Reklama

Jestem Isak, Alexander Isak. Młody Szwed podbija Europę

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

11 lutego 2020, 10:44 • 6 min czytania 0 komentarzy

Strzelił właśnie osiem bramek w osiemnaście dni, wyrzucając przy tym Real Madryt za burtę Pucharu Króla i przypominając o sobie Borussii Dortmund, która latem oddała go lekką ręką do Realu Sociedad. Alexander Isak jest w gazie. Szwed strzela jak najęty i nie zamierza się zatrzymywać. Niewykluczone, że o jego talencie przekona się reprezentacja Polski podczas Euro 2020. Nie życzymy sobie takiego scenariusza, ale naprawdę jesteśmy sobie w stanie go wyobrazić…

Jestem Isak, Alexander Isak. Młody Szwed podbija Europę

Dobra, o co chodzi? Rzut oka na ostatnie mecze Alexandra Isaka w barwach Realu Sociedad:

– Osasuna: gol

– Villareal: gol

– Betis: pusty przelot

Reklama

– Mallorca: pusty przelot

– Osasuna: dwa gole

– Leganes: gol

– Real Madryt: dwa gole, asysta

– Athletic Bilbao: gol, asysta

Miniony tydzień należał do niego. Bez dwóch zdań. Najpierw, w ćwierćfinale Pucharu Króla, dał wielkie show przeciw Realowi, kiedy to poprowadził swój zespół do spektakularnego zwycięstwa 4:3. Brał udział przy każdej z bramek. Dwie walnął sam, Odegaard trafił po dobitce po jego strzale, a Mikel Merino po jego podaniu. Zrobiło to wrażenie. Ale jemu dalej było mało. Minęło kilka dni, przyszła liga, mecz z Athletic Bilbao i znów to samo. Wejście na boisko, tym razem z ławki, bramka, asysta i 2:1 dla Realu Sociedad.

Reklama

W ten sposób Isak trafił na usta całej Europy. Znowu, bo przecież o nim głośno było już dużo wcześniej.

Chociażby wtedy, kiedy jako młodzieniaszek z mlekiem pod nosem debiutował w lidze szwedzkiej. Miał wtedy zaledwie 16 lat i 199 dni. To był mecz z Ostersund. Isak wyszedł w pierwszym składzie AIK, bez kompleksów, bez obaw, bez strachu. Zagrał świetnie, choć poobijany i zmęczony opuszczał boisko na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem arbitra. Wtedy już wszyscy tam wiedzieli, że rodzi się kolejny wielki talent.

Tym bardziej, że im dalej w sezon, im dalej w las, tym było tylko lepiej. Chłopak grywał w różnych wymiarach czasowych, czasami wchodząc z ławki, ale zazwyczaj na równie błyskotliwym poziomie. Rozegrał 24 mecze, w których strzelił 10 goli i dołożył do tego jedną asystę. A to wszystko przed osiemnastym rokiem życia. Mogło imponować.

– Isak na nowo pisze historię, budując swoją legendę i nie jestem absolutnie zaskoczony tym, jak szybko wskoczył na poziom, na którym mogę powiedzieć, że jest gotowy na zagraniczny wyjazd – mówił wtedy Janne Anderson, selekcjoner reprezentacji Szwecji, który zaraz dodawał: – Już teraz widać, że stać go na dużo. Umiejętności to jedno. Naprawdę. Mnie najbardziej imponuje w nim jego mentalność, olbrzymia dojrzałość emocjonalna. To najbardziej ekscytująca postać w szwedzkim futbolu od czasów rozkwitu młodego Zlatana Ibrahimovicia. 

No właśnie, porównanie do Zlatana Ibrahimovicia jest kluczowe i absolutnie nieprzypadkowe. Raz, że obaj są napastnikami, obaj w młodym wieku zaczynali grać w piłkę w Szwecji, obaj od samego początku robili furorę, obaj są wysocy i obaj umieją strzelać ładne bramki, a dwa, że obaj pochodzą z rodzin emigranckich. Ibra jest potomkiem bośniackich emigrantów, którzy przenieśli się do Skandynawii, a rodzice Isaka na północ Europy przywędrowali z Etiopii, gdzie komfortowe życie uniemożliwiał im cały szereg krajowych problemów – od głodu, przez skrajne ubóstwo, po ciągłą obawę o swoje życie.

Szwecja była dla nich szansą na lepsze życie. Isak nie zaznał biedy. Od początku swojego życia mógł szkolić się w szkółce AIK-u, rozwijać swoją pasję. W jego karierze wszystko szło bardzo dynamicznie. Bo jak inaczej nazwać transfer do Borussii Dortmund za 8,6 miliona euro po raptem jednym pełnym sezonie w lidze szwedzkiej? BVB kupowało potencjał.

