Reklama

Kim jest ojciec sukcesu Atalanty? Tajemnica Gian Piero Gasperiniego

redakcja

Autor:redakcja

11 stycznia 2020, 11:16 • 14 min czytania 0 komentarzy

Zachwyty nad Atalantą Bergamo powoli stają się normą. La Dea wciąż uchodzi za kopciuszka, który bierze szturmem salony, ale coraz więcej osób widzi w niej dojrzałą drużynę i klub, który aspiruje do czegoś więcej niż krótkiego romansu z sukcesami. Powodzenie paki z Bergamo zagwarantowało kilka czynników, w tym najważniejszy – Gian Piero Gasperini. Szkoleniowiec, który uchodzi za taktycznego świra, który odbił się od Interu, ale przede wszystkim ten, kto z przeciętniaków potrafi zrobić topową ekipę. Siwowłosy Gasperson wziął calcio szturmem, a my wyjaśniamy sekrety jego dobrej passy.

Kim jest ojciec sukcesu Atalanty? Tajemnica Gian Piero Gasperiniego

***

– Ważne, żeby uświadomić sobie, że trenowanie to nie granie. Nie każdy piłkarz może być trenerem. To dwie różne sprawy, które się ze sobą nie łączą.

Gasperini o tym, czy gra w piłkę pomogła mu jako trenerowi.

***

Reklama

Jest rok 2003, Juventus wygrywa prestiżowy turniej Viareggio, w którym udział biorą topowe młodzieżowe drużyny z Włoch, Europy i świata. Na ławce Bianconerich siedzi Gian Piero Gasperini, dla którego jest to pierwszy sukces w ponad 35-letniej przygodzie z futbolem. W dodatku odniesiony w miejscu, z którego startował, bo Gasperini-piłkarz był wychowankiem Starej Damy. Kariery w niej jednak nie zrobił. Przez lata był pomocnikiem drugoligowych klubów, aż w końcu awansował z Pescarą do Serie A i rozegrał w niej blisko 60 spotkań. Nie za bardzo jest się czym chwalić, dlatego karierę kończy po cichu tylko po to, żeby dostać pracę w akademii Juve.

Na pierwszy ważny triumf czekał blisko dekadę, natomiast o prestiżu Torneo di Viareggio niech najlepiej świadczy fakt, że zaraz po triumfie w nim, zaliczył awans do seniorskiej piłki, gdzie w pierwszym sezonie wprowadził Crotone z Serie C do Serie B. Spory sukces, jak na kogoś, kto do niedawna nie widział siebie w szatni seniorów. – Początkowo nie zakładałem, że będę pracował z profesjonalistami. Dobrze współpracowało mi się z młodzieżą, lubiłem to i nawet nie myślałem o zmianie. To przyszło z czasem: im więcej wiedziałem, tym bardziej chciałem się sprawdzić w dorosłej drużynie – mówił w rozmowie z WyScoutem.

Prawdziwa zabawa zaczęła się jednak w Genoi, z którą wpadł na salony w doborowym towarzystwie. Tak się złożyło, że do Serie A w sezonie 2006/07 awansowały trzy zespoły: Juventus, Napoli i właśnie Grifone.

W Genui Gasperini zebrał niezłą ekipę. Lata prowadzenia młodzieżowych zespołów sprawiły, że miał świetnego nosa do piłkarzy. Już w drugiej lidze wynalazł Domenico Criscito, a drużynę budował wokół Ivana Jurica, zaufanego żołnierza ściągniętego z Crotone. Na przestrzeni lat wypromował Thiago Mottę, Stefano Sturaro czy Diego Milito. Każdy z nich był częścią Genoi, niekiedy szalonej Genoi, bo bywały momenty, w których Gasperini porzucał ukochane ustawienie z tercetem defensorów i zaczynał eksperymentować do tego stopnia, że w krótkim czasie stosował pięć różnych ustawień.

