Reklama

Wszołek szybko złapał gaz

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

23 listopada 2019, 10:53 • 4 min czytania 0 komentarzy

Prestiżowe zwycięstwo z Lechem, zdemolowanie Wisły, trzy punkty z Arką i kolejna demolka, tym razem w meczu z Górnikiem. Legia Warszawa pod wodzą Aleksandara Vukovicia jeszcze nigdy nie notowała aż tak spektakularnej serii zwycięstw. Niby to wciąż tylko cztery spotkania, żadna niewiarygodna passa sukcesów, ale biorąc pod uwagę jak wiele krytyki – zwykle w stu procentach zasłużonej – kierowano dotychczas pod adresem stołecznego klubu i jego trenera, naprawdę mamy do czynienia z sytuacją niezwykłą i wartą odnotowania. Dzisiaj przed liderem znacznie poważniejszy egzamin, jakim będzie starcie z Pogonią w Szczecinie. Pierwsze spotkanie obu tych zespołów zakończyło się wyjazdowym zwycięstwem „Portowców”. Dzisiaj jednak Legia jest w zupełnie innym miejscu. No i ma w swoim składzie Pawła Wszołka, który dość szybko zabrał się za udowadnianie, że gdzie jak gdzie, ale w Ekstraklasie to on może być naprawdę wielką gwiazdą.

Wszołek szybko złapał gaz

Trener Vuković dokonał ostatnio kilku ciekawych roszad taktycznych. Przede wszystkim – drużynie na zdrowie wyszło przestawienie Luquinhasa na pozycję numer dziesięć. 23-latek jako ofensywny pomocnik naprawdę się rozszalał – zdobył swojego debiutanckiego gola w lidze, dorzucił do tego kilka asyst, generalnie świetnie mu wychodzi napędzanie gry „Wojskowych”. – Nigdy nie grałem jako ofensywny pomocnik. A tu okazuje się, że potrafię wykorzystać przestrzeń, przyspieszyć grę, zaskoczyć rywala. Wydawało mi się, że potrzebuję miejsca na bokach, a tu radzę sobie w środku, gdzie nikt mnie nie wystawiał. Bardzo mi to służy – powiedział zawodnik w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Ale to zdecydowanie nie wszystko. Legii służy też – przynajmniej na ten moment – ustawienie Michała Karbownika z lewej strony bloku defensywnego, coraz porządniej wygląda środek pola. Niebagatelne znacznie dla poprawy wyników „Wojskowych” ma jednak również pojawienie się tego, od którego naprawdę wiele oczekiwano i który pokładane w nim nadzieje – co w Ekstraklasie rzadkie – zaczął od razu spełniać.

Krótko mówiąc – Paweł Wszołek robi robotę.

ekstraklasa-2019-11-23-07-11-41Swój ligowy debiut skrzydłowy Legii zaliczył 6 października przeciwko Piastowi Gliwice, pojawiając się na boisku w końcówce spotkania. Wtedy nie udało mu się wpisać do protokołu meczowego golem czy asystą, podobnie jak 13 dni później w zwycięskim starciu z Lechem Poznań, gdzie rozegrał już cały mecz. Lecz te kolejne spotkania to już demonstracja wielkiej klasy w wykonaniu byłego zawodnika Queens Park Rangers. Kapitalne występy przeciwko Wiśle Kraków i Górnikowi Zabrze, do tego co najmniej przyzwoity mecz przeciwko Arce Gdynia. Widać, że tutaj nie ma już mowy o jakimś dochodzeniu do optymalnej dyspozycji, rozkręcaniu się i tak dalej. Wszołek już złapał gaz, a to oznacza, że defensorzy Pogoni Szczecin mają się czego obawiać.

Reklama

– Nie ma dla trenera Vukovicia świętych krów, o czym w Legii przekonałem się już na pierwszym treningu. Powiedział mi wtedy: „Paweł, musisz się pokazać, swoje przetrenować i udowodnić mi, że zasługujesz na szansę. Innej drogi do składu u mnie nie ma”. Bardzo szanuję takie podejście – mówił Wszołek w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Widać i w jego wypowiedziach i na boisku, że jest człowiekiem zmotywowanym, by szybko wyjść na prostą z zakrętu swojej kariery.

[etoto league=”pol”]

Skuteczną grę skrzydłowego Legii widać jak na dłoni w liczbach. W klasyfikacji kanadyjskiej Paweł zdążył nabić już sześć punktów, notując trzy gole (dwie sztuki z Górnikiem, jedna z Wisłą) i trzy asysty (jedna z Wisłą, dwie z Górnikiem). To lepszy bilans niż u takich zawodników jak: Kamil Jóźwiak (5 punktów), Alan Czerwiński (5), Lukas Haraslin (5), Joao Amaral (4), a równy z Danim Ramirezem czy Pelle van Amersfoortem. Krótko mówiąc – Wszołek potrzebował dwóch kozackich występów, żeby przebić lub wyrównać dorobek piłkarzy postrzeganych jako najbardziej wyróżniające się postacie w Ekstraklasie. To musi robić wrażenie. W tej chwili zawodnik Legii potrzebuje niecałych 59 minut gry na zanotowanie gola lub asysty w lidze. To oczywiście najlepsza statystyka wśród wszystkich ekstraklasowiczów – najbliżej tego wyniku są Jarosław Niezgoda (73 minuty), Patryk Klimala (92 minuty), Darko Jevitć (97 minut) i Srdan Spiridonović (111 minut).

Oczywiście nie zawsze będzie aż tak różowo, bo trudno uwierzyć, by Legia miała notorycznie wozić rywali siódemką albo piątką. Ale to raczej nie przypadek, że tak świetnie wyniki pojawiły się akurat wówczas, gdy w zespole zadomowił się nowy nabytek. Na razie Wszołkowi udaje się nawet oszukać współczynnik xG – liczba spodziewanych goli wynosi w jego przypadku tylko 1,36.

Dzisiaj przed 27-latkiem naprawdę fajny test, podobnie jak przed całą ekipą Legii. Pogoń Szczecin ma swoje problemy, ale to nie jest szukający ofensywnej, ryzykownej gry Górnik Zabrze, ani tym bardziej kompletnie rozklekotana Wisła Kraków. Kosta Runjaić jest szkoleniowcem, który potrafi zabić mecz i poskromić najgroźniejszych zawodników z drużyny przeciwnej. W defensywie „Portowców” jest naprawdę sporo jakości – poczynając o świetnego bramkarza, przez niezłych stoperów. Gorzej to jednak wygląda w bocznych sektorach boiska, na co dynamiczni zawodnicy Legii – z Wszołkiem na czele – na pewno już ostrzą sobie kły. Na lewej stronie bloku defensywnego wystąpi prawdopodobnie Hubert Matynia, co najlepiej Pogoni nie wróży.

screencapture-207-154-235-120-admin-2019-11-23-10_17_46

Reklama

fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...