Było fajnie. Duża, choć nieco wyblakła marka stanowiła idealny pomost pomiędzy nizinami ligi włoskiej, a europejskim topem, w Serie A reprezentowanym choćby przez Juventus. Do sieci wpadało wszystko, prawa noga, lewa noga, wbicie do pustej, strzał pomiędzy czterema obrońcami. Awans finansowy i sportowy, ale również awans w hierarchii całego środowiska – człowiek ze słynną cieszynką oczarował Włochy i wkroczył na półkę z napastnikami obserwowanymi przez największych. Tak, AC Milan to był dobry wybór. Rok temu.
Dziś nadszedł jednak czas, by zadać pytanie, czy to nie jest moment na ucieczkę Krzysztofa Piątka z tego dryfującego w nieznanym kierunku okrętu.
Nic nie powie nam więcej o Milanie 2020, niż mimika i mowa ciała Zlatana Ibrahimovicia podczas jego debiutu w nowych barwach. Może to nadinterpretacja, ale spoglądając na jego minę po kolejnych przegranych pojedynkach z własnymi słabościami w wykonaniu Suso, zwyczajnie Szwedowi współczuliśmy. Milan zagrał dokładnie tak, jak gra Milan na przestrzeni ostatnich paru miesięcy. Bez wiary we własne możliwości. Bez pomysłu. Bez indywidualnych umiejętności, które pozwoliłyby na stworzenie jakiejś klarownej sytuacji pod bramką rywala. To widok po prostu smutny – bo na naszych oczach tonie w beznadziei klub, z którym wiąże nas setka wspomnień.
Upadek czerwono-czarnych nie był tak spektakularny jak w przypadku paru innych włoskich klubów, ale nikt chyba nie może już mieć wątpliwości – ten Milan to już nie jest gigant z zadyszką, ale po prostu średniak bez większych perspektyw na szybką zmianę swojej sytuacji. Sezon 2012/13 był ostatnim, w którym klub znalazł się na podium ligi włoskiej. Od tej pory jego największe osiągnięcie to piąte miejsce przed rokiem, które ostatecznie i tak nie dało udziału w pucharach, bo Milan nie spełnił warunków finansowego fair-play. Niektórzy optymiści zakładali, że wobec tego nadchodzące miesiące będą czasem gigantycznej przebudowy bez patrzenia w tabelki finansowe, ale nic takiego się nie stało.
Milan jak był słabym klubem zapełnionym przepłacanymi i przereklamowanymi piłkarzami bez trenera z wizją, na poskładanie wszystkiego w całość, tak jest nim i dziś.
Spójrzmy na sprawę w sposób absolutnie pozbawiony emocji. Mowa o klubie, który w ostatnich 5 sezonach ani razu nie wystąpił w Lidze Mistrzów, a w trzech sezonach w ogóle nie grał poza własnym podwórkiem. Mowa o klubie, którego najmocniejszym i najcenniejszym ogniwem jest bramkarz, w dodatku zaledwie 20-letni. Gdyby przygotować listę największych niewypałów transferowych w Serie A, Milan pewnie obsadzałby co okienko kilka pierwszych pozycji. Ciągłości i wizji nie ma na żadnym poziomie – zmieniają się regularnie właściciele, dyrektorzy sportowi oraz trenerzy. Po erze Allegriego w klubie na stanowisku szkoleniowca meldowali się kolejno Seedorf, Inzaghi, Mihajlović, Brocchi, Montella, Gattuso, Giampaolo oraz Pioli.
Bazar. Najdelikatniej rzecz ujmując.
To są przyczyny, skutki widzimy co tydzień. Tylko trzy drużyny w tym sezonie ligi włoskiej zdobyły mniej bramek. Milan zajmuje 12. miejsce, do piątej Atalanty traci już 12 punktów, co oznacza, że bliżej im do zamykającego tabelę SPAL, nad którym mediolańczycy mają ledwo 10 „oczek” przewagi. Jakie to ma przełożenie na Piątka? Cóż, nie ma cudów – Piątek nie tylko jest systematycznie odcinany od podań, ale też coraz częściej marnuje te nieliczne okazje, które tworzą mu koledzy. Nasz napastnik po prostu przestał się rozwijać, a można nawet wysunąć tezę, że zaczyna się uwsteczniać.
