Reklama

Guilherme o krok od transferu życia. Co słychać u byłego piłkarza Legii?

redakcja

Autor:redakcja

16 stycznia 2020, 13:10 • 5 min czytania 0 komentarzy

Pamiętacie jeszcze Guilherme? Filigranowego Brazylijczyka o nieco pyzowatej twarzy, który hasał po skrzydle Legii Warszawa? To możecie być zaskoczeni, bo choć w Polsce był to wyróżniający się zawodnik, po odejściu z Ekstraklasy jego kariera nabrała jeszcze szybszego tempa. Najpierw nieźle spisał się w Serie A, a teraz podbija Tucję i wiele wskazuje na to, że wkrótce doczeka się wielkiego transferu.

Guilherme o krok od transferu życia. Co słychać u byłego piłkarza Legii?

Cel Gui był prosty. Wypromować się w Serie A w pół roku w słabiutkim Benevento i zaczepić się na dłużej w jakimś lepszym klubie. Plan udało się zrealizować po części, bo włoski klub po spadku z ligi wypożyczył Brazylijczyka na dwa lata do Yeni Malatyasporu, klubu z tureckiej ekstraklasy. Niedawno Guilherme odwiedził piłkarzy Legii na zgrupowaniu w Belek, więc skoro już o sobie przypomniał, sprawdziliśmy co u niego słychać.

Tak, to liczby byłego piłkarza „Wojskowych” w lidze tureckiej. Całkiem niezłe, tym bardziej że to już drugi sezon, w którym Gui wymiata w Super Lig. Rok temu w 30 spotkaniach zanotował 5 goli i 7 asyst. W dużej mierze dzięki niemu jego klub skończył rozgrywki na piątej pozycji i wystartował w europejskich pucharach. – Malatya to fajna drużyna, która miała dobrego trenera, niestety właśnie został zwolniony. Już od paru sezonów kręcą się w środku tabeli, mieli przygodę z Ligą Europy. Nie trzeba stamtąd za wszelką cenę uciekać, choć położenie mają nieciekawe, bo tuż przy granicy z Syrią. To zresztą miasto, z którego pochodzi Ali Agca. Do niedawna, jeszcze za poprzednich władz, klub był uwikłany w kontakty z mafią, ale teraz jest tam stabilniej. Guilherme wykorzystuje szansę, rok temu był bliski jedenastki sezonu, więc nie popełnił błędu, przechodząc do tego klubu. Bardzo dobrze dogaduje się z napastnikiem Adisem Jahoviciem, najlepszym strzelcem klubu – mówi nam Filip Cieśliński, ekspert od ligi tureckiej.

Jahović to najlepszy strzelec, a Guilherme to najlepszy asystent swojej drużyny. Ich współpraca musi wyglądać naprawdę nieźle, bo Brazylijczyk asystował przy pięciu trafieniach reprezentanta Macedonii Północnej. Jahović łącznie zdobył 10 bramek, z czego sześć z gry i cztery z rzutów karnych. Tylko przy jednym golu z gry asystował mu ktoś inny niż były gracz Legii. Macedończyk raz odwdzięczył się Gui asystą i to w nie byle jakim momencie – w 88. minucie spotkania z Galatasaray, co dało Malatyasporowi cenny remis.

Reklama

Nic dziwnego, że Guilherme – notabene przesunięty w Turcji na „dyszkę” – wzbudza zainteresowanie mocniejszych zespołów. Zimą był bardzo bliski dołączenia do Besiktasu, a gra w klubach z wielkiej czwórki to, nie ma co ukrywać, marzenie dla każdego zawodnika trafiającego do Super Lig. – Zainteresowanie ze strony Besiktasu, gdzie jako ofensywny pomocnik gra Adem Ljajić, to tylko dowód, że Guilherme robi robotę i ma zaufanie na tamtejszym rynku. Pewnie nie tylko oni się nim interesują. Agent Brazylijczyka jesienią chwalił się zdjęciami z wizyty na stadionie Besiktasu, więc z tym, że taki ruch może się wydarzyć, specjalnie się nie kryli. Zresztą nawet były już trener Malatyasporu powiedział, że Gui jest po rozmowach z Besiktasem i nie będą go blokować. Pojawiły się też plotki, że suma odstępnego Brazylijczyka to ok. 40 tysięcy euro, ale to jakiś absurd. Niemniej faktycznie jest coś na rzeczy, że ta kwota nie jest zbyt wysoka. Piłkarsko na pewno zasługuje na awans – wyjaśnia Cieśliński.

