie rozgrywkowej. Preetz zatrudniał różnych trenerów, zdecydowanie częściej gorszych niż lepszych. Udane transfery to u niego wyjątek.

Zrzut ekranu 2020-02-15 o 08.28.06

Jakie jeszcze rekordy czekają do pobicia przez Liverpool? Najszybsze mistrzostwo, najdłużej niepokonani, największa przewaga, komplet zwycięstw u siebie i najwięcej punktów.

5. Najwięcej punktów

Załóżmy, że The Reds wygrają wszystkie pozostałe spotkania. Wówczas zakończą sezon z 37 wygranymi i jednym remisem. Taki nadzwyczajny bilans dałby im 112 punktów. Wynik niemożliwy? Pewnie tak, ale do rekordu pod względem największej punktowej zdobyczy w pojedynczych rozgrywkach aż tak wiele nie trzeba. Wystarczy, że Liverpool sięgnie po 101 oczek. Taki bilans brzmi już realniej. Do tej pory mistrzem ze 100 punktami był Manchester City w 2018 roku.

Zrzut ekranu 2020-02-15 o 08.28.16

Alfonso Perez, były hiszpański napastnik, w rozmowie z „PS” opowiada o wielkim cudzie Getafe. Klub spod Madrytu jest na ligowym podium.

Jest połowa lutego, a Getafe zajmuje trzecie miejsce w LaLiga, będąc drugą siłą Madrytu – za Realem, a przed Atletico. Takiego scenariusza nikt się nie spodziewał.

– Nawet w snach! Getafe przez lata umacniało swoją pozycję w LaLiga, ale zawsze było średniakiem. Teraz regularnie robi kroki do przodu. Paradoksalnie pomógł w tym spadek do Segunda B, po którym zatrudniono Jose Bordalasa. Dzięki jego pracy drużyna rozwija się w zadziwiającym tempie. Wielu mówiło, że szybko „spuchnie”. Gdy w sezonie 2017/18 Getafe było beniaminkiem, miało być faworytem do spadku, a biło się o puchary. Rok później miało wrócić do dolnej połowy tabeli, a zabrakło mu trzech punktów do Ligi Mistrzów! Teraz jest jeszcze lepiej, bo są nawet na miejscu na podium, które gwarantuje występy w Champions League. W Madrycie dokonano cudu. To, co jeszcze niedawno było niemożliwe, dziś staje się realne i jest na wyciągnięcie ręki.

Wierzy pan w utrzymanie przez Getafe trzeciego miejsca?

– A dlaczego miałoby tego nie zrobić? Jasne – jego pozycja jest niespodzianką, ale nie sensacją. Zwłaszcza, gdy przyjrzy się grze. Za nami ponad połowa sezonu. To nie przypadek, że Getafe jest tak wysoko. To po prostu bardzo mocna drużyna. Rywal, z którym nikt nie chce grać. Pozycja na podium bez wątpienia byłaby dla zawodników Bordalasa wielkim sukcesem. Znaleźliby się na miejscu, w którym chciałoby być siedemnaście innych ekip, bo wygraliby tzw. La Otra Liga – zdobyliby mistrzostwo zespołów nienazywających się Real Madryt i FC Barcelona, które w obliczu kryzysu Atletico ponownie są poza zasięgiem reszty.

Zrzut ekranu 2020-02-15 o 08.28.20

Sparta i Viktoria Pilzno szukają tożsamości, reszta ligi jest tłem, a Slavia góruje zdecydowanie, zarabia wielkie pieniądze, choć musi się wykazać na rynku. Co tam słychać w Czechach?

Jesienią w Lidze Mistrzów Slavia ugrała tylko dwa punkty i zakończyła udział w europejskich pucharach. Rywalizowała jednak z silniejszymi: Barceloną, Borussią Dortmund i Interem Mediolan. Zostawiła po sobie bardzo dobre wrażenie. Dalsze zatrzymanie w zespole Tomaša Součka było niemożliwe. Mógł odejść ze Slavii już rok temu za 7–8 mln euro. Oferty siegające kilkunastu milionów wpływały do klubu latem. Szefostwo ekipy z praskiej dzielnicy Vršovice namówiło jednak gracza, by został i zaproponowało mu nowy kontrakt – pięcioletni. Gdyby piłkarz go wypełnił, jego średnioroczne zarobki wyniosłyby aż 2 mln euro. Do tego nie dojdzie: Souček jest już zawodnikiem West Hamu United. Jest do niego wypożyczony za ok. 4 mln euro, jeśli klub utrzyma się w Premier League, będzie musiał wykupić Czecha za 16 mln euro. Trpišovsky nie ma też w ekipie już Josefa Hušbauera (wypożyczony do Dynama Drezno) i Milana Škody (za zasługi za darmo pozwolono mu odejść Rizesporu). Bez dwóch ostatnich łatwo wyobrazić sobie Slavię, bez Součka trudniej. Lukę po nim trzeba będzie wypełnić i tutaj widać największą trudność, przed jaką stoi dyrektor sportowy Slavii Jan Nezmar.

