Wczoraj było przygnębienie, dzisiaj spore powody do radości. Francuskojęzyczne transparenty na Legii zawierające nieszczególnie zawoalowane groźby wobec nowego inwestora Polonii Warszawa sprawiły, że środowisko piłkarskie na moment się załamało. Widzieliśmy to po reakcjach na Twitterze, słyszeliśmy to w rozmowach – jeszcze raz się potwierdziło, że rodzimi kibice nie są w stanie rywalizować w normalny, zdrowy sposób. Jeśli oni się nie zmienią, nasz futbol ugrzęźnie w tym bagnie, w którym tkwi od wielu lat.
Ale dzisiaj nastąpił kontratak, przekonujący i silny, który przywraca nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie normalnie.
#BonjourGregoire. Prosty hashtag, przywitanie z Gregoirem Nitotem z firmy SII. Nie będziemy już roztrząsać kto to rozpoczął, liczy się, kto dołączył. Twitter zalała fala pozytywnych emocji od dziennikarzy, kibiców, fanów Polonii Warszawa, ale i wielu innych polskich klubów, którzy chcą jedynie zdrowej, sportowej rywalizacji, bez “fauli od tyłu na czerwoną kartkę”, a taką właśnie zagrywką jest zachowanie legionistów. Już wczoraj zaczął Wojciech Kowalczyk, człowiek, który na Legii zdzierał gardło i zdobywał bramki na długo nim twórcy transparentów nauczyli się poprawnie wymawiać nazwę swojego klubu. Ligę Minus rozpoczął z wydrukowanym logiem firmy SII oraz herbem Polonii, jasno dając do zrozumienia: Warszawa zasługuje na derby, Warszawa zasługuje na więcej silnych klubów, a przede wszystkim: Warszawa zasługuje, by o tym, kto daje pieniądze na futbol nie decydowała grupka wyrostków z Żylety.
Najbardziej trafne słowa zawarł w swoim liście otwartym Tomasz Smokowski z Kanału Sportowego.
– Popieramy te wartości, które wyznajesz i planujesz promować w polskiej piłce nożnej, gdyż my też uznajemy je za najważniejsze dla tej pięknej gry – napisał dziennikarz odwołując się do słów samego Gregoire, zapewniającego, że w jego rozumieniu sportu, szacunek i przyjaźń to fundamenty piłki nożnej, bez względu na klubowe barwy. (…) Z radością odbieramy twoje zainteresowanie wejściem do naszego futbolowego świata i witamy cię wśród ludzi, którzy tak jak ty kochają piłkę nożną – dodał Smokowski.
Bo tak przecież jest w istocie! Dla ilu kibiców futbol to te wszystkie prześcieradła, obrzucanie racami siedziby właściciela (kłania się Manchester) czy bezlitosna walka, w przypadku warszawskim – na śmierć i życie klubów? Bo gra fanów z Łazienkowskiej jest obliczona właśnie na śmierć Polonii. Klub dogorywa, mistrz Polski i ukochany zespół wielu warszawiaków, z piękną kartą podczas II wojny światowej, wita się z dnem. Pieniądze i zaangażowanie firmy SII to nie jest kroplówka, to jest respirator.
Ah jaka cudowna odpowiedz kibiców z Konwiktorskiej na paskudny hejt wobec potencjalnego inwestora Polonii ❤️ #BonjourGregoire! pic.twitter.com/Br38qpGezO
— olgierd syczewski (@OSyczewski) February 9, 2020
Gregoire Nitot przyjeżdża tutaj uratować ponad sto lat historii, przyjeżdża uratować klub noszony w sercu przez wielu spośród Powstańców Warszawskich, uratować od niepamięci kawał stołecznego futbolu. Tak, Polonia to klub osiedlowy, bez potencjału na rywalizowanie z Legią. Nawet w czasach największych sukcesów Warszawa była podzielona dość jasno – i przeważająca jej część sympatyzowała z Legią. Owszem, Polonia popełniła wiele błędów, może nawet wprost: popełniła wszystkie błędy, jakie tylko można popełnić w futbolu. Ale to wszystko jest przecież absolutnie nieistotne w kontekście nowego otwarcia.
Musimy spojrzeć na całość z odpowiednim dystansem – potężny człowiek z ogromnym zapleczem próbuje włożyć pieniądze do polskiego futbolu. Zostawmy nazwy, może to być Polonia, może Beniaminek Krosno. Chodzi o to, że w polskiej piłce pojawiają się fundusze, w dodatku w miejscu, które oddało do dorosłej piłki setki wychowanków. Czy Legia nie korzystała z usług Michała Żewłakowa? Czy przeszkadzało jej, że Dariusza Dziekanowskiego kształcono piłkarsko na Muranowie? Nie przywołujemy już jesiennej radości z bramek Wszołka, bo nie liczymy, że osoby rozwieszające transparenty na Żylecie stać na tak głęboką refleksję.
Ale, parafrazując hasła fanów Legii, piłka nożna to my! My wszyscy. Dziennikarze. Sympatycy reprezentacji Polski, których nie obchodzi, kto jest mistrzem, ale ilu fajnych zawodników gra w kadrze. A wybaczcie – rekordową liczbę spotkań swego czasu naklepał właśnie polonista. Piłka nożna to my, pikole, którzy oglądają mecze od święta, często w telewizji. Piłka nożna to my, ludzie, którzy chcą mocnej Ekstraklasy – niezależnie, czy świetny zespół zbudują w Legii, Widzewie, Polonii czy Termalice. Piłka nożna to coś więcej, niż kilka flag na Legii, piłka nożna to ktoś więcej, niż kilkunastu ludzi, którzy zdają się decydować za całą 2,5-milionową aglomerację.
Poza tym – i o to mamy do legionistów największy żal – oni nie zniechęcają dzisiaj do inwestycji pana Nitota z firmy SII. Oni potwierdzają całemu biznesowi – trzymajcie się z dala od piłki, spieprzajcie stąd, nie chcemy was tutaj. Koledzy pana Nitota i wielu innych poważnych ludzi nie będą dopytywać, czemu został przepłoszony z Polonii, przez kogo, z jakich pobudek. Po prostu skojarzą – inwestycja w polski futbol to problemy. Dziś ucierpi znienawidzona Polonia, a jutro może ukochany przez kibiców Legii Radomiak, Zagłębie Sosnowiec, może nawet sama Legia, jeśli kiedyś obecnemu właścicielowi znudzi się oglądanie opraw z samym sobą w roli głównej.
Dlatego Weszło przyłącza się do chóru ludzi, którym zależy na piłce w Polsce. Witamy serdecznie, panie Gregoire, #BonjourGregoire!