– Trudno całkowicie otworzyć się przed takim zespołem jak La Roja. Pamiętam tamten mecz. Miał miejsce przed wyjazdem do RPA, ale takiej drużyny jak wtedy, to Hiszpania teraz nie ma. Każda pozycja naszpikowana była wielkimi gwiazdami. Wystarczy spojrzeć na środek pola – Iniesta, Xavi, Fabregas, Busquets, Silva. Wow. Teraz też Hiszpania ma wielu dobrych piłkarzy, ale brakuje wielkich nazwisk. Oni mają swój styl, dalej będą grali dużo piłką, wysokim pressingiem i wieloma prostopadłymi podaniami, ale nie lubią rywali silnych fizycznie, a Polacy dokładnie tak grają. To może być ich szansa. Najgorsze mecze hiszpańskie zespoły rozgrywały, kiedy rywal atakował w obronie bez zbędnych kalkulacji. Trzeba grać na pograniczu faulu, brutalnie i bez kompleksów – analizował na antenie WeszłoFM Kibu Vicuna, były trener Wisły Płock.
Czy wynik meczu z Hiszpanią już teraz jest znany?
Nie, to byłoby zbyt proste myślenie. Serio, będzie fajny mecz. Zresztą San Mames to kapitalny stadion. Dla was też ciekawa rzecz, bo dominuje na nim kolor czerwony i biały, czyli prawie, tak jak na waszej fladze, tylko w odwrotnej kolejności! Hiszpania ostatni raz w Bilbao grała czterdzieści lat temu.
My nie skaczemy z radości po takim losowaniu, bo zazwyczaj z Hiszpanią przegrywamy.
Dla nas to nie będzie łatwy mecz. Jesteśmy faworytami i nie ma co do tego wątpliwości, ale będzie w tym spotkaniu coś innego. Sami nie wiemy, jaka będzie atmosfera w Bilbao. Kraj Basków rządzi się swoimi prawami. Mam nadzieję, że nie będzie żadnych problemów, jeśli chodzi o organizację, a jeśli chodzi o kibiców, to nie jest powiedziane, jakie będą ich nastroje i za kogo w ogóle będą trzymać kciuki.
Czym Polska może zaskoczyć Hiszpanów na boisku?
Macie topowych napastników – Lewandowski, Piątek, Milik. Wyśmienici snajperzy. Nam takich brakuje. Mamy dobrych napastników, ale żadnego pokroju przykładowego Lewego.
Morata sam mówi, że jest wielkim fanem Lewandowskiego i ogląda każdy jego mecz.
Morata jest dobry, ale nie jest wybitny. Poza nim jest jeszcze Gerard Moreno, który właśnie odpalił, więc nazwiska na kolana nie rzucają, ale potencjału nie brakuje. Teraz zobaczymy, jak to wszystko ułoży Luis Enrique. Roberto Moreno zrobił przed nim bardzo dobrą robotę, nie miał może jakichś wymagających przeciwników, ale jego podopieczni grali fajną piłkę, przemyślaną, szybką, dynamiczną, a pressing po stracie mógł imponować.
Wystarczy przeanalizować pomysły personalne Moreno i Lucho, żeby zrozumieć, jak bardzo ta dwójka naprawdę zdolnych szkoleniowców się od siebie różni. Przykładowo za Lucho w bramce grał De Gea, a za Moreno – już Kepa. Za Enrique wrócić może Isco, Aspas i choć styl się nie zmieni, to mam wrażenie, że możemy zobaczyć innych wykonawców, więc siłą rzeczy na zupełnie inne aspekty będziemy musieli zwracać uwagę przy ewentualnej analizie.
Kiedy zmierzyły się nasze młodzieżówki podczas Euro U-21, to dostaliśmy od Hiszpanów 0:5 w plecy. Teraz może być tak samo?
Nie ma takiej możliwości. 5:0 to nie jest normalny wynik. Hiszpanie są lepsi, bardziej utalentowani, mają większe umiejętności, ale nie będzie takiej dysproporcji w rezultacie jak wtedy, choć też wynik był za wysoki, jeśli brałoby się pod uwagę przebieg samego spotkania. Historycznie Polska przegrała większość meczów z Hiszpanią, ale to tylko statystyka. Nie można się nią sugerować. Zostało jeszcze pół roku. To dużo czasu. Nie mamy najmniejszego pojęcia, jakie drużyny tak naprawdę zobaczymy w czerwcu. Tak ja mówię: Enrique może dokonać porządnych zmian personalnych.
Jak po tych kilku dniach burzy należy postrzegać sprawę zmian na stołku selekcjonera reprezentacji Hiszpanii?
Na pewno jest o tym głośno. To sprawa kontrowersyjna. Czytałem hiszpańskie gazety i większość ludzi było za utrzymaniem stanowiska przez Roberto Moreno. Wiadomo, co było z Lopeteguim, federacja nie ma najlepszej prasy i takie niestabilności nie wpływają dobrze na jej wizerunek.
Federacja zmienia trenerów jak rękawiczki. Reprezentacja Hiszpanii pod tym względem przypomina kluby Ekstraklasy.
Brzmi to absurdalnie, ale coś w tym jest. Oczywiście tylko pierwszy rzut oka, bo każde odejście ma swoją bogatą historię. Przypomnę tylko, że na mistrzostwach świata 2018 pod wodzą Hierro nie przegraliśmy żadnego meczu, odpadając po karnych z Rosją. Potem dobrze radziliśmy sobie w Lidze Narodów, wygraliśmy grupę eliminacyjną do Euro i to też bez żadnej wpadki, oprócz dwóch remisów z Norwegią i Szwecją.
Jak patrzysz na reprezentację Polski, to jak powinniśmy zagrać z Hiszpanią, żeby cokolwiek wskórać?
Nie ma jednej słusznej odpowiedzi na to pytanie. Każdy trener ma swój pomysł. I Brzęczek też na pewno coś wymyśli.
Franciszek Smuda spróbował zagrać ofensywnie i skończyło się sromotną porażką.
Trudno całkowicie otworzyć się przed takim zespołem jak La Roja. Pamiętam tamten mecz. Miał miejsce przed wyjazdem do RPA, ale takiej drużyny jak wtedy, to Hiszpania teraz nie ma. Wtedy każda pozycja naszpikowana była wielkimi gwiazdami. Wystarczy spojrzeć na środek pola – Iniesta, Xavi, Fabregas, Busquets, Silva. Wow. Teraz też Hiszpania ma wielu dobrych piłkarzy, ale brakuje wielkich nazwisk. Oni mają swój styl, dalej będą grali dużo piłką, wysokim pressingiem i wieloma prostopadłymi podaniami, ale nie lubią rywali silnych fizycznie, a Polacy dokładnie tak grają. To może być ich szansa. Najgorsze mecze hiszpańskie zespoły rozgrywały, kiedy rywal atakował w obronie bez zbędnych kalkulacji. Trzeba grać na pograniczu faulu, brutalnie i bez kompleksów.
Kto z polskiej reprezentacji grałby w pierwszym składzie Hiszpanii?
Oczywiście Robert Lewandowski, a oprócz niego, to musiałbym się zastanowić nieco dłużej. Może Szczęsny miałby szansę w rywalizacji o miejsce w bramce. A poza tym byłoby z tym ciężko, choć to przecież nic nie znaczy, bo wszystko zweryfikuje boisko.
ROZMAWIALI SAMUEL SZCZYGIELSKI I ADAM DRYGALSKI
Fot. 400mm.pl