Szkockie media pisały o tym dość intensywnie w ostatnim czasie, ale wiadomo, jak to jest z transferowymi rewelacjami w zagranicznych źródłach, szczególnie brytyjskich. Tym razem jednak nie była to żadna bujda na resorach, Celtic faktycznie poważnie zainteresował się Patrykiem Klimalą i jeżeli nic się nie wysypie na ostatniej prostej, lada dzień napastnik Jagiellonii zostanie piłkarzem szkockiego giganta.
“The Bhoys” zdecydowali się na zapłacenie czterech milionów euro za 21-letniego Polaka. Tyle wynosi klauzula odejścia, więc klub z Białegostoku nie ma tu nic do gadania, wszystko zależy od Klimali. A ten oczywiście jest chętny. W poniedziałek przejdzie badania medyczne i jeśli nie wykażą niczego niepokojącego, transfer stanie się faktem.
Jak dla nas “Jaga” robi złoty interes, zwłaszcza że kontrakt piłkarza obowiązuje tylko do czerwca 2021. Skasuje naprawdę dobre pieniądze za chłopaka, który dotychczas strzelił osiem goli w Ekstraklasie i który stanowi przykład, że poprzeczka związana z wyjazdem z kraju jeszcze bardziej się obniżyła. Dotychczas bardziej serio niż żartem mówiło się, że gdy jesteś młody, wystarczy jedna udana runda, żeby ktoś z zagranicy zapłacił za ciebie dobre pieniądze. No to teraz Klimala pokazuje, że wystarczy pół dobrej rundy. W ubiegłym sezonie, gdy powrócił do Białegostoku z udanego wypożyczenia do Wigier Suwałki (27 meczów, 13 bramek), trafił do siatki zaledwie raz w dwudziestu dwóch spotkaniach. Jesienią po ośmiu kolejkach miał na koncie zaledwie jedno trafienie. Rozkręcił się dopiero w drugiej połowie września: między 9. a 16. kolejką strzelił sześć goli i zaliczył dwie asysty, a oprócz tego z bardzo dobrej strony prezentował się w reprezentacji U-21. Kilka ostatnich tygodni znów było trochę słabszych, ale całościowo urodzony w Świdnicy zawodnik wreszcie potwierdził, że jest w stanie grać na dobrym poziomie.
Chyba jednak nawet on sam nie spodziewał się, że już teraz otworzy się przed nim taka szansa. Podobno Celtic wybierał głównie między naszym rodakiem a Andrażem Sporarem ze Slovana Brastysława. Słoweniec jest bardziej doświadczony (25 lat), ale też mniej perspektywiczny, za to tańszy niekoniecznie. Klimala ze swoją zadziornością i dobrym poruszaniem się bez piłki zdaje się pasować do ligi szkockiej, w której na co dzień będzie się mierzył z rywalami porównywalnymi z polską ligą. Rangersi odrodzili się już na tyle, że tak jak przed laty jedynie oni stanowią konkurencję. Celtic dopiero co przegrał derby 1:2, oba kluby w tabeli idą łeb w łeb.
Menedżer Neil Lennon szukał nowych twarzy do ataku, bo choć napastników w kadrze ma czterech, oczekiwania spełnia jedynie Odsonn Edouard (12 goli w lidze, 4 w europejskich pucharach). Leigh Griffiths na początku sezonu doznał kontuzji uda i na razie do formy nie wrócił, zalicza epizody z ławki. Łącznie w osiemnastu występach zdobył trzy bramki. Vakoun Issouf Bayo, którego półtora roku temu kupiono z Dunajskiej Stredy za ponad 2 mln euro, niezmiennie jest głębokim rezerwowym, w szkockiej ekstraklasie do dziś uzbierał zaledwie siedem spotkań. A pozyskany latem z młodzieżówki Southampton Jonathan Afolabi wciąż czeka na debiut. Realnie więc Klimala będzie rywalizował z Edouardem i Griffithsem. Celtic wciąż walczy na trzech frontach (Puchar Szkocji i dwumecz z FC Kopenhaga w Lidze Europy) grania powinno wystarczyć dla wszystkich.
Jagiellonia przy takim obrocie sprawy koniecznie musi wzmocnić atak, bo jedyną nominalną “dziewiątką” jest letni niewypał transferowy Ognjen Mudrinski. Zdarzało się, że najbardziej wysuniętymi zawodnikami byli Jesus Imaz i Bartosz Bida, ale wiadomo, że to nie są rozwiązania na dłuższą metę. Tyle dobrze, że będzie za co kupować. Cztery bańki to zdecydowane pobicie swojego rekordu sprzedażowego, którym dotychczas było 2,5 mln euro od Fiorentiny za Bartłomieja Drągowskiego.
No to co? Za chwilę wracamy do czasów Żurawskiego i Boruca, bierzemy pod lupę szkocką ekstraklasę. Oby było o czym pisać.
Fot. newspix.pl