Reklama

Dąbrowski w ŁKS-ie, czyli transfer z każdej strony sensowny

redakcja

Autor:redakcja

22 grudnia 2019, 12:31 • 4 min czytania 0 komentarzy

Nie jest najpilniej strzeżoną tajemnicą fakt, że ŁKS ma problemy ze środkiem obrony. Prawdę mówiąc, to taki sam sekret jak to, że Szymon Marciniak jest łysy, Zbigniew Boniek rudy, a polska piłka klubowa cienka niczym sik pająka. O słabości łodzian w tyłach wiedzą wszyscy i też sami łodzianie zdają sobie sprawę, iż do utrzymania w Ekstraklasie potrzebują posiłków w to miejsce. Stąd transfer Macieja Dąbrowskiego, który rozwiązał kontrakt z Zagłębiem Lubin.

Dąbrowski w ŁKS-ie, czyli transfer z każdej strony sensowny

Ustalmy dwie rzeczy. Czy Dąbrowski jest obecnie w szczytowym punkcie swojej kariery? Oczywiście, że nie. W tym sezonie spędził na ligowych boiskach ledwie 111 minut, do tego dostał dwa i pół spotkania w Pucharze Polski. Ponadto, cóż, jakoś nie kojarzymy tego stopera z dobrą i pewną grą w bieżących rozgrywkach, gdy swoje okazje już dostawał. Prosty przykład – Zagłębie z Guldanem prowadzi do przerwy w Gdańsku 2:0, może się właściwie czuć ćwierćfinalistą Pucharu Polski. No, ale Guldan schodzi, wchodzi Dąbrowski i kończy się na 2:3.

Jasne: nie było tak, że to nowy stoper ŁKS-u zawalił dwa gole i dołożył samobója, ale Miedziowi z Dąbrowskim, a Miedziowi z Guldanem to były dwie różne drużyny i raczej nie mówimy o przypadku.

ekstraklasa-2019-12-22-11-12-26

Reklama

Zresztą kłopoty Dąbrowskiego nie trwają od wczoraj, bo i poprzedni sezon stoper miał mocno przeciętny. W jego końcówce siedział już na ławce, nie znajdując uznania w oczach Bena van Daela, a gdy grał, szału nie było, finiszował ze średnią not 4,60. Dla porównania wspomniany Guldan miał 4,91.

No dobrze, czyli ŁKS bierze wrak piłkarza i żadne to wzmocnienie? Absolutnie tak sprawy stawiać nie można. Dąbrowski najmłodszy nie jest, ale też o lasce nie chodzi, ma 32 lata. Doprowadzony do dobrej formy potrafi być niezwykle użyteczny, co udowadniał wcześniej w Zagłębiu, kiedy był czołowym stoperem ligi, zrobił puchary i zasłużył na transfer do Legii. Tam nie do końca się sprawdził, ale też nie mówiliśmy o jakiejś katastrofie transferowej w typie Mauricio. Dopiero po jakimś czasie uznano, że to nie to, natomiast wcześniej Dąbrowski był długo podstawowym i niezwykle solidnym obrońcą, robiąc z Wojskowymi mistrzostwo – wiosną 2017 roku Legia z nim w składzie przegrała jeden mecz.

Drogi się rozeszły, ale przez jakiś czas Dąbrowski odgrywał swoją rolę. Choć ostatecznie nie wyszedł z tego transfer w typie Lewczuka, czyli dobra gra i jeszcze wyjazd za granicę z trzydziestką na karku, nie było większych powodów do szyderki.

I teraz, po tych wszystkich przygodach, Dąbrowski chce odnaleźć swoją formę w ŁKS-ie. To może wypalić, bo nie mamy wątpliwości, że Maciek będzie w Łodzi podstawowym obrońcą, a więc złapie rytm regularnego grania. Zyskać może więc on i naturalnie ŁKS, bo istnieje szansa, że kogoś doświadczonego obok siebie potrzebuje Sobociński. Dużo z tego chłopaka jest ostatnio śmiechu i słusznie, skoro gra gorzej niż przyzwoitość nakazuje, ale ostatecznie nie mówimy o gościu, który został granatem oderwany od płotu i nagle jakimś cudem miałby grać w piłkę. Nie, Sobociński mimo wszystko talent ma, doceniano go w pierwszej lidze, doceniał Magiera, biorąc na mundial U20, docenia Michniewicz, robiąc z niego podstawowego stopera swojej kadry.

Obecnie mu nie idzie, ale być może, gdy będzie miał obok siebie kogoś lepszego niż Rozwandowicza, i jego potencjał w końcu zostanie zaprezentowany szerszej publiczności? Gwarancji nie ma i nie będzie, natomiast, przynajmniej teoretycznie, ten plan może wypalić.

Zresztą – Dąbrowski to nie jest jedyne wzmocnienie kulejącej defensywy ŁKS-u.

Reklama

Do drużyny dołączył także Carlos Moros Gracia. 26-letni obrońca, który podpisał kontrakt z klubem do czerwca 2021 roku. Hiszpan z niejednego pieca chleb jadł – ostatnio występował w szwedzkiej ekstraklasie, broniąc barw GIF Sundsvall, a jeszcze wcześniej pykał sobie za oceanem w barwach uniwersyteckiej ekipy Temple Owls. Piłkarskiego rzemiosła uczył się natomiast w akademii Valencii CF. Na Mestalla miejsca rzecz jasna nie zagrzał, ale w Szwecji szło mu w sumie całkiem nieźle – bywał nawet indywidualnie wyróżniany jako jeden z czołowych stoperów ligi. Zakładał też w Sundsvall kapitańską opaskę, występując zwykle w ramach trzyosobowego bloku defensywnego. Żeby nie było jednak zbyt różowo – zespół Hiszpana sezon zakończył spadkiem z ligi.

Czy któreś z tych wzmocnień okaże się strzałem w dziesiątkę? Próżno zgadywać. Niemniej – jeżeli ŁKS marzy jeszcze o utrzymaniu w ekstraklasie, to posiłki były niezbędne. I trener Moskal na pewno może być zadowolony, że trafiają one do klubu już teraz.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...