Na lekcjach historii w naszych szkołach można usłyszeć, że Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną. Takim Kazimierzem Wielkim dla ligi NBA był bez wątpienia David Stern. Praktycznie wszystko, z czym dziś kojarzy się liga NBA, to jego zasługa. W czasie jego 30-letnich rządów NBA stała się globalną marką, generującą gigantyczne zyski. David Stern zmarł w Nowym Jorku w wieku 77 lat w pierwszym dniu nowego roku.
Dziś NBA to potężna machina, zarabiająca krocie, transmitowana na całym świecie, co i rusz kreująca globalne gwiazdy i multimilionerów. Ale wcale nie zawsze tak było. Zanim w 1984 roku 42-letni wówczas prawnik David Stern został komisarzem ligi, sytuacja wyglądała całkiem inaczej.
Stern był komisarzem NBA przez trzy dekady. To rekord długości kadencji. Nawiasem mówiąc, jeden z wielu rekordów człowieka, który dla rozwoju koszykówki zrobił naprawdę bardzo dużo. Oczywiście, nie wszystko można przeliczać na pieniądze, ale w tym akurat przypadku pieniądze mówią naprawdę wiele. Dość powiedzieć, że kiedy Stern zasiadał za sterami w połowie lat osiemdziesiątych, liga NBA nie bardzo interesowała kogoś poza USA i generowała roczne przychody na poziomie 165 milionów dolarów. Trzydzieści lat później, gdy Stern był z honorami żegnany i odchodził na emeryturę, roczne przychody NBA wynosiły już 5,5 miliarda dolarów, czyli ponad 30 razy więcej! Warto rzucić okiem także na zarobki samych gwiazd NBA. W połowie lat osiemdziesiątych średnia miesięczna pensja koszykarza najlepszej ligi świata wynosiła około 25 tysięcy dolarów. Dziś – mniej więcej pół miliona, czyli – znów, jakieś 20 razy więcej.
– Wizjoner, pionier, lider – tak piszą o nim światowe media. I wszystko się zgadza. David Stern został komisarzem NBA w czasach gdy ta miała mnóstwo problemów a przez 30 lat stworzył z niej sportowego, medialnego i finansowego potwora. Potrafił wykorzystać potencjał Jordana, Barkleya, Olajuwona, Shaqa, Bryanta tak, by ich nazwiska znali ludzie na całym globie. Wysłanie Dream Teamu do Barcelony było punktem kulminacyjnym ekspansji ligi na świat. NBA jest organizacją która potrafiła wykorzystać każdą rewolucję technologiczną: pojawienie się kanałów sportowych jak ESPN, pojawienie się kablówek, pojawienie się internetu, wideo w internecie, social media, NBA wszędzie była pierwsza i to w dużej mierze zasługa Davida Sterna. Dzięki temu dziś to liga globalna, z ogromnymi zyskami, ogromnymi kontraktami telewizyjnymi, a także z ogromnymi pieniędzmi jakie zarabiają sami koszykarze. Problemy wciąż są, ale dużo mniejsze niż 35 lat temu a następca Sterna – Adam Silver to znakomicie dobrany kontynuator polityki swojego wielkiego poprzednika – mówi Krzysztof Sendecki, komentator koszykówki w SportKlubie.
Ciepłe słowa o zmarłej legendzie NBA płyną w zasadzie z każdej strony. Giannis Antetokounmpo, jeden z największych gwiazdorów ligi, poświęcił mu specjalne oświadczenie.
– On dał szansę mnie, Luce, Toniemu Kukocowi, Pau Gasolowi i wielu innym zawodnikom ze świata. Ta gra będzie za nim tęsknić. Nie możesz mówić o NBA, nie mówiąc o Davidzie Sternie, więc bez wątpienia będzie go nam brakować – powiedział „Greek Freak”. – Kiedy w czasie draftu przeczytał moje nazwisko, moje życie się zmieniło, życie mojej rodziny, wszystko się zmieniło. Wiele osób go kochało, bo zmienił ich życie. To był wspaniały człowiek. Po drafcie mieliśmy okazję porozmawiać. Okazało się, że on zrobił cały research, wiele o mnie wiedział, kim jestem, skąd pochodzę, znał moją historię. To było niesamowite!
– Ta gra zmieniła się pod bardzo wieloma względami dzięki przywództwu i wizji Davida Sterna. On oczekiwał najlepszego od wszystkich, bo sam to dawał. Wielki szacunek i podziękowania, Komisarzu – napisał z kolei Kobe Bryant
Stern od 2014 roku był na emeryturze. 12 grudnia trafił do szpitala z udarem mózgu. Mimo natychmiastowej operacji i pomocy najlepszych lekarzy, nie zdołano go uratować.
foto: newspix.pl