Nieważne jak szalone były to pomysły – przede wszystkim były one skuteczne. Nie jest zaskoczeniem, że to pod wodzą Gian Piero ekipa z Genui notowała najlepsze wyniki. Dwukrotnie awansowała nawet do europejskich pucharów, choć raz na awansie – z powodów licencyjnych – się skończyło. Przede wszystkim jednak Gasperini potrafił przekonać do siebie Enrico Preziosiego, jednego z największych raptusów wśród prezydentów włoskich klubów. W jego erze trenerzy wylatywali drzwiami, a wchodzili oknami. Potem wypadali z okien, a ich miejsce zajmował ktoś, kto akurat wchodził po rynnie. Preziosi jest gorącym fanem włoskiego stylu zwalniania szkoleniowców: wywalenia gościa na zbity pysk, a potem przywrócenia go do klubu, skoro i tak jest na kontrakcie, a zastępca zawiódł.

Tak wyglądała w ostatnich latach rzeczywistość Genoi z dwoma wyjątkami. Obydwa dotyczą okresów, w których w klubie pracował Gian Piero Gasperini. Preziosi musiał mu ufać bezgranicznie, bo po jednym z incydentów z udziałem kibiców publicznie wziął go w obronę, co nie zdarzało się zbyt często. – Jeśli żądacie przejrzystości od klubu, dlaczego sami przychodzicie na stadion w kapturach, z zasłoniętą twarzą? – kontrował w „La Gazzetta dello Sport” tych, którym szkoleniowiec zaszedł za skórę.

Reklama

INTER OGRA ATALANTĘ? KURS 2,25 W ETOTO

To Preziosi nadał wychowankowi Juventusu oryginalny i absurdalny pseudonim – Gasperson. Co miał na myśli? Chciał w ten sposób porównać go do Sir Alexa Fergusona. To Enrico wyciągnął rękę do Gasperiniego, kiedy ten zawiódł w Interze. W końcu jednak i ta miłość wygasła, bo drugie rozstanie trenera z klubem, prezydent Genoi skomentował pokrętnie, przyznając tylko, że miał swoje powody, by zakończyć z nim współpracę i nie widzi szans, na kolejny powrót. Gian Piero nie miał żalu – niedługo potem ogolił Genoę dwukrotnie: 3:0 i 5:0, co było wystarczającym rewanżem.

***

– To wyglądało jak partia szachów. Cokolwiek bym zrobił, on już miał gotową odpowiedź i przechodził do kontrataku.

Jose Mourinho o Gasperinim po meczu Inter – Genoa (0:0).

***

Pogromy byłego klubu zaliczył już jako trener Atalanty, ale warto na chwilę cofnąć się do najgorszego czasu w karierze Gasperiniego. Okresu, po którym spekulowano, że jest już skończony. Koszmar zaczął się w momencie, kiedy sam zainteresowany myślał raczej, że spełnia marzenia. W 2011 roku zastąpił on na San Siro Leonardo i lekko mówiąc, nie zaliczył dobrego wejścia do zespołu.

No dobra, zaliczył wejście, jak Santino Marella na Royal Rumble – wpadł na chwilę, zaliczył baty i tyle go widzieli.

Przygoda Gian Piero z Nerazzurrimi trwała zaledwie pięć meczów. Nie wygrał żadnego z nich, tylko jeden udało mu się zremisować. Jego karierę w Mediolanie zakończyła porażka z Novarą 1:3, co dla Interu było ogromną kompromitacją, ale tak naprawdę od początku była to toksyczna relacja. Gasperini do ekipy Massimo Moratty po prostu nie pasował: wydziwiał, chciał zmusić gwiazdy do tego, żeby podporządkowały się jego reżimowi taktycznego. Próbował upchnąć zespół w swojej ulubionej formacji 3-4-3, ale to nie wypaliło. W zasadzie żadna z prób reanimacji drużyny nie wypaliła. Jak więc w ogóle trafił do Interu? Legenda głosi, że maczał w tym palce sam Jose Mourinho. The Special One miał doradzić prezydentowi mediolańskiego klubu, by ten ściągnął do siebie Gasperiniego, który zaimponował mu podczas pracy w Serie A.

Moratti posłuchał Mou i szybko się na tym przejechał. Doszło nawet do tego, że Massimo publicznie zaproponował szkoleniowcowi przemyślenie swoich metod i zmianę formacji oraz pomysłu na grę. Jakby tego było mało, Gasperson trafił z deszczu pod rynnę. Kiedy już otrzymał wilczy bilet z włoskiej stolicy mody, przycupnął w Palermo rządzonym przez Maurizio Zampariniego. Prezydenta, który trenerów po prostu pożerał. Gian Piero, który jeszcze niedawno był na szczycie, spotkał ten sam, przykry los – w ciągu sezonu zwolniono go dwukrotnie i świat mu się zawalił. Wszystko wskazywało na to, że już nigdy nie odbuduje reputacji, na którą pracował latami.

