Reklama

Druga szansa Lewandowskiego. Przywróci Niecieczy Ekstraklasę?

redakcja

Autor:redakcja

09 stycznia 2020, 11:26 • 5 min czytania 0 komentarzy

Która to już rewolucja w Bruk-Bet Termalice w ostatnich latach? Powoli można się zacząć gubić, próbując spamiętać wszystkie nazwiska, które trafiały na stołek trenerski w Niecieczy. Latem drużynę objął ostatni trener, który wytrzymał w niej przynajmniej rok – Piotr Mandrysz. Tym razem sukcesu nie powtórzył i wyleciał jeszcze przed końcem rundy, bo „Słoniki” coraz mocniej oddalały się od planowanego awansu. Sytuację wiosną spróbuje uratować Mariusz Lewandowski, który wraca do łask po ponad roku poza karuzelą.

Druga szansa Lewandowskiego. Przywróci Niecieczy Ekstraklasę?

Państwu Witkowskim, zarządzającym Bruk-Bet Termalicą, coraz trudniej znaleźć trenera odpowiadającego wymaganiom i ambicjom klubu z Niecieczy. W ostatnim sezonie „Słoników” w Ekstraklasie sytuację próbowało ratować aż trzech szkoleniowców: Mariusz Rumak, Maciej Bartoszek i Jacek Zieliński. Efekt? Tylko jeden z nich, Bartoszek – i to nieznacznie – przekroczył średnią punktu na mecz.

Z kolei Zieliński rozpoczął misję „powrót”, która od początku przyświecała dumie gminy Żabno, ale szybko spadł z rowerka. Sezon dokończył Marcin Kaczmarek, który należy do wąskiego grona osób, mogących pochwalić się odejściem z Bruk-Betu na własnych zasadach.

82042158_2521860591434838_7253149055029608448_n

Takiego komfortu nie miał już Piotr Mandrysz. Jego powrót do Niecieczy był kompletną katastrofą. Włodarzom klubu przyświecał niezmienny cel: awans. Nie można powiedzieć, że szefowie nie dali Mandryszowi narzędzi, bo latem do klubu trafił Jonathan de Amo, wyróżniający się obrońca Stali Mielec czy Mateusz Grzybek, czołowy prawy obrońca pierwszej ligi. Atak wzmocnił natomiast Matej Jelić z tytułem króla strzelców ligi słowackiej w CV. Dodajmy do tego fakt, że kadra Bruk-Betu ma na koncie łącznie ponad 1000 występów w Ekstraklasie. Naprawdę nie ma się czego wstydzić. Takiej paki nie ma chociażby Podbeskidzie, które równie mocno marzy o awansie.

Reklama

A jednak pozycja w tabeli „Górali” i Termaliki trochę się rozjeżdża. Nawet nie trochę, bo niecieczanie do trzeciej ekipy w lidze tracą 11 punktów. Tak, wiemy, że w tym sezonie awans można wywalczyć nawet z szóstego miejsca. Podejrzewamy jednak, że skoro Mandryszowi pokazano drzwi już w listopadzie, to doczołganie się do barażów nie było szczytem marzeń klubu. Tymczasem jesienią drużyna:

– dostała w łeb od dwóch z trzech beniaminków,

– zaliczyła serię ośmiu meczów bez zwycięstwa,

– w tym sześciu porażek,

– dostała w łeb od wszystkich trzech drużyn ze strefy spadkowej.

81887182_630559927751097_5856293091845079040_n

Reklama

Ostatnia z nich, Odra Opole, przesądziła o zwolnieniu Mandrysza. Pod tymczasowym przywództwem trenera bramkarzy, Waldemara Piątka, udało się dobić do brzegu w bezpiecznym stylu. Cztery punkty w trzech meczach sytuacji w tabeli mocno nie poprawiły, ale już wygrana 4:0 z Chrobrym mogła być małym pstryczkiem w nos dla poprzednika. Okazało się, że jednak jak Bruk-Bet chce, to potrafi grać na miarę przyzwoitości.

