Nie ma co się oszukiwać – grupa F skradła serca fanów piłki nożnej już w momencie jej losowania. Pamiętacie twarz działaczy i sztabu Slavii Praga, których kamery uchwyciły w momencie, gdy poznali komplet swoich rywali? Inter Mediolan, FC Barcelona, Borussia Dortmund. Nie trzeba mieć wyjątkowo bujnej wyobraźni, by każdy z tych zespołów widzieć gdzieś w najlepszej ósemce, może nawet najlepszej czwórce tego turnieju. Te rozbrajające uśmiechy Czechów były forpocztą wielkich zdarzeń, które mają miejsce od początku rywalizacji w tej grupie.
Bo przecież spektakularnie było tutaj niemal od pierwszego gwizdka. Pierwszy gol w tej najeżonej gwiazdami grupie został strzelony przez Petera Olayinkę, 24-latka, którego szczyt możliwości na razie wyznaczały ligi belgijska i czeska. Nie Suarez, nie Griezmann, nie Lukaku, Reus czy Lautaro, ale właśnie Olayinka. Inter wprawdzie wyszarpał Slavii remis, ale start tej grupy pokazał, jaki potencjał w niej drzemie. Borussia zdołała wykorzystać ówczesne problemy Barcelony i zremisowała bezbramkowo z hiszpańskim mocarzem, osłabionym absencją Messiego. Inter stracił punkty z Czechami. Pierwsza kolejka dała sygnał: jeśli oglądać Champions League na tak wczesnym etapie, to przede wszystkim za sprawą spotkań grupy F.
Dalej było tylko lepiej, bo zagrały jednocześnie wszystkie instrumenty tej orkiestry.
OBIE DRUŻYNY STRZELĄ W MECZU SLAVIA – INTER? KURS 2,35 W ETOTO!
Po pierwsze – Barcelona jest w lekkim dołku. To o tyle ważne, że przecież na innych etapach historii tego klubu, zwycięzcę grupy znalibyśmy pewnie już po czterech kolejkach. Niestety dla fanów zespołu z Katalonii, Ernesto Valverde nie wygląda na gościa, który potrafi poukładać zespół wokół Messiego tak, by końcowe lata kariery Argentyńczyk spędził na uzupełnianiu swojej napchanej nagrodami gabloty. Sam fakt, że Barcelona mimo potknięć Realu i Atletico nie potrafi zbudować solidnej przewagi w lidze jest niepokojący, a gdy dodamy do tego Ligę Mistrzów?
Oczywiście, nadal scenariusz, w którym Barcelona zajmuje dopiero trzecie miejsce w grupie wydaje się mało realny, być może nawet niemożliwy. Ale czy naprawdę Barca aż tak góruje nad resztą stawki? Przecież tego remisu w Dortmundzie mogło nie być, Reus miał karnego, Barcelona jeden celny strzał przez cały mecz. Inter też bardzo śmiało poczynał sobie na Camp Nou. Ba, nawet Slavia Praga do końcowych sekund walczyła z Barceloną o punkt, momentami klepiąc sobie bezlitośnie pomiędzy piłkarzami z La Liga. Poza tym mimo wtopy u siebie – na wyjeździe zrobiła swoje i zremisowała mecz.
To o tyle ważne, że w tym ostatnim spotkaniu Barca miała już naprawdę wąskie możliwości użycia dyżurnych wymówek. Grał Messi. Griezmann i Dembele. Busquets. Wszedł ratować sytuację Ivan Rakitić. Nic z tego – 0:0, choć paradoksalnie w tym meczu Slavia wyglądała nieco gorzej niż u siebie w Pradze.
Bez wątpienia: obniżenie lotów przez Barcelonę było ważnym aspektem wpływającym na atrakcyjność tej grupy.
PRZYNAJMNIEJ DWA GOLE BORUSSII DORTMUND NA CAMP NOU? KURS 3,20 W ETOTO!
Ale czy to mogłoby zadziałać bez wybuchowego startu Interu Mediolan w Serie A? Chyba nic nie mogło rozbudzić apetytów kibiców z Curva Nord mocniej, niż te spotkania ligowe stanowiące przedsmak Interu rodem z Champions League. Zaczęli w końcu ligę od sześciu zwycięstw, w dodatku odnoszonych w niezłym stylu. Antonio Conte z miejsca zrobił z Interu drużynę, której trenera można odgadnąć już właściwie na poziomie czytania składu. Widzisz trzy wieżyczki w obronie – możesz w ciemno zakładać, że to Marek Papszun albo Antonio Conte.