ekstraklasa-2020-01-16-11-01-44

W dwa lata z Legii do Besiktasu? Brzmi jak całkiem niezła kariera. Z tym że Guilherme się to – przynajmniej na ten moment – nie uda. Skoro był już o krok od transferu, to co poszło nie tak? – Muszę tu najpierw nakreślić tło wydarzeń. Tureckie kluby mają obecnie dług w wysokości 2,3 miliarda euro, z czego 3/4 to długi klubów z tzw. wielkiej czwórki. Turecka federacja w porozumieniu z bankami przygotowała więc plan restrukturyzacji i spłaty zadłużenia. Banki idą na rękę federacji, która ma kontrolę ekonomiczną nad klubami. Aby proces spłat szedł sprawnie, federacja narzuciła na kluby limity rocznych wydatków. Besiktas ma najmniej korzystny, żeby nie powiedzieć najgłupszy, limit. Fenerbahce i Galatasaray mają mniej problemów, a Besiktas może wydać 250 tys. euro. Nie tylko na transfer, na transfer i pensję. Nie mają więc nic, żaden piłkarz poza wychowankami nie przyjdzie za takie pieniądze. Próbowali się od tego odwoływać, ale bez skutku. Gdyby nie te limity, na pewno by go wykupili – mówi nasz ekspert.

Trzeba przyznać, że Brazylijczyk ma wyjątkowego pecha, bo największy transfer w dotychczasowej karierze przechodzi mu koło nosa. Z drugiej strony z Malatyasporu nikt go nie wypycha, więc dogranie sezonu w tureckim średniaku, zwłaszcza przy tak dobrej współpracy z Jahovicem, może mu wyjść na dobre. Już teraz jest trzecim najlepszym asystentem Super Lig. Niewykluczone, że latem temat powróci. Filip Cieśliński: – Limity będą renegocjowane, a Besiktas będzie mógł zwolnić trochę kasy, np. pozbywając się Jeremaina Lensa. Ponadto federacja przed każdym okienkiem zwiększa lub zmniejsza limity. Zimowy transfer odpada, ale latem pewnie temat wróci. Dużo zależy też od relacji Besiktasu z federacją. Nowy prezydent wprost zapowiada, że nie zamierza naginać limitów, co robi np. Fenerbahce, które mocno kombinuje w tych sprawach i chce się dogadywać z innymi bankami. Besiktas chce grać uczciwie i może tym zaplusować.

Czy sympatyczny Brazylijczym podąży śladami swojego rodaka Marcelo i trafi do Czarnych Orłów? Byłoby super. A może tak jak były piłkarz Wisły wypromuje się w Besiktasie i zapewni sobie całkiem fajną karierę na zachodzie Europy? Tym lepiej. Fajnie byłoby też jeszcze kiedyś zobaczyć Guilherme na naszych boiskach, ale patrząc na to, jak rozwija się jego kariera, to możemy co najwyżej pomarzyć. Że a nuż przed emeryturą pomyśli sobie, że nad Wisłą żyło się całkiem nieźle. Póki co życzymy mu jednak, żeby wycisnął swoje pięć minut jak cytrynę.

fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Polecane

Siedem godzin walki i odśpiewane „Sto lat”. Polki pokonały Czeszki w półfinale BJK Cup!

Szymon Szczepanik
1
Siedem godzin walki i odśpiewane „Sto lat”. Polki pokonały Czeszki w półfinale BJK Cup!
MMA

Eto Kavkaz! Mamed Chalidow wygrał z niepokonanym mistrzem KSW!

Szymon Szczepanik
7
Eto Kavkaz! Mamed Chalidow wygrał z niepokonanym mistrzem KSW!

Komentarze

0 komentarzy

Loading...