Reklama

Krótka kołdra Lecha – albo odkryte kostki, albo nieprzykryte ramiona

redakcja

Autor:redakcja

08 lutego 2020, 09:58 • 6 min czytania 0 komentarzy

Sesja na polskich uczelniach rozkręca się na całego. Niektórzy jeszcze w trakcie, inni już większość mają za sobą, są też tacy, którzy najważniejsze egzaminy mają przed sobą. Do grona tych ostatnich zalicza się Lech Poznań. Dziś w rolę belfra wcieli się Raków Częstochowa, a my – jak ten dobry kolega – sprawdzamy przygotowanie Kolejorza do pierwszego testu. I co nam wychodzi? Cóż, lechici muszą mieć nadzieję, że beniaminek da pytania z zeszłego roku.

Krótka kołdra Lecha – albo odkryte kostki, albo nieprzykryte ramiona

Jak co roku prezesi Kolejorza odbyli maraton medialny w przerwie między rundami. Wypadali w nich całkiem nieźle – jak na siebie – bo przecież pamiętaliśmy ich katastrofalne występy przed kamerami. Ale my nie o tym. W rozmowie z “Gazetą Wyborczą” Piotr Rutkowski ustalił wreszcie cel sportowy stojący przed zespołem. Nie ma już uciekania w “najpierw zbudujemy drużynę, a później zobaczymy na co ją stać” czy “cel na ten sezon wyklaruje się w trakcie grania”. We wspomnianej rozmowie pada wyraźna deklaracja – gramy o puchary. Celem jest rzecz jasna wygrana w Pucharze Polski, o mistrzostwie w wywiadzie nie ma ani słowa, ale w lidze cel jest jasny – zajęcie miejsca premiowanym udziałem w kwalifikacjach do Ligi Europy.

Biorąc pod uwagę, że lechici do podium tracą ledwie dwa punkty, to nie jest to deklaracja rzucona kompletnie bez pokrycia, jak ta zeszłoroczna Tomasza Rząsy, gdy zimą obwieścił światu “tak, tę kadrę stać na mistrzostwo Polski”. Jak to się skończyło? Wszyscy pamiętamy – wiosenne zwolnienie Nawałki, kończenie sezonu z trenerem tymczasowym, ostatnie miejsce w grupie mistrzowskiej.

Zastanawiamy się jednak – czy władze Lecha zrobiły zimą wszystko, by wiosną mieć zespół gotowy do walki o stawiane przed nią cele?

Wydaje się, że na ten moment nie. Siadamy do kartki z kadrą lechitów na najbliższe spotkania i widzimy, że kołderka jest wyraźnie zbyt krótka. Gdyby się przykryć nią pod brodą, to zmarzną kostki. Nie ma się też co wiercić na boki, bo po każdym zbyt zamaszystym ruchu zostajemy z gołymi plecami. A wiadomo, czym to się kończy – wychłodzone nerki, sikanie po nocy, ból przy schylaniu. Same problemy.

Reklama

Ale nie bawmy się w kwieciste metafory czy barwne porównania – skupmy się na faktach. Kadra poznaniaków jest zdecydowanie zbyt wąska. Świadczy o tym chociażby to, że na obozie w Belek lechici musieli odwołać jeden ze sparingów, bo nie mogli zebrać składu na dwa mecze rozgrywane tego samego dnia. I to nawet mimo tego, że do Turcji poleciała cała masa młodzieży bez debiutu w Ekstraklasie. Ale można to jeszcze tłumaczyć faktem, że niezdolny do gry był Michał Skóraś, w Poznaniu z kontuzją zostali Paweł Tomczyk czy Tomasz Cywka, a Dani Ramirez trenował jeszcze wówczas z ŁKS-em. Niemniej układanka Dariusza Żurawia ma widoczne gołym okiem luki. Gdzie?

Lech już jesienią musiał zdawać sobie sprawę z tego, że będzie miał kłopot na prawej obronie. Robert Gumny doznał urazu, który wykluczał go z gry do końca sezonu. Jego potencjalny zastępca Tomasz Cywka też leczył uraz i od kilkunastu miesięcy nie grał regularnie na poziomie ekstraklasowym. Problem miał rozwiązać Alan Czerwiński, ale Zagłębie Lubin postawiło sprawę jasno “albo wpłacacie 700 tysięcy euro klauzuli, albo Alan dogrywa sezonu u nas i macie go dopiero od lipca, gdy wygaśnie mu umowa”. W sparingach na boku defensywy był testowany nominalny skrzydłowy Jakub Kamiński. I oczywiście można się czarować, że na tej pozycji będzie w stanie prezentować się przynajmniej podobnie jak Tymoteusz Puchacz na lewej obronie. Z tym że jednak trzeba pamiętać o tym, że Puchacz miał już doświadczenie w grze na wahadle, na boku obrony, a i jest zdecydowanie bardziej postawny od Kamińskiego. Dla wychowanka Kolejorza gra na prawej obronie to kompletne novum.

Teoretycznie na tej pozycji mógłby zagrać też Lubomir Satka, ale wtedy krucho robi się z obsadą środka defensywy. Załóżmy, że Żuraw faktycznie chciałby przesunąć tam Słowaka – wobec tego w kadrze miałby tylko trzech stoperów. W tym elitarnym gronie jest szklany Thomas Rogne, rozczarowujący Djorde Crnomarković i solidny Tomasz Dejewski. Czyli tak jak pisaliśmy wyżej – kołdry nie da się rozciągnąć we wszystkie strony jednocześnie.