***

– Nie ma potrzebuję mieć w zespole genialnego rozgrywającego. Skoro chodzi o to, żeby podać pięć metrów dalej, równie dobrze mogę zrobić to sam.

Gasperini o swoim pomyśle na rozgrywanie akcji.

***

Ale tak to w piłce bywa, że po burzy wychodzi słońce. I tak, dzięki ponownemu wprowadzeniu Genoi na szczyt, w Gasperiniego uwierzono w Atalancie. Antonio Percassi zamarzył o tym, żeby La Dea podążyła śladem Grifone. Miał do tego solidne podwaliny – klub z Bergamo mocno zainwestował w klubową akademię, która we Włoszech błyskawicznie stała się jedną z najlepszych. Nowemu sternikowi tylko w to grać: z młodych korzystał równie chętnie i często, co dotychczas. W 2018 roku Italian Football TV wyliczyła, że w minionych pięciu latach to Gasp najczęściej stawiał na Włochów z roczników U-23. U tego trenera grało najwięcej młodych piłkarzy (18), którzy zaliczyli blisko 350 występów w Serie A. Prawdziwa szkoła życia.

Młodzi zresztą odpłacili się Gian Piero za zaufanie. Na starcie sezonu 2016/17 sytuacja była nieciekawa. La Dea w sześciu kolejkach zaliczyła cztery porażki i zaczęły się pojawiać plotki o rychłym końcu współpracy klubu z trenerem. Gasperini miał jednak szczęście – Percassi był dla niego szefem w stylu Preziosiego, a nie Morattiego. Przed meczem z Napoli wpadł na trening Atalanty i wezwał wszystkich zawodników do siebie. – Posłuchajcie mnie uważnie. Nie mam żadnych wątpliwości, co do Gasperiniego. To nasz trener, najlepszy możliwy trener i jest nietykalny. Od was zależy, co z tą informacją zrobicie – grzmiał prezydent klubu.

A MOŻE JEDNAK GÓRĄ ATALANTA? 3,20 W ETOTO

Nie spodziewał się nawet, jak szybko zwątpi w te słowa. Gasperini miał bowiem swój plan na naprawę sytuacji, który zakładał… posłanie do boju młodzieży. Neapolitańczyków miała przywitać jedenastka, w której po raz pierwszy poważną szansę mieli otrzymać Mattia Caldara oraz Roberto Gagliardini. Obok nich mieli wystąpić posiadający niewiele większe doświadczenie Andrea Petagna i Andrea Conti. Lokalna prasa stwierdziła potem, że kiedy trener zdradził Percassiemu skład na najbliższy mecz, przerażony prezydent nie zmrużył nawet oka.

Finał tej historii jest łatwy do odgadnięcia. Młodzież wdarła się do składu na stałe, a potem przyniosła klubowi grube miliony. Tamtą wygraną zapewnił drużynie jeden z nich – Petagna. Gasperini został w Bergamo na dłużej i wszystkim wyszło to na dobre. Atalanta rozkręcała się z roku na rok, dochodząc do niewyobrażalnych statystyk i zupełnie niespodziewanych sukcesów. Dotychczas była Królową Prowincji, dziś jest boginią na salonach. Miniony sezon zakończyła jako najskuteczniejsza ekipa w Serie A, z kolei w całym 2019 roku strzeliła 99 goli. Obecnie? Również nie ma sobie równych, ale kto się temu dziwi. Banda Gaspa nie tylko ograła Milan i Parmę po 5:0, wcześniej przecież rozbiła też Udinese, zwyciężając 7:1.

***

– Są odważni, atakują i podejmują dużo ryzyka. To przyjemność patrzeć na grę Atalanty.

Pep Guardiola po meczu z Atalantą w Lidze Mistrzów.