– Dla każdego zawodnika poszukującego spokojnej przestrzeni do rozwijania swoich umiejętności transfer z obecnego Milanu będzie dobrym rozwiązaniem – gorzko uśmiecha się Marcin Długosz, fan klubu i redaktor portalu acmilan.com.pl. – Brak spójnej polityki prowadzenia klubu, wieczne zmiany właścicielskie, rotacja na stanowisku trenera, właściwie nigdy nie wiadomo, czego można się spodziewać za 2-3 miesiące. Najlepszym przykładem tego braku stabilizacji jest zresztą Krzysztof Piątek. Rok temu to była potężna inwestycja klubu, 38 milionów euro, w dodatku początek w jego wykonaniu był świetny. Ale wystarczyła jedna słabsza runda, gdzie Piątek zresztą rozczarowywał podobnie jak niemal wszyscy jego koledzy, a już próbuje się go sprzedać, i to prawdopodobnie ze stratą.
Zwraca uwagę też kwestia „następcy”.
– Bardzo prawdopodobne jest rozstanie z drogą inwestycją sprzed roku, by związać się z 38-letnim napastnikiem, który może odejść już po 6 miesiącach, jeśli nie zostaną spełnione niektóre zapisy kontraktowe – zaznacza Długosz. Pomijając, że Zlatan może kreować się na nad-człowieka, ale pewnych zdrowotnych kwestii nawet on nie będzie w stanie przeskoczyć. – Dochodzi tu zresztą również kwestia Leao. Portugalczyk będzie zmiennikiem Zlatana? Będą grali obaj? Jaki Milan ma pomysł na całą trójkę, trudno właściwie odgadnąć. Zwłaszcza, że trenerem pozostaje przecież Pioli, który w ostatnich tygodniach jasno pokazywał, że bardziej ceni usługi Piątka, aniżeli Portugalczyka. Teraz klub zostawia Leao, a sprzedaje Piątka…
Wątpliwe, by Milan zmieścił na murawie i Piątka, i Ibrahimovicia, więc liczba rozegranych minut naszego napastnika stopnieje, nawet w przypadku wygrania rywalizacji o grę w wyjściowym składzie. Ibra to poza czysto piłkarskimi umiejętnościami również globalna marka, która ma stanowić symbol wlewania w drużynę nowej siły, większej pewności siebie oraz bezczelności. Piątek zaś nie ma aż tak wielu argumentów na swoją obronę – w tym sezonie tylko raz trafił z gry, dorobek czterech goli to w 75% poprawnie wykonane rzuty karne. Z każdym tygodniem Piątek jest coraz ostrzej krytykowany – ale czy może być inaczej, jeśli po 48 strzałach na bramkę jego licznik goli wskazuje 4? Jeśli – jak podaje SofaScore – Piątek piłkę dotyka niespełna 24 razy w meczu? Gdy ma problemy z przyjęciem, z celnym odegraniem?
– Z pewnością nie można się zgodzić z tezą, że zawinili wyłącznie koledzy Piątka. On sam też powinien dawać z siebie więcej, najbardziej jaskrawy przykład to mecze z Juventusem i Torino, gdzie z przebiegu gry Milan był lepszy, ale m.in. przez zmarnowane okazje Piątka, wrócił do miasta bez punktów – przypomina Długosz.
Nie zdziwi nas absolutnie żaden scenariusz – łącznie z usadzeniem Piątka na ławce, by Ibrahimović mógł sprawdzić, czy legendarna niemoc pomocy Milanu faktycznie wyklucza strzelanie goli. Dlatego na pytanie: czy to czas na transfer, odpowiedź może być wyłącznie twierdząca. Milan był dla Piątka miejscem, w którym zaprezentował instynkt strzelecki szerszej publiczności. Sęk w tym, że teraz wypadałoby zawitać do środowiska, które pozwoli mu rozwinąć się piłkarsko, a z czasem wskoczyć na ten najwyższy poziom. O tym, że Milan takim klubem nie jest, świadczy nawet historia poprzednich środkowych napastników, marnowanych w Mediolanie na potęgę. Ale przede wszystkim świadczy teraźniejszość – dwa razy więcej goli zdobyło przecież Cagliari.
