Reklama

Marciniak znów na językach, Haaland dołącza do elity, historyczny sukces Lipska

redakcja

Autor:redakcja

27 listopada 2019, 23:40 • 6 min czytania 0 komentarzy

RB Lipsk po raz pierwszy w historii melduje się w fazie pucharowej Ligi Mistrzów – i to po spektakularnej gonitwie wyniku w doliczonym czasie gry. Erling Haaland wyrównał rekord Neymara, Ronaldo czy Lewandowskiego. Szymon Marciniak słusznie zabrał gola Interowi, a dał karnego Slavii Praga. Nie samą Barceloną i nie samym Liverpoolem żyje człowiek – sprawdziliśmy co się działo w pozostałych meczach środowej Ligi Mistrzów.

Marciniak znów na językach, Haaland dołącza do elity, historyczny sukces Lipska

Historyczny awans Lipska, Lyon i Zenit wciąż walczą

Najpierw garść wieści z meczów, których nikt nie ogląda, bo wszyscy sobie zakodowali w głowach, że przecież Liga Mistrzów zaczyna się po 20. W porze-dziwnych-spotkań Zenit wygrał mecz o życie z Lyonem. Każda strata punktów w starciu z Lyonem sprawiałaby, że Rosjanie byliby już właściwie na aucie w kontekście walki o fazę pucharową. A tu Artiom Dziuba raz, Magomied Ozdojew na dwa i Zenit wrócił do gry. A to wcale nie było takie starcie, które gospodarze pewnie powinni wygrać, bo obie ostry miały swoje okazje. Zadecydowała skuteczność. Lyon nadal jest drużyną labilną, którą stać na gładkie klepnięcie Benfiki, ale i zaraz może zaliczyć passę trzech spotkań bez zwycięstwa.

Po tym pierwszy meczu mieliśmy już przygotowany tekst, że grupa G wygląda na arcyciekawą w kontekście ostatniej kolejki, bo szanse na awans wciąż mają wszystkie cztery ekipy. I tak było do doliczonego czasu gry w Lipsku. Benfica prowadziła 2:0, miała punkt straty do drugiego miejsca. Wystarczyło się nie sfrajerzyć i awans wciąż był sprawą otwartą. A wtedy… Nawet nie wiemy, jak to opisać. Emil Forsberg najpierw z karnego w 90. minucie, pięć minut później Szwed trafia na 2:2 i RB Lipsk może cieszyć się z pierwszej w historii fazy pucharowej. Zresztą zobaczcie na tę radochę Juliana Nagelsmanna:

Reklama

Faza pucharowa bez Ajaksu?

Sceny oglądaliśmy też w Walencji, gdzie gospodarze rzutem na taśmę uratowali się przed porażką z Chelsea. Daniel Wass uszczęśliwił kibiców „Nietoperzy” takim oto ciasteczkiem:

Bez niespodzianek skończyło się we Francji, gdzie Lille przegrało z Ajaksem. Francuzi w pięciu meczach uzbierali cały jeden punkt i leją ich właściwie wszyscy. Jeśli w grudniu zleje ich też Chelsea, to londyńczycy zameldują się w fazie pucharowej. Natomiast nie jest wykluczone, że z grupy nie wyjdzie ten spektakularny Ajax. Oczywiście zeszłoroczny półfinalista zagra z Valencią u siebie, wystarczy mu remis, ale… No właśnie. To jest możliwe. Każda porażka z Hiszpanami przy zwycięstwie Chelsea nad Lille sprawia, że Ziyech i spółka będą musieli zadowolić się Ligą Europy.

A, zapomnielibyśmy. Najbardziej spektakularne pudło środowej Ligi Mistrzów. Przed państwem – Maxi Gomez z Valencii.

Reklama

Slavię chce się kochać, Marciniak znów w blasku fleszy

Lubimy oglądać mecze Slavii Praga z tą wielką trójką. Zero podchodów, zero wydumanego szacunku do rywala – gdy widzą, że można z rywalem pograć w piłkę, to grają. Może punktów z tego za wiele nie mają, ale dumą mogą być przepełnieni. Dziś znów postawili się wielkiej marce. Czesi napsuli Interowi sporo krwi. I to nie kopaniem po kostkach, nie bronieniem się w dziesięciu chłopa we własnym polu karnym, ale odgryzaniem się raz za razem groźną akcją czy niezłym strzałem. Dobrymi sytuacjami z tego starcia spokojnie moglibyśmy obdzielić kilka innych meczów. Takiej Cracovii z tego sezonu, to i kilkanaście.

