Reklama

Dominguez w Łodzi, czyli Ramirez w Poznaniu?

redakcja

Autor:redakcja

31 stycznia 2020, 21:16 • 3 min czytania 0 komentarzy

Trzeba ŁKS-owi Łódź przyznać – potrafią tam myśleć nieco dalej, niż na tydzień do przodu. Jeszcze nie wyjaśniła się cała saga transferowa z udziałem Daniego Ramireza, jeszcze Lech nie zdążył wysupłać zaskórniaków, by spotkać się z oczekiwaniami łodzian, a “Rycerze Wiosny” już mają następcę Daniego.

Dominguez w Łodzi, czyli Ramirez w Poznaniu?

To Antonio Dominguez, piłkarz hiszpańskiego Algeciras, który właśnie trafia do beniaminka Ekstraklasy. 

Hiszpan będzie kolejnym członkiem tej szerokiej iberyjskiej kolonii w Łodzi, do której należą już Portugalczyk Guima oraz Hiszpanie: Pirulo, Samuel Corral, Carlos Moros Gracia i Dani Ramirez. Oczywiście CV ma zbliżone do tej paczki – nieczęsto w trakcie swojej kariery zawodniczej wychylał się ponad poziom trzecioligowych boisk, ale ma pewien interesujący moment w karierze, który daje nadzieję, że i w Łodzi będzie wyglądał nieźle.

Sezon 2014/15, Antonio jest podstawowym graczem Recreativo Huelva, na zapleczu hiszpańskiej La Liga strzela gola Sportingowi Gijon, asystuje w meczu przeciw Leganes, bierze udział w spektakularnym zwycięstwie 2:0 nad Barceloną B.

Potem oczywiście spada z ligi i już do niej nie wraca, ale nie ma co się zniechęcać. Po pierwsze – Dominguez regularnie grał, strzelał i asystował w obecnym sezonie – jesienią wrzucił 7 goli, dołożył do tego dwie asysty, a przecież mamy dopiero 22. kolejkę. Jest w treningu, w styczniu trzy razy grał od pierwszej minuty, jeszcze w grudniu ustrzelił Linense i poprowadził swój klub do zwycięstwa nad tym rywalem. A trzeba pamiętać – to pozycja Daniego Ramireza, nie napastnik. Najlepiej czuje się na prawym skrzydle, skąd często schodzi do środka, by poszukać uderzenia lewą nogą. Brzmi znajomo? Może też występować na drugim boku, ma inklinacje do gry kombinacyjnej, resztę zalet i wad można przepisać z dowolnego innego transferu hiszpańskiego III-ligowca.

Reklama

Czyli dobry technicznie, świetny do tiki-taki, ale jednak – większość kariery spędził na peryferiach futbolu.

Ważniejsze jest chyba to, że transfer Domingueza przybliża gwiazdę ligi, Daniego Ramireza, do Lecha Poznań. Już wcześniej pisaliśmy, że piłkarz jest już właściwie dogadany z “Kolejorzem”, natomiast wciąż brakuje nieco odwagi Wielkopolan przy ustalaniu warunków z samym ŁKS-em. Lechici liczyli, że łodzianie zgodzą się na niższą kwotę transferową za to z atrakcyjnymi bonusami (wiecie, mistrzostwo dla Lecha, potem Liga Mistrzów), ale po drugiej stronie ta oferta nie spotkała się z uznaniem. Efekt jest taki, że czas mija, a Lech bardzo ostrożnie zbliża się do kwoty, którą od początku wyznaczył ŁKS. Czy lechici nie mogli po prostu zapłacić tego dwa tygodnie temu i przygotowywać się już z nowym zawodnikiem? Mogli, ale przecież jak tu kupować, bez kilkunastodniowego targowania się.

Trzeba tu też dodać, że choć o transferze dzisiaj poinformowała oficjalna strona Algeciras, ŁKS na razie nie potwierdza transakcji – Dominguez jeszcze nie przyleciał do Polski, nie było mowy o testach medycznych. Cały czas możliwe jest, że ten transfer na ostatniej prostej się wysypie, a wówczas praktycznie niemożliwe stanie się odejście Ramireza.

Na ten moment jednak zdaje się, że Lech na początku tygodnia złoży wreszcie ofertę satysfakcjonującą beniaminka, a wówczas droga Ramireza do Poznania potrwa jakieś trzy godziny, potrzebne do sprawnego przebrnięcia przez bramki na A2. Poznaniacy mają zapłacić mniej więcej tyle, ile ŁKS-owi oferowała Jagiellonia. Białostoczanie wycofali się z transakcji, bo oddalił się transfer Jesusa Imaza, a trener wolał zawodnika, który będzie mógł występować na “dziewiątce”.

Dzisiaj zastanawialiśmy się, czy ŁKS wywiesza białą flagę, sprzedając swojego najlepszego piłkarza do Lecha. Widząc zastępstwo… Dani Olmo to nie jest, ale pamiętajmy, że Ramireza ŁKS brał ze Stomilu Olsztyn, który z kolei wyciągnął go z… czwartej ligi hiszpańskiej. W Ekstraklasie gwiazdą może zostać każdy, zwłaszcza, że trendy transferowe jasno wskazują: wszyscy Polacy, którzy kopali piłkę odrobinę lepiej niż hiszpańscy trzecioligowcy są już w MLS albo we Włoszech.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...