Matt Doherty zgrywa piłkę głową spod linii bocznej. Adama Traore jest przy niej pierwszy, zagrywa ją za plecy Jana Bednarka. Polak wie doskonale, że gdy Hiszpan znajdzie się za jego plecami, szanse na dogonienie go będą zerowe. Fauluje zawodnika Wolves i w pełni zasłużenie łapie żółtą kartkę.
Nie on pierwszy. Nie ostatni. W pięciu czołowych ligach świata nie ma drugiego zawodnika tak często faulowanego na kartkę jak Adama Traore właśnie. Żółtko Polaka było 27. w trwającym sezonie.
***
Tony Cascarino w felietonie dla „The Times”: „Przyćmił Wilfrieda Zahę jako najbardziej niebezpieczny zawodnik Premier League spoza Liverpoolu i Manchesteru City. Ma wielki potencjał i może być jeszcze lepszy.”
Harry Redknapp (wypowiedź dla Daily Mail): — Traore jest wspaniałą bronią dla swojej drużyny. Z nim jesteś w stanie jedną długą piłką zamienić obronę w atak. Przeraża rywali na śmierć. Wszyscy uwielbiają patrzyć jak wysoki jest jego lot, jak staje się ikoną Premier League.
***
Na zatrzymanie Traore nikt nie potrafi znaleźć dobrego sposobu. Piłkarze Tottenhamu na przykład złapali trzy kartki w jednym meczu, starając się zatrzymać tego właśnie rywala. I tak jak jeszcze niedawno Hiszpan swojej szybkości dawał się obezwładniać równie mocno, co rywale, tak dziś stał się postrachem całej ligi. Zawodnikiem, jakiemu w całej Premier League nie znajdziecie jednego odpowiednika. Przerażająco silny. Zbudowany jak kulturysta, szybki jak sprinter. A do tego podejmujący coraz więcej dobrych decyzji.
Jeszcze w poprzednich rozgrywkach, gdy wciskał gaz do dechy, często odnosiło się wrażenie, że jednocześnie wyłącza mu się myślenie. Notował stratę średnio co mniej 11 minut w sezonie 2018/19, teraz jest to już utracona piłka rzadziej niż raz na 19 minut. Nie oddaje już tylu strzałów, dużo częściej szuka partnerów. Wisienka na torcie? Asysta przy zwycięskiej bramce Wolves w poprzedniej kolejce z Southampton. Redukcja biegu na niższy, obrót z Bednarkiem na plecach, podniesiona głowa, podanie do nadbiegającego z pomocą Raula Jimeneza. Idealnie wymierzone zagranie, którego nie wypadało nie zamienić na gola.
Praktycznie w każdej statystyce dotyczącej podań w ataku Traore zanotował pod okiem Nuno Espirito Santo znaczący progres. Stwarza dwa razy więcej dużych szans, definiowanych przez Premier League jako „sytuacje, w których po zawodniku otrzymującym piłkę oczekuje się oddania strzału i zdobycia bramki, najczęściej sam na sam w bliskiej odległości od bramki”. Notuje prawie dwa razy więcej dośrodkowań oraz średnio o dwa podania w strefie ataku więcej.
Jeśli chodzi o stworzone okazje w trwających rozgrywkach, jest w TOP10 ligi:
1. Kevin De Bruyne (Manchester City) – 22
2. Trent Alexander-Arnold (Liverpool) – 13
3. Raul Jimenez (Wolverhampton) – 11
. Riyad Mahrez (Manchester City) – 11
5. Pascal Gross (Brighton) – 9
. Andrew Robertson (Liverpool) – 9
. Son Heung-Min (Tottenham) – 9
8. Adama Traore (Wolverhampton) – 8
. Roberto Firmino (Liverpool) – 8
. Enda Stevens (Sheffield Utd) – 8
. Matt Targett (Aston Villa) – 8
Jednocześnie nie utracił nic z umiejętności mijania rywali, łącząc niesamowitą szybkość z naprawdę efektownym dryblingiem. Wie, kiedy zakręcić, kiedy poczarować, a kiedy po prostu puścić piłkę przed siebie i zniknąć obrońcy za horyzontem. W pięciu najlepszych ligach świata jest tylko jeden piłkarz, który w przeliczeniu na 90 minut ma więcej skutecznych dryblingów. Soufiane Boufal z Southampton (założenie – przynajmniej 10 rozegranych meczów ligowych). Traore mija rywali w ten sposób częściej niż Messi czy Neymar.