Wiadomo, że w Zagłębiu Ruhry umieją budować młodych zawodników, którzy dostają szansę na wkomponowanie się do zespołu, ale w przypadku Isaka nie przebiegało to tak łatwo, prosto i przyjemnie. 17-latek sam był chyba zdziwiony, że w Dortmundzie nikt nie przewiduje go do pierwszego składu. Trenował z rezerwami, bez pośpiechu i efekt tego był taki:

2016/17: dwa razy na ławce w 1. Bundeslidze, cztery minuty w Pucharze Niemiec

2017/18: pięć meczów w 1. Bundeslidze (raptem 116 minut), osiem minut w Lidze Mistrzów, 57 minut w Lidze Europy, bramka i asysta w Pucharze Niemiec

No, dyplomatycznie stwierdzimy, że Zlatan Ibrahimović miał trochę ciekawszy start po wyjeździe ze Szwecji do Ajaxu. Inna sprawa, że był też dwa lata starszy w momencie transferu z Malmoe do Holandii, a to już ma swoją wymowę. I to też jest akurat kluczowe, bo w wieku dziewiętnastu lat, na wiosnę 2019 roku, Isak przeniósł się na wypożyczenie z Borussii do Eredivisie, żeby wzmocnić tamtejszego średniaka Willem II Tillburg.

To był czas, kiedy znów o sobie przypomniał.

– Wiedziałem na co stać tego chłopaka od momentu, kiedy tylko go zobaczyłem. Myślę, że na Borussię nie był jeszcze gotowy, ale u nas? U nas odpalił od razu, jest do tej ligi stworzony. Nigdy nie pracowałem z tak wszechstronnym napastnikiem. Nigdy. Ma wszystko: przegląd pola, umiejętność strzelania bramek, siłę i technikę – chwalił go na jednej z konferencji prasowych szkoleniowiec Willem II Tillburg, Adrie Koster, który niegdyś, w zamierzchłych czasach, był reprezentantem Holandii. Później jako trener tymczasowy prowadził Ajax z Luisem Suarezem i Janem Klaasem Huntelaarem w składzie, co już trochę zmienia optykę tych komplementów, prawda?

Skąd więc takie zachwyty? Ano stąd, że wysoki napastnik ustawił sobie całą ligę. Zagrał w szesnastu meczach, trzynaście razy zmuszał bramkarzy do kapitulacji, dołożył do tego siedem asyst i świetne wrażenia artystyczne. To już był kawał zawodnika. Żaden tam młody talent.

Największe wrażenie zrobiła jego bramkowa seria między 24. a 30. kolejką Eredivisie:

– Heerenveen: gol i asysta

– De Graafschap: dwa gole

– Feyenoord: gol

– Fortuna Sittard: trzy gole

– Heracles Almelo: dwa gole, dwie asysty

– Ajax: gol

– PEC Zwolle: gol, asysta

Był gotowy na coś więcej. Początkowo po zakończeniu minionego sezonu wrócił do Dortmundu z nadziejami na grę, ale szybko okazało się, że w Borussii nie ma dla niego miejsca. Oddano go lekką ręką do Realu Sociedad, który zapłacił za niego 6,8 miliona euro. Niedużo. Naprawdę niedużo. Niemcy zastrzegli sobie możliwość sprowadzenia go z powrotem za 30 milionów, ale wtedy jeszcze za bardzo o tym nie myśleli. Pewność siebie władz BVB zweryfikowała trochę jesień, kiedy drużynie ewidentnie brakowało skutecznego napastnika, a problem rozwiązało dopiero styczniowe przyjście Erlinga Haalanda.

Mimo formy Norwega, na zachodzie Niemiec dużo mówi się o tym, że Aleksander Isak powinien latem wrócić na Singal Iduna Park. I nic dziwnego, bo on się dopiero rozkręca. Na razie nie ma nawet pewnego miejsca w składzie Realu Sociedad, ale to pewnie kwestia czasu. W końcu w ostatnie niecałe trzy tygodnie był jedną z najgorętszych, jeśli nie najgorętszą, postacią w lidze hiszpańskiej. To snajper nowoczesny – z GPS-em na piłkę, zmysłem strzeleckim, niezłą techniką i zlatanowskim zacięciem.

Znowu wracamy do tego Zlatana. Nieprzypadkowo. Pamiętajmy, że Isak jest Szwedem i prawdopodobnie będziemy mieli okazję zobaczyć go na boisku w meczu grupowym przeciwko Polsce na Euro 2020. Do tej pory reprezentacji nie podbił – w eliminacjach zagrał dziesięć razy, zazwyczaj w niepełnym wymiarze, strzelając trzy gole. Dopiero teraz jednak jest w życiowej formie, bardzo docenia go Janne Anderson i pewnie będzie stawiał na niego w meczach kontrolnych przed europejskim czempionatem.

Na razie Isak strzela jak oszalały, oby teraz się wystrzelał, a na Euro już sobie odpuścił. Oby…

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski skomentował sytuację w Legii. “Kiedy brakuje jedności, zaczynają się problemy”

Kamil Warzocha
6
Dariusz Mioduski skomentował sytuację w Legii. “Kiedy brakuje jedności, zaczynają się problemy”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...