***

Co wyróżnia drużynę Gaspersona, oprócz ulubione formacji z tercetem obrońców? To, co… każdy kibic drużyn z Ekstraklasy chciałby widzieć na polskim podwórku. Jazda na dupie, walka, walka i jeszcze raz walka. Ale nie taka, do jakiej przyzwyczaiła nas nasza liga. Nie chodzi o mityczne „zapierdalanie” głoszone przez Vukovica. To znaczy może i chodzi, ale przynajmniej w tym przypadku jest to zapierdalanie z sensem. Atalanta preferuje grę agresywnym, wysokim pressingiem, dodatkowo kryjąc rywali indywidualnie. Jej piłkarze muszą mieć niesamowitą wydolność, ale przede wszystkim – świetnie rozumieć taktykę.

Portal TotalFootballAnalysis mówi nawet o tym, że w przypadku broniącej La Dei ciężko mówić o jakiejkolwiek formacji zespołu. Co prawda jest to bazowe 3-4-3, czy jego różne wariacje, ale analitycy wyliczają momenty, w których drużyna Gasperiniego wygląda, jakby stanęła na głowie. Lewy środkowy obrońca „idzie” za swoim kryciem aż na połowę rywala, w dodatku po przeciwległej stronie? Ok, widocznie tak trzeba. Dwóch stoperów podchodzi aż do koła środkowego, żeby utrzymać swojego przeciwnika? Takie założenie, normalka. Teraz już chyba rozumiecie, dlaczego przede wszystkim chodzi o zrozumienie taktyki. Łatwo wpaść w pułapkę takich założeń, ale są też i plusy tego stylu gry. Cytujemy TFA: Ta ekstremalna odmiana krycia indywidualnego świetnie powstrzymuje rywali przed budowaniem ataków do tyłu, zmusza ich do dłuższych piłek i bardziej chaotycznej gry. To pasuje Atalancie i rozbija organizację rywali. Właśnie dlatego drużyny, które oparte są na kontrolowaniu piłki (Napoli czy Roma) mają duże problemy w meczach z tym zespołem. Patrzymy na ustawienie Atalanty w obronie i pytamy: czy ktoś kiedykolwiek widział coś takiego? To nie ma żadnego kształtu, wszyscy przemieszczają się razem z rywalami.

***

– Jeśli czekasz na rywala, widzisz piłkę 3 razy na 40 minut. Kiedy rywal wymienia za dużo podań, każę wszystkim wyjść do pressingu. To obrona przez przesuwanie się do przodu. Ale jeśli zdarzy się piasek w trybach, tracisz siedem bramek, jak Roma z Bayernem.

Gian Piero Gasperini

***

Szybki dowód: statystyki odbiorów w Serie A. Atalanta jest na trzeciej pozycji, notuje ich 16.6 na mecz. Natomiast w ataku Królowa Prowincji stawia na szybkość. Znów TFA: Całe założenie Atalanty przy posiadaniu piłki polega na jej rozegraniu tak, aby jak najszybciej przesuwać się do przodu. Przy czym chodzi o zachowanie kontroli nad piłką. Jeśli są pod pressingiem, często cofają piłkę do obrońcy lub bramkarza, wtedy też próbują rozwiązania z dalekim zagraniem do przodu i walką o drugą piłkę. Boczni obrońcy zwykle szukają miejsca w pobliżu linii defensywy rywala. Stamtąd mogą posyłać płaskie dośrodkowania – to ważne – Atalanta rzadko decyduje się na centry w pole karne, bo po nich zdobycie gola jest bardzo trudne. Częściej wybierają płaskie podania, które można zakończyć nawet jednym dotknięciem piłki, a nawet jeśli nie, łatwiej utrzymać ją w posiadaniu.