Teraz ma to udowodnić Mariusz Lewandowski, co było wyborem dość nieoczywistym. Wnioskujemy jednak, że w Niecieczy musieli się śpieszyć, bo zaraz okazałoby się, że drużyna zacznie przygotowania bez trenera. Co prawda o Lewandowskim w Termalice Janekx89 pisał już w grudniu, ale zapewne nie bez powodu umowę podpisano dopiero na początku stycznia. Być może sam zainteresowany zdawał sobie sprawę, że przekraczając próg gminy Żabno łatwo wpaść w pułapkę. Trenerom nie żyje się tam łatwo – dobrze pamiętamy przecież, jak do klubu trafiali piłkarze, o których istnieniu nikt w sztabie nie miał pojęcia, a to tylko jeden z zarzutów dotyczących współpracy z zarządem, który w ostatnich latach pojawiał się w prasie.

Trochę się obydwu stronom dziwimy. Klubowi dlatego, że będąc w nieciekawej sytuacji w walce o awans, stawia na trenera bez większego doświadczenia. Lewandowskiemu dlatego, że nie mając większego doświadczenia, wybrał tak wymagające miejsce na odbudowę pozycji na rynku. Aż zaczyna się przypominać przygoda z trenerką Tomasz Hajty.

Najpierw bolesne zderzenie z Ekstraklasą, potem zejście do klubu z pierwszej ligi, który marzy o awansie. Co ciekawe obydwaj zakończyli przygodę z Jagiellonią i Zagłębiem Lubin z niemal identyczną średnią punktów: u Hajty było to 1,29, u Lewandowskiego 1,28. Drugie powiązanie? Obaj na zaplecze schodzili w zimowej przerwie w rozgrywkach.

Przede wszystkim jednak Lewandowski, tak jak Hajto, przekonał się, że skok na głęboką wodę nie zawsze jest dobrym pomysłem. W Zagłębiu nie potrafił wydostać drużyny z kryzysu, a w największy wpadł po porażce w Pucharze Polski z Huraganem Morąg. Po tym meczu co chwilę mówiono o rychłym końcu byłego reprezentanta Polski w Lubinie.

Zresztą pisaliśmy o nim wtedy tak: Zrobił papiery, ale wiele to on w swoim szkoleniowym życiu nie wiedział, więc niewykluczone, że był to jeden z czynników, ze względu na jakie poległ. Jego Zagłębie nie robiło oczekiwanych postępów, grało falami, potrafiło nie przegrać przez osiem kolejek, by zaraz dostać trzy razy z rzędu w trąbę. Można więc postawić hipotezę, że Lewandowski nie miał wielkiego wpływu na zespół. Jak drużyna miała dzień, to wygrywała, jak nie miała, przegrywała. I tyle. A gdy porażki zaczęły się pojawiać częściej, Lewandowski nie potrafił dźwignąć drużyny z kryzysu. Między innymi dlatego, że nigdy tego nie robił. Może gdyby zaczynał w mniejszym zespole, gdzie presja wyniku też jest odpowiednio mniejsza, zebrałby doświadczenie potrzebne w zarządzaniu kryzysem i miałby na to pomysł w Lubinie.

Z drugiej strony, skoro Lewandowski powinien według nas zacząć w mniejszym klubie, to Nieciecza wydaje się dobrym miejscem, żeby się odkuć. No bo też nie ukrywajmy, nie jest to gość wyciągnięty z kapelusza. Wybitny reprezentant Polski, uczestnik dwóch wielkich imprez, wielokrotny mistrz Ukrainy, zwycięzca Pucharu UEFA z Szachtarem Donieck – jak ktoś taki wchodzi do szatni, to czujesz respekt do tego, co osiągnął i co chce ci przekazać. Dlatego tym bardziej jesteśmy ciekawi, jak potoczy się jego pierwszoligowa kariera i kto w takim razie trafi do zespołu zimą. Niewykluczone przecież, że będzie trzeba łatać dziurę po Vladislavsie Gutkovskisie, którego Raków widziałby u siebie od zaraz.

A skoro już przy Bruk-Bet Termalice jesteśmy, to warto dodać, że razem z „Cycem” do klubu przychodzi inny były reprezentant Polski, Marcin Żewłakow, który objął funkcję „pełnomocnika zarządu ds. sportowych”. Jest to o tyle istotna informacja, że jednocześnie nigdzie nie wspomniano, że miałby zastąpić Łukasza Stupkę, czyli „menedżera ds. sportu”. Wychodzi na to, że w Niecieczy mają teraz dwóch dyrektorów sportowych. No cóż, od przybytku głowa nie boli. Być może we dwójkę uchronią oni Lewandowskiego od kolejnych transferów-niespodzianek od zarządu.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Tenis

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
0
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Komentarze

0 komentarzy

Loading...