Reklama

Trzeci pobyt Jodłowca w Gliwicach na razie najsłabszy

redakcja

Autor:redakcja

08 grudnia 2019, 10:33 • 4 min czytania 0 komentarzy

Wydawało się, że Piast Gliwice wykonuje świetny ruch, gdy na godzinę przed zamknięciem letniego okna transferowego wreszcie definitywnie pozyskał od Legii Tomasza Jodłowca. Wygląda jednak na to, że jeśli mistrzowie Polski mają mieć z niego jeszcze większy pożytek, to dopiero w przyszłym roku. 

Trzeci pobyt Jodłowca w Gliwicach na razie najsłabszy

Jodłowiec w styczniu 2018 – zaledwie półtora roku po występach z reprezentacją Polski na Euro 2016 – dość niespodziewanie wylądował na wypożyczeniu w Gliwicach. Drużyna Waldemara Fornalika broniła się wówczas przed spadkiem i doświadczony pomocnik wydatnie pomógł w osiągnięciu celu, strzelając w tamtej rundzie jednego gola i zaliczając pięć asyst. A skoro udało się zostać w lidze, jego pobyt przy Okrzei został automatycznie przedłużony o pół roku. Jeśli tylko był zdrowy, z czym bywało różnie, minionej jesieni cały czas dawał jakość. Fornalik potrafił go nawet ustawić jako ofensywnego pomocnika w meczu z Pogonią Szczecin, co okazało się świetnym pomysłem, bo „Jodła” zdobył dwie bramki.

Zimą 2019 Legia po raz drugi wypożyczyła Jodłowca Piastowi, ale już z nowymi zapisami, uniemożliwiającymi mu występy przeciwko warszawskiemu zespołowi – chyba że gliwiczanie zapłaciliby stosowną kwotę. Były już reprezentant w zasadzie jako jedyny podopieczny Fornalika nie przepracował optymalnie zimowego obozu, dlatego jego udział w fantastycznej wiośnie dającej mistrzostwo był dość ograniczony, za to konkretny.

„Jodła” między 29. a 35. kolejką asystował w meczach z Wisłą Kraków, Lechią Gdańsk i Zagłębiem Lubin, a wisienką na torcie okazała się cudowna bramka z Jagiellonią w samej końcówce, dająca jedno z kluczowych dla tytułu zwycięstw, czyli 2:1 nad Jagiellonią.

[etoto league=”pol”]

Reklama

I Piast, i zawodnik, chętnie kontynuowaliby współpracę, ale tym razem Legia nie chciała go tak łatwo puścić. Aleksandar Vuković potrzebował szerokiej kadry, ponadto serbski trener miał w pamięci, że dopiero co śląski klub nie chciał obniżyć żądań za transfer Mikkela Kirkeskova, wzajemne relacje się ochłodziły. Jodłowca puszczono dopiero po odpadnięciu z europejskich pucharów, gdy kadrę można było nieco zawęzić. Piast wyłożył za transfer 100 tys. euro, czyli wcale nie tak mało jak na 34-letniego piłkarza i ponownie zgodził się na zapis zakazujący mu gry z Legią. To swego rodzaju ewenement, bo tego typu ustalenia przeważnie dotyczą wypożyczeń.

Wydawało się, że Fornalik będzie miał wzmocnienie na tu i teraz, choć dokonane trochę po fakcie, bo jego drużyna pucharowe boje zakończyła jeszcze wcześniej. Jodłowiec przychodził przecież po letnich przygotowaniach z Legią, a w tym sezonie zdążył rozegrać dla niej cztery mecze ligowe (240 minut) i dwa w eliminacjach Ligi Europy (20 minut). Nie musiał się ponownie odbudowywać.

Na razie jednak wychodzi na to, że… zawodnik ten jest średnio potrzebny w nowym rozdaniu. Spójrzmy na jego dokonania od chwili powrotu.

8. kolejka – od 46. minuty z Cracovią (nota 3)
9. kolejka – 70 minut z Rakowem (nota 4)
10. kolejka – 19 minut z Arką
11. kolejka – poza kadrą z Legią przez zapisy kontraktowe
12. kolejka – na ławce z Wisłą Kraków
13. kolejka – 19 minut z Koroną Kielce
14. kolejka – 65 minut z Górnikiem Zabrze (nota 3)
15. kolejka – na ławce z Jagiellonią
16. kolejka – na ławce z Lechem
17. kolejka – na ławce ze Śląskiem

Pięć występów na dziewięć możliwych, dwa w wyjściowej jedenastce, żadnego pełnego. Aktualnie o Jodłowcu trzeba mówić jako uzupełnieniu składu.

ekstraklasa-2019-12-08-09-12-31

Reklama

Dlaczego tak trudno mu się teraz przebić? Powodów jest kilka. Akurat gdy przyszedł, koledzy złapali wiatr w żagle. Od starcia z Rakowem Piast zanotował passę siedmiu meczów z rzędu bez porażki (17 punktów) i zwyczajnie nie było powodów do zmian w składzie, zwłaszcza że Waldemar Fornalik generalnie nie jest skory do częstych rotacji. Środek pola obsadzają głównie Patryk Sokołowski i Tom Hateley, a wcześniej robił to też Sebastian Milewski, upychany teraz na prawym skrzydle. Do tego Jorge Felix znacznie rzadziej niż w poprzednim sezonie ląduje na boku. Teraz Hiszpan przeważnie albo jest „dziesiątką”, albo wręcz drugim napastnikiem. Oznacza to, że jedno miejsce dla typowego środkowego pomocnika odpada. A jak już „Jodła” dostawał szansę, zawodził. Bardziej na wierzch wychodziły jego wady niż zalety. Dotyczy to nawet derbów z Górnikiem Zabrze. Został ustawiony wyżej, szczęśliwie po jego kiepskim strzale Przemysław Wiśniewski zaliczył samobója, ale ogólnie zaprezentował się słabo. Wymowny był fakt, że od tamtego meczu już nie grał.

Wydaje się, że jeśli Jodłowiec ma kogoś wygryźć ze składu, to najprędzej Sokołowskiego. Bardzo obiecująco zaczął sezon, ale od pewnego czasu wyraźnie zwalnia, brakuje mu również liczb. Mimo regularnej gry, nie ma ani gola, ani asysty, ani nawet kluczowego podania. Dziś jednak zakładamy, że „Jodła” znów zacznie na ławce.

Piast po dwóch porażkach 0:3 musi uważać, żeby nie wpaść w negatywną spiralę. Pogoń to dla niego aktualnie wdzięczny rywal do przełamania. Od pięciu meczów nie pozwolił jej na strzelenie gola, a od sześciu nie przegrał (dwa zwycięstwa, cztery remisy).

pogon piast grafa przedmeczowa

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...