Reklama

Ze Gomes nowym Eusebio raczej nie zostanie, ale może przyda się Lechii?

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

11 lutego 2020, 13:50 • 6 min czytania 0 komentarzy

Lechia Gdańsk najpierw się potężnie osłabiła, rezygnując bez żalu z wielu kluczowych zawodników, a teraz na gwałt uzupełnia kadrowe braki. Dopiero co do zespołu dołączyli Łukasz Zwoliński i Omran Haydary, a klub już zdążył ogłosić kolejne transferowe posunięcie. Do Trójmiasta przeniesie się jeszcze jeden napastnik – 20-letni Portugalczyk Ze Gomes, wypożyczony do końca sezonu z Benfiki Lizbona.

Ze Gomes nowym Eusebio raczej nie zostanie, ale może przyda się Lechii?

Przez kilkoma laty chłopak uchodził za jeden z największych talentów portugalskiego futbolu. Dziś – jak nietrudno się domyślić, skoro wylądował w Lechii – już za takowy nie uchodzi, ale jego przenosiny do Gdańska i tak wyglądają całkiem interesująco. Ze Gomes (a właściwie: José Gomes) był największą gwiazdą drużyny, która w 2017 roku sięgnęła po mistrzostwo Europy u-17. Portugalczycy na drodze do tytułu pokonali wtedy między innymi Austrię, Holandię i Hiszpanię. Gomes został królem strzelców turnieju, z siedmioma bramkami na koncie. Wybrano go najlepszym piłkarzem mistrzostw. U jego boku występowali wtedy między innymi Gedson Fernandes (dziś Tottenham), Diogo Dalot (dziś Manchester United) i Diogo Jota (dziś Wolverhampton).

W 2018 roku Gomes dołożył też do kolekcji złoto na Euro u-19. Jednak na tym drugim turnieju zdobył już tylko jedną bramkę, w grupowym spotkaniu z Finlandią. Co nie zmienia faktu, że w drużynie pełnił istotną rolę. W zwycięskim finale z Włochami wybiegł na boisko w podstawowym składzie, z opaską kapitańską na ramieniu. Jedną z bramek dla Portugalii zdobył wtedy Francisco Trincão, najnowszy nabytek FC Barcelony.

Tutaj można obejrzeć spektakularny popis Gomesa na Euro u-17, gdy walnął hat-tricka Austriakom:

Reklama

A tutaj finał Euro u-19, gdzie Portugalia po zwariowanej dogrywce zwyciężyła 4:3 z Włochami:

Wszystko to jednak fajnie wygląda, dopóki opowiadamy o młodzieżowych dokonaniach Gomesa. Tymczasem prawda jest taka, że w seniorskim futbolu chłopak na razie zupełnie nie może odpalić.

Urodzony w Bissau 20-latek (rocznik 1999) to wychowanek Benfiki Lizbona. Nie ma więc w gruncie rzeczy nic strasznego, że się w swoim macierzystym klubie nie przebił do pierwszego zespołu. Wiadomo, jak to wygląda w największych portugalskich akademiach – talentów mają tam w bród, przetrwają tylko te najjaśniej błyszczące perełki, reszta rusza w świat. Ze Gomes jeszcze w 2016 roku zanotował trzy występy ligowe w drużynie „Orłów”, raz pojawił się też na murawie w Lidze Mistrzów. Widać, że coś tam sobie po nim obiecywano. Ale to by było na tyle. Później grał już wyłącznie w rezerwach, czyli na poziomie portugalskiej drugiej ligi. Jego skuteczność pozostawiała sporo do życzenia.

Bilans meczów ligowych w Benfice B? 70 spotkań (przeszło 4000 minut) i 13 bramek. Mało.

Przełomem miało być wypożyczenie do Portimonense. W sierpniu 2019 roku Gomes wylądował w tym klubie na wypożyczeniu, ale tylko raz dostał szansę gry. 38 minut w zremisowanym 1:1 starciu z Gil Vicente w październiku. Można powiedzieć bez cienia przesady, że chłopak ma za sobą stracone pół roku. Choć Portimonense to jeden z najgorszych zespołów portugalskiej ekstraklasy, obecnie w strefie spadkowej.

Reklama

[etoto league=”pol”]

Jeszcze dwa-trzy lata temu Gomes nazywany był – z uwagi na swoją niezwykłą skuteczność – Zé Golo. Dzisiaj pewnie nikt już tak o nim nie powie. Przenosiny do Lechii Gdańsk to z perspektywy 20-latka ruch trącący nieco desperacją. Tym bardziej, że dotychczasowa współpraca na linii Lechia – Benfica zwykle nie owocowała tym, że w Trójmieście szlifowano prawdziwe piłkarskie diamenty. Do Polski trafiali przede wszystkim zawodnicy, co do których przedstawiciele portugalskiego klubu chcieli się upewnić, że na pewno do niczego się nie nadadzą. A przecież jeszcze w 2016 roku słynny Nuno Gomes twierdził: – Myślę, że Jose Gomes ma wielki talent i może w niedalekiej przyszłości stać się napastnikiem pierwszej reprezentacji. To naturalny strzelec, ale jest też świetny technicznie, lubi grać piłką. To dziewiątka potrafiąca zrobić różnicę.

Coś z karierą Ze Gomesa ewidentnie poszło nie tak.

