Reklama

Barcelona uciekła Levante "kanałami"

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

02 lutego 2020, 23:31 • 4 min czytania 0 komentarzy

Kto na podwórku nie polował na „siatki”, „kanały”, „dziury”, ten nie ma piłkarskiego dzieciństwa i kropka. Przepuszczenie piłki między nogami rywala i zdobycie na tym jakiejś korzyści to frajda sama w sobie. Nie dość, że wrażenie estetyczne niemałe, to jeszcze satysfakcja z pstryczka w nos rywala. Jeśli więc mecz FC Barcelony z Levante rozpatrywalibyśmy tylko w takich kategoriach, to gospodarze, za sprawą Ansu Fatiego, mieli sporo oczekiwanej szczeniackiej radości. Ale futbol to nie tylko „siatki”, a Barcelona to nie tylko genialny Messi, który najlepiej na świecie obsługuje swoich kolegów fenomenalnymi podaniami. To też jego kilkunastu kolegów, którzy w tym sezonie nadal nie potrafią wskoczyć na odpowiednie obroty. 

Barcelona uciekła Levante "kanałami"

Odkąd Quique Setien objął stery na Camp Nou mecz za meczem, może za wyjątkiem lania od Valencii, oglądamy ten sam scenariusz. Jego Barcelona znacznie zwolniła tempo gry, jeszcze zwiększyła liczbę wymienianych podań i za wszelką cenę próbuje uporać się z brakiem klasowego środkowego napastnika po stracie Luisa Suareza. Wychodzi to zazwyczaj zwycięsko, ale optycznie wypada średnio. Nie inaczej było w meczu z Levante.

Wolno, spokojnie, od bramki, przez obrońców, bez pośpiechu, i tak za każdym kolejnym razem, wpatrując się raz na jakiś czas w niezawodnego Messiego. Bo i w kogo innego? Rakitić, De Jong i Busquets mają inne zadania, Ansu Fatiemu przez większą część spotkania brakowało doświadczenia i przypominał trochę podrygującą rybę wyrwaną z wody, która choć jest trudna do złapania, trudna do uchwycenia, i rzuca się na wszystkie strony, to wiadomo, że prędzej czy później zgaśnie. Ale do niego zaraz wrócimy. Skoro nie na niego, to może na Griezmanna? O, nie, nie, nie, absolutnie. Francuz to bohater na oddzielną opowieść. Kompletnie nie potrafi się odnaleźć w nowym środowisku.

I ten mecz doskonale to pokazywał. Kiedy Messi miał piłkę, on chował się tak, że Argentyńczyk nie był w stanie mu podać. Kiedy Busquets z De Jongiem próbowali podawać mu piłkę między linie, ta odbijała się od jego nóg, jak od najbardziej najbardziej drewnianych napadziorów z Ekstraklasy. A poza tym – całkowicie zatracił swój zmysł strzelecki. Przestrzelił dwa razy w świetnych sytuacjach i wystarczyło. Pierwszy raz w sytuacji sam na sam musnął piłkę tak rachitycznie, że nie skrzywdziłby nawet malutkiej muszki, drugi raz, kiedy po świetnej indywidualnej akcji Semedo i celnym dograniu wprost pod jego nogi, on kopnął futbolówkę w przeciwnym kierunku od bramki.

Wracamy więc do Fatiego, bo ten dzieciak w minutę dał znudzonemu Camp Nou więcej przyjemnego show, niż cała reszta kolegów. Reszta kolegów, wyłączając oczywiście Messiego, który był katalizatorem działań młodziana. Przy pierwszej bramce przyjął futbolówkę na czterdziestym metrze, zszedł do środka, kątem oka zauważył wychodzącego do prostopadłego podania młodszego kolegę i obsłużył go takim podaniem, że temu pozostało tylko wykorzystać swoją szybkość i skierować piłkę do siatki.

Reklama

Jak miał zrobić, tak zrobił. Między nogami bramkarza. Kanał numer jeden stał się faktem.

Nie minęła chwila, jak Messi znów odnalazł Fatiego w polu karnym Levante. Tym razem w polu karnym. Przyjęcie, strzał bez zastanowienia, gol. Znów między nogami bramkarza. Kanał numer dwa stał się faktem.

Potem jeszcze Semedo uderzył w poprzeczkę, strzał Messiego obronił Fernandez, a Fati mógł skompletować hat-tricka, ale został zablokowany i wydawało się, że wszystko jest jasne. Barca miała odbębnić kolejne łatwe zwycięstwo. Wtedy jednak przyszła druga połowa. Bardzo nieudana druga połowa.

Levante było w jej czasie drużyną miażdżąco lepszą. Bogiem a prawdą nie mamy pojęcia, jak to się stało, że piłkarze Paco Lopeza nie wygrali tego meczu. Swoją drogą temu sympatycznemu łysemu trenerowi zalecamy wizytę u lekarza i prześwietlenie ręki. Cud, że i kości, i ławka wytrzymały jego napady wściekłości po kolejnych niewykorzystanych okazjach. Morales i Roger zmarnowali po dwie stuprocentowe sytuacje. Walili wszędzie – w Ter Stegena, w Albę, w Pique, w boczną siatkę, w obramowanie bramki, w trybuny, w banery za bramką, ale nie potrafili trafić w bramkę. Świetną zmianę dał Hernani, który w ciągu swoich dwóch pierwszych minut na boisku, mógł mieć na koncie dwa trafienia, ale – dla odmiany – dwa razy przestrzelił. Raz huknął tak potężnie, z taką parabolą, że tylko korzystny wiatr w Katalonii uchronił niemieckiego bramkarza od wyjmowania piłki z własnej bramki.

Nikogo to nie powinno dziwić, ale bardzo dobrze prezentował się sam Ter Stegen. Wyjmował wszystko. Prawa, lewa, góra, dół – łapał, odbijał, parował. Klasa. Aż w końcu i jemu przydarzył się błąd. Doliczony czas gry, Barcelona wybija piłkę z własnej połowy, piłka trafia pod nogi Rubena Rochiny, który strzela kąśliwie z daleka, a zasłonięty bramkarz kapituluje. 2:1. Szkoda, że tak późno. W oczach piłkarzy z Levante nie było widać wiary w odmianę losów spotkania.

No cóż, Barcelona nie zaimponowała. Znowu. Tym razem, nieco desperacko, uciekała przed kadrowo dużo słabszym Levante. Teraz się udało. Ale ledwo, żeby nie powiedzieć: kanałem.

Reklama

FC Barcelona 2:1 Levante
Ansu Fati 30′, 31′ – Ruben Rochina 90+1′
Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
2
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy
Inne kraje

Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Szymon Janczyk
14
Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Hiszpania

Hiszpania

Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa

Szymon Piórek
1
Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa
Hiszpania

Araujo bliski przedłużenia kontraktu z Barceloną. „Idzie to w dobrym kierunku”

Arek Dobruchowski
0
Araujo bliski przedłużenia kontraktu z Barceloną. „Idzie to w dobrym kierunku”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...