Reklama

Oblak i VAR dają drugie życie Atletico. Derby Madrytu w finale Superpucharu Hiszpanii!

redakcja

Autor:redakcja

09 stycznia 2020, 23:31 • 4 min czytania 0 komentarzy

Koledzy z drużyny wiszą Janowi Oblakowi duże piwo. W meczu z Barceloną bramkarz Atletico dwoił się i troił, żeby zatrzymać rywali, a i tak wpuścił cztery bramki. Szczęście w tym, że po stronie Rojiblancos był dziś VAR, który połowę z tych trafień anulował. Finisz tego szalonego meczu mógł być jeden: Atletico rzutem na taśmę wyszarpało zwycięstwo i zagra o superpuchar kraju!

Oblak i VAR dają drugie życie Atletico. Derby Madrytu w finale Superpucharu Hiszpanii!

Po wczorajszym przeciętnym do bólu widowisku, które zaserwowali nam piłkarze Realu i Valencii mieliśmy nadzieję, że drugi półfinał Superpucharu Hiszpanii nieco nam to zrekompensuje. Niestety, pierwsza połowa meczu mocno rozczarowała. Ujmijmy to tak – Barcelona grała sobie z Oblakiem. Blaugrana wymieniła trzy razy więcej podań niż Atletico, a dominacja w posiadaniu piłki – 75% vs 25% pokazywała, że ekipa Simeone zbyt wiele sobie nie pograła.

Z drugiej strony jednak niewiele z dominacji mistrzów Hiszpanii wynikało. Dogodnych okazji praktycznie nie było, nie było też Toniego Kroosa, który zapakuje coś prosto z kornera i nieco ożywi spotkanie. Nuda, ale z przewagą Barcelony, co zapowiadało El Clasico w finale zmagań.

Po wyjściu z szatani drużyna Valverde dostała jednak potężnego gonga. Koke dopiero co wszedł na boisko, a w ciągu 20 sekund otworzył wynik spotkania. Rojiblancos ładnie poklepali zaraz po wznowieniu, Correa zagrał do kolegi z zespołu i zrobiło się 1:0. Można było zacierać ręce, bo wiadomo już było, że mecz zaraz się rozkręci.

Tak też się stało. Jak trwoga, to do Messiego – podobno tak mówi stare katalońskie przysłowie. Suarez skleił więc piłkę i wystawił ją Argentyńczykowi, który huknął nie do obrony. Zdobywca Złotej Piłki wyraźnie nie miał zamiaru na tym poprzestawać, bo chwilę później wpisał się na listę strzelców po raz drugi. Tym razem tyłek Atletico uratował jednak VAR. Messi miał pecha – tuż przed golem piłka pechowo odbiła mu się od ręki. Ani mu to pomogło, ani zaszkodziło, ale przepisy są jasne: bramka została anulowana.

Reklama

Tyle że na niewiele się to zdało. Rozpędzona Barca zaraz trafiła ponownie, tym razem za sprawą Griezmanna. Francuz przez cały mecz polował na byłych kolegów, ale dwukrotnie pojedynek z nim wygrywał Jan Oblak. Słoweniec również w tym przypadku był o włos od skutecznej interwencji, bo chwilę wcześniej w kapitalnym stylu zatrzymał strzał Luisa Suareza. Na jego nieszczęście pierwszy do piłki dopadł Griezmann i było pozamiatane.

Oblakowi generalnie nie zazdrościmy, bo roboty w tym spotkaniu miał tyle, że pretensje do kolegów były uzasadnione. Oprócz wspomnianych sytuacji Griezmanna wygrał też sam na sam z Suarezem i zaliczył kilka innych pewnych interwencji. Koniec końców nie miał jednak prawa narzekać, bo Barcelona mogła zamknąć mecz, a znów mu się upiekło. Na kwadrans przed końcem Messi zagrał z wolnego do Vidala, ten wyłożył piłkę na piątkę do Pique, który z bliska się nie pomylił. Co pomogło Atletico? Znów – VAR. Minimalny spalony Chilijczyka i madrytczycy wracają do gry.

Nikt jednak nie spodziewał się, z jakim skutkiem. Banda Cholo rozbudziła się w samej końcówce i zmieniła się w Hulka, który ma zamiar rozszarpać Blaugranę. Zaczęło się od oczywistej jedenastki – Vitolo wychodził na sam na sam, Neto wyciął go równo z ziemią, a z wapna trafił Morata. Widać już było, że Barcelonie robi się w pewnych miejscach ciepło, tym bardziej, że chwilę później rywale domagali się kolejnego karnego. Tym razem za rękę Pique, którego uratowała interwencja VAR-u i słuszna decyzja sędziego o naturalnym ułożeniu ciała.

Ale Valverde i spółka nie uciekli spod topora. Morata wygrał przebitkę w środkowej strefie i zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Correi, a ten po rękach Neto wpakował piłkę do siatki. Atletico mogło jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale ktoś na górze chyba zlitował się nad Barceloną. Tak czy siak wypuszczenie awansu w takich okolicznościach było mocno absurdalne. Nic dziwnego, że RAC1 donosi już o planowanym na poniedziałek posiedzeniu zarządu, na którym mają ważyć się losy trenera mistrzów Hiszpanii.

A Atletico? Ma powody do radości. Po pierwsze dlatego, że przerwało serię dziewięciu porażek z Barcą. Po drugie dlatego, że po raz pierwszy od ponad pięciu lat zagra o krajowe trofeum. I – patrząc na dyspozycję Realu w meczu z Valencią – zdaje się być faworytem tego starcia.

Inna sprawa, że nieco komicznie wygląda to, że o superpuchar kraju zagrają dwa zespoły, które w ubiegłym sezonie nic w Hiszpanii nie wygrały. No ale sorry, taki mamy finansowy klimat.

Reklama

FC Barcelona – Atletico Madryt 2:3 (0:0)

Messi 51′, Griezmann 62′ – Koke 46′, Morata 81′, Correa 86′

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...