Tymczasem jej początek to historia jakich wiele. Skauci Benfiki wypatrzyli uzdolnionego napastnika podczas turnieju dziecięcego rozgrywanego w Portugalii. Dwunastoletni wówczas chłopiec nastrzelał mnóstwo bramek i stał się natychmiastowo obiektem zainteresowania wielu obserwatorów, ale początkowo jego ojciec odrzucił wszystkie oferty. Zadecydował, że jest o wiele za wcześnie, by jego syn opuścił ojczyznę. Gomes wrócił zatem do Gwinei Bissau. Wydawało się, że jego potencjał zostanie uwięziony, ale wtedy do akcji wkroczyła matka chłopaka, która sama przeprowadziła się do Portugalii. Gomes ruszył wraz z nią.

Najpierw trenował w szkółce Sportingu, ale nie zagrzał tam miejsca na długo. W wieku czternastu lat trafił do akademii Benfiki. Pierwszy profesjonalny kontrakt podpisał dwa lata później.

September 19, 2016 - Lisbon, Portugal - Benfica's forward Ze Gomes vies with Braga's defender Artur Jorge during the Portuguese League football match SL Benfica vs SC Braga at Luz stadium in Lisbon on September 19, 2016. (Credit Image: © Pedro Fiuza/NurPhoto via ZUMA Press) FOT. ZUMAPRESS.com / NEWSPIX.PL POLAND ONLY !!! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

Ze Gomes w barwach Benfiki.

– Pierwsza umowa była wielkim wydarzeniem w moim życiu. Będę miał o czym dzieciom opowiadać – stwierdził Gomes w rozmowie z portugalskim „Observadorem” przed czterema laty. Redaktor Hugo Tavares da Silva ze zdumieniem odnotował w swoim artykule, że nastolatek już wtedy poważnie planował założenie rodziny. Napastnik zresztą na każdym kroku podkreśla, że bliscy są dla niego w życiu najważniejsi, dlatego dość mocno przeżył swój wyjazd z Gwinei. To może sugerować, iż jego aklimatyzacja w Gdańsku też nie będzie łatwym procesem, choć oczywiście dzisiaj Gomes jest już znacznie dojrzalszym człowiekiem. No i trafi pod skrzydła Flavio Paixao, który lubi i potrafi opiekować się młodszymi kolegami.

Kiedy gwiazda Gomesa rozbłysła po raz pierwszy podczas Euro u-17 w 2016 roku, wśród jego największych zalet wymieniano dobrą technikę, solidną grę w powietrzu i świetne wykończenie akcji, zwłaszcza z prawej nogi. Porównywano go nawet do samego Eusebio. – Za wcześnie na takie porównania – skromnie mówił napastnik. – Eusebio to idol dla każdego młodego zawodnika w Portugalii. Jestem piłkarzem Benfiki, więc oczywiście chciałbym podążyć tą samą ścieżką, ale przede mną daleka droga.

Jeżeli chodzi o wady, Gomes bywał krytykowany za kiepskie poruszanie się po murawie bez piłki. Sam zresztą wskazywał brak cierpliwości w grze pozycyjnej jako swój największy problem. – Trenerzy ganią mnie za to, że brakuje mi spokoju, bez przerwy chciałbym być przy piłce, a to nie zawsze dobre dla rozwoju akcji – mówił.

Tutaj jeden z jego najlepszych występów w barwach Benfiki B. Dwie sztuki wpakowane w derbach ze Sportingiem. W barwach „Orłów” między innymi Joao Felix (dziś Atletico Madryt):

A jak to wygląda dzisiaj?

Cóż – kolejny raz potwierdziło się, że przeskok z piłki juniorskiej do seniorskiej bywa naprawdę trudny.

Wśród rówieśników Gomes uchodził za zawodnika niezłego fizycznie, mocno trzymającego się na nogach, zawsze mądrze czyhającego na futbolówkę w polu karnym. Obecnie jest wręcz przeciwnie, w tych elementach gry Portugalczyk ma spore zaległości do nadrobienia. Jego strzały, które były nie do obrony dla nastoletnich bramkarzy, nagle stały się łatwe do odbicia dla starszych golkiperów, brakuje im precyzji oraz mocy. Zé Golo jako swojego idola wskazuje Luisa Suareza, ale pod wieloma względami jest wręcz przeciwieństwem Urugwajczyka. Warto przy okazji odnotować, że wiele – a może nawet większość – swoich udanych występów Gomes zanotował będąc częścią duetu napastników, a nie samemu występując na szpicy. Na pewno nie jest gościem, do którego można posłać długą piłkę w nadziei, że utrzyma się on z futbolówką na połowie rywala.

Czy 20-latek sprawdzi się w Gdańsku? Próżno gdybać. Jeszcze kilka dni temu powiedzielibyśmy, że nie ma innego wyjścia, bo w kadrze Lechii na mecz ze Śląskiem Wrocław figurował tylko jeden napastnik z prawdziwego zdarzenia, nie licząc paru chłopaków awaryjnie przeniesionych do pierwszego zespołu z drużyn młodzieżowych. Ale dzisiaj Stokowiec ma do już dyspozycji nie tylko Paixao, lecz również Zwolińskiego i Haydary’ego. To spora konkurencja. A Gomes jest przecież klasyczną dziewiątką. Rzadko grywał jako cofnięty napastnik, nie rzucano go też na skrzydło.

Na ten moment jego przenosiny do Lechii wyglądają najwyżej na uzupełnienie składu biało-zielonych. Choć trzeba oczywiście pamiętać, że nie takie wynalazki robiły już na polskich boiskach różnicę.

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...