Udane dryblingi/90 minut (Premier League, Ligue 1, LaLiga, Bundesliga, Serie A):
1. Soufiane Boufal (Southampton) – 7,1
2. Adama Traore (Wolverhampton) – 6,4
3. Neymar (PSG) – 5,9
4. Lionel Messi (FC Barcelona) – 5,6
5. Javier Ontiveros (Villarreal) – 5,5
6. Allan Saint-Maximin (Newcastle) – 5,4
7. Wilfried Zaha (Crystal Palace) – 5,1
8. Jeremie Boga (Sassuolo) – 5,1
9. Moussa Djenepo (Southampton) – 4,7
10. Ahmed Kutucu (Schalke) – 4,6
Efekt? 4 gole, 6 asyst, wymierny udział w kilku comebackach Wolves. A to zespół, który potrafi mimo prowadzenia rywali otrząsnąć się jak nikt inny w Premier League. Ze spotkań, w których dowolnym momencie przegrywał, potrafił już uzyskać 18 punktów. O 6 więcej niż drugi pod tym względem Arsenal.
Piłkarska formacja Traore? Unikatowa. Choć ma dopiero 23 lata, poznał już kilka futbolowych szkół, w każdej kompletując kolejny element układanki. Patrzysz na Adamę Traore dziś i widzisz w jego grze elementy charakterystyczne dla wychowanka akademii Barcelony. Dostrzegasz sznyt Tony’ego Pulisa. Widzisz wielką pracę, jaką nad głową Hiszpana wykonał Aitor Karanka czy wykonuje dzień po dniu Nuno Espirito Santo.
Pracę, która sprawia, że Adama Traore to w tym sezonie piłkarz z trzema bramkami i asystą w dwóch meczach z Manchesterem City, zdobywca łącznie czterech goli przeciwko drużynom Big Six – dołożył bowiem także trafienie z Tottenhamem w 17. kolejce. Pep Guardiola po przegranym 2:3 starciu z Wolves, kiedy Traore wyłuskał piłkę w polu karnym City spod nóg Benjamina Mendy’ego i chwilę później cieszył się z asysty Raula Jimeneza stwierdził: — Nikt nie poradzi sobie z jego szybkością. To praktycznie niemożliwe.
Daniel James, samemu wcale nie najwolniejszy piłkarz, w wywiadzie dla The Telegraph stwierdził: — Adama Traore?! Ten gość mógłby być sprinterem. Jego czas na setkę to pewnie jakieś 10,5 sekundy?
Tego niestety nie wie nikt, bo Traore nigdy nie miał aspiracji, by stanąć na bieżni i zmierzyć się z biegiem na sto metrów. Inaczej niż jeden z jego trenerów – były medalista olimpijski Darren Campbell, z którym pracował w Middlesbrough.
— Piłkarze Middlesbrough podpuszczali mnie, bym zmierzył się z Adamą na setkę. Powiedziałem, że za darmo tego nie zrobię, ale chętnie założę się o jego samochód. Okazało się, że Adama nie ma auta, a na treningi dojeżdża mopedem — mówił później Campbell na antenie radia talkSPORT w porannym progrania Alana Brazila.
Pościgać się nie udało, udało się natomiast zasiać w głowie Traore myśl, że choć naturalna szybkość jest potężnym atutem, w wielu chwilach jego przewagą może być umiejętność zwolnienia.
[etoto league=”eng”]
— Jest szybki jak błyskawica. Kiedy pomagam klubom, zwracam uwagę na poruszanie się, na szybkość. Adama był zawodnikiem, któremu kazałem… zwolnić. Wcześniej jego działania wyglądały na gwałtowne, nieskoordynowane. Teraz jego kontrola nad piłką wygląda zdecydowanie lepiej — twierdził Campbell, który wcześniej współpracował między innymi indywidualnie ze zdobywcą Złotej Piłki Andrijem Szewczenką czy legendą rugby Jonahem Lomu.