Wreszcie odpaliły transfery, od początku sezonu było widać, że pierwszy raz od lat klub i trener wspólnie pracowali nad wzmocnieniami, by świetni gracze pasowali do wizji trenera, a nie stanowili po prostu luźną zbieraninę gwiazd. Godin wrzucony do Skriniara i de Vrija stworzył jeden z najmocniejszych tercetów obronnych od tej żelaznej trójki Juventusu, zbudowanej zresztą przez tego samego szkoleniowca. W pięknym stylu odżył Lukaku, bardzo dynamicznie rozwija się Nicolo Barella. Inter ma poza tym kadrę na tyle szeroką, by nie odwalać jak choćby swego czasu Napoli, grające w europejskich pucharach drugim garniturem, owładnięte pragnieniem scudetto.
Dzięki temu mediolańczycy mogli z optymizmem patrzeć i na mecze z Borussią Dortmund, i te z Barceloną.
Trzeci warunek, by ta grupa była tak fascynująca? Zero kompleksów, zero strachu i kunktatorstwa ze strony Slavii Praga. Czechom wyznaczono rolę chłopca do bicia, ale od pierwszej kolejki i remisu na San Siro, aż do tej ostatniej, gdy zerwali punkt Barcelonie, chłopaki bronią się przed przeznaczeniem. Zagrali trzy niezłe mecze, w każdym byli bardzo blisko rywala, choć przecież nikt nie miałby do nich pół grama pretensji, gdyby grupę zakończyli z sześcioma porażkami na koncie. Trochę przypomniała nam się ta wspaniała podróż, która zakończyła się trzecim miejscem Legii Warszawa w grupie z Realem, Borussią i Sportingiem Lizbona, trochę ukłuła zazdrość, że obecnie żaden z polskich klubów nie ma żadnych szans na powtórzenie sukcesów Slavii.
BARCELONA TRIUMFATOREM CAŁEJ LIGI MISTRZÓW? KURS 6,45 W ZAKŁADACH BUKMACHERSKICH ETOTO!
Tak czy owak – dla atrakcyjności grupy to prawdziwa gratka. Zresztą, i o Dortmundzie dałoby się napisać sporo ciepłych słów, choć u nich akurat miła dla oka piłka jest normą od lat. Duch Jurgena Kloppa gdzieś tam ciągle nad Westfalią krąży, a i dobór wykonawców – 21-letniego Hakimiego, 19-letniego Jadona Sancho czy 23-letniego Brandta – pokazuje, że filozofia zbudowana trochę na kontrze do Bayernu wciąż jest żywa.
Dzięki tym wszystkim czynnikom: na dwie kolejki przed końcem grupy nie wiemy tutaj właściwie nic.
Awansu nie może być pewna Barcelona, która ma przed sobą dwa ciężkie mecze z Borussią Dortmund u siebie i Interem Mediolan na wyjeździe. W obecnej formie, gdy przeszkodą nie do przeskoczenia dla Katalończyków stały się Levante i Slavia, dopuszczamy do siebie scenariusz, w którym Messi i spóła nie ugrywają już do końca fazy grupowej nawet jednego punktu. Wówczas na pewno przeskakuje ich Borussia, a Interowi wystarczy remis ze Slavią.
Dla mediolańczyków to brzmi bajkowo, ale trzeba pamiętać, że czarno-niebiescy mogą jeszcze w ogóle wypaść poza puchary. 4 punkty, dziś wyjazd do Pragi, a na koniec Barcelona u siebie. Dwie porażki oznaczają, że to Slavia zagra w Lidze Europy, a Inter będzie mógł skupić się na lidze.
To scenariusze skrajne, skupmy się jednak na tym najbardziej prawdopodobnym, w którym o awans walczą Borussia i Inter. Faworytami dzisiejszych meczów są Barcelona i Inter. Zwycięstwo Katalończyków kurs 2,35. Jeśli te oczekiwania się sprawdzą – przed ostatnią kolejką tabela będzie wyglądała tak:
1. Barcelona, 11 punktów, awans
2. Inter Mediolan, 7 pkt
3. Borussia Dortmund, 7 pkt
4. Slavia Praga, 2 pkt, odpadnięcie
Co ważne – Inter nad Borussią, bo w bezpośrednich meczach okazał się o jednego gola lepszy. To zaś oznacza, że w ostatniej kolejce BVB i Inter zagrają korespondencyjnie o przejście do kolejnej fazy – Włochom wystarczy “tylko” wygrać z Barceloną, albo… liczyć, że Slavia urwie punkty rywalom.
Sami odpowiedzcie sobie na pytanie – czy w stawce jest jakakolwiek lepiej prezentująca się grupa? Pomijając już kluczową informację: kto zajmie tutaj trzecie miejsce, od razu stanie się faworytem do zwycięstwa w Lidze Europy.
Fot. Newspix