Duży postęp zrobiło Bournemouth przez ostatnie lata. Jeszcze w sezonie 09/10 to była drużyna z League Two, a dziś? Zespół stabilnie stojący na nogach, oczywiście, nie ma mowy o cudach w postaci europejskich pucharów, Wisienkom przez ostatnie lata udawało się wypracowywać takie przewagi, że ich kibice nie musieli ustawiać się w kolejce do kardiologa. Innymi słowy: solidność z nadziejami na coś więcej. I cóż, cieszy, że za ten rozwój doceniono i Polaka, bo Artur Boruc został wybrany do najlepszej jedenastki ostatnich dziesięciu lat.
Stało się to głosami czytelników Daily Echo, a więc wydawnictwa ściśle związanego klubem, bo redakcja mieści się w Bournemouth. Ogólnie sam wybór nazwano „jedenastką dekady”, co jest trochę dziwne, skoro dekada skończy się wraz z finiszem roku 2020, natomiast skoro za paręnaście dni zmienia się cyfra dziesiątek, to też się nie czepiajmy, jakiś pretekst do wyboru był.
A najważniejsze przecież, że wyróżniono Boruca. Cały skład prezentuje się następująco:
Boruc – Francis, Cook, Ake, Daniels – Ritchie, Arter, Surman, Pugh – Pitman, Wilson
To też cenne dla Boruca, że znalazł się w tym miejscu, a jak zwykle miał z kim rywalizować. Klub ściągnął przecież przed sezonem 17/18 Asmira Begovicia, który swoją drogą załadował kiedyś Polakowi gol z bramki do bramki, wydał na to ponad 10 baniek i to Bośniak miał stać się gwiazdą. Nic z tego jednak nie wyszło, Begović raczej rozczarowywał, w pewnym momencie Boruc wrócił do bramki i radził sobie naprawdę nieźle mimo 39 lat na karku. Dziś Begovicia nawet nie ma w klubie, został wypożyczony do Karabachu, a Boruc służy doświadczeniem Ramsdale’owi, obecnej jedynce.
Nie ma też co zapominać, że Boruc napisał ciekawą kartę w Bournemouth dużo wcześniej. Zjechał na poziom Championship, odchodząc z Southampton, i od razu zrobił z Wisienkami awans przy świetnych przecież liczbach: 16 czystych kont w 37 meczach. Wypożyczenie się skończyło, ale Bournemouth nie chciało wchodzić do ligi z innym bramkarzem, tylko z Borucem właśnie, więc Artur został ich piłkarzem na stałe. Spędził tam dwa bite sezony jako pierwszy golkiper, później zmienił go wspomniany Begović, ale nie było to specjalnie rozsądnym wyborem.
I naprawdę imponuje nam fakt, że gdziekolwiek Boruc był, tam musiał walczyć o swoje, co właściwie zawsze mu wychodziło. Przychodził do Celtiku w mniejszej chwale niż Żurawski, a to on został legendą klubu, bardzo szybko wygryzając Marshalla. Fiorentina? Był cholernie ważny dla klubu Frey, ale po przyjściu Boruca musiał się zwinąć. Southampton też nie brało go jako pewniaka do pierwszego składu, swoje było trzeba przesiedzieć, ale jak już Boruc zaczął grać, to bronił półtora sezonu.
Tak więc gdzie tylko Boruc był, tam go doceniano. Naprawdę ładna kariera, a ten wybór kibiców to tylko kolejny jej akapit. Ale że miły, przyjemny i znaczący – nie mamy wątpliwości.
Fot. FotoPyk