Znów zerkamy na najprostsze, potwierdzające to liczby: dalekie piłki – 10 miejsce w lidze. Krótkie podania? Czwarte. Spalone? Czwarte od końca. Posiadanie piłki? Piąty wynik w Serie A. Uwzględniając tylko czas spędzony na połowie rywala – trzeci. Bramki z otwartej gry? Najwięcej we Włoszech – 35. Potwierdzenie jakości skrzydeł? Czwarte od końca miejsce w stawce pod względem ataków przeprowadzanych środkiem boiska. Wspominaliśmy, że klub z Bergamo ma najwięcej goli zdobytych w tym sezonie we włoskiej ekstraklasie? No tak, 48, wygląda to imponująco. Ale jeszcze bardziej, kiedy doliczymy do tego zmarnowane sytuacje. Atalanta przewodzi włoskiemu zestawieniu „big chances missed”, czyli po ludzku mówiąc zmarnowanych setek. Uzbierała ich… 43! Druga w tym zestawieniu Bologna zaledwie 28. Oczywiście to już czysta teoria, ale gdyby ekipa Gaspa była jeszcze skuteczniejsza, jej wynik na półmetku sezonu byłby wręcz kosmiczny. Patrząc na osiągi strzeleckie Atalanty, Silvio Berlusconi ze swoim słynnym „attaccare!” byłby w tym klubie zakochany po uszy. Ale i Percassi docenia wkład Gian Piero. – Jego Atalanta jest najpiękniejsza w naszej całej, ponad 100-letniej historii. Pobiliśmy wszystkie rekordy. Gasperini zmienił mentalność naszych piłkarzy, dziś nie boimy się nikogo i znamy swoją wartość.

La Dea niezaprzeczalnie ma swój wyraźny, mocno ofensywny styl, którego długo nie musiała szukać. To zresztą zgadza się z filozofią Gasperiniego. – Aby zbudować tożsamość i styl zespołu nie potrzeba zbyt wiele czasu. Problem jest jeden i dotyczy wyników: jeśli są, pomagają, zwłaszcza w nowym klubie. To ważne, żeby poznać charakterystykę piłkarzy i to, w czym znajdują satysfakcję. Futbol to sport wymówek. ‘Dlaczego zagrałeś źle?’, albo mówią ‘Nie byłem na właściwej pozycji’, albo ‘Kolega źle mi podał’. Jeśli wyeliminujesz część z tych wymówek, pójdziesz do przodu – opowiadał w jednym z wywiadów.

***

Myślę, że trener nie może dodać czegoś więcej swoim piłkarzom, raczej może z nich wyciągnąć wszystko co najlepsze. Nie możemy myśleć, że trenowanie polega na transformacji dobrych piłkarzy w wielkich mistrzów, bo sukces to wyciśnięcie maksimum z ich potencjału.

Gian Piero Gasperini

***

Kolejnym składnikiem sukcesu Gaspersona jest to, jak pompuje piłkarzy. Nie ma przypadku w tym, że Duvan Zapata powiedział kiedyś, że dopiero w Atalancie poczuł się „chciany”. Ani w tym, że Papu Gomez odrzuca milionowe oferty, żeby zostać z trenerem, który jest skłonny odtańczyć jego „Papu Dance” po kolejnym sukcesie. Także w tym, że wierny żołnierz Jurić podążał za Gaspem przez kilka lat jako piłkarz, żeby we własnej karierze trenerskiej móc wprowadzić jak najwięcej z jego nauk.

No bo spójrzmy. Kiedy Zapata osiągnął najlepszy wynik strzelecki w karierze? Rok temu, w pierwszym sezonie u Gasperiniego. A Milito? W pierwszym sezonie u Gasperiniego. Leonardo Pavoletti? Też wybił się u siwowłosego magika, jeszcze w Genoi. Josip Ilicić? Tu oddajemy głos legendarnemu Arrigo Sacchiemu, który w rozmowie z „La Gazzettą dello Sport” przybliżał fenomen trenera Atalanty. – Wiadomo było, że jest świetny, ale nie miał ciągłości. Teraz ją odnalazł. Dlaczego? Bo jest w centrum pozytywnej, zaraźliwej energii i sam musi ją dawać. Pasalić dojrzał, tak samo jak Gosens. Tajemnicą tego zespołu jest idealny mechanizm. Każdy robi wszystko co trzeba we właściwym czasie. Atalanta zawsze utrzymywała wysoką jakość, więc Gasperini musi uczyć szybko i dobrze. W ostatnich latach miał kilku nowych graczy i sprawił, że wszyscy się rozwinęli.

MECZYCHO I WIĘCEJ NIŻ 4,5 GOLA? KURS 4,50 W ETOTO

Przykłady można mnożyć godzinami, tak jak zyski ze sprzedaży wszystkich wspomnianych talentów. Za jego kadencji Grifone zarobili na sprzedaży zawodników ok. 140 milionów euro. Atalanta? Ponad 225 milionów. Gian Piero nie tylko zamienił obydwa zespoły w mocnych ligowców, był też kurą znoszącą złote jajka.