Zrzut ekranu 2020-02-15 o 08.28.24

SPORT

Zrzut ekranu 2020-02-15 o 08.53.54

Boris Sekulić miał w Górniku zostać do lata, ale ostatecznie odejdzie do Chicago Fire już teraz.

Wczoraj oficjele klubu nie zgodzili się na to, żeby po wygranym meczu z gdynianami piłkarz mógł porozmawiać z dziennikarzami. Na konferencji prasowej też nie chcieli komentować całej sprawy. Wiadomo jednak, że 28-letni defensor, który na swoim koncie ma występy w reprezentacji Słowacji, żegna się z Górnikiem. Mówi nam o tym Martin Chudy.

– Tak, Boris odchodzi. Z tego, co się orientuję, mecz z Arką był dla niego ostatnim w naszych barwach. Ja mogę powiedzieć tyle, że cieszę się, że mogłem z nim grać, że spotkałem się z nim w Zabrzu. Wierzę, że za oceanem będzie grał wszystkie mecze i pokaże się z tak dobrej strony, że ponownie dostanie szansę występów w słowackiej reprezentacji – podkreślił bramkarz górniczej jedenastki.

Zrzut ekranu 2020-02-15 o 08.54.01

Adam Matysek twierdzi, że Tomas Pekhart może dać Legii dużo dobrego.

– Pekhart, który przyszedł teraz do Legii, może robić wrażenie. Doskonale znam go z pobytu w Norymberdze. To bardzo fajny chłopak i wydaje mi się, że może zaistnieć w naszej lidze. Styl drużyny i całej ekstraklasy może odpowiadać jego umiejętnościom i predyspozycjom. Czekam z niecierpliwością na jego dalszy rozwój w Warszawie i na to, aż pomoże Legii w osiągnięciu jej celów. Pekhart to zawodnik, który potrafi wykańczać akcje i umie znaleźć się w polu karnym, przepchać się, jest dosyć silny. Mimo swojego wzrostu jest całkiem szybkim piłkarzem i w klubie mogą mieć z niego sporą pociechę – przekonuje Matysek.

Wielki powrót Niewulisa? Kontuzja sprawiła, że na pierwszy od prawie dekady mecz w ekstraklasie musiał bardzo długo czekać.

Przerwa od grania trwała prawie osiem miesięcy. Kontuzja kolana była na tyle poważna, że niezbędna była operacja przeprowadzona w maju w Barcelonie u wybitnego hiszpańskiego ortopedy Ramona Cugata. Do treningów z zespołem Niewulis wrócił w połowie stycznia.

– Trenuję z zespołem na pełnych obrotach od trzech tygodni. Staram się robić wszystko, by być gotowym do gry – mówi obrońca, kapitan ekipy spod Jasnej Góry. – Nie ukrywam, że jeszcze to nie jest ta dyspozycja, do której dążę, ale jestem cierpliwy i czekam na swoją szansę. Jeśli pokażę na treningach odpowiednią jakość, to na pewno w końcu zagram – przekonuje Niewulis.

Sebastian Musiolik uznał, że woli Częstochowę od Korei Południowej.

Pierwszą bramkę w ekstraklasie zdobył pan w listopadzie ub. roku, tydzień po kontuzji Felicio Browna Forbesa. Do jego powrotu zdobył pan jeszcze trzy. Od jego powrotu zdobył pan tylko jedną – w sparingu. Rywalizacja z Forbesem nie ciąży panu?

– Raczej nie. Wydaje mi się, że zarówno na boisku, jak i poza nim, rozumiemy się bardzo dobrze. Nawet blisko siebie mieszkamy. Grając z Felicio, bardzo pewnie się czułem i myślę, że on podobnie. Były mecze, w których graliśmy razem i wyglądało to całkiem dobrze. Nie będę oryginalny jak powiem, że nieważne, kto zdobywa gole, ważne, żeby wygrywać. Oczywiście cieszę się podwójnie, kiedy strzelę gola i wygramy, jest to logiczne. Ale nie upatrywałbym w tym jakichś teorii spiskowych.

Pod koniec grudnia otrzymał pan ofertę z Korei Płd. Jednak nie wiadomo o niej zbyt wiele.

– Szczerze mówiąc, było to dla mnie interesujące. Poważnie się nad tym zastanawiałem, w końcu jednak uznałem, że najlepsze, co i przedłużyć swoją strzelecką serię. Jak z tym będzie, zobaczymy. Jak utrzymam dyspozycję, to na pewno będzie to z korzyścią i dla mnie, i dla klubu.

Zrzut ekranu 2020-02-15 o 08.54.05

fot. 400mm.pl

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

0 komentarzy

Loading...