– Scenariusz, w którym Piątek zostaje w Milanie jest oczywiście realny, jeśli nie znajdzie się kupiec, który pozwoli odzyskać Milanowi większą część z zapłaconej 12 miesięcy temu kwoty. Mówimy tu zapewne o ok. 30 milionach euro. Klub ma potężne problemy z Financial Fair-Play, więc nie może sobie pozwolić na oddanie napastnika za bezcen. Co wówczas czeka Piątka? Niewiele emocji. Strata do miejsc gwarantujących grę w Lidze Mistrzów jest ogromna, strata do miejsca, gwarantującego Ligę Europy też nie wydaje się łatwa do odrobienia przy takim poziomie gry – przyznaje Marcin Długosz. – W Milanie czeka go dryfowanie do końca sezonu, to nie jest wymarzona sytuacja dla ambitnego i pragnącego się rozwijać zawodnika. Na szczęście dla Piątka i chyba też samego klubu, media przekonują, że Polak jest na celowniku kilku klubów z Anglii, a dla nich cena wyznaczona za reprezentanta Polski nie powinna stanowić przeszkody.
– Ja na jego miejscu bym się jeszcze wstrzymał z transferem – przekonuje z kolei Wojciech Kowalczyk, nasz felietonista i były reprezentant Polski. – Oczywiście wszyscy wiemy, że Milan jest dziadowskim klubem, bo żaden poważny by się nie wycofał z europejskich pucharów. Z drugiej strony jednak – przed nami mistrzostwa Europy. Transfer w takim momencie do nowego miejsca, gdzie wcale nie ma pewności, że Piątek będzie grał, to duże ryzyko. 38-letni Ibrahimović nie będzie przecież grał od deski do deski, a sądzę że przy jego charakterze, długo w takim Milanie miejsca nie zagrzeje. Zobaczy, z kim mu tu przyszło biegać i po pół roku zwinie manatki.
Kowal twierdzi, że kolejny transfer w tak niewielkim okresie to też kiepski sygnał wysyłany całemu światu.
– Tak naprawdę to jego pierwszy kryzys, to jest moment, by pokazać charakter i się odblokować. Jeśli gość strzela w rok trzydzieści goli w dwóch różnych klubach, a teraz nie potrafi trafić w bramkę, to problem raczej nie leży w umiejętnościach – mówi Kowal. – Słabi koledzy? W Genui lepszych nie miał. Być może opadła ta pierwsza euforia, być może Piątek nie do końca sobie poradził z rosnącą krytyką, ale czy to jest czas, by zmieniać klub? Moim zdaniem powinien się trzymać tego Milanu do mistrzostw Europy, gdzie przy odrobinie szczęścia może znacząco podwyższyć swoją wartość na rynku. Zwłaszcza, że w kontekście nowego klubu pisze się głównie o Premier League, gdzie rywalizacja jest zabójcza. Kto wie, czy nie skończyłoby się to wypożyczeniem gdzieś do Championship.
Czyli jak? Odchodzić, zostawać? Mimo wszystko Milan na ten moment jest klubem zbyt rozchwianym, by tracić tu kluczowy okres kariery. Właśnie decyduje się, czy Piątek będzie napastnikiem z wysokiej półki czy tylko europejskim średniakiem – warto ten sprawdzian przejść w bardziej sprzyjających warunkach, niż w oczekiwaniu na celną centrę Suso. Transfer wydaje się pewny, pozostaje tylko wątpliwość: kiedy i dokąd? Życzymy, Krzyśkowi, by ten kolejny krok był równie udany jak dotychczasowe, gdy z miejsca zdobywał serca kibiców, najpierw w Genui, a potem w Mediolanie.
Fot. Newspix