Niezałatana pozostała dziura na pozycji defensywnego pomocnika. Jesienią niepodważalne miejsce w składzie miał Karlo Muhar, ale obawiamy się, że jeszcze ze dwa względnie dobre mecze i Chorwat znajdzie się gdzieś na orbicie. Wszak on jest przeświadczony, że grał fantastycznie i nawet w spotkaniu z Legią nie popełnił żadnego rażącego błędu. Co w wypadku, gdy Karlo założy skafander i dołączy do misji NASA w kolonizowaniu Marsa? Być może wykuruje się kiedyś Tomasz Cywka, może trener Dariusz Skrzypczak wznowi karierę, w odwodzie pozostaje też młody Mateusz Skrzypczak. Ale na dziś Muhar nie ma realnego konkurenta do walki o skład oraz nominalnego zastępcy.

Kibicom Kolejorza radzimy nabrać dużo powietrza w płuca, usta złożyć jak do wypowiadania głoski “u”, po czym chuchać i dmuchać na zdrowie Christiana Gytkjaera. Cała odpowiedzialność za strzelanie goli spada właśnie na jego barki, bo Lech przystępuje do wiosny z jednym zdrowym napastnikiem, który ma jakikolwiek kontakt z Ekstraklasą. Co z resztą? Paweł Tomczyk leczy uraz, opuścił cały obóz i nie wiadomo kiedy w ogóle będzie gotowy do treningów. Timur Żamaletdinow był na obozie z Urałem Jekaterynburg, ale Rosjanie uznali, że to nie to i gorący ziemniak znów jest w rękach Kolejorza. Oczywiście można zakładać, że Filip Szymczak czy Hubert Sobol w razie problemów Duńczyka wskoczą do składu i poprzepychają się z Jędrzejczykami, Augustynami czy Jablonskimi. Problem w tym, że doświadczenie Szymczaka w piłce seniorskiej jest mikre, a Sobol nie grał prawie wcale na wypożyczeniach do Warty Poznań i Odry Opole.

Bilans zimowego okna transferowego jest bardzo prosty do oszacowania. O ile zastępstwo Darko Jevticia Danim Ramirezem nie traktujemy w kategorii jakiegoś dramatycznego osłabienia, tak wolelibyśmy mieć w zespole Joao Amarala niż Michała Skórasia (przynajmniej tu i teraz). Kadra wiosenna jest też szczuplejsza o Roberta Gumnego, który w poprzedniej rundzie był etatowym prawym defensorem, a w zamian za niego nie sprowadzono nikogo. W dodatku problemy ze zdrowiem Pawła Tomczyka (i potencjalne wypożyczenie na pół roku, jeśli uda mu się wyzdrowieć przed końcem okna transferowego) sprawią, że Lech będzie też szczuplejszy w ataku.

Reklama

Oczywiście w Poznaniu zastrzegają, że okienko jeszcze jest otwarte i celem na ten okres transferowy jest sprowadzenie prawego obrońcy oraz napastnika. W przypadku defensora w grę wchodzi wyłącznie półroczne wypożyczenie, a wiele wskazuje na to, że tym zastępcą Gumnego będzie Bohdan Butko z Szachtara Donieck. Z tego co słyszymy – dopinanie tego transferu jest już na ostatniej prostej. W temacie napastnika póki co jednak cisza.

Na pierwszy termin Lech gotowy jednak nie jest. Dziś na prawej obronie zagra prawdopodobnie skrzydłowy, na dziesiątce zawodnik bez ogrania w Ekstraklasie (Marchwiński, który jesienią nie zagrał nawet stu minut, lub Letniowski bez debiutu w Kolejorzu), a na ławce zasiądą niemal sami młodzieżowcy. Wyjściowa jedenastka Lecha jeszcze prezentuje się nieźle – mamy tu przecież reprezentanta Polski, reprezentanta Danii, reprezentanta Słowacji, jednego z najlepszych środkowych pomocników ligi czy obiecującego skrzydłowego. Problem może się jednak zacząć, gdy przyjdą kontuzje (a przyjdą), gdy zacznie się rotacja (a zacząć się musi – wobec Pucharu Polski) i gdy pojawią się kartki (już dziś wyautować z gry mogą się Jóźwiak i Puchacz).

Jeśli Lech faktycznie mierzy w grę na Stadionie Narodowym, to do końca sezonu czeka go dwadzieścia spotkań. A z krótką kołdrą już tak bywa, że jak nie możesz dogrzać się pościelą, to musisz podkręcić grzejniki. A za ciepłe kaloryfery trzeba odpowiednio zapłacić. I coś czujemy, że poznaniacy też mogą w pewnym momencie tej rundy zapłacić wysoką cenę za te braki kadrowe.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-612-2020-02-08-09_41_43

Najnowsze

Ekstraklasa

Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli

Kamil Warzocha
0
Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli
Boks

Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona

Błażej Gołębiewski
0
Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli

Kamil Warzocha
0
Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli

Komentarze

0 komentarzy

Loading...