***

Mój ojciec miał prosty sposób oceny zawodników. Albo jest dobry, albo nie jest. I tyle.

Gian Piero Gasperini

***

Ale żeby nie było za słodko, trzeba wspomnieć o ciemnych stronach Gaspa. Jedną już znacie – zbytnie przywiązanie do swoich ideologii, co zawiodło na całej linii w Mediolanie. Inna? Mówimy, że buduje zawodników, jednak z drugiej strony jest opinia Arkadiusza Recy. Polak mówił przecież, że z trenerem Atalanty nie było łatwo porozmawiać. On sam miał z nim dyskutować tylko dwukrotnie, w obydwu przypadkach słyszał, że wszystko idzie świetnie, a z ławki nadal nie wstawał. Z kolei Franck Kessie, przy całej sympatii dla Gasperiniego stwierdził, że to totalny furiat. Kiedy zapytano go, czy większym tyranem jest Gattuso, czy Gasperson, nie miał żadnych wątpliwości. – U Gian Piero pracuje się bardzo ciężko, trzeba dużo biegać. Poza tym jest znacznie bardziej nerwowy od Gattuso. Może Gennaro głośniej krzyczy i dlatego to tak nie wygląda, ale uwierzcie mi – tak jest.

Nie mamy zbytnich powodów, żeby nie wierzyć Kessiemu. Gasperini pokazał temperament po jednym z meczów z Sampdorią, kiedy został wyrzucony na trybuny przez sędziego. W tunelu prowadzącym do szatni znokautował pracownika klubu z Genui, Massimo Iencę. Gian Piero ma też ostry język. Wspominaliśmy o spięciu z kibicami Genoi, które nie było odosobnionym przypadkiem. Po jednym z przegranych spotkań, kiedy fani Grifone buczeli i gwizdali na swoją drużynę, trener stwierdził, że jeśli tak ma to wyglądać, to on wolałby grać na wyjazdach. Co jeszcze? Kiedy Zapata wrócił z meczu kadry z kontuzją, nie bawił się w dyplomację. – Moim zdaniem powinniśmy zakazać rozgrywania meczów towarzyskich. Komu to potrzebne? Nikt tego nie ogląda, nikt się tym nie interesuje. Czas z tym skończyć – grzmiał zdenerwowany Gasperini.

***

Moje założenie jest proste – skracać pole gry, atakować je. Mogę grać trójką, czwórką, nawet dziewiątką z tyłu, to nie ma znaczenia. To, co się liczy, to umiejętność czytania gry przez piłkarzy. A potem? Jeśli wygrywasz, kibice szaleją. Jeśli nie, wygwizdają cię.

Gian Piero Gasperini

***

Mimo tych wad, jego pozycja w Atalancie jest jednak niezagrożona. Po awansie do Ligi Mistrzów otrzymał honorowe obywatelstwo Bergamo, doczekał się też… własnego pomnika. On sam wydaje się zadowolony z pobytu w Lombardii – latem odrzucił m.in. ofertę Romy. – To poważny klub: ma idealne fundamenty, oddanych kibiców i zdolną młodzież. Nasz projekt jest jasny i skupiony na akademii: budowie silnej więzi z naszym regionie. Atalanta będzie trochę jak Athletic Bilbao, z tym, że my przyjmiemy do siebie wszystkich, nie tylko lokalsów – zapowiadał jakiś czas temu Gasperini.

A skoro jemu samemu pasuje rola księcia na dworze Królowej Prowincji​, to kto go stąd wygoni? Wygląda na to, że tym razem porównanie do Fergusona w końcu znajdzie odzwierciedlenie w praktyce i Atalanta zyska szkoleniowca na lata.

SZYMON JANCZYK

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
5
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
18
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Weszło

Hiszpania

Ciekawe wieści z Włoch. Syn Ancelottiego trenerem Romy?

Patryk Stec
0
Ciekawe wieści z Włoch. Syn Ancelottiego trenerem Romy?
Piłka nożna

Media: Zadebiutował w Ekstraklasie w wieku 15 lat. Teraz może trafić do Włoch

Bartosz Lodko
1
Media: Zadebiutował w Ekstraklasie w wieku 15 lat. Teraz może trafić do Włoch

Komentarze

0 komentarzy

Loading...