Dawid Kubacki przeszedł dziś do historii. W Bischofshofen wygrał konkurs, a wraz z nim cały Turniej Czterech Skoczni. O tym piszemy jednak w tym miejscu. A stąd dowiecie się, który skoczek stał się dla Dawida powodem do rozpoczęcia treningów. Albo jakie jest jego hobby, nad którym potrafi zasiedzieć się do późnej nocy. Albo jak lata… poza skocznią.
1. Dawid miał jakieś sześć lat, gdy w telewizji zobaczył konkurs skoków narciarskich. Zachwycił go styl Kazuyoshiego Funakiego. Jak zresztą wielu przed nim i po nim. Postanowił, że też chce tak latać. Rodzicom zrobił ponoć o to sporą awanturę. Na tyle dużą, że usłyszał o niej sąsiad, którego syn trenował ten sport. I Kubacki – jeszcze przed czasami małyszomanii – trafił na skocznię.
2. Pierwszy skok w życiu oddał… z połowy rozbiegu. Po prostu bał się zjeżdżać z samej góry. Dziś, jak mogliście zobaczyć, latania już zupełnie się nie boi.
3. Zresztą nie tylko tego na nartach. Dawid jest zapalonym pilotem szybowców. Tego fachu uczył się w Aeroklubie w Nowym Targu. Podobno już w momencie przyjścia na kurs dysponował sporą wiedzą teoretyczną na temat tego, jak to wszystko działa. Potem dodał do tego praktykę. I teraz sobie lata.
4. Z lataniem jest też związane jego inne hobby – składanie modeli. Zresztą w jego aeroklubie istnieje sekcja odpowiedzialna za modelarstwo. Kubacki może się więc realizować w jednym miejscu na dwóch polach. Gdyby jeszcze mieli tam skocznie narciarskie, to pewnie zamieszkałby zaraz obok. Albo spałby w samolocie.
5. Swoją pracownię modelarską ma w piwnicy domu. To tam siedzi i pracuje nad kolejnymi samolotami czy śmigłowcami, choć aktualnie nie ma na to zbyt wiele czasu. Kiedy jednak znajdzie chwilę, potrafi zasiedzieć się nad nimi do późnej nocy i iść spać nawet o czwartej nad ranem.
6. Mało brakowało, a nie byłby skoczkiem. Kiedyś, jeszcze jako dzieciak, bliski był rezygnacji z treningów. Jego ojciec powiedział mu jednak, że sam ma przekazać swoją decyzję trenerowi. Dawid tego nie zrobił i skakał dalej. Innym razem – pod koniec gimnazjum – zastanawiał się nad tym, czy uprawiać sport, czy też wybrać pewniejszą przyszłość, pójść do dobrej szkoły i kształcić się w konkretnym zawodzie. Postawił na latanie. Chyba nie żałuje.
7. Choć jakieś pięć lat temu pewnie pluł sobie w brodę. Wtedy kompletnie mu nie szło, zajmował niskie lokaty, nie był w stanie zmienić swojej techniki. Wydawało się, że to już stracony talent, nie był przecież młodzieniaszkiem. Odstawiono go – razem z Maćkiem Kotem – na boczny tor, do kadry B. Tam, przy wielkim wkładzie Macieja Maciusiaka, odżył, wreszcie odmienił technikę i zaczął latać daleko. Wkrótce wrócił do Pucharu Świata.
8. W zawodach juniorskich Kubacki rzadko się wyróżniał. Błyszczeli raczej inni – choćby Jakub Kot czy Klemens Murańka. Dawid zajmował niższe lokaty, ale krok po kroku przechodził z poziomu na poziom. Na mistrzostwach świata juniorów nigdy nie wszedł nawet do drugiej serii, choć startował w nich aż trzykrotnie. Dopiero z czasem pokazał, że talent ma ogromny.
9. Na zwycięstwo w Pucharze Świata czekał najdłużej ze wszystkich polskich skoczków, którzy osiągnęli taki sukces. Od debiutu w zawodach tej rangi do jego pierwszego triumfu minęło bowiem 9 lat, 11 miesięcy i 28 dni. Wygrał ubiegłej zimy w Predazzo. Później mówił, że „sprawdza się jego metoda małych kroczków”.
10. Tę metodę odpuścił sobie zupełnie w Seefeld, na ubiegłorocznych mistrzostwach świata. Tam zanotował astronomiczny skok z 27. miejsca, które zajmował po pierwszej serii, na sam szczyt. I tu wtrącić musimy prywatną opinię: bardziej zwariowanego konkursu skoków narciarskich nie widzieliśmy w życiu. Dawid pewnie też nie.
11. Ma ksywę „Mustaf”, choć sam do końca nie wie, skąd się wzięła. Pamięta tyle, że tak nazwał go kiedyś jeden z kolegów i przylgnęło. Inną nadali mu internauci. Brzmi ona… „Dzióbao”, od jednej z wypowiedzi Kubackiego, który powiedział, że „coś go dzióbało na progu”. Choć w tym momencie sugerujemy zmianę, bo do Dawida zdecydowanie bardziej pasowałoby proste „Czempion”.
12. W 2007 roku w Zakopanem był przedskoczkiem. Swój skok, sprawdzający stan obiektu i warunki, oddać musiał zaraz po… fatalnym wypadku Jana Mazocha. Nie przestraszył się jednak, skoczył i szczęśliwie wylądował.
13. „Nie przestraszył się jednak, skoczył i szczęśliwie wylądował” to zdanie pasujące też do opisu dzisiejszego konkursu w Bischofshofen, w trakcie którego Dawid Kubacki został trzecim w historii Polakiem z triumfem w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni. Tym samym stał się medalistą wszystkich największych imprez. W swojej kolekcji ma brąz igrzysk olimpijskich (drużynowy), dwa złota (jedno indywidualne, jedno drużynowe) oraz brąz (w drużynie) mistrzostw świata, kolejny brązowy medal z MŚ w lotach (zdobyty wraz z kolegami) i zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni. Do kompletu brakuje mu tylko miejsca na podium w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Jeśli utrzyma swoją dyspozycję, to może je dołożyć już w marcu tego roku.
Fot. Newspix