Slavię napoczął jednak Lautaro Martinez strzałem poprzedzonym świetnym ruchem na wolne pole, później trafił Lukaku po błędzie gospodarzy przy wyprowadzaniu piłki, ale…

No właśnie. ALE. Gol początkowo został uznany, ale Paweł Gil wezwał Szymona Marciniaka do telewizora. Jakieś dwie minuty wcześniej mieliśmy bowiem stykówkę w polu karnym Interu – de Vrij starł się z Olayinką, pachniało nam tam wapnem, ale skoro obyło się bez gwizdka, to czekaliśmy na wideoweryfikację. I ta nadeszła – Marciniak odgwizdał karnego dla Czechów. Zatem zamiast 2:0 dla Interu mieliśmy 1:0 i rzut karny w drugą stronę. Soucek oszukał Handanovicia i do przerwy było już 1:1.

Poszperaliśmy trochę po internecie i już widzimy, że sędzia Marciniak znów jest na językach. Ale trudno nam go krytykować – może trwało to trochę długo, może dało się sprawniej przeprowadzić tę analizę w wozie, natomiast ostatecznie polski zespół sędziowskich podjął sprawiedliwą decyzję, bo faul de Vrija był. Już pisaliśmy to kilkukrotnie – czasami wolimy chwilę poczekać, ale dostać sprawiedliwy werdykt.

Po przerwie Inter obijał słupki i poprzeczki, z drugiej strony świetne bronił Handanović. W końcówce Czesi się odkryli już totalnie, grali ostatnim obrońcą ustawionym w kole środkowym. Musieli zaryzykować jeśli chcieli się jeszcze liczyć w walce o Ligę Europy. I to się zemściło. Romelu Lukaku przeszedł w tryb Hulka (tego filmowego). W ciągu kwadransa najpierw minął bramkarza podczas 40-metrowego sprintu i wpakował piłkę do pustaka. Później posłał asystę zewniakiem do Martineza w stylu Ricardo Quaresmy. A na koniec znów pobiegł jak Usain Bolt w wersji XXL, przedryblował obrońcę i wpakował piłkę przy bliższym słupku. Dwa gole, dwie asysty… A nie, znów VAR. Jednak „tylko” gol i dwie asysty.

Piękny sen Slavii się skończył, ale ich przykład pokazuje, że nawet z jednym punktem po pięciu meczach można postawić po sobie pozytywne wrażenie. A Inter przed ostatnią kolejką może poważnie myśleć o awansie do najlepszej szesnastki Europy. Muszą po prostu osiągnąć taki sam lub lepszy rezultat od Borussii Dortmund. Problem w tym, że BVB gra ze Slavią, a Inter z Barceloną.

Czy ktoś może zatrzymać tego dzieciaka?

Jeśli kogoś nadal dziwią kwoty rzędu 60 czy 70 milionów euro podawane w kontekście prawdopodobnego transferu Erlinga Haalanda, to powinien zerknąć na to, co ten chłopak wyprawia w Lidze Mistrzów. Dzisiaj zameldował się na boisku w starciu z Genk w drugiej połowie. Efekty? Gol i asysta. Łącznie jego dorobek wygląda tak:

– vs. Genk – hat-trick
– vs. Liverpool – gol
– vs. Napoli – dwa gole
– vs. Napoli – gol
– vs. Genk – gol i asysta

Tylko sześciu piłkarzy strzelało gole w pierwszych pięciu kolejkach fazy grupowej Ligi Mistrzów. W latach ’90 – del Piero i Rebrow. Dwa lata temu Neymar i Ronaldo. Wczoraj do tej elity dołączył Lewandowski, a dzisiaj 19-letni Norweg.

Tym samym ekipa Red Bulla wciąż ma szanse na to, że dwie ekipy spod szyldów koncernu energetyków zagrają w fazie pucharowej Champions League. Wszystko zależy od ostatniej kolejki. Realny jest nawet scenariusz, że pierwszy w tym momencie Liverpool nie załapie się na miejsce premiowane awansem. Napoli musiałoby jednak ograć Genk (realne), a The Reds musieliby przegrać z Austriakami różnicą dwóch bramek (w to już wierzymy mniej).

Komplet wyników z dzisiaj:

Valencia – Chelsea 2:2

Soler 40, Waas 82 – Kovacić 41, Pulisić 50

Zenit – Lyon 2:0

Dziuba 42, Ozdojew 84

Barcelona – Dortmund 3:1

Suarez 29, Messi 33, Griezmann 67 – Sancho 77

Genk – Salzburg 1:4

Samata 85 – Daka 43, Minamoto 45, Hwang 69, Haaland 87

Lille – Ajax 0:2

Ziyech 2, Promes 59

Liverpool – Napoli 1:1

Lovren 65 – Mertens 21

RB Lipsk – Benfica 2:2

Forsberg 90, 96 – Pizzi 20, Vinicius 59

Slavia – Inter 1:3

Soucek 37 – Martinez 19, 88, Lukaku 81

fot. FotoPyk

Najnowsze

Polecane

Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...