— Darren powiedział mi, że nie mam pojęcia, jak jestem szybki. Że nie muszę biec na sto procent, że wystarczy 70% by wygrywać pojedynki z rywalami. Dzięki temu mam czas pomyśleć, co dalej — wspominał Traore w rozmowie z Johnem Percym z „The Telegraph”.
Oczywiście nie jest tak, że nikt wcześniej nie próbował w Traore zaszczepić gry bardziej odpowiedzialnej, mniej szarpanej. Przecież od ósmego roku życia wychowywał się w La Masii, gdzie każdy kontakt z piłką celebruje się z taką nabożnością, z jaką biskup odprawia mszę wielkanocną. Ale Hiszpan z malijskimi korzeniami tak jak zdradzał wielki potencjał, tak długo był po prostu niereformowalny.
— Wszyscy mówili, że jest słodki, ale głupiutki. Pewnego dnia, gdy Barcelona miała rozegrać jeden z najważniejszych meczów sezonu z Espanyolem, on zapomniał spakować na wyjazd butów. Innego dnia pomyliła mu się godzina meczu i przyjechał spóźniony — wspominał na łamach „The Times” kataloński dziennikarz Sique Rodriguez.
Życiowo to jednak żaden głupek – gość zna sześć języków, a więc hiszpański, angielski, portugalski, francuski, kataloński oraz Bambara, będący językiem urzędowym Mali. Zdradził w rozmowie z „Daily Mail”, że chciałby jeszcze nauczyć się chińskiego. I choćby dlatego można było przypuszczać, że kwestią czasu jest, aż dotrą do niego wszystkie uwagi i będzie można z ręcznego sterowania przełączyć go na automat.
Aitor Karanka bowiem stosował za czasu pracy w Middlesbrough ciekawą praktykę, która miała mu pozwolić zapanować nad Traore. W pierwszej połowie wystawiał go na jednym skrzydle, w drugiej na przeciwnym – wszystko po to, by zawsze biegał po tej stronie, po której ustawiona jest ławka rezerwowych. Hiszpański menedżer mógł więc mieć większy wpływ na to, co robi jego zawodnik, wykrzykując raz za razem wskazówki. — Mam nadzieję, że kiedyś będzie w stanie grać sam. W tej chwili potrzebuje przewodnika, ale z każdym miesiącem jest coraz lepiej — mówił wtedy.
To jednak następca następcy Karanki – Tony Pulis – uczynił z Adamy Traore kąsek na tyle łakomy, by Wolverhampton Wanderers przebili klubowy rekord transferowy, ustanowiony przy okazji transferu Rubena Nevesa z FC Porto. Kluczem w dotarciu do młodego zawodnika były częste rozmowy sam na sam, podczas których Pulis kładł Traore do głowy, że szybkość to nie wszystko. Choć, wiadomo, trener w charakterystycznej bejsbolówce nie raz i nie dwa z upodobaniem korzystał z fizycznych atrybutów Adamy.
— Tony był świetnym menedżerem i człowiekiem. Wierzył we mnie i powtarzał mi, że pewnego dnia mogę zostać jednym z najlepszych piłkarzy — mówił Traore w rozmowie z „The Telegraph” w grudniu 2018 roku. A więc w połowie pierwszego sezonu w Wolves, gdy wciąż jeszcze trwała jego formacja.
Nie było bowiem tak, że natychmiast stał się gwiazdą zespołu Nuno Espirito Santo. Praca nad nim musiała potrwać. Mimo ogromu wysiłku Karanki, Gary’ego Monka i Pulisa, to wciąż nie był – uwaga, ulubione określenie angielskich ekspertów w kontekście Traore (i nie tylko) – „skończony produkt”.
— Najlepszym sposobem, by zawodnicy stawali się lepsi, jest cierpliwość. Nigdy nie skreślamy piłkarza przedwcześnie. Niektórym trzeba więcej czasu, by się rozwinąć, więc staramy się dojść do tego, co możemy robić lepiej, by odmienić grę piłkarza — mówił Nuno cytowany przez „Daily Mirror”.
Jako przełomowy dla Traore moment wskazuje się mecz z Manchesterem City wygrany 2:0. To właśnie wtedy miał na własnej skórze przekonać się, jak uniwersalnym i jak przydatnym na obu końcach boiska zawodnikiem jest w stanie się stać. Mecz zaczynał na prawej stronie defensywy, odpowiadając za Raheema Sterlinga. Jak klasowy to skrzydłowy, chyba nikogo nie trzeba przekonywać – rok 2019 kończył z 45 bramkami i 23 asystami we wszystkich rozgrywkach. Traore nie dał Anglikowi chwili wytchnienia. Ani razu nie dał się przedryblować, wygrał wszystkie pojedynki w powietrzu, w zespole Wolves więcej odbiorów od niego miał tylko Joao Moutinho. Gdy zaś w 68. minucie Patricka Cutrone zmienił Matt Doherty, Traore dostał zielone światło, by przejść do linii ataku i tam nękać obronę City. Nie minął kwadrans i miał na koncie gola, mecz zakończył z dubletem.
Tim Spiers z „The Athletic” nazwał Hiszpana po meczu z Manchesterem City „Traore 2.0”.
— Muszę rozumieć geometrię drużyny, zadania tych dookoła ciebie, obserwować, gdzie pojawia się luka i dostosowywać swoją pozycję do pozostałych. Jeśli środkowy obrońca rusza do przodu, musisz wskoczyć na jego pozycję. Musisz asekurować go przy dośrodkowaniu. Wiedzieć, kiedy zostać na pozycji, kiedy wyjść do pressingu, rozumieć rytm biegu, na ile przyspieszyć — wyliczał wymagania Nuno wobec jego osoby Traore w rozmowie ze Spiersem z października ubiegłego roku. To najlepiej pokazuje, ile zyskał na współpracy z Portugalczykiem, pod którego okiem nie tylko on przecież bardzo mocno się rozwinął.
Rozwinął się, bo chciał. Bo kiedy tylko może, podpatruje najlepszych na świecie. — Wszystko polega na znajdowaniu się na właściwej pozycji. Najlepsi napastnicy świata – Messi, Ronaldo, Suarez, Firmino – strzelają większość goli, bo we właściwym czasie są we właściwym miejscu. No i mają ogrom jakości. Kluczem jest jednak nauczenie się, jak znajdować się we właściwym miejscu.
Traore bynajmniej nie ogranicza się jednak tylko do zerkania w kierunku graczy ofensywnych, stara się rzucać okiem również w kierunku najlepszych w defensywie i stąd także czerpać naukę. — Podziwiam Sadio Mane i ogrom pracy w obronie, jaką wykonuje. Mógłby moim zdaniem grać jako wahadłowy, bo tak ciężko haruje w odbiorze. Patrzę też często na Virgila Van Dijka, jest świetny jeden na jeden, w ustawianiu się, pozycjonowaniu się względem napastnika, w przewidywaniu. Podpatruję Matta Doherty’ego. Wie, jak się zachowywać w różnych sytuacjach w defensywie, bardzo mi pomógł.
Zdaniem portugalskiego menedżera, Adama wciąż nie jest jednak rzeczonym skończonym produktem. Wciąż ma sporo do poprawy w kwestii zdobywania goli, podejmowania decyzji o strzale. Ale jego transformacja już teraz robi ogromne wrażenie. I aż strach pomyśleć, jak trudnym przeciwnikiem Hiszpan może się stać, gdy Nuno przeprowadzi kolejną aktualizację oprogramowania. Lub gdy Traore trafi pod skrzydła kolejnego menedżera, który niezwykle pojętnego podopiecznego nauczy jeszcze innych sposobów znęcania się nad rywalami.
SZYMON PODSTUFKA
Przeczytaj inne teksty tego autora o Premier League:
– Jordan Henderson. Oto najlepszy piłkarz Anglii 2019 roku. I zasłużenie, panie, zasłużenie
– Danny’ego Ingsa szczęście odnalezione
– Łukasz Bejger: „Jak miałem wierzyć wiceprezesowi Lecha, jeśli nawet nie wie, ile mam lat?”
– Kacper Łopata: „Cel? 200 meczów w Premier League i 50 w reprezentacji!”
– Mason Greenwood. Pójść w ślady Rashforda
– Matteo Guendouzi. Bohater w stylu retro.
fot. NewsPix.pl